piątek, 26 lutego 2016

#17

Witajcie....
Dzisiaj wyjątkowo przedsłowie, zanim zaczniecie czytać...
Chciałam poinformować, że odstępuję od wrzucania nowych rozdziałów, co piątek. Chcę skupić się na pisaniu nowych. Nie wiem kiedy pojawi się następny..... Bądźcie czujni....
Wiktoria - rozdział z dedykiem dla Ciebie - jak obiecałam :-)
Magic - dziękuję za korektę rozdziału.... łyżeczka :-)))))
M - dziękuję za najdłuższy komentarz ever. Cudny był, do teraz mi się gęba cieszy :-)
No więc nie przedłużając.....
**********************************************************************

– To musi być coś ważnego. Inaczej nie dzwoniłby teraz – powiedziałam.

Mamrocząc po nosem jakieś groźby, nie przestając mnie przytulać jedną ręką, drugą odebrał połączenie.

– Czego? – wysapał do telefonu. Słuchał chwilę, marszcząc groźnie czoło, po czym ryknął do słuchawki. – Teraz? Chyba żartujesz! – Zrobił pauzę, wsłuchując się w to, co mówił Tomson – Kurwa! Dobra, rozumiem! Na razie.

Zakończył połączenie i przytulił się mocno, opierając głowę na moich piersiach. Wczepiłam mu rękę we włosy, drugą głaskałam go po plecach. Instynktownie wyczułam, iż  w tym momencie nie będziemy mogli kontynuować tego, co zaczęliśmy. Siedzieliśmy tak chwilę, uspakajając swoje oddechy i serca.

– Co się stało? – zapytałam w końcu.

– Bardzo cię przepraszam, ale musimy jechać do Domu. Adam zwołuje wszystkich, bo ludzie z wytwórni chcą koniecznie dzisiaj przesłuchać nowy materiał. Mamy być za pół godziny. Gdyby to ode mnie zależało, to nigdzie bym się stąd nie ruszał, ale z wytwórnią nie ma żartów.

Przygryzłam wargę zdenerwowana. Słowo „wytwórnia” podziałało na mnie jak kubeł zimnej wody wylany na głowę. Oderwałam się od Wojtka i pospiesznie ubrałam bluzkę. Nic nie mówiąc, wyszłam do kuchni. Potrzebowałam chwili samotności, żeby ochłonąć, jednak Łozowski poczłapał za mną.

– Jesteś zła? – spytał smutno.

– Chodzi o tą zakichaną umowę. Przecież nie możemy pokazać się razem, zwłaszcza przed ludźmi z wytwórni. Chyba będę musiała zrezygnować z pracy.

– Absolutnie nie! Pogadam z Adamem, to na pewno jakaś głupota. Nie po to wszystko tak załatwiłem, żebyś teraz rezygnowała. Mowy nie ma! Muszę cię mieć blisko siebie! – zdenerwował się. Uśmiechnęłam się i przytuliłam go mocno. – Wiem, to wszystko nie tak powinno wyglądać. Wiem, że bycie ze mną nie będzie dla ciebie proste. Mimo to, błagam cię, daj mi szansę. Obiecuję, zrobię wszystko, abyś w jak najmniejszym stopniu odczuwała to kim jestem. Niczego na świecie nie pragnę tak bardzo, jak ciebie. Wszystko ułożę tak, aby było dobrze. Tylko powiedz, że tego chcesz.
Wpatrywał się we mnie błagalnie, oczekując odpowiedzi. Serce mi rosło, kiedy słuchałam jego słów.

– Oczywiście, że chcę – powiedziałam i wspięłam się na palcach, aby go pocałować.

Musiałam jednak zadowolić się szybkim buziakiem, bo tym razem odezwała się moja komórka. Z jękiem dezaprobaty, oderwaliśmy się od siebie.

Dzwonił Adam i przekazał mi informację o spotkaniu w Domu.

Piętnaście minut później, Wojtek zaparkował samochód w garażu. W tym samym czasie podjechał również Tomson, więc weszliśmy do Domu w trójkę, co wyszło absolutnie naturalnie. Wojtek dopadł Adama zaraz u progu i poprosił go o rozmowę w cztery oczy. Denerwowałam się. Właśnie warzyły się losy mojej przyszłości, a ja nie mogłam brać w tym udziału.

– Hej Mała, mam nadzieję, że nie gniewasz się na mnie? – spytał Tomson.

– Nie, w zasadzie, to powinnam ci podziękować – uśmiechnęłam się.

W końcu gdyby nie jego interwencja, kto wie, czy ja i Wojtek, kiedykolwiek zdobylibyśmy się na wyjaśnienia.

– No proszę! Czyli jednak wtykanie nosa w nie swoje sprawy ma swoje dobre strony. Należy mi się buziak! – zaśmiał się i zbliżył twarz w moją stronę, klepiąc się palcem w policzek.

Śmiejąc się, cmoknęłam go. On korzystając z okazji, niespodziewanie objął moją talię, jedną ręką zarzucił sobie moją nogę na swoje biodro, a drugą oparł o moje plecy. Nim zdążyłam zaprotestować, wygiął mój tułów w tył tak, że moja głowa znalazła się pół metra od podłogi. Nie byłam w stanie się ruszyć, trzymał mnie mocno. Nachylił się i szepnął mi do ucha:

– Jesteś moją dłużniczką! Trochę jednak żałuję, bo mogłabyś być moja!

Chciałam się roześmiać i powiedzieć mu, żeby przestał się wygłupiać. Jednak, gdy popatrzyłam w jego oczy, nie byłam już taka pewna, czy to nadal żarty. Patrzył na mnie tak… inaczej niż zwykle. Znajome iskierki wesołości zastąpiła jakaś dziwna powaga. Na kilka sekund oniemiałam. Poczułam się niezręcznie. W końcu Tomek jednak parsknął śmiechem i wypuścił mnie z objęć.

– Głupek! – powiedziałam i walnęłam go w ramię.

Goście z wytwórni zjawili się parę chwil później. Zaprowadziłam ich do studia i miło gawędząc, zaproponowałam coś do picia. Chłopaki przygotowywali się do grania.

Wreszcie do studia dotarli również Adam i Wojtek. Ten drugi zachował pokerową twarz. Kompletnie nic nie mogłam z niej wyczytać. Było dobrze czy źle? Z nerwów rozbolał mnie żołądek. Oprócz kilku spojrzeń, które udało mi się ściągnąć od Wojtka, nie zdradził się niczym.

Próba poszła szybko i sprawnie. Goście z wytwórni wydawali się być zadowoleni z nowych numerów chłopaków. Kiwali głowami z rytm muzyki, a po ostatnim utworze przybili piątki w Wojtkiem i Tomsonem. Przynajmniej ta kwestia była pozytywnie załatwiona. Widziałam, że chłopakom też ulżyło. Bardzo zależało im, aby ich nowy materiał przeszedł bez protestów u producentów. Chcieli, aby płyta była tylko i wyłącznie ich dziełem, co najwyraźniej udało im się uzyskać. Cieszyłam się razem z nimi. Adam z tej okazji pobiegł po szampana. Gdy pożegnaliśmy naszych gości, w końcu udało mi się dopaść Wojtka. Nie byłam pewna, jak powinnam się zachować, ale gdy tylko znalazłam się w jego pobliżu, złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Wtuliłam się ufnie w jego ramię, posyłając mu wzrokiem nieme pytanie. Szepnął mi tylko do ucha, że porozmawiamy później.

Nasze publiczne okazanie uczuć, po raz pierwszy przy wszystkich, obeszło się kompletnie bez echa. Jakby nasza, wtulona w siebie dwójka, była dla nich chlebem powszednim. Wszyscy musieli więc zostać poinformowani przez Wojtka o jego zamiarach w stosunku do mnie. Z jednej strony schlebiało mi to, z drugiej nie byłam już pewna, co przeważyło na decyzji Adama, aby mnie zatrudnić: Wojtek, czy może jednak moje kwalifikacje? O dziwo kompletnie mnie to jednak nie obeszło. W tej chwili liczyło się jedynie to, iż chłopak moich marzeń, nie wypuszcza mnie z objęć!

Najchętniej wyszłabym z Wojtkiem jak najszybciej. Pożądanie, które tak mocno we mnie rozpalał, powoli zaczynało wymykać mi się spod kontroli. Samą swoją obecnością sprawiał, że miałam skurcze w podbrzuszu. Moje ciało dosłownie domagało się spełnienia. Z satysfakcją stwierdziłam, iż on również nie jest obojętny na mój dotyk. Spojrzenia, jakie mi posyłał, były pełne pożądania i obietnic. Bez krępacji włożyłam mu rękę pod koszulkę i zaczęłam głaskać po plecach. Zauważyłam, jak oddech mu przyspieszył. Nachylił się i muskając nosem mój policzek, szepnął:

– Dziewczynko, nie igraj tak ze mną. Zaraz zerwę z ciebie te ciuszki przy wszystkich! – Na dźwięk tych słów, przeszły mnie dreszcze.

– Na co czekasz? – odpowiedziałam mu, również szepcząc. Spojrzałam na niego, prowokująco unosząc jedną brew do góry.

Wojtek głośno wciągnął powietrze nosem i powoli je wypuścił. Oczy mu pociemniały. Był taki nieziemsko seksowny. Miałam ochotę rzucić się na niego.

– Oj doczekasz się! Pożegnaj się ładnie ze wszystkimi i za trzy minuty bądź przy moim samochodzie – powiedział i delikatnie popchnął mnie w kierunku Tomsona.

Zrobiłam, co kazał. Chwilę później szłam w kierunku jego samochodu. Z Domu nie było bezpośredniego wejścia do garaży. Trzeba było przejść kilka metrów nieoświetloną alejką. Zrobił się już późny wieczór, widziałam tylko zarysy samochodów.

– Wojtek? – szepnęłam niepewna, czy zdążył już wyjść z domu.

Nagle usłyszałam czyjeś kroki za sobą. Odwróciłam się szybko. Tuż za moimi plecami stał Wojtek – ucieleśnienie wszystkich moich pragnień! Zaczął napierać na mnie całym swoim ciałem, zmuszając tym do zrobienia paru kroków w tył. Patrzył na mnie z taką żądzą w oczach! Zrobiło mi się gorąco z wrażenia. Zanim zaskoczona zdałam sobie sprawę z tego, co się dzieje, leżałam plecami na masce samochodu. Wojtek nakrył mnie swoim ciałem i szepnął:

– Nie wyobrażasz sobie, jak bardzo cię pragnę! – Po czym pocałował mnie. Najpierw delikatnie, czule i słodko, tak, że zakręciło mi się w głowie. Po chwili jego pocałunki stały się bardziej zachłanne, mocne i głębokie. Totalnie odpłynęłam. Smak jego ust, jego zapach, jego ręce na moim ciele…

Nagle gdzieś z boku usłyszałam głos Tomsona:

– Ludzie, zlitujcie się! Znajdźcie sobie jakieś łóżko! – powiedział i roześmiał się.

Speszona zastygłam bez ruchu. Na policzkach poczułam rumieniec. Wojtek, dysząc ciężko, również potrzebował kilku sekund, aby dojść do siebie. W końcu jednak zaklął cicho pod nosem i podniósł się, uwalniając mnie.

– Przepraszam, troszkę mnie poniosło – powiedział Wojtek, wyjeżdżając na ulicę. – Obiecuję, jak tylko dotrzemy do domu, zamknę drzwi na klucz, wyłączę telefon i już nic ani nikt nam nie przeszkodzi.

Zatrzymał samochód przed swoim apartamentowcem. Podał mi klucze i powiedział:

– Ty się rozgość, ja zaparkuję w garażu i zaraz dołączę.

Złapałam klucze i biegiem dopadłam drzwi. Budynek miał pięć pięter. Wojtek mieszkał na samej górze. Tym razem skorzystałam z windy. Ze zniecierpliwienia, aż przebierałam nogami, patrząc na zmieniające się cyferki na wyświetlaczu. Chwilę pogmerałam przy zamku i w końcu weszłam do środka. Znalazłam włącznik światła i rozejrzałam się. Od razu poczułam znajomy zapach. Jego dom pachniał nim. Stanęłam w przedpokoju przed wielką, przesuwaną szafą  lustrem. Widząc swoje odbicie, uśmiechnęłam się. Zmierzwiłam sobie włosy i ruszyłam w lewo. Otworzyłam drzwi, jak się okazało, do łazienki. Po prawej rozpościerał się salon. Na jednej ze ścian, wisiał ogromny telewizor, a pod nim znajdowało się mnóstwo sprzętu: kino domowe, konsola i wieża z ogromnymi głośnikami. Na środku salonu stała wielka sofa w czarnym kolorze z mnóstwem poduszek i mały stoliczek, na podłodze leżał dywan w kolorze ecru. Z salonu przechodziło się do kuchni. Za kuchnią był mały korytarzyk, a w nim po lewej stronie wyjście na taras, po prawej dwie pary drzwi. Otwarłam pierwsze, ale pokój okazał się pusty. Za drugimi znalazłam sypialnię. Bingo! Weszłam do środka i zapaliłam światło. Moim oczom ukazało się wielkie łóżko z zagłówkiem. Podłoga była wyłożona wykładziną tak mięciutką, że miałam ochotę się na niej położyć. Po prawej było wejście do garderoby. Oprócz szafeczek nocnych, nie było tam innych mebli. Pomieszczenie nie było zbyt duże, za to bardzo spodobały mi się malowidła na ścianie. Niewiele myśląc, wdrapałam się na łóżko i zanurzyłam głowę w satynowej pościeli. Była zimna, aksamitna w dotyku i cudnie pachniała… nim. To, co się ze mną działo, było niewiarygodne. Jeszcze nigdy nie doświadczyłam takiej dawki emocji i pożądania. Wojtek nie kazał mi na siebie długo czekać. Wszedł do sypialni pewnym krokiem. Pierwsze, co zrobił, to zmienił światło, zamiast mocnego, jasnego oświetlenia, z sufitu sączyła się punktowo, delikatna, blada poświata. Leżąc na boku, podparłam głowę na ręce i patrzyłam na niego. Wyglądał nieziemsko przystojnie. Jego oczy wyraźnie mówiły mi, co zaraz nastąpi. Magnetyczny, pełen pożądania wzrok ślizgał się po moim ciele, doprowadzając mnie do drżenia. W końcu zrobił dwa kroki w przód. Podniosłam się i stanęłam przed nim, nie schodząc z łóżka. Dzięki temu mogłam w końcu popatrzeć mu prosto w oczy bez zadzierania głowy. Zaczęłam powoli rozpinać guziki w jego koszuli, ani na chwilę nie odrywając od niego wzroku. Specjalnie utrzymywałam dystans między nami, chciałam nacieszyć się jego widokiem. Zsunęłam koszulę na podłogę, badając rękoma jego bicepsy. Jego oddech przyspieszył. Moje ręce błądziły po jego torsie, napawając się ciepłem jego ciała. Wojtek nie pozostał mi dłużny. Złapał mnie w pasie i podciągnął moją koszulkę do góry. Posłusznie uniosłam ręce, pozwalając mu się rozebrać.

– Jesteś piękna! – powiedział i przejechał palcem po moich obojczykach. Jego ręce zjechały po mojej tali na biodra. Wsunął palce za pasek moich spodni i przyciągnął mnie do siebie. – Taka piękna – wymruczał mi do ucha.

Ledwo już nad sobą panowałam. Oddech niebezpiecznie mi przyspieszył, gdy nasze ciała przylgnęły do siebie. W tej chwili pragnęłam już tylko jednego, więc gorączkowo zaczęłam odpinać jego pasek od spodni, oddając mu jednocześnie słodkie pocałunki, jakie składał na mojej szyi. Jego dotyk sprawiał, iż kręciło mi się w głowie. W końcu uporaliśmy się z naszymi ubraniami i zostaliśmy oboje w samej bieliźnie. Wojtek złapał mnie mocno w pasie i podniósł. Oplotłam go nogami, nie przestając całować jego ust. W końcu poczułam pod plecami materac. Przygniótł mnie całym swoim ciałem, unieruchamiając mi nadgarstki nad głową. Zawisł tak nade mną przez chwilę. Wpatrywał się we mnie pożądliwie, ciężko dysząc. Wiłam się pod nim, próbując się uwolnić i dotknąć go, ale mi na to nie pozwolił. Moje pożądanie jeszcze bardziej się wzmogło.


– Moja, w końcu moja! – powiedział władczo.

piątek, 19 lutego 2016

#16

Jak w amoku wypadłam przed klatkę i rzuciłam się pędem przed siebie. Nim skręciłam na ulicę zauważyłam auto Tomsona, stojące nadal na parkingu. Dopadłam go w dwóch susach. Z impetem otwarłam drzwi i wsiadłam do środka. Tomek rozmawiał z kimś przez telefon. Gdy tylko mnie zobaczył, natychmiast przerwał połączenie.

– Co się stało? – spytał, autentycznie przerażony.

Nie czekając na odpowiedz, przygarnął mnie do siebie, przytulając mocno. Dopiero w jego ramionach zauważyłam, że cała dygoczę, a łzy płyną mi po policzkach wielkimi strumieniami. Ostatnio zbyt często płakałam! Po kilku głębszych wdechach i wydechach udało mi się względnie zapanować nad swoim ciałem.

– Była u niego dziewczyna! – powiedziałam, gdy już odzyskałam kontrolę nad swoim oddechem i głosem.

– Jaka dziewczyna? – spytał Tomson, rzeczowo.

Streściłam mu więc moją krótką wizytę.

– Kurwa, zabiję tego kretyna! – Wyraźnie się wściekł.

Zacisnął usta w linijkę i rąbnął ręką w kierownicę. Jeszcze nie widziałam go w takim stanie.

– Znasz ją? – spytałam, jak by mi mało było jeszcze rewelacji.

– Tak!

– Kim ona jest? – Bałam się odpowiedzi na to pytanie, ale z drugiej strony musiałam znać odpowiedz.

Tomson spojrzał na mnie litościwie i przepraszająco zarazem. To mi wystarczyło!

– Znajoma znajomych. Przyczepiła się do niego, jak rzep do psiego ogona. Ale to nie musi nic znaczyć! – Próbował go usprawiedliwiać. – Do tej pory trzymał ją na dystans.

– Tomek, oboje dobrze wiemy, co się tam wydarzyło. Spóźniałam się, już za późno na wyjaśnienia.

Tomek z niedowierzaniem pokręcił głową.

– Przepraszam, nie powinienem się wtrącać i przywozić cię tutaj. Przykro mi, że musiałaś to zobaczyć.

– To się nie mogło udać po prostu. Ktoś taki jak ja, nie może po prostu być z kimś takim jak on… czy ty.

– Dlaczego tak uważasz?

– No proszę cię! Spójrz tylko na mnie – chlipnęłam żałośnie.

Tomek zlustrował mnie od stóp do głów, swoim powłóczystym spojrzeniem.

– Patrzę i widzę piękną kobietę, która nie wiem dlaczego, nie zauważa jak działa na facetów. Zrozum to wreszcie – powiedział i czułym gestem starł mi z policzka łzy.

– Zawieź mnie do domu – poprosiłam.

Otworzył jeszcze usta aby coś dodać, ale zrezygnował, gdy tylko pokiwałam głową w geście zaprzeczenia. W końcu zaklął pod nosem i uruchomił silnik. Po drodze zatrzymał się na stacji benzynowej, aby zatankować. Gdy wrócił przyniósł mi paczkę chusteczek higienicznych, abym mogła w końcu osuszyć łzy. Doceniałam jego miłe gesty, ale nic nie było wstanie złagodzić teraz mojej rozpaczy.

Zaparkował pod blokiem i taktownie zapytał czy może zostać. Zgodziłam się. Objął mnie troskliwie w pasie, jak by bał się, że gdzieś ucieknę. Ja jednak nie protestowałam, byłam nad wyraz spokojna. Było mi absolutnie wszystko jedno. Gdy już dotarliśmy do mieszkania Tomek znalazł w lodówce wino i przyniósł mi pełny kieliszek. Spojrzałam na niego nieufnie.

– Co, znowu chcesz pogadać? – spytałam.

– Tym razem sobie darujemy. – Uśmiechnął się. – Możemy po prostu posiedzieć i pomilczeć.

Usiadł obok mnie, a ja położyłam mu głowę na ramieniu.

– Dziękuję. Nie znamy się za długo, a ty zachowujesz się jak prawdziwy, dobry przyjaciel, jeśli mogę cię tak nazwać oczywiście.

– Mała, jestem zaszczycony! – Wyszczerzył zęby w uśmiechu.

Ja mimowolnie też się uśmiechnęłam. Naprawdę dobrze się przy nim czułam. Objął mnie ramieniem i pocałował w czubek głowy. Siedzieliśmy tak kilka minut w ciszy. Sączyłam wino, starając się nie myśleć zbyt dużo.

– On tego nie zrobił – odezwał się z końcu.

– Skąd możesz to wiedzieć?

– Tylko się nie wściekaj. Zadzwoniłem do niego.

Zerwałam się z kanapy.

– Dlaczego to robisz? – spytałam z urazą.

Tomek tylko westchnął, złapał mnie za rękę i pociągnął z powrotem na kanapę, gdzie na powrót wtuliłam się w jego ciepłe ramiona.

– Ponieważ mam w tym swój ukryty cel – powiedział, z uśmiechem na ustach.

– A idź do diabła. – Machnęłam na niego ręką.

Nagle usłyszeliśmy głośne i niecierpliwe pukanie. Tomson, ochoczo zerwał się do drzwi. Do mieszkania wszedł Wojtek!

Spojrzałam na Tomsona z urazą. A on tylko wzruszył ramionami, klepnął Wojtka w ramię i wyszedł żegnając się słowami:

– Ja już pójdę!

Wojtek wpatrywał się we mnie intensywnie. Jego wyraz twarzy był dla mnie nieodgadniony. Przygryzłam wargę ze zdenerwowania. Cholera, czy on mógłby choć raz, zaprezentować się trochę mniej przystojnie? Usiadłam na kanapie i przechyliłam kieliszek z winem do dna. Nie byłam pewna czy dam radę na trzeźwo.

– Usiądziesz czy będziesz tak stał? – spytałam w końcu.

Ruszył się i usiadł obok mnie, podwijając nogę i zarzucając rękę na oparcie kanapy. Wewnętrznie cała się trzęsłam, choć starałam się zachować obojętny wyraz twarzy. Tak bardzo bałam się tego, co miałam usłyszeć.

– Czy to prawda, co powiedziałaś Tomsonowi? Adam dał ci do podpisania jakieś durne warunki? – spytał, wpatrując się we mnie, swoim świdrującym spojrzeniem.

– Tak.

– I uznałaś, że to ja maczałem w tym palce?

– Tak. – Nie byłam wstanie, więcej z siebie wykrzesać.

– Nie miałem o tym pojęcia! – powiedział i westchnął. – Wtedy po naszym koncercie w klubie, kiedy pomachałaś mi tą umową i powiedziałaś, że teraz masz pogląd na całą sprawę. Chodziło ci tylko o ten warunek?

– Tak.

– Dlaczego nie zapytałaś mnie o to? – spytał z wyrzutem.

– Trochę przytłoczyły mnie te wszystkie informacje. Ta cała historia z Jackiem, mój przyjazd tutaj. Sądziłam, że minie sporo czasu zanim otrząsnę się po całej sprawie. Aż tu nagle, pojawiłeś się ty. Taki… fascynujący, przystojny, zabawny. Serce zabiło mi mocniej. Moje życie znów nabrało kolorów i czułam się absolutnie szczęśliwa. Potem, w jednej chwili, dowiedziałam się kim naprawdę jesteś, a w drugiej dostałam ofertę pracy i taki warunek. Poczułam się oszukana. To ty mnie poleciłeś, musiałeś znać ten warunek. Byłam tego pewna. Dałeś mi w ten sposób jasny sygnał – nic poważnego nie może być między nami. Pomyślałam, że wszystko to, co się wydarzyło, nie miało dla ciebie większego znaczenia. Sądziłam, że chodzi ci tylko o jakąś przygodę na jedną noc! A później jeszcze poszperałam w Internecie i znalazłam o tobie mnóstwo złych komentarzy. To wszystko utwierdziło mnie w przekonaniu, że… nic cię kompletnie nie obchodzę. Myślałam, że miałam być tylko kolejną, nic nie znaczącą przygodą…

Wojtek na te słowa skrzywił się, jak by coś go zabolało. Przysunął się bliżej i założył mi kosmyk włosów za ucho. Mimowolnie, ja również zbliżyłam się do niego.

– To wszystko nie tak! – Pokręcił głową, przecząco. – Kiedy w szpitalu, zdałem sobie sprawę z tego, że nie masz pojęcia kim jestem, poczułem się, jak bym dostał wymarzony gwiazdkowy prezent. Nie masz pojęcia, jak ciężko mi poznać kogoś, kto nie patrzy na mnie, przez pryzmat zespołu. Wszyscy chcą się ze mną przyjaźnić, bo jestem sławny. Dziewczyny chcą być ze mną, bo śpiewam w zespole. Tak naprawdę, nie obchodzę ich prawdziwy ja, tylko ten człowiek ze sceny. Wszystko to jest zakłamane i fałszywe. A ty, patrzyłaś na mnie i nie widziałaś wokalisty. Rozmawiałaś ze mną i czułem, że naprawdę interesuje cię to, co mam do powiedzenia. Całowałaś się ze mną i wiedziałem, że podobam ci się ja, a nie chłopak ze sceny. – Westchnął ciężko. – Powinienem był powiedzieć ci dużo wcześniej kim jestem, ale to było dla mnie takie świeże, takie prawdziwe. Bałem się, że spojrzysz na mnie inaczej. Wreszcie spotkałem kogoś, kto widział i czuł ten świat, tak jak ja. Z duszą na ramieniu, dzwoniłem do ciebie i modliłem się, abyś nie zechciała mnie wygooglować. Ale musiałem się w końcu przyznać. Wolałem zrobić to osobiście, więc dlatego zaprosiłem cię na koncert. Oczywiście, zdawałem sobie sprawę, że będziesz zła. Ale sądziłem, iż zdołam cię jakoś udobruchać. Nie spodziewałem się tylko jednego. Ty wcale tego nie chciałaś! Bardziej zależało ci na pracy, niż na mnie. Tak pomyślałem, kiedy wyszłaś z biura z tymi papierami. Tuzin dziewczyn chciało by ze mną być z powodu tego co robię, a ty o ironio właśnie z tego powodu mnie odrzuciłaś. Czułem się, kompletnie rozbity, nie wiedziałem co myśleć i co robić. A potem ta noc, kiedy przyszłaś do mnie! Myślałem, że jednak przemyślałaś wszystko, poukładałaś sobie w głowie wszystkie fakty i zmieniłaś zdanie.

Słuchałam go jak zahipnotyzowana. Zobaczyłam wszystko jego oczami i dopiero teraz zrozumiałam, skąd brała się jego wcześniejsza wrogość i dystans do mnie. Poczułam jak serce ściska mi się z żalu. Raniliśmy się obydwoje nawzajem, a wystarczyło zwyczajnie porozmawiać.

– Jak mogliśmy się oboje, aż tak pomylić? – spytałam w końcu, gdy przerwał na chwilę.

Gdy Wojtek mówił, nasze ciała mimowolnie zaczęły się do siebie przysuwać. Nim zdałam sobie sprawę z tego co się dzieje, siedziałam okrakiem na jego kolanach, a jego ręce obejmowały mnie mocno w pasie. Błądziłam ręką po jego twarzy, badając jego zarost, kształt ust, nosa i oczu. Przypatrywałam się jego reakcjom na mój dotyk, to jak mrużył oczy, unosił wargi w uśmiechu, marszczył śmiesznie nos. Siedzieliśmy tak chwilę wpatrując się w siebie. W głowie, kłębiło mi się jednak jeszcze jedno pytanie, które hamowało mój entuzjazm, do tego co zaczęło się właśnie dziać.

– A co z tą dziewczyną, która była u ciebie? – spytałam w końcu, zebrawszy się na odwagę.

– Absolutnie nic. – Pokręcił przecząco głową. – To nieporozumienie. Niechcący wylała na siebie wino, chciała zaprać plamę, więc ubrała się w moją koszulę. Do niczego nie doszło!

– Niechcący? – spytałam kpiąco.

– Czyżbyś była zazdrosna? – Uśmiechnął się zadowolony. Spojrzałam na niego spod byka. – No dobra! Troszkę mnie kokietowała, ale dzielnie się opierałem! Jeszcze nie rozumiesz?

Wojtek westchnął ciężko i przysunął mnie bliżej tak, że siedziałam już na jego biodrach. Wyprostował się, nasze torsy prawie się dotykały. Jego twarz znalazła się, tuż przy mojej. Widziałam dokładnie każdą plamkę w jego oczach. Nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo tęskniłam za taką bliskością, za jego dotykiem i za tym co działo się ze mną, pod wpływem jego spojrzenia. Delikatnie ujął moją twarz w dłonie. Oddech momentalnie mi przyspieszył. Serce, które i tak już szalenie galopowało, mało nie wyskoczyło mi z piersi. Jego zapach doprowadzał mnie do szaleństwa. Tak samo jak świadomość tego, że jego usta są tak blisko. Pragnęłam zedrzeć z niego koszulę i poczuć ciepło jego ciała. Jakimś nadludzkim wysiłkiem panowałam jednak nad żądzą, która zalewała moje ciało. Musiałam usłyszeć co ma mi do powiedzenia!

– Julio nie mógłbym tego zrobić z inną. Nie, od kiedy poznałem ciebie. Kiedy wyciągałem cię nieprzytomną z samochodu, twoja uroda mnie zachwyciła. Kiedy otworzyłaś oczy i spojrzałaś na mnie, zakochałem się w twoich oczach. Kiedy odezwałaś się do mnie, natychmiast zakochałem się w twoim głosie. Kiedy zaśmiałaś się po raz pierwszy, zakochałem się kolejny raz. Kiedy zaczęłaś ze mną rozmawiać, już byłem pewny, że kocham również twój umysł. Oszalałem z miłości do ciebie. Nie mogę spać po nocach, ciągle o tobie myślę. Kocham cię dziewczyno do szaleństwa! Jesteś dla mnie, najważniejsza na świecie. Tylko ty się liczysz!

Moje serce oszalało! Z wrażenia zaparło mi dech i na chwilę, zapomniałam o oddychaniu. Patrzyłam prosto w jego piękne, niebieskie oczy i widziałam potwierdzenie wypowiedzianych słów. Wszystkie złe wspomnienia nagle ulotniły się z mojej głowy. Wszystkie tamy i mury, jakie stawiałam, by odgrodzić się od niego, runęły niczym domki z kart. Liczyło się tylko tu i teraz. Ja i on. I nic więcej!

– Ja też cię kocham! – szepnęłam, bo głos ugrzęzł mi w gardle. – Kochałam, cały ten czas. Czułam się taka nieszczęśliwa, patrząc jak odsuwasz się ode mnie. Czekałam, choć tak boleśnie uświadamiałam sobie codziennie, że to nigdy się nie wydarzy. Mimo to, nie potrafiłam przestać.

– Nigdy nie przestawaj! To właśnie się dzieje! – przerwał mi i dosłownie rzucił się na moje usta, wzmacniając swój uścisk.

Pocałował mnie tak zachłannie i z taką żarliwością, jak jeszcze nigdy wcześniej.

– Tak bardzo mi cię brakowało! Brakowało mi tego! Chcę więcej… Pragnę cię… – szeptał czule, pomiędzy pocałunkami.


Czułam przejmujący ścisk w dole brzucha, gdy jego ręce błądziły po moich plecach i pośladkach. Gdy w końcu wdarły się pod koszulkę i poczułam jego rozpalający dotyk na nagim ciele, przeszedł mnie dreszcz rozkoszy, który przerodził się w głośny jęk. Rozpływałam się dosłownie pod wpływem jego dotyku, który odbierał mi zdolność racjonalnego myślenia, mącił myśli. Pragnęłam, aby nigdy nie przestawał. Chciałam, aby ten stan, ta chwila trwały wiecznie. Wojtek w jednej sekundzie zdarł ze mnie bluzkę i przywarł gorącymi wargami do szyi. Moje ciało wygięło się w łuk odsłaniając mu lepszy dostęp. Jego ciepły oddech i dotyk pieściły skórę, rozpalały wszystkie moje zmysły. I właśnie wtedy w jego kieszeni zawibrował telefon. Ta cholerna komórka, która kolejny już raz przerwała nam chwile uniesienia. Wojtek jedną rękę oderwał od moich pleców i wściekle wyszarpał aparat z kieszeni, po czym rzucił nim w drugi kąt kanapy. Mnie w końcu udało się uporać z guzikami jego koszuli, która wylądowała na fotelu. Z entuzjazmem przywarłam do jego nagiego torsu. Nasze półnagie splecione ciała, tak bardzo były spragnione siebie. Czułam, jak mocno i szybko bije jego serce. Dysząc, na chwilę oderwałam się od niego, by złapać oddech i kątem oka zobaczyłam nadal wibrujący telefon. Sięgnęłam po niego jedną ręką. Na wyświetlaczu mrugało połączenie od Tomsona. Nie zdążyłam nic powiedzieć, telefon znów zawibrował. Odepchnęłam delikatnie Wojtka, podstawiając mu pod nos wyświetlacz tak, aby zobaczył kto dzwoni. Spojrzał zaskoczony na telefon, a później na mnie. Oddychał ciężko, a jego oczy wyraźnie mówiły mi, jak bardzo pragnie mnie w tej chwili. Chciałam odłożyć telefon, ale czułam, że Tomek nie dzwoni z byle pierdołą. Coś musiało się stać.

**************************************************************
Witajcie..
Wiem, że większa część z was czekała na taki rozwój sytuacji. Mam nadzieję, że was nie zawiodłam....
A dla tych, którzy widzieli to inaczej, mam tylko do powiedzenia jedno - to jeszcze nie koniec...
Wielkie dzięki tym, którzy mają odwagę i chęć napisać komentarz. Baaaardzo jestem wam wdzięczna i dziękuję.

piątek, 12 lutego 2016

#15

Następnego dnia obudziłam się w dość kiepskim humorze. Mieliśmy zaplanowany wyjazd w południe, postanowiłam coś wcześniej zjeść w restauracji hotelowej. Było już dość późno i w zasadzie kuchnia kończyła wydawać śniadanie, załapałam się jedynie na jakąś słodką bułkę i kawę. Rozsiadłam się przy stoliku i z nudów zaczęłam przeglądać gazetę, którą ktoś zostawił. Nie było to pismo z gatunku ambitnych, więc przerzucałam po prostu strony bezmyślnie. Aż do momentu kiedy zobaczyłam siebie na jednym ze zdjęć! Prawie zakrztusiłam się kawą. Było na nim widać mnie i nachylającego się w moim kierunku Majka. Nie było zbyt wyraźne, jak by ktoś zrobił go nie używając lampy błyskowej. Ale nie to było najgorsze. Nad zdjęciem wydrukowany wielkimi literami widniał napis: NOWY PODRYW MAJKA! A pod zdjęciem tekst:

„Wczorajsza impreza wytwórni zakończyła się owocnie dla odwiecznego bawidamka Majka. Nasz przystojniak upolował sobie nową dziewczynę. Piękna nieznajoma szybko uległa słynnemu wokaliście. Świadkowie twierdzą, że wymknęli się razem z przyjęcia czule objęci. Czy będzie to tylko krótki podryw czy może coś więcej? Czas pokaże!”

Przeczytałam ten tekst raz, potem drugi i trzeci. I nadal nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Byłam w ciężkim szoku. Nagle ktoś zapukał w gazetę od drugiej strony. Oderwałam w końcu od niej wzrok i ujrzałam Tomsona, który przyglądał mi z zatroskanym wyrazem twarzy.

– Hej, zaczynam się poważnie o ciebie martwić! Znowu zapadłaś w jakiś trans? – spytał.

Nie odpowiedziałam, podałam mu tylko gazetę i wskazałam palcem miejsce gdzie powinien spojrzeć. Zmarszczył śmiesznie brwi i przeczytał tych kilka zdań. Po czym odłożył gazetę i spojrzał na mnie z uśmiechem.

– Witamy w show biznesie Maleńka! – Puścił do mnie oczko.

– Ciebie to bawi? – spytałam zszokowana. – Przecież to stek bzdur i kłamstw.

– Posłuchaj, nie możesz brać do siebie takich rzeczy. To największy szmatławiec, który drukuje co mu się żywnie podoba, obojętnie czy to jest prawda, czy nie. Będąc z nami musisz mieć tą świadomość – przestałaś być anonimową dziewczyną.

– Ale jak oni mogą robić takie rzeczy? Przecież to jest chore! – wściekałam się.

– Na branżowych imprezach zwykle są akredytowani dziennikarze, ale zawsze znajdzie się jakiś kret, który odsprzeda zdjęcie brukowcowi. A oni dopiszą sobie do tego historyjkę.

– I nic z tym nie można zrobić?

– Zdjęcie jest nie wyraźne, nie podali twojego nazwiska, nawet jeśli chciałabyś złożyć skargę, nie masz podstaw. Jedyne co możesz zrobić to zapomnieć i na przyszłość nie przejmować się. Nabrać do tego typu rzeczy dystansu. Bo to zapewne nie ostatni raz. To jest moja droga ryzyko zawodowe pracy z nami! Ale przynajmniej w jednej rzeczy się nie pomylili!

– Niby w jakiej? – spytałam zrezygnowana.

– W tym, że jesteś piękna! – powiedział i wyszczerzył zęby w uśmiechu.

– Też ci się na żarty zebrało. – Parsknęłam śmiechem i pacnęłam go tą feralną gazetą.

Rozmowa mimo wszystko, bardzo mi pomogła. Nie wiem jak zniosłabym to, gdyby nie Tomson. Potrafił zmienić mój nastrój w przeciągu chwili. Byłam mu bardzo wdzięczna. Uświadomił mi bardzo ważny fakt, o którym dotychczas nie pomyślałam. Miał rację mówiąc, że przestałam być anonimową dziewczyną. Pracując z zespołem byłam wystawiona w obiektywy paparazzi. Pozostawało tylko pytanie czy sobie z tym poradzę? Czy dam radę jak radził mi Tomson nabrać dystansu i nie przejmować się?

Kolejne dwa tygodnie minęły już nadzwyczaj spokojnie. Oczywiście jeśli nie liczyć tłumów rozhisteryzowanych fanek na koncertach, które w aktach czystej desperacji w moim mniemaniu przekraczały wszelkie granice. Starałam się unikać oglądania tych dantejskich scen, jednak nie zawsze mi się udawało. Gdziekolwiek chłopaki pojawiali się razem wzbudzali sensację. Dla nich była to codzienność, dla mnie szalona jazda bez trzymanki. Z wielkim bólem serca oglądałam uwieszające się na szyi Wojtka nastolatki, wpychające mu do kieszeni swoje numery telefonów. Szlag mnie dosłownie trafiał! Z zazdrości aż zgrzytałam zębami. A on kompletnie nieświadomy mojego stanu wydawał się doskonale bawić. Ku mojej rozpaczy. Cóż jednak mogłam zrobić? Po prostu taki był. Wszystkie te lata spędzone na koncertowaniu i życie na walizkach w ten sposób ukształtowało jego charakter. Dziewczyny same pchały mu się do łóżka, a on korzystał ze sławy. Oczywiście nie było to usprawiedliwienie, ale byłam w stanie zrozumieć w minimalnym stopniu, dlaczego taki jest. Najwyraźniej nie spotkał jeszcze kobiety dla której chciałby coś zmienić. Powinnam przestać o nim myśleć. Tak było by dla mnie najlepiej. Zdawałam sobie dobrze z tego sprawę. Powinnam się pogodzić z tym, że nigdy nie będziemy razem. Powinnam się odkochać, po tych wszystkich rzeczach, które się wydarzyły. Powinnam rzucić pracę i przestać się z nim widywać. Powinnam, ale nie potrafiłam! Był dla mnie jak narkotyk. Zwyczajnie uzależniłam się. Źle postępowałam, wystawiałam się na kolejne ciosy i zawsze wracałam po więcej. I naiwnie, jak każdy narkoman wmawiałam sobie, że mam wszystko pod kontrolą. Chciałam jeszcze przez chwilę móc być blisko niego. Prawda była taka, że gdzieś głęboko w środku chowałam nadzieję, iż on się zmieni. Byłam totalną masochistką!

Tylko dzięki Tomsonowi udało mi się przetrwać jakoś wszystkie te sceny, które rozdzierały moje obolałe serce. Popadłabym jak nic w czarną rozpacz, gdyby nie on. Byłam mu dozgonnie wdzięczna za to, że zwyczajnie po przyjacielsku poświęcał mi swój czas i zawsze był gdzieś obok. Potrafił zmienić mój nastrój jednym żartem. Zawsze wiedział co powiedzieć, aby poprawić mi humor. Czułam, że wie przez co przechodzę. Nie wypytywał mnie jednak o to. Taktownie omijał temat próbując odciągnąć moje myśli w inną stronę.

Między mną a Wojtkiem niby wszystko było w porządku. Rozmawialiśmy swobodnie, ale jednak czułam zmianę w jego podejściu do mnie. Zauważyłam, że jak ognia unika sytuacji sam na sam ze mną. Wyraźnie bał się konfrontacji w cztery oczy. Parę razy przyłapałam go jak wpatrywał się we mnie smutno, gdy myślał, że nie widzę. Kompletnie nie wiedziałam co z tym zrobić. Rozmawiać najwyraźniej nie miał ochoty, zostały mi jedynie moje domysły. A wyobraźnie mam bogatą, więc myśli piętrzyły mi się w głowie szalone. Być może zachowywał się tak z powodu tego, że go odrzuciłam. Prawdopodobnie byłam pierwszą która mu odmówiła. Może nie mógł przełknąć goryczy porażki?

Po tych dwóch tygodniach pojawiła się większa luka między koncertami. Adam dał chłopakom wolne do następnego występu. Ja gdy tylko odespałam pojechałam do Domu nadrobić zaległości biurowe. Bez chłopaków było tam strasznie cicho i spokojnie. Wszyscy się gdzieś porozjeżdżali korzystając z pięknej pogody. Ja też chciałam złapać trochę słońca, więc zorganizowałam sobie prowizoryczne biuro na tarasie. Tak się skoncentrowałam na pracy, że nawet nie usłyszałam jak ktoś zaszedł mnie od tyłu i zasłonił mi oczy rękami.

– Hej! – krzyknęłam zaskoczona.

– Dzień dobry bardzo Mała! – Tomson przywitał się jak zwykle uśmiechnięty i dał mi całusa w policzek.

– Co ty tu robisz? – spytałam zaskoczona.

– Zapomniałem czapki!

– Ty i twoje czapki. – Przewróciłam oczami.

Tomson zaśmiał się i wszedł do salonu. Wrócił za chwilę z dwoma szklankami jakiegoś napoju. Kostki lodu dźwięcznie obijały się o szklane brzegi, więc gdy podał mi jedną, ochoczo się do niej przyssałam. Wypiłam wszystko duszkiem.

– Dzięki! Pić mi się strasznie chciało – powiedziałam.

– Na zdrowie! – Tomson roześmiał się wyraźnie ubawiony.

Zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc z czego się śmieje. Po kilku chwilach jednak zrozumiałam. A w zasadzie poczułam. W moim żołądku zamiast lodowego orzeźwienia, rozlało się powoli ciepło. Dolał mi jakiegoś alkoholu, a ja wypiłam to wszystko jednym haustem!

Tomson jedną ręką zamknął klapę od laptopa na którym pracowałam, i odsunął go ode mnie.

– To już pani nie będzie potrzebne – powiedział, nie przestając się chytrze uśmiechać.

Skrzyżowałam ramiona i rozsiadłam się w fotelu.

– Czego mi dolałeś? – Popatrzyłam na niego wrogo.

– To się nazywa moja droga, serum prawdy.

– Prawdy? – zapytałam kpiąco.

– Czy też jak wolisz ułatwiacz rozmowy.

– A jakąż to rozmowę chcesz sobie ułatwić? – spytałam pełna już podejrzeń.

– O tobie i Wojtku! – wypalił w końcu.

Zaśmiałam się. Wypity drink jednak już zrobił swoje. W głowie zaczęło mi przyjemnie szumieć i poczułam spływającą na mnie błogość. Tomson dobrze wiedział co zrobić, abym zechciała mu się zwierzyć. Ale nie miałam siły się na niego pogniewać.

– No cóż panie ciekawski obawiam się, że nie ma tu o czym rozmawiać – skwitowałam, rozkładając bezradnie ręce.

– Och, daj spokój, przecież widzę co się z tobą dzieje. Widzę jak na niego patrzysz. I nie mogę tylko zrozumieć, dlaczego nie możecie się dogadać? Nie zrozum mnie źle, on jest moim przyjacielem i w zasadzie nie powinienem się wtrącać, ale nie mogę patrzeć na to jak się wzajemnie traktujecie. Znam jego punkt widzenia, a teraz chciałbym poznać twój!

– Skoro znasz jego punkt widzenia to chyba nie powinieneś mi się dziwić. I nie rozumiem po co ta cała rozmowa – zjeżyłam się. – Przecież nie możemy być razem!

– Dlaczego nie?

– Nie wygłupiaj się, przecież wiesz dlaczego!

– Julka powiedz mi! Chciałbym poznać twoją wersję – nadal nie odpuszczał.

– Przecież sam załatwił mi tą pracę wiedząc, co będę musiała podpisać. Chodzi o ten cholerny warunek umowy! – zdenerwowałam się. – Nie zależy mu na żadnym związku.

– Jaki warunek? O czym ty mówisz? – zdziwił się.

– Nie mogę się związać z żadnym z was! Nie udawaj, że nie wiedziałeś! – prawie krzyknęłam.

Tomson spojrzał na mnie zdziwiony. W jego oczach widziałam pełne zaskoczenie. I nagle do mnie dotarło! Zrozumiałam jak wielki błąd popełniłam, jak bardzo źle zinterpretowałam wszystko.

– Nie wiedziałeś! – szepnęłam. – Czyli on…

– Nie wiedział! To musi być jakiś nowy wymysł wytwórni, Adam nic nam nie mówił!

– O mój Boże… – powiedziałam zszokowana.

Nie mogłam w to uwierzyć! Tak bardzo się myliłam. Poczułam jak robi mi się słabo.

– No dobrze! Zreasumujmy bo się pogubiłem. Czyli według ciebie on świadomie załatwił ci pracę, w której musisz podpisać jakieś papiery mówiące o tym, że nie możecie być razem, bo nie zależy mu na żadnym związku. A on myśli, że nie chcesz być z nim z powodu tego kim jest!

– Coooo? Ale… jak to? On naprawdę tak myśli? Dlaczego? – zdziwiłam się. Myśli gnały mi po głowie jak szalone próbując zrozumieć całą sytuację. – To wszystko nie tak, wszystko zrozumieliśmy na opak! Jak dowiedziałam się kim jest naprawdę, to się wściekłam. Ale nie z powodu tego kim jest, tylko dlatego, że wcześniej mi nie powiedział. Poczułam się strasznie oszukana. A zaraz potem Adam daje mi do podpisania te papiery. To co sobie miałam pomyśleć? A potem jeszcze znalazłam tyle złych rzeczy w Internecie – opowiedziałam mu pokrótce o tym wywiadzie i komentarzach. – Teraz rozumiesz?

– Rozumiem – Tomson pokiwał głową. – Ale co z nim? Chyba powinniście ze sobą w końcu porozmawiać! Nie sądzisz? Musisz mu powiedzieć to wszystko co powiedziałaś teraz mnie.

Po czym wstał, złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.

– Czy to dla niego ma jeszcze jakieś znaczenie? – spytałam wlokąc się za nim  mimowolnie.

– Oj ma! Nie dyskutuj tylko pakuj się do samochodu! – powiedział i władczo otworzył przede mną drzwi od strony pasażera.

– Przecież ty piłeś! Nie możesz jechać! – pisnęłam cicho.

– Ja piłem tylko cole. – Uśmiechnął się chytrze, po czym zatrzasnął za mną drzwi.

Ze zdenerwowania jak zwykle w stresie zaczęłam obgryzać paznokcie. To czego się przed chwilą dowiedziałam dosłownie nie mieściło mi się w głowie. Choć Tomson nie zdradził mi szczegółów, to uświadomił mi jak bardzo się pomyliłam w ocenie zachowania Wojtka. W zasadzie to oboje się pomyliliśmy. Tylko czy można to było jeszcze naprawić?

Tomek całą drogę próbował mnie rozbawić i rozluźnić atmosferę. Pierwszy raz mu się to nie udało. Pochłonięta swoimi myślami, ledwo rejestrowałam to co do mówił. W końcu zaparkował przed jakimś apartamentowcem. Wskazał mi drzwi i podał numer mieszkania.

– To na pewno dobry pomysł? – spytałam.

– Mała po prostu tam idź i z nim porozmawiaj. Już dawno powinniście to zrobić! – powiedział i pochylając się nade mną otworzył mi drzwi.

Wysiadłam i ruszyłam we wskazanym kierunku. Akurat ktoś wychodził, wślizgnęłam się więc do środka bez użycia domofonu. Głowę miałam pełną obaw. Serce galopowało mi szalenie, a żołądek podszedł do gardła. Nie pamiętałam kiedy ostatnio tak się denerwowałam. Zamiast wsiąść do windy ruszyłam po schodach, aby zyskać jeszcze kilka chwil, spróbować się uspokoić i zebrać myśli. W końcu stanęłam przed drzwiami numer piętnaście. Wytarłam spocone dłonie w spodnie, odetchnęłam ciężko i nacisnęłam dzwonek. Z głębi mieszkania usłyszałam gong. Po cichu modliłam się, aby nie zastać go w domu. Byłam wielkim tchórzem, miałam ochotę zbiec z powrotem po schodach. Bałam się tego co mogłam usłyszeć. Bałam się, że jest już za późno. Czy moje słowa wyjaśnień coś mogły zmienić? Przecież to było nie możliwe, aby ktoś taki jak Wozzo chciał być z kimś takim jak ja!

Moje rozmyślania przerwało nagłe otwarcie drzwi. Zdębiałam w jednej sekundzie. Tego się nie spodziewałam! Na progu stała oszałamiająco piękna dziewczyna! Zdecydowanie wyższa ode mnie, z rozpuszczonymi długimi blond włosami i perfekcyjnym makijażem na twarzy. Ubrana jedynie w białą, męską, rozpinaną koszulę, która sięgała jej ledwo do połowy ud, odsłaniając smukłe i opalone nogi. W prawej ręce trzymała kieliszek od wina, lewą zarzuciła nonszalancko na biodro. Odebrało mi mowę. Dziewczyna coś mówiła, jednak nie docierały do mnie żadne dźwięki. W uszach słyszałam jedynie szum i pisk. To nie może być prawda! Potrząsnęłam głową z niedowierzania. Uczepiłam się naiwnie resztki nadziei na to, że pomyliłam drzwi. Już otwierałam usta aby spytać jaki to numer, gdy z głębi mieszkania usłyszałam wyraźnie głos Wojtka.

– Kto przyszedł? – spytał.

Poczułam się jak by mnie piorun trzasnął prosto w serce. A więc jednak! Nim odwróciłam się na pięcie rzuciłam jeszcze:

– Przepraszam pomyłka!


I pognałam na dół najszybciej jak potrafiłam. Absolutnie nie chciałam aby Wojtek mnie zobaczył.



**********************************************************
Witajcie
Jak wam minął tydzień? Tęskniliście? Ktoś się zastanawiał nad tym jak potoczą się dalej losy Julki i Wojtka?
Piszcie do mnie! Bardzo liczę na wasze komentarze :-)
Pozdrowionka.........i czekam na was w przyszły piątek :-)

piątek, 5 lutego 2016

#14

Dotarliśmy na miejsce koncertu przed zaplanowanym czasem. Pogoda była wyśmienita, co najważniejsze przy koncercie plenerowym, wszystko więc układało się doskonale. Chłopaki z Afro Crew uwijali się na scenie z podłączaniem sprzętów, a ja chłonęłam całą atmosferę. Przed barierkami zaczęli zbierać się już pierwsi fani. Rządziły koszulki z logiem AfroGang a na barierkach pojawiły się transparenty. Byłam pod wrażeniem ich oddania zespołowi. Chłopaki zaszyli się w garderobie, oddając się swojemu ulubionemu zajęciu – graniu na konsoli. Doglądałam z Adamem wszystkiego i dopinaliśmy ostatnie szczegóły z organizatorami. Im bliżej koncertu tym większą odczuwałam ekscytację.

W końcu parę minut po dwudziestej konferansjer wszedł na scenę i zaczął zapowiadać chłopaków. Na widowni rozległ się ogłuszający pisk fanek. A ja miałam do wykonania bardzo ważne zadanie. Lilly zapoczątkowała pewną tradycję. Przed każdym koncertem asystentka powinna pocałować na szczęście każdego członka zespołu, zanim ten wyjdzie na scenę. Jak opowiadała Lilly, kiedyś tego nie zrobiła i wszystko co mogło pójść nie tak, zdarzyło się. Chłopcy ochoczo rzucili się na mnie, żądając buziaków.

Obcałowałam więc każdego. Został mi na koniec, a jakże by inaczej Wojtek! Wyglądał tak przystojnie! Z wrażenia zakręciło mi się w głowie. Nadal jednak patrzył na mnie wilkiem, nie byłam pewna co powinnam zrobić. W końcu jednak zbliżył się i nachylił w kierunku mojego ucha. Było głośno, nie byłam wstanie go inaczej usłyszeć.

– Nie musisz tego robić, jeśli nie chcesz – powiedział i natychmiast odsunął się ode mnie.

Ja jednak zwabiona jego zapachem przysunęłam się i wspięłam na palce, aby dosięgnąć jego twarzy.

– Nie muszę! – powiedziałam, mu wprost do ucha, po czym musnęłam ustami jego policzek. – Ale chcę! – dodałam szybko.

Popatrzył na mnie w końcu bez urazy. Nawet się zalotnie uśmiechnął. Nie zdążył jednak nic powiedzieć, bo Tomson pociągnął go na scenę. Koncert zaczął się na dobre. Adam udał się do garderoby. Ja zostałam. Chciałam obejrzeć cały występ. Obserwowałam wszystko z boku i byłam zachwycona. Podrygiwałam w takt muzyki i nie przestawałam się uśmiechać. Obserwowanie Wozza w akcji było zaiste wdzięcznym zajęciem. Śpiewał tak cudnie i był tak piekielnie seksowny na scenie, zapierało mi dech. Nie powinnam tak o nim myśleć, ale no cóż nie mogłam się powstrzymać. Godzina przeleciała szybko, nim się spostrzegłam chłopcy wycieńczeni kończyli już bisować. Przybijałam wszystkim piątki po kolei gdy schodzili ze sceny. Byli zmęczeni, ale jeszcze mieli siłę na głupawe żarty i przepychanki w drodze do garderoby. Wariaci!

Po koncercie pod sceną pozostał spory tłumek fanów czekających na autografy i wspólne zdjęcia. Nie mieliśmy zbyt dużo czasu, czekała nas jeszcze impreza wytwórni. Chłopcy przebrali się więc szybko i ruszyli w czeluścia otwartych ramion fanek. Przyglądałam się wszystkiemu z boku. W zasadzie to obserwowałam tylko Wojtka, który bez cienia krępacji rozdawał autografy i pozował do zdjęć. Co odważniejsze fanki namawiały go na buziaki i podpisy na dekoltach! A on z uśmiechem się zgadzał. Widać było, że jest w swoim żywiole. Patrząc na to zalała mnie fala zazdrości! Nie miałam prawa do takich uczuć! Zdawałam sobie z tego sprawę. Niby wiedziałam czego się spodziewać po opowieściach Lilly, ale jednak kompletnie mnie to zaskoczyło. Od razu przed oczami stanął mi ten feralny wywiad z jego podrywem. Zobaczyć jednak na żywo to jak flirtuje z fankami, okazało się dla mnie jeszcze większym szokiem. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa, mimo że chciałam uciec stamtąd jak najszybciej. Nie potrafiłam jednak. Choć każde jego kolejne zdjęcie, widok kolejnej przytulonej dziewczyny sprawiał mi coraz większy ból w sercu. Z każdą chwilą uświadamiałam sobie coraz dobitniej – on nigdy nie będzie mój. Miałam go tylko na parę chwil i parę pocałunków. On był gwiazdą, mógł mieć każdą. Jeśli tliła się we mnie jeszcze jakaś maleńka iskierka wspólnej przyszłości, to on zdmuchnął ją w tym momencie definitywnie.

Z letargu wyrwał mnie w końcu Tomson. Słyszałam jak coś mówił, jednak nie rozumiałam słów, w uszach szumiała mi tylko krew. W końcu złapał mnie za ramię i potrząsnął nim lekko. Pomogło. Przeniosłam na niego swój wzrok.

– Dobrze się czujesz? – spytał zaniepokojony.

– Doskonale – powiedziałam przez zęby i odwróciłam się na pięcie. Złapał mnie jednak za łokieć i zatrzymał.

– To nic nie znaczy  – powiedział i wskazał brodą w kierunku Wojtka.

Domyślił się wszystkiego! Widział co się ze mną działo. Doskonale zinterpretował rozpacz, którą musiałam mieć wypisaną na twarzy. Ja jednak jak w transie odpowiedziałam:

– Nie wiem o czym mówisz.

Po czym już przez nikogo nie niepokojona udałam się do garderoby.

Byłam u kresu wytrzymałości psychicznej. Ta ciągła huśtawka emocji wprowadziła mnie w jakiś dziwny letarg. Robiłam wszystko jak automat. Kiedy trzeba było uśmiechałam się, rozmawiałam, jednak myślami krążyłam zupełnie gdzie indziej. Ocknęłam się w końcu gdy dotarliśmy na imprezę wytwórni i rozbłysły flesze aparatów. Lilly mnie uprzedzała, jednak doświadczenie tego na własnej skórze było dziwnie. Zespół został zatrzymany na „ściance”, aby zapozować do kilku zdjęć. Ja z Adamem przemknęliśmy bokiem.

Impreza była w pełni. Część gości bawiła się na parkiecie w rytm muzyki, część podpierała ściany sącząc drinki. Co chwilę napotykałam wzrokiem kamery i jakichś dziennikarzy przeprowadzających wywiady z celebrytami i gwiazdami o których nie miałam pojęcia. Sytuacja bawiła mnie nieco, bo nikogo nie rozpoznawałam. Dla mnie byli tylko przypadkowymi ludźmi. Na szczęście Adam służył mi swoją wiedzą i cierpliwie tłumaczył kto jest kim. Przedstawiał mnie co chwilę komuś innemu. Takim oto sposobem zrobiliśmy obowiązkową rundkę po całej sali.

– Na dzisiaj wystarczy. Zaczekaj tutaj zwołam wszystkich i spadamy – powiedział Adam i zostawił mnie samą.

Byłam już zmęczona. Oczy kleiły mi się do powiek i marzyłam tylko o tym, aby przyłożyć głowę do poduszki. Wrażeń jak na jeden dzień miałam aż nadto. Rozglądałam się po sali próbując namierzyć Wojtka. Zauważyłam, że jakiś chłopak ze stolika naprzeciwko przygląda mi się. Uśmiechnęłam się przelotnie. Najwyraźniej ośmielony, moją chwilową uwagą podszedł do mnie.

– Cześć – przywitał się.

Był niezbyt wysokim blondynem, o niebieskich oczach.

– Cześć – odpowiedziałam grzecznie.

– Nie widziałem cię nigdy wcześniej na żadnej branżowej imprezie – zagaił.

– Och, to pewnie dlatego, że jestem na niej po raz pierwszy.

– I jak ci się podoba? – spytał.

– Chmmm, impreza jak impreza. – Wzruszyłam ramionami.

– Mogę zapytać jak masz na imię?

– Julia! A ty jesteś?...

– Majk – powiedział i podał mi rękę.

– To nazwisko czy pseudonim artystyczny?

Parsknął śmiechem.

– Nie masz pojęcia kim jestem. – Bardziej stwierdził niż zapytał.

– Jesteś na imprezie wytwórni, masz dziwny pseudonim, więc zapewne śpiewasz i robisz karierę w naszym pięknym kraju, zgadłam?

Uśmiechnął się od ucha do ucha i pokiwał głową. Wydawał się być miły.

– Co ty tu robisz Julio? – spytał w końcu spoglądając mi głęboko w oczy.

Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo poczułam jak czyjeś ręce władczo oplatają moją talię od tyłu. Odwróciłam szybko głowę i zobaczyłam… Wojtka!

– Wybacz stary! Pani już jest zajęta – powiedział i bezceremonialnie odciągnął mnie na bok.

Zdążyłam tylko posłać przepraszające spojrzenie zdziwionemu Majkowi. Nie chciałam robić scen, na oczach pozostałych gości. Pozwoliłam Wojtkowi odprowadzić się do wyjścia. Przez całą drogę obejmował ciasno moją talię. Gdy tylko odeszliśmy wystarczająco daleko wyszarpałam się wściekle z jego uścisku.

– Co to miało znaczyć? – fuknęłam.

– Wiesz kto to był? – spytał jak gdyby nigdy nic.

– Nie odpowiedziałeś na moje pytanie!

– To był największy podrywacz w branży. Miał więcej dziewczyn niż gwiazd na niebie.

Zdębiałam na te słowa.

– I co z tego? – Już prawie krzyknęłam.

– Nie jest ciebie wart. Musiałem cię ostrzec.

Nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Był takim hipokrytą! Chciał mnie ochronić przed jakimś podrywaczem, a sam nim był. Sam chciał mnie poderwać i rzucić. Byłam wściekła.

– Och, dziękuję ci bardzo za troskę i ostrzeżenie! Szkoda tylko, że nikt mnie nie ostrzegł przed tobą! A on przynajmniej miał odwagę przyznać się do tego kim jest! I za kogo ty się właściwie uważasz, że zachowujesz się w taki sposób? – rzuciłam mu prosto w twarz.

– Nie masz o niczym pojęcia – powiedział i pokręcił głową niezadowolony.

Przypatrywał mi się a jego spojrzenie było tak chłodne, że przeszły mnie ciarki.

– Tak masz rację, nie mam pojęcia dlaczego jesteś takim… dupkiem.

Parsknął nagle śmiechem.

– Jesteś taka urocza gdy się złościsz! I robi ci się tutaj taka śmieszna zmarszczka – powiedział i przejechał kciukiem między moimi brwiami.

Zaskoczyła mnie ta nagła zmiana jego nastroju. Zrobił krok i stanął tuż przede mną. Wystarczyło abym uniosła lekko rękę i mogłabym go dotknąć. Cały mój gniew nagle gdzieś wyparował. Pod wpływem jego magnetycznego spojrzenia dosłownie traciłam władzę nad sobą. Doskonale wiedział jak mnie zmiękczyć! Czułam się jak zahipnotyzowana.

– Dlaczego się przed tym bronisz? – spytał ochrypłym głosem.

Przysunął się do mnie jeszcze bardziej. Zapach jego ciała był tak zniewalający, że zakręciło mi się w głowie. Poczułam jak mój puls niebezpiecznie przyspiesza. Jego przystojna twarz była tak blisko mojej. Pogładził delikatnie ręką mój policzek. Jego usta zaczęły zbliżać się do moich. Wiedziałam, że jeśli mu na to pozwolę to ulegnę mu całkowicie. Nie byłam w stanie się ruszyć. Zamknęłam oczy aby się od niego odgrodzić.

– Nie rób tego, proszę – wyszeptałam tylko. Choć serce wyrywało się do niego jak szalone. I tak naprawdę miałam ochotę wtulić się w jego szerokie ramiona, poczuć znów smak jego ust, jego dotyk na moim ciele. Z drugiej jednak strony rozsądek podpowiadał mi, że skończyło by się to katastrofą. Dla niego była to tylko gra w pożądanie. Ja już na starcie byłam na przegranej pozycji. Musiałam myśleć racjonalnie.


Poczułam jak odsuwa się ode mnie. Gdy w końcu odważyłam się otworzyć oczy napotkałam jego pełne bólu i niezrozumienia spojrzenie. Westchnął ciężko i popatrzył w niebo.

– Przepraszam, przesadziłem. Nie powinienem był cię porywać stamtąd w taki sposób. Ale naprawdę chciałem dobrze – odezwał się po chwili. – Nie miej do mnie żalu.

– Nie chcę już żadnych żali ani tajemnic. Jeśli mam dalej z wami pracować musimy się jakoś dogadać. Po prostu zapomnijmy o tym co wydarzyło się dotychczas.

– Dobrze, skoro tak wolisz – powiedział smutno.

– Tak będzie najlepiej – odpowiedziałam, choć serce krzyczało zupełnie co innego.


Gdybym mogła cofnęłabym czas, do tego tygodnia kiedy jeszcze nie miałam pojęcia kim jest. Wszystko było wtedy takie proste. Wolałabym trwać w błogiej nieświadomości, niż zmagać się teraz z tym nadmiarem emocji które mnie dręczyły.

*****************************************************************************

Witajcie!!!
Wybaczcie, że dzisiaj musieliście tyle czekać. 
Angela M.