Dzisiaj wyjątkowo przedsłowie, zanim zaczniecie czytać...
Chciałam poinformować, że odstępuję od wrzucania nowych rozdziałów, co piątek. Chcę skupić się na pisaniu nowych. Nie wiem kiedy pojawi się następny..... Bądźcie czujni....
Wiktoria - rozdział z dedykiem dla Ciebie - jak obiecałam :-)
Magic - dziękuję za korektę rozdziału.... łyżeczka :-)))))
M - dziękuję za najdłuższy komentarz ever. Cudny był, do teraz mi się gęba cieszy :-)
No więc nie przedłużając.....
**********************************************************************
– To musi być coś ważnego. Inaczej nie
dzwoniłby teraz – powiedziałam.
Mamrocząc po nosem jakieś groźby, nie
przestając mnie przytulać jedną ręką, drugą odebrał połączenie.
– Czego? – wysapał do telefonu. Słuchał
chwilę, marszcząc groźnie czoło, po czym ryknął do słuchawki. – Teraz? Chyba
żartujesz! – Zrobił pauzę, wsłuchując się w to, co mówił Tomson – Kurwa! Dobra,
rozumiem! Na razie.
Zakończył połączenie i przytulił się
mocno, opierając głowę na moich piersiach. Wczepiłam mu rękę we włosy, drugą
głaskałam go po plecach. Instynktownie wyczułam, iż w tym momencie nie będziemy mogli kontynuować
tego, co zaczęliśmy. Siedzieliśmy tak chwilę, uspakajając swoje oddechy i serca.
– Co się stało? – zapytałam w końcu.
– Bardzo cię przepraszam, ale musimy
jechać do Domu. Adam zwołuje wszystkich, bo ludzie z wytwórni chcą koniecznie
dzisiaj przesłuchać nowy materiał. Mamy być za pół godziny. Gdyby to ode mnie
zależało, to nigdzie bym się stąd nie ruszał, ale z wytwórnią nie ma żartów.
Przygryzłam wargę zdenerwowana. Słowo
„wytwórnia” podziałało na mnie jak kubeł zimnej wody wylany na głowę. Oderwałam
się od Wojtka i pospiesznie ubrałam bluzkę. Nic nie mówiąc, wyszłam do kuchni.
Potrzebowałam chwili samotności, żeby ochłonąć, jednak Łozowski poczłapał za
mną.
– Jesteś zła? – spytał smutno.
– Chodzi o tą zakichaną umowę.
Przecież nie możemy pokazać się razem, zwłaszcza przed ludźmi z wytwórni. Chyba
będę musiała zrezygnować z pracy.
– Absolutnie nie! Pogadam z Adamem,
to na pewno jakaś głupota. Nie po to wszystko tak załatwiłem, żebyś teraz rezygnowała.
Mowy nie ma! Muszę cię mieć blisko siebie! – zdenerwował się. Uśmiechnęłam się
i przytuliłam go mocno. – Wiem, to wszystko nie tak powinno wyglądać. Wiem, że
bycie ze mną nie będzie dla ciebie proste. Mimo to, błagam cię, daj mi szansę.
Obiecuję, zrobię wszystko, abyś w jak najmniejszym stopniu odczuwała to kim
jestem. Niczego na świecie nie pragnę tak bardzo, jak ciebie. Wszystko ułożę
tak, aby było dobrze. Tylko powiedz, że tego chcesz.
Wpatrywał się we mnie błagalnie,
oczekując odpowiedzi. Serce mi rosło, kiedy słuchałam jego słów.
– Oczywiście, że chcę – powiedziałam
i wspięłam się na palcach, aby go pocałować.
Musiałam jednak zadowolić się szybkim
buziakiem, bo tym razem odezwała się moja komórka. Z jękiem dezaprobaty,
oderwaliśmy się od siebie.
Dzwonił Adam i przekazał mi
informację o spotkaniu w Domu.
Piętnaście minut później, Wojtek zaparkował
samochód w garażu. W tym samym czasie podjechał również Tomson, więc weszliśmy
do Domu w trójkę, co wyszło absolutnie naturalnie. Wojtek dopadł Adama zaraz u
progu i poprosił go o rozmowę w cztery oczy. Denerwowałam się. Właśnie warzyły
się losy mojej przyszłości, a ja nie mogłam brać w tym udziału.
– Hej Mała, mam nadzieję, że nie
gniewasz się na mnie? – spytał Tomson.
– Nie, w zasadzie, to powinnam ci
podziękować – uśmiechnęłam się.
W końcu gdyby nie jego interwencja,
kto wie, czy ja i Wojtek, kiedykolwiek zdobylibyśmy się na wyjaśnienia.
– No proszę! Czyli jednak wtykanie
nosa w nie swoje sprawy ma swoje dobre strony. Należy mi się buziak! – zaśmiał
się i zbliżył twarz w moją stronę, klepiąc się palcem w policzek.
Śmiejąc się, cmoknęłam go. On
korzystając z okazji, niespodziewanie objął moją talię, jedną ręką zarzucił
sobie moją nogę na swoje biodro, a drugą oparł o moje plecy. Nim zdążyłam
zaprotestować, wygiął mój tułów w tył tak, że moja głowa znalazła się pół metra
od podłogi. Nie byłam w stanie się ruszyć, trzymał mnie mocno. Nachylił się i
szepnął mi do ucha:
– Jesteś moją dłużniczką! Trochę
jednak żałuję, bo mogłabyś być moja!
Chciałam się roześmiać i powiedzieć
mu, żeby przestał się wygłupiać. Jednak, gdy popatrzyłam w jego oczy, nie byłam
już taka pewna, czy to nadal żarty. Patrzył na mnie tak… inaczej niż zwykle.
Znajome iskierki wesołości zastąpiła jakaś dziwna powaga. Na kilka sekund
oniemiałam. Poczułam się niezręcznie. W końcu Tomek jednak parsknął śmiechem i
wypuścił mnie z objęć.
– Głupek! – powiedziałam i walnęłam
go w ramię.
Goście z wytwórni zjawili się parę
chwil później. Zaprowadziłam ich do studia i miło gawędząc, zaproponowałam coś
do picia. Chłopaki przygotowywali się do grania.
Wreszcie do studia dotarli również
Adam i Wojtek. Ten drugi zachował pokerową twarz. Kompletnie nic nie mogłam z
niej wyczytać. Było dobrze czy źle? Z nerwów rozbolał mnie żołądek. Oprócz
kilku spojrzeń, które udało mi się ściągnąć od Wojtka, nie zdradził się niczym.
Próba poszła szybko i sprawnie.
Goście z wytwórni wydawali się być zadowoleni z nowych numerów chłopaków.
Kiwali głowami z rytm muzyki, a po ostatnim utworze przybili piątki w Wojtkiem
i Tomsonem. Przynajmniej ta kwestia była pozytywnie załatwiona. Widziałam, że
chłopakom też ulżyło. Bardzo zależało im, aby ich nowy materiał przeszedł bez
protestów u producentów. Chcieli, aby płyta była tylko i wyłącznie ich dziełem,
co najwyraźniej udało im się uzyskać. Cieszyłam się razem z nimi. Adam z tej
okazji pobiegł po szampana. Gdy pożegnaliśmy naszych gości, w końcu udało mi
się dopaść Wojtka. Nie byłam pewna, jak powinnam się zachować, ale gdy tylko
znalazłam się w jego pobliżu, złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
Wtuliłam się ufnie w jego ramię, posyłając mu wzrokiem nieme pytanie. Szepnął
mi tylko do ucha, że porozmawiamy później.
Nasze publiczne okazanie uczuć, po raz
pierwszy przy wszystkich, obeszło się kompletnie bez echa. Jakby nasza, wtulona
w siebie dwójka, była dla nich chlebem powszednim. Wszyscy musieli więc zostać
poinformowani przez Wojtka o jego zamiarach w stosunku do mnie. Z jednej strony
schlebiało mi to, z drugiej nie byłam już pewna, co przeważyło na decyzji Adama,
aby mnie zatrudnić: Wojtek, czy może jednak moje kwalifikacje? O dziwo
kompletnie mnie to jednak nie obeszło. W tej chwili liczyło się jedynie to, iż
chłopak moich marzeń, nie wypuszcza mnie z objęć!
Najchętniej wyszłabym z Wojtkiem jak
najszybciej. Pożądanie, które tak mocno we mnie rozpalał, powoli zaczynało
wymykać mi się spod kontroli. Samą swoją obecnością sprawiał, że miałam skurcze
w podbrzuszu. Moje ciało dosłownie domagało się spełnienia. Z satysfakcją
stwierdziłam, iż on również nie jest obojętny na mój dotyk. Spojrzenia, jakie
mi posyłał, były pełne pożądania i obietnic. Bez krępacji włożyłam mu rękę pod
koszulkę i zaczęłam głaskać po plecach. Zauważyłam, jak oddech mu przyspieszył.
Nachylił się i muskając nosem mój policzek, szepnął:
– Dziewczynko, nie igraj tak ze mną.
Zaraz zerwę z ciebie te ciuszki przy wszystkich! – Na dźwięk tych słów,
przeszły mnie dreszcze.
– Na co czekasz? – odpowiedziałam mu,
również szepcząc. Spojrzałam na niego, prowokująco unosząc jedną brew do góry.
Wojtek głośno wciągnął powietrze nosem
i powoli je wypuścił. Oczy mu pociemniały. Był taki nieziemsko seksowny. Miałam
ochotę rzucić się na niego.
– Oj doczekasz się! Pożegnaj się
ładnie ze wszystkimi i za trzy minuty bądź przy moim samochodzie – powiedział i
delikatnie popchnął mnie w kierunku Tomsona.
Zrobiłam, co kazał. Chwilę później
szłam w kierunku jego samochodu. Z Domu nie było bezpośredniego wejścia do
garaży. Trzeba było przejść kilka metrów nieoświetloną alejką. Zrobił się już
późny wieczór, widziałam tylko zarysy samochodów.
– Wojtek? – szepnęłam niepewna, czy
zdążył już wyjść z domu.
Nagle usłyszałam czyjeś kroki za
sobą. Odwróciłam się szybko. Tuż za moimi plecami stał Wojtek – ucieleśnienie
wszystkich moich pragnień! Zaczął napierać na mnie całym swoim ciałem,
zmuszając tym do zrobienia paru kroków w tył. Patrzył na mnie z taką żądzą w
oczach! Zrobiło mi się gorąco z wrażenia. Zanim zaskoczona zdałam sobie sprawę
z tego, co się dzieje, leżałam plecami na masce samochodu. Wojtek nakrył mnie
swoim ciałem i szepnął:
– Nie wyobrażasz sobie, jak bardzo cię
pragnę! – Po czym pocałował mnie. Najpierw delikatnie, czule i słodko, tak, że zakręciło
mi się w głowie. Po chwili jego pocałunki stały się bardziej zachłanne, mocne i
głębokie. Totalnie odpłynęłam. Smak jego ust, jego zapach, jego ręce na moim
ciele…
Nagle gdzieś z boku usłyszałam głos
Tomsona:
– Ludzie, zlitujcie się! Znajdźcie
sobie jakieś łóżko! – powiedział i roześmiał się.
Speszona zastygłam bez ruchu. Na
policzkach poczułam rumieniec. Wojtek, dysząc ciężko, również potrzebował kilku
sekund, aby dojść do siebie. W końcu jednak zaklął cicho pod nosem i podniósł
się, uwalniając mnie.
– Przepraszam, troszkę mnie poniosło
– powiedział Wojtek, wyjeżdżając na ulicę. – Obiecuję, jak tylko dotrzemy do
domu, zamknę drzwi na klucz, wyłączę telefon i już nic ani nikt nam nie
przeszkodzi.
Zatrzymał samochód przed swoim
apartamentowcem. Podał mi klucze i powiedział:
– Ty się rozgość, ja zaparkuję w
garażu i zaraz dołączę.
Złapałam klucze i biegiem dopadłam
drzwi. Budynek miał pięć pięter. Wojtek mieszkał na samej górze. Tym razem
skorzystałam z windy. Ze zniecierpliwienia, aż przebierałam nogami, patrząc na
zmieniające się cyferki na wyświetlaczu. Chwilę pogmerałam przy zamku i w końcu
weszłam do środka. Znalazłam włącznik światła i rozejrzałam się. Od razu
poczułam znajomy zapach. Jego dom pachniał nim. Stanęłam w przedpokoju przed
wielką, przesuwaną szafą lustrem. Widząc
swoje odbicie, uśmiechnęłam się. Zmierzwiłam sobie włosy i ruszyłam w lewo.
Otworzyłam drzwi, jak się okazało, do łazienki. Po prawej rozpościerał się
salon. Na jednej ze ścian, wisiał ogromny telewizor, a pod nim znajdowało się
mnóstwo sprzętu: kino domowe, konsola i wieża z ogromnymi głośnikami. Na środku
salonu stała wielka sofa w czarnym kolorze z mnóstwem poduszek i mały
stoliczek, na podłodze leżał dywan w kolorze ecru. Z salonu przechodziło się do
kuchni. Za kuchnią był mały korytarzyk, a w nim po lewej stronie wyjście na
taras, po prawej dwie pary drzwi. Otwarłam pierwsze, ale pokój okazał się
pusty. Za drugimi znalazłam sypialnię. Bingo! Weszłam do środka i zapaliłam
światło. Moim oczom ukazało się wielkie łóżko z zagłówkiem. Podłoga była
wyłożona wykładziną tak mięciutką, że miałam ochotę się na niej położyć. Po
prawej było wejście do garderoby. Oprócz szafeczek nocnych, nie było tam innych
mebli. Pomieszczenie nie było zbyt duże, za to bardzo spodobały mi się
malowidła na ścianie. Niewiele myśląc, wdrapałam się na łóżko i zanurzyłam
głowę w satynowej pościeli. Była zimna, aksamitna w dotyku i cudnie pachniała…
nim. To, co się ze mną działo, było niewiarygodne. Jeszcze nigdy nie
doświadczyłam takiej dawki emocji i pożądania. Wojtek nie kazał mi na siebie
długo czekać. Wszedł do sypialni pewnym krokiem. Pierwsze, co zrobił, to
zmienił światło, zamiast mocnego, jasnego oświetlenia, z sufitu sączyła się
punktowo, delikatna, blada poświata. Leżąc na boku, podparłam głowę na ręce i
patrzyłam na niego. Wyglądał nieziemsko przystojnie. Jego oczy wyraźnie mówiły
mi, co zaraz nastąpi. Magnetyczny, pełen pożądania wzrok ślizgał się po moim
ciele, doprowadzając mnie do drżenia. W końcu zrobił dwa kroki w przód. Podniosłam
się i stanęłam przed nim, nie schodząc z łóżka. Dzięki temu mogłam w końcu
popatrzeć mu prosto w oczy bez zadzierania głowy. Zaczęłam powoli rozpinać
guziki w jego koszuli, ani na chwilę nie odrywając od niego wzroku. Specjalnie
utrzymywałam dystans między nami, chciałam nacieszyć się jego widokiem. Zsunęłam
koszulę na podłogę, badając rękoma jego bicepsy. Jego oddech przyspieszył. Moje
ręce błądziły po jego torsie, napawając się ciepłem jego ciała. Wojtek nie
pozostał mi dłużny. Złapał mnie w pasie i podciągnął moją koszulkę do góry.
Posłusznie uniosłam ręce, pozwalając mu się rozebrać.
– Jesteś piękna! – powiedział i
przejechał palcem po moich obojczykach. Jego ręce zjechały po mojej tali na
biodra. Wsunął palce za pasek moich spodni i przyciągnął mnie do siebie. – Taka
piękna – wymruczał mi do ucha.
Ledwo już nad sobą panowałam. Oddech
niebezpiecznie mi przyspieszył, gdy nasze ciała przylgnęły do siebie. W tej
chwili pragnęłam już tylko jednego, więc gorączkowo zaczęłam odpinać jego pasek
od spodni, oddając mu jednocześnie słodkie pocałunki, jakie składał na mojej szyi.
Jego dotyk sprawiał, iż kręciło mi się w głowie. W końcu uporaliśmy się z
naszymi ubraniami i zostaliśmy oboje w samej bieliźnie. Wojtek złapał mnie
mocno w pasie i podniósł. Oplotłam go nogami, nie przestając całować jego ust.
W końcu poczułam pod plecami materac. Przygniótł mnie całym swoim ciałem,
unieruchamiając mi nadgarstki nad głową. Zawisł tak nade mną przez chwilę.
Wpatrywał się we mnie pożądliwie, ciężko dysząc. Wiłam się pod nim, próbując
się uwolnić i dotknąć go, ale mi na to nie pozwolił. Moje pożądanie jeszcze
bardziej się wzmogło.
– Moja, w końcu moja! – powiedział
władczo.