Skończyła się letnia trasa koncertowa
chłopaków. Gdy wróciliśmy do Warszawy, we mnie wstąpiły nagle jakieś niespożyte
siły. Nie umiałam bezczynnie wysiedzieć. Zespół miał zacząć nagrywać nową
płytę. Termin wejścia do studia mieliśmy za dwa tygodnie. Zaplanowałam więc
przez ten czas mnóstwo atrakcji. Wojtek, wieczny balangowicz, aż zacierał ręce
zadowolony. Oboje uwielbialiśmy, gdy coś się działo. Nie potrafiliśmy spędzać
czasu biernie. W swoim towarzystwie zawsze bawiliśmy się wyśmienicie.
Kolejnym punktem na liście rzeczy do
zrobienia, był koncert angielskiej grupy, którą uwielbiałam, a która pierwszy
raz miała zagrać w Polsce. Właśnie szykowałam się w łazience do wyjścia, gdy
zjawił się Wojtek ze skwaszoną miną.
– Kochanie, właśnie dostałem telefon,
że mam natychmiast zjawić się na planie Masta. Ostatnie nagrania czołówki są
ponoć do dupy i musimy nakręcić dubla – powiedział i przytulił się do moich
pleców, rzucając mi w lustrze przepraszające spojrzenie.
– Oh, to szkoda – powiedziałam z
żalem. – Trudno, może jeszcze kiedyś zagrają u nas koncert.
– Ale ty przecież możesz iść. Wiem,
jak bardzo ci na tym zależy.
Spojrzałam na niego z miłością.
Odwróciłam się i utonęłam w jego ramionach. Upajałam się jego zapachem i
bliskością.
– Ale ja wolę jechać z tobą –
wymruczałam, całując go w szyję.
Natychmiast przełknął głośno ślinę i
przymknął oczy. Przez chwilę pozwalał mi się całować. W końcu jednak westchnął i
odsunął się lekko.
– Wiesz, że też bym chciał, ale
będziesz mnie tylko rozpraszać i potrwa to dłużej. Jedź na koncert i baw się
dobrze. Spotkamy się później i obiecuję wynagrodzę ci moją nieobecność.
Zrobiłam obrażoną minę i odwróciłam
się tyłem do niego.
– Dzisiaj nocuję u siebie! –
powiedziałam udając, że się dąsam.
Wojtek przewrócił oczami.
– No dajże spokój! Ile jeszcze razy
mam cię prosić, abyś w końcu przeprowadziła się do mnie?
– Tyle ile będzie trzeba –
powiedziałam i pokazałam mu język.
Roześmiał się ubawiony.
– Pojadę taksówką, zostawię ci
samochód.
– Nie trzeba, zadzwonię do Aśki.
Ostatnio, jest tak zapracowana, że należy jej się trochę szaleństwa.
– Tylko nie szalejcie za bardzo!
– Pogroził mi palcem. – Pamiętaj o wszystkim się dowiem!
– Grozisz mi? – spytałam
kokieteryjnie.
– Tylko ostrzegam. – Mrugnął do mnie
i pocałował w szyję. – Miłej zabawy – powiedział wychodząc.
Natychmiast złapałam komórkę i
zadzwoniłam do Aśki. Miała jednak wyłączony telefon. Chwilę się zastanawiałam,
po czym wykręciłam kolejny numer.
– Słucham cię, Maleńka najuprzejmiej,
jak tylko się da. – Usłyszałam po drugiej stronie połączenia radosny głos
Tomsona. Mimowolnie uśmiechnęłam się od ucha do ucha.
– Co porabiasz? – spytałam.
– To, co zwykle! Próbuję objąć
kontrolę nad światem!
Parsknęłam śmiechem.
– I jak ci idzie?
– Dość kiepsko przyznaję, ale nie
poddaję się tak łatwo. Świat jeszcze zadrży słysząc moje imię.
– Taaaaaaaak, na pewno mój ty,
imperatorze. Czy mógłbyś jednak dzisiaj porzucić swe niecne plany i pójść ze
mną na koncert?
– Tylko pod jednym warunkiem! Ubierzesz
jakąś seksowną kieckę. Wiesz, muszę dbać o reputację, nie mogę pokazać się z
byle jak ubraną laską!
– Umowa stoi – powiedziałam, śmiejąc
się.
Nie minęło pół godziny, a Tomek
dzwonił już do drzwi. Otworzyłam z szerokim uśmiechem na twarzy. Zobaczywszy go,
mina mi jednak zrzedła. Przyglądałam mu się, marszcząc brwi, coś nie pasowało
mi w jego wyglądzie. Dopiero po chwili załapałam, co!
– Kim jesteś, i co zrobiłeś z moim
przyjacielem? – spytałam. – Gdzie twoja czapka? – Pierwszy raz widziałam go bez
nakrycia głowy. Wydał mi się dziwny i nieznajomy.
– Maleńka, bez czapki jestem
anonimowy! Zaufaj mi, nikt mnie bez niej nie rozpozna!
– Fakt! Ja też cię nie poznaję. –
Uśmiechnęłam się. – Dziękuję, że się zgodziłeś.
– Każda minuta z tobą to dla mnie
czysta przyjemność! – Wyszczerzył zęby.
– Czyli co, wyglądam w porządku?
Możesz się ze mną pokazać? – przekomarzałam się.
Zmierzył mnie spojrzeniem udając, że
się zastanawia.
– Ujdziesz w tłoku, ale jak spotkam
ładniejszą, to do domu wracasz sama! – powiedział i podał mi ramię. – Chodź,
królewno Śnieżko, zanim zły olbrzym wróci i sprzątnie mi cię sprzed nosa.
– W Śnieżce nie było olbrzyma. –
Zaśmiałam się.
– W mojej wersji jest. Wielki, ogromny
i długowłosy!
Na koncercie bawiliśmy się
znakomicie. Zespół dał niezłego czadu. Tomson miał rację, nikt go nie
rozpoznał, byliśmy kompletnie anonimowi w tłumie. Ot, kolejni zwyczajni ludzie,
którzy przyszli miło spędzić wieczór. Miła odmiana od wszystkich randek z
Wojtkiem, kiedy to musieliśmy na każdym kroku uważać.
Po koncercie Tomek odwiózł mnie do
domu, chodź usilnie nalegał, abym poszła z nim na jakąś imprezę. Wolałam jednak
otworzyć wino i czekać na Wojtka. Przez chwilę rozpatrywałam opcję pojechania
do niego na plan. Uznałam jednak, że pewnie i tak niedługo wróci. Okazało się,
że była to bardzo zła decyzja!
Obudził mnie dzwonek do drzwi.
Zaspana, chwilę dochodziłam do siebie. To nie mógł być Wojtek – on przecież
miał klucze. Poczłapałam do przedpokoju i nauczona doświadczeniem, spojrzałam
przez judasz. Na korytarzu stał Tomson. Pospiesznie otworzyłam.
– Co ty tu robisz? – spytałam, mrużąc
oczy od światła.
– Mogę wejść? – spytał, chwiejąc się.
Dopiero teraz zauważyłam w jego dłoni butelkę z jakimś alkoholem. Był
kompletnie pijany!
– Ale się załatwiłeś! – powiedziałam,
otwierając szerzej drzwi i wpuszczając go do środka. Wszedł, a w zasadzie to
wtoczył się, prawie potykając się o własne nogi. Usiadł na kanapie i
zachichotał.
– Na dzisiaj wystarczy – powiedziałam
i delikatnie wyjęłam butelkę z jego rąk widząc, że próbuje się z niej napić.
– Czy wiesz, co się stało? – spytał, nadal
głupkowato się uśmiechając.
– No nie wiem, strzelaj.
– Poszedłem na tę imprezę. Mówiłem
ci, że masz iść ze mną. Gdybyś poszła to nic by się nie stało! A tak, proszę
bardzo, musiałem się upić, żeby zalać smutki. – Zachichotał.
– Nie wyglądasz na smutnego –
skwitowałam.
– Nieeeeeeeeee, bardzo mi jest
fajnie!
Przewróciłam oczami. Rozmowa
trzeźwego z pijanym!
– To co się stało zanim się upiłeś? –
dopytywałam.
– No więc, impreza się rozkręca,
bawimy się fajnie i nagle widzę super laskę. Dziewczyna się do mnie zalotnie
uśmiecha, no to podbijam! Tańczymy, gadamy, śmiejemy się, wszystko super, drink
za drinkiem. A wtedy ona wiesz, o co się mnie pyta?! Czy przyjdzie Wozzo!! Mój
cholerny, pieprzony przyjaciel Wozzo! Im zawsze chodzi tylko o niego!
Zrobiło mi się go żal. Nie
wiedziałam, że boryka się z takimi problemami.
– Oj, Tomuś! Przykro mi. Na pewno
znajdziesz taką, która będzie chciała tylko ciebie.
– Ty też wolisz jego! Co on ma
takiego, czego ja nie mam?
Spojrzałam na niego zaskoczona.
Wpatrywał się we mnie intensywnie i przez chwilę wydawało mi się nawet, że
patrzy całkiem trzeźwo. Poczułam nieprzyjemny ścisk w okolicy serca. Zastanawiałam
się, czy powiedział to na poważnie, czy to tylko pijacki bełkot bez
zastanowienia. Chyba nie chodziło mu o mnie? Miałam nadzieję, że miał na myśli
tylko zazdrość o powodzenie Wojtka u płci przeciwnej.
– Przyniosę ci wody! – rzuciłam i
wyszłam do kuchni. Nie wiedziałam, co powinnam mu odpowiedzieć.
Gdy wróciłam do salonu, zastałam go
śpiącego i skulonego na kanapie. Przez chwilę zastanawiałam się, czy nie wezwać
taksówki i nie zawieść go do domu, ale sama nie dałabym rady. Nie było sensu
ściągać tu któregoś z chłopaków, był w końcu środek nocy, więc przykryłam go kocem
i wróciłam do łóżka. Zasnęłam szybciej niż sądziłam, że to możliwe.
Obudził mnie zgrzyt klucza w zamku. Na
pograniczu snu i jawy rejestrowałam otwarcie drzwi i kroki w salonie. Ktoś
zaglądał właśnie do sypialni. Otworzyłam oczy i dostrzegłam wściekłą minę
Wojtka.
– Kurwa! Wiedziałem! Wiedziałem! –
krzyknął wzburzony.
Obudziłam się już w pełni.
– O co ci chodzi? Czego się drzesz?
Co wiedziałeś? – rzuciłam, posyłając mu zdziwione spojrzenie.
– Ty się, kurwa jeszcze pytasz? Tak
się upiłaś, że nawet nie pamiętasz kogo do łóżka wpuściłaś? No chyba sobie,
kurwa kpisz!
– O czym ty mówisz? – spytałam,
kompletnie zbita z tropu.
Mimowolnie spojrzałam na prawą stronę
łóżka i serce mi stanęło! Obok mnie spał sobie smacznie Tomson! W sekundę
dotarło do mnie, co Wojtek musiał sobie pomyśleć! O sekundę za późno. Gdy się
zorientowałam, usłyszałam tylko trzaśnięcie drzwi.
– Nieeeeeeeeeeeeeeee! – wrzasnęłam na
całe gardło i rzuciłam się za nim. – To nie tak jak myślisz! Słyszysz! – darłam
się.
Wojtek już jednak zdążył wsiąść do
windy. Pędem wróciłam do mieszkania i złapałam komórkę. Ręce tak mi się trzęsły,
że nie potrafiłam jej odblokować. Gdy w końcu mi się udało zadzwonić,
usłyszałam pocztę głosową. Klnąc pod nosem, jak szewc, nagrałam jakąś
chaotyczną wiadomość. Wystukałam również szybko smsa.
**********************************************************************
Cześć i czołem...
Mój apel o większą ilość komentarzy podziałał - dzięki :-) ale nie przestawajcie, zasada aktualna...
Nowy rozdział w piątek jeśli ilość komentarzy przekroczy dwucyfrową liczbę.....
Do zaś.....
PS. Olcia Tomuś for You :-)
PS. Olcia Tomuś for You :-)