piątek, 25 marca 2016

#20

Rano obudził mnie dzwonek telefonu Wojtka. Szybko przetarłam oczy i klepnęłam go w ramię. Miał tak mocny sen, że nie obudził go sygnał własnej komórki.

– Halo? – rzucił zaspany do telefonu. – Mhmmm jest, już ci ją daję – powiedział i przekazał mi telefon.

Zaskoczona spojrzałam na wyświetlacz. Dzwoniła Asia.

– Cześć – przywitałam się.

– No witam cię, złociutka. Sorki, że dzwonię do Wojtka, ale nie dałaś mi swojego numeru. Tak szybko wyszliście! Nawet się nie pożegnałaś! – żachnęła się oburzona.

– Przepraszam, spieszyło nam się trochę – powiedziałam i natychmiast zaczerwieniłam się na wspomnienie poprzedniej nocy.

– Ok wybaczam. – Zaśmiała się. – Ale ja w innej sprawie. Przeglądam właśnie zdjęcia z wczoraj i jestem pod wielkim wrażeniem.

– Tak? A czego? – spytałam grzecznie.

– Ciebie, kochana! Czy ty kiedyś pozowałaś do zdjęć profesjonalnie?

– Eeee nie, nigdy.

– Serio? – spytała zdziwiona.

– Tak, serio.

– A nie myślałaś o tym, aby zostać fotomodelką?

– Ty to mówisz poważnie, czy zgrywasz się? – Byłam już mocno zbita z tropu.

– Wpadnij koniecznie do mojego studia. Będę tu cały dzień. Chciałabym pstryknąć ci kilka fotek.

– Mnie? Czy ty jeszcze nie wytrzeźwiałaś? – spytałam kpiąco.

– Kochana, ujmę to tak! Zalicz szybkie, poranne bzykanko, ubierz się i przyjeżdżaj. Chcę widzieć twoją piękną twarzyczkę przed moim obiektywem. Wojtek zna adres – powiedziała i rozłączyła się, zanim zdążyłam zaprotestować.

– Dziwne! – mruknęłam i oddałam Wojtkowi telefon.

– Co jest? – spytał.

– Asia prosi, żebym wpadła do jej studia. Chce mi zrobić jakieś zdjęcia.

Wojtek uśmiechnął się szeroko.

– Ona jest świetnym fotografem. Jej się nie odmawia. Skoro chce ci zrobić zdjęcia to znaczy, że ma w tym jakiś powód i chyba nawet wiem, jaki. Jesteś piękna, a ona uwielbia fotografować pięknych ludzi – powiedział i spojrzał na mnie tymi boskimi, niebieskimi oczyma. To spojrzenie natychmiast obudziło moje pożądanie.

– Kazała mi zrobić jeszcze jedną rzecz! – powiedziałam i oblizałam wargi.

Przeturlałam się i usiadłam na nim okrakiem.

– Taaaak? A jaką? – spytał mrużąc oczy i łapiąc mnie za biodra.

– Zaraz ci pokażę! – powiedziałam i zdjęłam koszulkę, w której spałam, odsłaniając przed nim nagi biust.

Wojtek zaparkował pod jakimś szklanym wieżowcem w samym centrum miasta. Spojrzałam przez okno i skrzywiłam się.

– To na pewno tutaj? – spytałam.

– Tak, piętnaste piętro.

– Nie wejdziesz ze mną?

– Załatwię parę spraw i przyjadę po ciebie. Nie ruszaj się nigdzie beze mnie! – nakazał i pogroził mi palcem.

– Bo co? Myślisz, że się zgubię? – Wydęłam dolną wargę, udając niezadowolenie.

Zbliżył swoją twarz do mojej i spojrzał na mnie powłóczystym spojrzeniem.

– Nie! Myślę, że nie mogę zostawić cię samej na dłużej, bo zaraz zlecą się adoratorzy, a tego bym nie zniósł.

– Och, a więc jednak jesteś psycholem? Będziesz mi ograniczał kontakty z innymi ludźmi? – Zaśmiałam się.

– Dokładnie tak, Maleńka! Jesteś moja i schowam cię przed całym światem. – Błysnął białymi zębami, uśmiechając się perliście.

– To się doskonale składa, bo z całego świata, tylko ty mnie interesujesz – powiedziałam i pocałowałam go w czubek nosa.

Aśka, jak się okazało, zgotowała dla mnie popołudnie pełne wrażeń. Najpierw zostawiła mnie w rękach swoich wizażystek i stylistek. Gdy od nich wyszłam, nie poznawałam sama siebie. Na głowie miałam fryzurę w stylu afro – włosy przejechane karbownicą i natapirowane. Przybyło mi chyba z dziesięć centymetrów. Twarz wyglądała nieskazitelnie i świeżo. Oczy miałam muśnięte cieniem i mocno wytuszowane. Usta iskrzyły się od błyszczyku. Asia, jak mnie zobaczyła, klasnęła w dłonie wyraźnie zadowolona.

– No i jak ci się podoba twój nowy wygląd? – spytała, prowadząc mnie do swojego studia.

– Sama nie wiem! Po co to wszystko? Przecież ci mówiłam, nie jestem modelką – poskarżyłam się.

– Po prostu mi zaufaj! Mam nosa do takich spraw. W końcu jestem ulubionym fotografem gwiazd! A ty, moja droga, będziesz gwiazdą! – szczebiotała.

Parsknęłam śmiechem i przewróciłam oczami.

– Niepotrzebnie tracisz na mnie czas! – powiedziałam w końcu.

Kazała mi stanąć na tle jakiejś wielkiej, białej płachty. Zewsząd oświetlały mnie reflektory i lampy. Wokół kręciło się kilkoro ludzi, którzy ustawiali statywy, kierowali światłami i jeszcze ten obiektyw aparatu, wycelowany prosto na mnie. Byłam absolutnie w centrum uwagi wszystkich. Pomyślałam, że tak właśnie czuje się Wojtek na „ściankach” i przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Czyżby pociągała mnie sława?

– O właśnie tak, kochana! Patrz na mnie w ten sposób! – Aśka przerwała moje rozmyślania, po czym usłyszałam pierwszy dźwięk migawki aparatu.

Co chwilę kazała mi zmieniać ustawienia.

– Wysuń nogę do przodu, popatrz w lewo, przesuń brodę w dół, spójrz na mnie – komentowała na bieżąco i mówiła, co mam robić.

O dziwo nie czułam się nieswojo. Nawet zaczęło mi się to podobać. W końcu usłyszałam z korytarza śmiech Wojtka. Natychmiast spojrzałam w jego kierunku. Zobaczyłam, jak wchodzi do studia i mimowolnie się uśmiechnęłam. Już nie obchodziło mnie, co Aśka mówi. Bezskutecznie próbowała zmobilizować mnie jeszcze do kilku ujęć, jednak ja całą swoją uwagę skupiłam na moim mężczyźnie. Szedł powoli ze swoim pokerowym wyrazem twarzy, niezdradzającym żadnych emocji. Jak zwykle na jego widok moje serce przyspieszyło. W głowie mi się nie mieściło, jak można być tak przystojnym! To, co działo się ze mną, tylko pod wpływem jego spojrzenia, było doprawdy niesamowite. Podszedł do mnie, uśmiechnął się, objął w pasie i pocałował.

– I jak ci się podobam? – spytałam.

– Jak zwykle jesteś piękna – wyszeptał mi do ucha.

– Gołąbeczki, spójrzcie na mnie – krzyknęła Asia.

Zrobiła nam kilka fotek, po czym klasnęła w dłonie i powiedziała:

– Dobra robota. Możemy skończyć na dziś!

Gdy wyszliśmy z windy, Wojtek nagle złapał mnie za rękę i zatrzymał w pół kroku.

– Zaczekaj chwilę. Na zewnątrz widziałem jakiegoś paparazzi.

– Och, i co teraz? – spytałam lekko spanikowana. Cały mój dobry nastrój prysł niczym bańka mydlana. Powrót do rzeczywistości, w której nie powinnam pokazywać się publicznie z moim chłopakiem, nie był zbyt miły.

– Załóż to – powiedział i podał mi swój kapelusz. – Nie rozglądaj się i idź za mną.

Posłusznie wlepiłam wzrok w podłogę i ruszyłam za nim. Wojtek pewnym krokiem przemierzał hol budynku. Czułam się bardzo niepewnie, jakbym robiła coś złego, a ktoś chciał mnie na tym przyłapać. Świadomość, że w tym momencie ktoś robi nam zdjęcie i jutro prawdopodobnie będę mogła je zobaczyć w gazecie, skutecznie podniosła mi ciśnienie. Na szczęście Wojtek zaparkował blisko wejścia. Z ulgą opadłam na fotel pasażera.

– Do twarzy ci w tym kapeluszu – powiedział, gdy już ruszył i włączył się do ruchu.

– Dziękuję – mruknęłam i oddałam mu jego własność. – Na tobie leży sto razy lepiej. – Uśmiechnęłam się.

Musiał to być jednak bardzo niewyraźny grymas, bo mina Wojtka zrzedła. Złapał mnie za kolano i powiedział:

– Przepraszam cię, że tak to musi wyglądać. Wiem, że to nie jest dla ciebie przyjemne i będę cię błagał, abyś to wytrzymała. Nie zawsze tak będzie. Jak tyko wydamy płytę, zrobię wszystko, aby ta umowa się zmieniła. Obiecuję ci. Wierzysz mi, prawda?

– Wierzę – powiedziałam i pogłaskałam go po policzku. – Po prostu nie jestem do tego przyzwyczajona. Wszystko jest takie szalone i dzieje się w takim tempie. Potrzebuję czasu, aby przywyknąć.

Złapał moją rękę, uniósł ją do ust i pocałował czule.

– W schowku jest prezent dla ciebie – powiedział i mrugnął do mnie.

– Chcesz mnie przekupić, żebym nie wysłała cię do wszystkich diabłów? – Zaśmiałam się i otworzyłam schowek.

W środku znalazłam małe pudełeczko z logiem znanej firmy jubilerskiej. Szybko rozsupłałam wstążkę i otworzyłam wieczko. Moim oczom ukazała się złota bransoletka. Do łańcuszka miała przypięte małe literki. Z jednej strony tworzyły napis AFRO, a z drugiej pomiędzy małym serduszkiem były litery J oraz W. Przejechałam po nich palcami i spojrzałam na Wojtka zaskoczona. Uśmiechał się od ucha do ucha, tak jak lubiłam najbardziej.

– Dziękuję, jest piękna. Nie musiałeś, naprawdę – powiedziałam wzruszona. Nachyliłam się i pocałowałam go w policzek.

– Musiałem! To ja chciałbym być reprezentowany na twoim nadgarstku.

Roześmiałam się na wspomnienie wczorajszej nocy i naszej rozmowy w taksówce.

– Skoro potrzebujesz takich zapewnień niech ci będzie. – Założyłam bransoletkę i podstawiłam mu nadgarstek przed nos. – Zadowolony?

– Bardzo! – powiedział i wyszczerzył zęby w uśmiechu.

Noc zamierzaliśmy spędzić w Domu. Chłopaki i tak wieczorem mieli próbę, a rano wyjazd na kolejny koncert. Gdy tylko Adam zostawił nas samych, chłopcy natychmiast poczuli wiatr w żaglach. Siedziałam jeszcze w biurze, gdy usłyszałam z sali prób jakieś dziwne łomoty. Nie pasowało to do niczego, co usłyszałam dotychczas. Zaniepokojona, postanowiłam sprawdzić, co się dzieje. Przekroczywszy próg sali, natychmiast się roześmiałam. Wszyscy zamienili się miejscami. Wojtek z Tomsonem walili w perkusję, Dziamas i Torres przejęli gitary, za klawiszami stał Lajan, a do mikrofonów wydzierali się Baron ze Śniadym. Efekt był kompletnie żałosny i zabawny jednocześnie. Natychmiast włączyłam nagrywanie w telefonie. Zamierzałam wrzucić ten filmik na Facebooka.

Ocierałam jeszcze łzy śmiechu, gdy mój telefon zawibrował zwiastując nadejście SMSa. Była to wiadomość od Lilly.

Urodziłam J

Zdziwiłam się, z tego, co mówiła termin porodu był wyznaczony za jakieś dwa tygodnie. Najwyraźniej jednak maleństwu spieszyło się na świat. Obwieściłam radosną nowinę chłopakom.

Godzinę później wchodziliśmy całą bandą do szpitala. Przed salą natknęliśmy się na dumnego tatę, Rafała – męża Lilly. Jako, że jeszcze nie miałam okazji go poznać, zatrzymałam się i chwilę z nim porozmawiałam.

Gdy w końcu weszłam na salę, gdzie leżała Lilly, od progu mało się nie poryczałam. Zobaczyłam Wojtka, który trzymał w ramionach małą Zosię. Wpatrywał się w nią z takim uwielbieniem, że zaparło mi dech. Poczułam łzy pod powiekami.

– Tylko mi tu nie rycz! – fuknęła na mnie Lilly.

Rzuciłam się na nią z gratulacjami.

Obudziłam się skoro świt. Jeszcze nie przywykłam do ekscytacji, jaką czułam przed każdym wyjazdem. Z tego powodu nie mogłam spać. Wojtek za to chrapał w najlepsze. Z westchnieniem opuściłam ciepłe łóżko i poszłam pod prysznic. Gdy wyszłam z łazienki, mój mężczyzna nadal smacznie spał. Doprawdy było zdumiewające, jak mocny miał sen. Mieliśmy jeszcze trochę czasu do wyjazdu, postanowiłam dać mu się wyspać. Poszłam do kuchni zrobić kawę. W Domu było cicho i spokojnie. Chłopaki, jak zwykle buszowali po nocy, by potem rano mieć problem ze wstaniem, ale był to rytuał. Budzili się dwie godziny przed wyjazdem i wtedy cały Dom wypełniał się ich bieganiem i chaosem. Moje prośby, aby chociaż spakowali się dzień wcześniej, ignorowali kompletnie. Byłam bezradna wobec ich wyuczonych nawyków. Dzisiejszy dzień, jak przypuszczałam, niczym nie miał się różnić niczym od pozostałych. Spojrzałam na zegarek. Zostały dwie i pół godziny do wyjazdu, a żaden z chłopaków nie zszedł jeszcze na dół. Westchnęłam i postanowiłam w końcu obudzić Wojtka.

Weszłam do pokoju i ujrzałam puste łóżko. Drzwi do łazienki były uchylone, wślizgnęłam się do środka. Wojtek stał przed lustrem nagi od pasa w górę, na biodrach przepasany miał jedynie ręcznik. Z wilgotnych włosów ściekała mu woda. Zauważył mnie w lustrze i uśmiechnął się kusząco, unosząc jedną brew do góry. Przygryzłam wargę, próbując opanować pożądanie jakie poczułam na jego widok. Podeszłam bez słowa i rzucając mu w lustrze pełne namiętności spojrzenie, oplotłam rękami jego tułów przytulając się do pleców.

– Cześć, moja piękna – powiedział z tą swoją seksowną chrypką.

– Ciiiii – odpowiedziałam i położyłam palec na jego ustach.

Zaczęłam błądzić rękami po jego nagim torsie. Przez chwilę bawiłam się włosami na klatce piersiowej, by zaraz zejść niżej, na brzuch. Czułam, jak reaguje na mój dotyk. Zaczął lekko drżeć.

– Jeśli zaraz nie przestaniesz… – wychrypiał, ostrzegając.

Uśmiechnęłam się do siebie. Moje ręce zjechały w dół jeszcze bardziej. Zaczęłam kreślić paznokciami małe wzorki tuż nad krawędzią ręcznika. Odchylił głowę do tyłu i przymknął powieki. Jego oddech przyspieszył. Wiedziałam, że mam go w garści. Jednym ruchem zdarłam z niego ręcznik i śmiejąc się w najlepsze, wybiegłam z łazienki.

– Wracaj tu natychmiast! – Usłyszałam za plecami groźne wołanie.

Na korytarzu odwróciłam się, aby sprawdzić czy mnie goni i z impetem wpadłam na kogoś.

– Pali się, czy co? – spytał Tomson, obłapiając mnie w pasie.

W tym momencie mokra głowa Wojtka wyjrzała z pokoju. Jego wściekły wzrok nie wróżył niczego dobrego.

– Dawaj ją tu szybko! – krzyknął.

– Co jest? Zwierzyna ci uciekła? – zaśmiał się Tomek, po czym wzmacniając uścisk, zmusił mnie do zrobienia paru kroków.

Gdy tylko znaleźliśmy się przed drzwiami pokoju Wojtka, ten bezceremonialnie wciągnął mnie do środka. Próbowałam wymknąć się do łazienki, ale złapał i przyparł mnie do ściany całym ciałem, uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Oddychałam szybko i nierówno, patrząc w jego pełne pożądania i wściekłości oczy.

– Lubisz takie gierki, dziewczynko? – powiedział i przejechał nosem po moim policzku, głęboko wciągając powietrze. Głośno przełknęłam ślinę, czując dreszcz na plecach. – Wiesz, że to nieładnie! Będę musiał cię teraz ukarać!

Jego usta zjechały niżej, na szyję, poczułam gorący oddech na ciele. Przejechał palcem po moim obojczyku, po czym kontynuując podróż złapał pierś i zgniótł ją lekko, pocierając kciukiem sutek. Mimowolnie jęknęłam i spróbowałam go pocałować, nie pozwolił mi jednak. Jego granatowe, zmrużone oczy wyrażały dominację. Sfrustrowana chciałam wyszarpać się z tej pułapki, jednak on bardziej wzmocnił uścisk. Zalała mnie potężna fala pożądania. Czułam, jak tracę kontrolę nad swoim ciałem, które domagało się kolejnych pieszczot.

– Pragniesz mnie? – wyszeptał mi do ucha.

– Taaaak – wyjęczałam.

– No to jesteśmy kwita! – powiedział i odwrócił się.

Nim zdążyłam zareagować, zniknął za drzwiami łazienki. Zostawił mnie niezaspokojoną i rozpaloną!

– Niech cię szlag, Łozowski! – krzyknęłam wściekle.

Zza drzwi łazienki usłyszałam jego śmiech. Sama sobie byłam winna! Potrzebowałam kilku sekund i paru głębszych wdechów, aby dojść do siebie. Wyszłam z pokoju, trzaskając mocno drzwiami.

Doszłam do kuchni na miękkich nogach i z rumieńcem na twarzy. Większa część chłopaków była już na dole. Na szczęście żaden nie zwrócił uwagi na moją lekko mokrą i zmiętą koszulkę. Żaden prócz Tomsona oczywiście, który rzucił mi wymowne spojrzenie, uśmiechając się cwaniacko. Gdybym mogła, zabiłabym go wzrokiem!

– Julia, umiesz robić naleśniki? – spytał Baron.

– Też bym zjadł! – wtrącił się Dziamas.

Westchnęłam i przewróciłam oczami. W głowie słyszałam wyraźnie głos Lilly ostrzegający przed zbytnim pobłażaniem chłopakom. Sprawdzali moje granice i próbowali wykorzystywać. Wiedziałam to, ale byli przy tym tak uroczy i sympatyczni, że nie potrafiłam odmówić. Zabrałam się za robienie ciasta, przy aplauzie i chóralnych okrzykach zadowolenia.

Patrzyłam, jak ze smakiem pałaszują zwykłe naleśniki z dżemem, był to wysoce osobliwy i wesoły widok. Każda fanka chciałaby być w tym momencie na moim miejscu, a to ja stałam się częścią tej niesamowitej grupy, choć nadal nie mogłam w to uwierzyć.

– Jak Wozzo się z tobą nie ożeni, to ja to zrobię! Taki skarb musi zostać w rodzinie! – powiedział Tomson, oblizując usta ze smakiem.

– Hola, hola przyjacielu! Od mojej dziewczyny wara! Znajdź sobie własną! – Usłyszałam za plecami głos Wojtka.

Wszedł właśnie do kuchni i natychmiast demonstracyjnie mnie przytulił, dając soczystego buziaka prosto w usta. Spojrzałam mu w oczy, by wyczuć jego nastrój. Wściekłość i pożądanie zastąpiła wesołość.

– A tak w ogóle, to a propos mojej dziewczyny, mam ogłoszenie parafialne. Od dzisiaj będzie całować tylko mnie! Także panowie sorry, ale wieczorem nie liczcie na buziaki! – powiedział, wodząc wzrokiem po pozostałych.

Kuchnię ogarnął pomruk niezadowolenia i okrzyki protestu. W stronę Wojtka poleciał widelec, przed którym uskoczył, śmiejąc się.

– Domagam się demokratycznego głosowania! – krzyknął Tomson. – Kto jest przeciwny temu wnioskowi?

Wszyscy podnieśli ręce do góry, łącznie ze mną. Pokazałam Wojtkowi wysunięty język w dziecinnym geście.

– Przegłosowane! – Tomson potarł ręce zadowolony.

Wojtek roześmiał się, objął mnie w pasie i wyszeptał do ucha:

– Dwa jeden dla ciebie! Podoba mi się ta gra!

Chciałam odpowiedzieć, ale zamknął mi usta namiętnym pocałunkiem.


**************************************************************
Wesołych Świąt wszystkim życzę..........
Tomku, nie spodziewałam się tutaj męskiego akcentu, tym bardziej dziękuję za Twój komentarz i również pozdrawiam :-)
Dziękuję wszystkim którym chciało się dotychczas choć raz skomentować i wszystkiem tym, co robią to dzielnie, co tydzień -  nie przestawajcie proszę :-*

piątek, 18 marca 2016

#19

Następny dzień spędziliśmy osobno. Wojtek miał nagrania do swojego programu, a ja razem z Adamem szukałam miejsca do następnego klipu chłopaków. Cały ranek i popołudnie upłynęły mi dość pracowicie. Wieczór z kolei zapowiadał się bardzo ciekawie, ponieważ czekało mnie wyjście na kolację z Wojtkiem oraz jego najbliższymi przyjaciółmi.  Z jednej strony bardzo się cieszyłam, że chce mnie przedstawić swoim znajomym. Druga strona medalu, jak to miałam w zwyczaju, okazała się dla mnie stresująca. Co na siebie włożę? Czy mnie polubią? Jacy oni są? Czy znajdziemy wspólne tematy? Moje odwieczne dylematy! Szykowałam się ponad dwie godziny. Najpierw zastanawiałam się na ubiorem. Przymierzyłam chyba z dziesięć różnych kombinacji. W końcu zdecydowałam się na klasykę. Ubrałam czarne, eleganckie spodnie, do tego białą bluzeczkę na ramiączkach i dopasowaną, taliowaną marynarkę, zapinaną na jeden guzik. Do tego złote dodatki: kolczyki, bransoletka, wisiorek, mała kopertówka i czarne szpilki. Zrobiłam sobie mocniejszy makijaż i pokręciłam lekko włosy. Stanęłam przed lustrem i starałam się wydać obiektywny osąd na swój temat, jednak zanim zdążyłam to zrobić, ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam szybko. Na progu stał Wojtek. Wyglądał, jak zwykle, fantastycznie. Miał na sobie sportowe buty, brązowe spodnie, spuszczone w kroku, do tego koszulę spod której wystawał biały t–shirt i czarną skurzaną kurtkę. Na głowie miał dobrze mi już znany kapelusz. Mierzyliśmy się obydwoje wzrokiem.

– Wow – powiedział. – Wyglądasz bosko.

Wszedł do środka i natychmiast przyparł mnie do ściany swoim ciałem. Jedną ręką oparł się tuż obok mojej głowy. Przejechał mi palcem po obojczyku. Mój puls natychmiast przyspieszył.

– Tęskniłam – wyszeptałam.

Nic nie odpowiedział. Błądził palcem wskazującym po moim dekolcie, by za chwilę prześlizgnąć się na twarz. Przejechał nim po moich ustach. Wzrok miał skupiony, poważny i pełen pożądania, czułam jak miękną mi kolana. Motyle w moim brzuchu dosłownie oszalały. Jego dotyk działał na mnie niesamowicie. Czułam, jak krew wrze pod moją skórą. Bezwiednie oblizałam usta. Wtedy mnie pocałował, delikatnie i powoli. Z wrażenia zapomniałam o oddychaniu.

– Cały dzień był do dupy, bo nie było cię przy mnie. Uwielbiam na ciebie patrzeć, dotykać cię i całować. Chciałbym cię mieć przy sobie cały czas, bo inaczej tęsknie jak wariat. Wolałbym się już z tobą nie rozstawać.

Jego słowa dosłownie pieściły moje uszy. Mówił to, co akurat pragnęłam usłyszeć. W tej chwili byłam gotowa zrobić wszystko, o co tylko by poprosił. Moje serce, umysł i ciało należały do niego.

– Tylko mi nie mów, że jesteś typem psychola, który zamyka dziewczyny w pokoju i nigdy nie wypuszcza. – Uśmiechnęłam się zaczepnie.

– Hmm kusząca propozycja! – Zaśmiał się. Uwielbiałam gdy się tak uśmiechał. Jego twarz była taka przystojna. Nawet zmarszczki wokół oczu dodawały mu uroku. – Chodź piękna, bo jeszcze chwila i rzucę się na ciebie, jak wygłodniały szczeniak.

Do restauracji pojechaliśmy taksówką. W samochodzie Wojtek objął mnie ramieniem i opowiadał o swoich przygodach na planie. Był taki zabawny, jak zwykle rozbawił mnie do łez. Kompletnie zapomniałam o całym stresie związanym z poznaniem jego znajomych. W pewnym momencie przestał mówić i złapał mnie za rękę. Przyglądał się mojej bransoletce. Do łańcuszka przyczepione były dwie literki J, pomiędzy nimi zwisało małe serduszko. Natychmiast zrobiło mi się gorąco a na policzkach pojawiły się rumieńce. Byłam tak pochłonięta przygotowaniami, że kompletnie zapomniałam skąd mam tę błyskotkę. Dostałam ją w prezencie na pierwszą rocznicę poprzedniego związku. Cholera!

– Julia i Jacek? – wycedził przez zęby.

– Przepraszam, nie pomyślałam – powiedziałam. Natychmiast zdjęłam z ręki bransoletkę i wsunęłam ją do torebki. Nie protestował. – Gniewasz się? – spytałam spanikowana.

– Nie. Wybacz, trochę za ostro zareagowałem. Jestem po prostu zazdrosny – powiedział już spokojnie i pocałował mnie w czubek głowy.

– Nie masz, o co. Jestem tylko twoja – zapewniłam.

– Tak. Tylko moja! – powiedział i zachłannie rzucił się na moje usta. Pocałował mnie mocno. Na chwilę zapomniałam o całym świecie. Dopiero wymowne chrząknięcie taksówkarza oderwało nas od siebie. Obydwoje roześmialiśmy się. Tak, zdecydowanie mieliśmy problem z nadmiernym okazywaniem uczuć na oczach innych. Zważywszy na fakt, że nie wolno nam było publicznie pokazywać się razem, mogło okazać się to dla nas zgubne. Wojtek jednak twierdził, że jego znajomi są dyskretni i godni zaufania. Mogliśmy czuć się przy nich bezpiecznie.

Weszliśmy do restauracji czule objęci i w doskonałych humorach. Przy barku stała grupka ludzi czekająca na stolik.

– Siemanko ludziska! – krzyknął Wojtek w ich kierunku.

Wszyscy jak jeden mąż odwrócili się w naszym kierunku i wtedy rozpętało się istne pandemonium. Jak wygłodniałe sępy rzucili się w naszym kierunku. Każdy chciał mnie poznać. W szale przedstawiania i powitalnych konwenansów zostałam wyściskana i obcałowana. Dosłownie zasypali mnie gradem pytań. Ktoś wcisnął mi do rąk drinka, ktoś inny pstrykał mi zdjęcia. Wszyscy byli niesamowicie mili. Martwiłam się, jak zwykle, na zapas.

Kolacja okazała się bardzo udana. Z racji, iż siedziało nas przy stoliku kilkanaście osób nie byłam wstanie zapamiętać od razu wszystkich imion. Z pomocą przyszła mi jedna z dziewczyn. Nazywała się Asia i od razu przypadłyśmy sobie do gustu. Tłumaczyła mi cierpliwie, kto jest kim i czym się zajmuje. Po godzinie byłam już w miarę obeznana i pod wrażeniem. Cała grupa składała się z samych znakomitości polskiego show biznesu. Byli tam aktorzy, dziennikarze, fotografowie, youtuberzy i jeden raper, jak udało mi się zapamiętać. A wśród nich mój Wojtuś, który brylował w towarzystwie. Czas upłynął mi naprawdę szybko. Po kolacji ktoś rzucił hasło „Paladyn”. Impreza przeniosła się więc do nocnego klubu. Nie był to jednak pierwszy lepszy klub. Jak powiedziała Asia, wstęp tylko dla nielicznych. W trakcie podróży taksówką Wojtek wytłumaczył mi, że jeśli jest się osobą publiczną i znaną to chodzenie do normalnych klubów nie wchodzi w grę.

– Przede wszystkim nie można się tam normalnie zabawić. Wszędzie pełno ludzi z komórkami odpalonymi na nagrywanie, aby tylko sfilmować cię w najmniej korzystnym ujęciu. W Warszawie naprawdę jest niewiele miejsc, gdzie możemy swobodnie się bawić. W „Paladynie” jest inaczej. Wpuszczają tylko osoby z listy. Musisz mieć zaproszenie, aby tam wejść. Pełna selekcja – tłumaczył mi.

– A mnie wpuszczą? – spytałam.

– Kochanie, jesteś ze mną, wejdziesz bez problemu.

– A co, masz tam kartę stałego klienta? – droczyłam się.

– Tak jestem VIPem! – Wypiął dumnie pierś.

Gdy dotarliśmy pod wychwalany klub, ujrzałam przed wejściem dziki tłum. Ochroniarz wielki jak dąb, ubrany nienagannie w garnitur i krawat pilnował wejścia, pod którym rozpościerał się, jakże by inaczej – czerwony dywan.

– Zasłoń twarz torebką – powiedział mi Wojtek, zanim wysiedliśmy.

Posłałam mu zdziwione spojrzenie, ale zrobiłam, co kazał. Gdy tylko Wojtek wysiadł z taksówki, z tłumu rozległ się okrzyk.

– To Wozzo!

Jakieś dwie dziewczyny dosłownie rzuciły się na niego. Widziałam błyskające flesze i słyszałam podekscytowany tłum. Zrozumiałam, co trik z torebką miał na celu. Przemknęłam szybko niezauważona i schowałam się za plecami ochroniarza. Wojtek zapozował do kilku zdjęć i szybko do mnie dołączył. Wpuszczono nas do środka bez problemu.

– Jezu! Zawsze tak jest? – spytałam, gdy już znaleźliśmy się przy szatni.

– Mniej więcej.

– I ci wszyscy ludzie tak stoją i czekają, aż ktoś sławny przyjedzie?

– Stoją tam, bo mają nadzieję wejść do środka. Zawsze jakaś część wchodzi, ale ochrona dba o to, aby nikt nie miał przy sobie komórek. No i oczywiście jest też bariera wieku, stroju. Nie wpuszczają tutaj byle pierwszej osoby.

– Niesamowite! – Aż pokręciłam głową z niedowierzania.

Lokal okazał się niezbyt duży, ciemny i głośny. Wojtek pewnie przedzierał się przez spory tłumek na parkiecie, nie puszczając mojej ręki. W końcu dotarliśmy do naszej loży, gdzie siedziało już parę osób poznanych w restauracji. Asia natychmiast pociągnęła mnie za rękę i wciągnęła w rozmowę. Popatrzyłam przepraszająco na Wojtka. Uśmiechnął się i na migi dał mi znać, że idzie zamówić coś w barze. Obserwowałam go cały czas. Był tak cholernie przystojny i seksowny, moje myśli od razu skierowały się w stronę sypialni i naszej pierwszej wspólnej nocy. Pragnęłam go! Poczułam rumieniec na policzkach. Na szczęście było dość ciemno, więc nikt nie mógł tego zobaczyć. Wojtek wrócił z dwoma drinkami w ręku. Gdy podawał mi mój, specjalnie musnęłam palcami jego rękę i wbiłam w niego pożądliwe spojrzenie. Podziałało! Chwycił moją rękę i pociągnął na parkiet. Złapał mnie w tali obiema rękami i przyciągnął do siebie, kręcąc biodrami w takt muzyki. Wpatrywał się we mnie intensywnie. Jego oczy były ciemne jak grafit i doskonale wiedziałam, co mu właśnie chodzi po głowie.

– O czym myślisz? – spytałam niewinnie.

– O tym jak bardzo jesteś piękna i o tym, co mam ochotę z tobą zrobić, gdy tak na mnie patrzysz!

Prawie, że zamruczałam mu do ucha! Jego słowa, bliskość jego ciała, jego dotyk i zapach sprawiały, że odpływałam do innego świata. Czułam się przy nim, jakbym była na haju. Moje ciało dosłownie lgnęło do niego. Kręciło mi się w głowie i miękły mi kolana. Był moim narkotykiem. Nie wyobrażałam już sobie życia bez niego i zachodziłam w głowę, jak mogłam żyć dotychczas bez niego. Dawał mi rozkosz, śmiech, zabawę. Pokazywał mi swój świat, w którym kompletnie się zataczałam. Uczucie miłości we mnie było tak wielkie, że niemalże czułam jej ciężar. Brakowało mi tchu gdy mnie całował, ale nie chciałam, aby przestawał. W jego ramionach w końcu odnalazłam spokój. Chciałam wykrzyczeć całemu światu, jak bardzo go kocham. Nie mogłam uwierzyć, że on również odwzajemniał moje uczucia.

Przetańczyliśmy kilka piosenek. W pewnym momencie jakiś chłopak podszedł do nas i powiedział coś Wojtkowi na ucho.

– Za chwilkę wracam – powiedział i pocałował mnie w policzek.

Zostałam sama na parkiecie. Muzyka była wyśmienita, więc zostałam i bujałam się w jej takt. Nagle poczułam, jak czyjeś ramiona oplatają moją talię od tyłu. Odwróciłam się z uśmiechem pewna, że to Wojtek. Jednak w jednej sekundzie mój uśmiech przekształcił się w grymas. Przede mną stał jakiś obcy chłopak. Sądząc po głupkowatym uśmiechu i zapachu alkoholu, mocno już wstawiony. Zrobiłam krok w tył, chcąc się wycofać, ale on nie przestawał mnie obejmować. Lekko już spanikowana, chwyciłam go za ręce próbując się wyszarpać. Nagle, nie wiadomo skąd, obok mnie pojawił się Tomson. Minę miał tak poważną, jak jeszcze nigdy.

– Pani jest ze mną! – powiedział przez zęby do mojego adoratora.

– Sorki, nie wiedziałem – odpowiedział chłopak puszczając mnie w końcu i unosząc ręce w geście poddania się. Natychmiast odwrócił się i chwiejnym krokiem odszedł.

Odetchnęłam z ulgą. Spojrzałam na Tomsona z wdzięcznością.

– Dziękuję! – powiedziałam.

Tomek nic nie odpowiedział tylko pokręcił głową z niedowierzaniem. Złapał mnie za rękę i wplótł swoje palce między moje. Drugą ręką objął moją talię przyciskając mnie do siebie. Złożył nasze splecione dłonie na swoim torsie i zaczął powoli kiwać się w takt muzyki. Dziwny był to taniec, zwarzywszy na to, że z głośników sączyła się żwawa muzyka. Nie przeszkadzało mi to jednak.

– Hej, niziołku urosłaś? – spytał zaczepnie, lustrując mnie wzrokiem.

Uwielbiał naigrywać się z mojego niskiego wzrostu.

– Nie! To ty się kurczysz – odgryzłam się.

Zaśmiał się cicho.

– Jak się bawisz? – spytał po chwili.

– Bardzo dobrze. Gdzie ty się podziewałeś? Nie widziałam cię wcześniej.

– Mała wiem, że tęsknisz i chciałabyś mnie mieć na wyłączność, ale mam też swoje życie. – Wyszczerzył zęby w uśmiechu.

– Dobrze, w takim razie już sobie idę i nie będę zabierać ci twojego cennego czasu. – Odepchnęłam go lekko, śmiejąc się. Nie pozwolił mi się jednak oddalić. Zwiększył jeszcze siłę swojego uścisku.

– Niestety, nie mogę cię puścić. Zaraz zlecą się sępy i znów będę musiał cię ratować.

– Oj tam, oj tam. Nie dałeś mi szansy się wykazać. Spławiłabym go w trzy sekundy.

– Chciałbym to zobaczyć. – Zaśmiał się.

Uwielbiałam się z nim przekomarzać, często to robiliśmy. Tomek wiecznie ze mnie żartował, a ja udawałam obrażoną. Potem on mnie przepraszał i tak w kółko. Teraz, kiedy z nim tańczyłam, zapaliła mi się w głowie ostrzegawcza lampka. Poczułam się niekomfortowo w jego ramionach. Czy z jego strony to była tylko przyjaźń? Ta myśl zasiała w mojej głowie niepokój. Spojrzałam mu w oczy, szukając odpowiedzi na swoje pytanie.

– Czemu mi się tak przyglądasz? Wiem, że jestem przystojny, ale wiesz bez przesady. – Dowcipkował jak zawsze.

Odetchnęłam z ulgą. Musiało mi się coś wydawać. To były tylko żarty!

– Wszystko jest absolutnie w porządku – odpowiedziałam.

Nagle z tłumu wyłonił się Wojtek. Poklepał Tomka w ramię.

– Odbijany! – powiedział, śmiejąc się.

Tomson wypuścił mnie z objęć, puszczając mi oczko. Na odchodnym powiedział coś Wojtkowi na ucho. Ten zmarszczył brwi i spojrzał na mnie zaniepokojony. Natychmiast mnie objął, z ochotą wtuliłam się w jego silne ramiona. Musnęłam nosem jego szyję i pocałowałam go.

– Ktoś cię zaczepiał? – spytał Wojtek.

– To nic takiego. Tomek mi pomógł.

– To ja powinienem ci pomagać – powiedział z zaciśniętą szczęką.

– Jesteś zazdrosny? – spytałam, patrząc mu prosto w oczy.

– Czy jestem zazdrosny? Szlag mnie trafia, jak pomyślę, że jakiś obcy koleś chciał cię obłapiać!
Jego twarz przybrała zaciętą minę, a oczy ciskały gromy. We mnie, niczym gejzer, wybuchło pożądanie. Był tak piekielnie seksowny, gdy się złościł. Moje ego było mile połechtane. Reagował tak, bo był o mnie zazdrosny! W głowie mi się to nie mieściło. Przywarłam chciwie do jego ust. Oddał mi pocałunek natychmiast i mocniej mnie przytulił. Gdy w końcu oderwaliśmy się od siebie, w jego oczach nie widziałam już gniewu. Widziałam tylko żądze!


******************************************************

Gumisiu :-*










piątek, 11 marca 2016

#18

Mózg miałam jak gąbka, nie byłam w stanie myśleć, ani sklecić prostego zdania. Czułam się, jakbym była pijana. Tak, upiłam się miłością! Wojtek głaskał mnie po policzku i co chwilę dawał całusy. Nie wiem, jak długo leżeliśmy wtuleni w siebie, słuchając nawzajem swoich oddechów. Chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie. Czyste szczęście! Był po prostu doskonały w każdym calu.

– Jak rozmowa z Adamem? – spytałam w końcu.

Wojtek westchnął.

– Wytwórnia faktycznie wymusiła na nim taką umowę. Lilly była z nami od początku, więc wszystkie fanki ją znały i akceptowały. Uznali, że ty, jako nowa, możesz zostać źle odebrana. Nie powinnaś się spotykać z żadnym z nas, aby nie wzbudzić zbytniego poruszenia, taki jest wymóg. Oni tam srają w gacie na myśl, że sprzedaż nowej płyty może nie pójść dobrze. Nasz show biznes to jedno wielkie bagno. Kompletnie się z tym nie zgadzam, ale zrozum nie mogę nic zrobić. Jeśli zależy mi na zespole, muszę to znosić. Po prostu będziemy musieli być ostrożni. – W jego oczach widziałam złość i błaganie.

– A co na to Adam? – spytałam.

– Adam to co innego, on rozumie. Jak tylko będziemy grzeczni i nie będziemy paradować za rączki, a ty będziesz wykonywać swoje obowiązki jak dotychczas, to daje nam błogosławieństwo.

Potrzebowałam chwili, żeby przetrawić te informacje. Zagryzałam nerwowo wargę. Związek z nim nie miał należeć do prostych. Nie mogłam się oszukiwać. On był gwiazdą, miał swoje obowiązki i umowy, które go obowiązywały. To ja musiałam się dostosować. Czy byłam na to gotowa? Czy tego naprawdę chciałam? Odpowiedz była tylko jedna!

– Błagam, powiedz, co o tym myślisz! – powiedział i przejechał kciukiem po moich wargach.

– Hmmm, w sumie to tak chyba będzie lepiej! Nie zależy mi na tym, abyś publicznie oznajmił, że jestem twoją dziewczyną. Zdecydowanie wolę pozostać anonimowa.

– Naprawdę? I nie masz nic przeciwko? – zdziwił się.

– To byłoby z mojej strony bardzo egoistyczne, gdybym postawiła ci jakieś ultimatum, nieprawdaż? Chcę tylko być z tobą. Jeśli takie są warunki, to przyjmuję je i akceptuję.

Wojtek popatrzył na mnie z szeroko otwartymi oczyma, zdziwiony i zaskoczony.

– Kocham cię, kobieto! Gdzie byłaś całe moje życie? – powiedział teatralnie.

– Czekałam na ciebie – roześmiałam się.

Tej nocy mój świat zatrząsnął się w posadach jeszcze trzy cudowne razy.

Obudził mnie jakiś hałas. Zdezorientowana podniosłam głowę i rozejrzałam się. Nadal byłam w sypialni Wojtka, z jękiem opadłam na poduszkę. Miejsce obok było puste, ale jeszcze ciepłe, więc musiał wstać niedawno. Budzik wskazywał godzinę siedemnastą, aż przetarłam oczy ze zdziwienia. Zasnęliśmy, co prawda, dopiero nad ranem, ale żeby spać aż do takiej godziny? Zerwałam się szybko z łóżka, z podłogi zabrałam swoją bieliznę i weszłam do garderoby. Jak się okazało, wchodziło się przez nią do łazienki. Zdecydowałam się na szybki prysznic. Wmasowując sobie w ciało jego żel do mycia, poczułam skutki ubiegłej nocy. Bolało mnie dosłownie wszystko. Na samo wspomnienie dostałam wypieków. Myślałam, że jestem w lepszej kondycji fizycznej. Spieszyło mi się, aby zobaczyć Wojtka, więc zawinęłam się szczelnie w ręcznik, weszłam do garderoby i zaczęłam przeglądać jego ubrania. Chciałam założyć jakąś jego koszulę lub bluzę. Od razu rzuciła mi się w oczy koszykarska koszulka z napisem Chicago i numerem jeden. Założyłam ją szybko. Okazała się dla mnie o wiele za duża, sięgała mi niemal kolan. Przeglądnęłam się w lustrze i parsknęłam śmiechem, wyglądałam przekomicznie. Na paluszkach wyszłam z sypialni i przeszłam do kuchni. Zastałam tam Wojtka zawzięcie grzebiącego w lodówce. Miał na sobie tylko same bokserki. Na jego widok serce mi przyspieszyło. Nie zauważył mnie. Usiadłam cicho na jednym z krzeseł barowych dostawionych do barku przy kuchni. Na blacie leżał jego czarny kapelusz, założyłam go. Wojtek w końcu zamknął lodówkę i spojrzał na mnie. Natychmiast się uśmiechnął i zabawnie uniósł prawą brew do góry.

– A cóż to za piękna pani siedzi sobie w mojej kuchni? – spytał prowokująco, podchodząc do mnie powolnym krokiem.

Był taki seksowny! Zagryzłam wargę, żeby nie jęknąć z wrażenia. Pogłaskał mnie po policzku i delikatnie pocałował, po czym odsunął się i zmierzył całą wzrokiem.

– Ależ jesteś seksowna w tych ciuchach. Nie ruszaj się, muszę ci zrobić zdjęcie – powiedział i sięgnął po telefon.

Zaśmiałam się, ale weszłam w rolę. Zaczęłam wyginać się i przybierać nowe pozy. Wojtek z uśmiechem na ustach robił mi zdjęcia.

– Oprawię je i powieszę w sypialni! – wypalił w końcu.

– Nie tak prędko kochany, najpierw muszę je zaakceptować – powiedziałam i wyrwałam mu telefon z rąk.

Przytulił mnie mocno do siebie. Pachniał tak bosko, zamruczałam zachwycona.

– Pójdziemy gdzieś coś zjeść? W lodówce nie mam zbyt dużo, a jestem głodny jak wilk – powiedział.

– Czy pan zaprasza mnie na randkę? – spytałam kokieteryjnie.

– Najmocniej przepraszam piękną panią, w zasadzie powinniśmy zacząć od randki, ale jest pani taka śliczna i ponętna, że kompletnie straciłem rozum i maniery. Tak, zapraszam na randkę – powiedział i wyszczerzył zęby w uśmiechu.

– Najpierw kawa – odpowiedziałam i roześmiałam się.

Rozsiadłam się z powrotem na krześle. Zaczęłam przeglądać zdjęcia w jego telefonie. Ledwo siebie poznawałam. Rumiane policzki, błyszczące oczy, uśmiech od ucha do ucha. Wyglądałam naprawdę nieźle. Mina mi jednak zrzedła, gdy na wyświetlaczu pojawiło się  zdjęcie z innego folderu. Zdjęcie, które już wcześniej widziałam, wydrukowane w gazecie. Serce mi na chwilę zamarło. Poczułam, jak moja krew zaczyna wrzeć z wściekłości.

– Co to, do cholery, ma znaczyć? – spytałam oskarżycielsko, celując w jego stronę wyświetlaczem tak, aby zobaczył to zdjęcie.

Wojtek w pierwszej chwili zamrugał zdezorientowany. Obserwowałam jego twarz i widziałam, jak zaskoczony otwiera szeroko oczy. W jednej sekundzie zbladł.

– Zapomniałem o tym – powiedział, wyraźnie zmieszany.

– Zapomniałeś!? Zapomniałeś mi powiedzieć, że wysłałeś to zdjęcie to jakiegoś szmatławca, który dopisał sobie do niego uroczą historyjkę? Czy może po prostu zapomniałeś skasować to zdjęcie? – krzyknęłam.

– Julia, przepraszam. Działałem pod wpływem chwili, nie myślałem wtedy logicznie – powiedział i zaczął do mnie podchodzić z błagalnie wyciągniętymi rękami.

Natychmiast wstałam z krzesła i zaczęłam się wycofywać do sypialni.

– Jak mam ci ufać? Jak mogłeś!? – spytałam z wielkim żalem, który skumulował się w mojej piersi.

– To wszystko nie tak, błagam cię. Daj mi wyjaśnić.

Nie zastanawiając się, rzuciłam w niego telefonem i pędem wbiegłam do sypialni. W drzwiach był zamek, więc zamknęłam się od środka, zanim zdążył zareagować. Wpadłam w jakiś trans. Ubrałam się szybko w swoje rzeczy. Słyszałam jak dobija się do drzwi i prosi, abym otworzyła, ale byłam głucha na jego słowa. Pragnęłam jak najszybciej stamtąd uciec. Wzięłam dwa szybkie wdechy i otworzyłam drzwi. Nie spodziewał się tego, bo udało mi się przemknąć pod jego ramieniem. Rzuciłam się do wyjścia, łapiąc po drodze swoją torebkę. Wojtek był prawie nagi, więc miałam nadzieję, że nie zacznie mnie gonić po klatce schodowej.

– Julia wracaj! Porozmawiajmy, proszę cię – krzyknął za mną, ale byłam już w połowie schodów, nawet się nie obejrzałam. Gdy tylko znalazłam się poza budynkiem, puściłam się pędem przed siebie. Wściekłość dodawała mi sił. Biegłam i biegłam, jakby od tego zależało moje życie. Nie potrafiłam się zatrzymać. W torebce, co chwilę uparcie odzywała się moja komórka, ignorowałam ją jednak. W końcu zabrakło mi sił. W oddali zobaczyłam postój taksówek, dobiegłam do jednej i zdyszana wsiadłam do środka. Kierowca spojrzał na mnie podejrzanie.

– Pali się gdzieś? – spytał zaciekawiony.

– Gorzej! – wydyszałam i podałam mu adres.

Nie miałam ochoty jechać do swojego mieszkania. Bałam się, że będzie mnie tam szukał, a potrzebowałam czasu, żeby poukładać sobie pewne rzeczy w głowie. Tylko jedna osoba mogła mi teraz pomóc.

Weszłam do Domu i od razu usłyszałam jego śmiech. Odetchnęłam z ulgą. Instynkt mnie nie zawiódł. Po cichu zakradłam się do kuchni i nalałam sobie szklankę wody. Wypiłam ją duszkiem, zrobiłam dwa głębokie wdechy i weszłam do salonu. Tomson leżał na kanapie i oglądał swój ulubiony serial „Przyjaciele”.

– Cześć! – rzuciłam słabo.

Podniósł się zaskoczony i spojrzał na mnie uśmiechając się tak, jak lubiłam, od ucha do ucha.

– A ty co tutaj robisz? Już skończyliście? Sądziłem, że nie wypuści cię z łóżka co najmniej przez tydzień – powiedział wesoło.

– Uciekłam! – szepnęłam tylko.

Tomson zmarszczył brwi i spojrzał na mnie poważnie.

– Co się stało? – spytał i złapał mnie za rękę, ciągnąc za sobą na kanapę.

Objął mnie ramieniem, przytuliłam się do niego. Był taki inny niż Wojtek. Inaczej pachniał, był inaczej zbudowany, nawet inaczej przytulał. Głaskał mnie po ramieniu, czekając cierpliwie aż zacznę.

– Pamiętasz ten artykuł w gazecie z moim zdjęciem? – spytałam w końcu.

– Mhmmm – wymruczał mi prosto we włosy.

– To on mi to zrobił! – wyrzuciłam z siebie.

Tomson odsunął się nagle, aby spojrzeć mi w oczy.

– Żartujesz? – spytał zdumiony.

– Znalazłam to zdjęcie w jego telefonie. Zresztą, nie zaprzeczył – poskarżyłam się.

– Boże, co za idiota! – Przewrócił oczami.

– Dlaczego on mi to zrobił? – spytałam.

– Chyba jego powinnaś zapytać.

– Nie mogłam, wściekłam się. Uciekłam, bo musiałam ochłonąć. Ty przecież znasz go najlepiej. Chcę porozmawiać najpierw z tobą.

Tomek westchnął.

– Oj, Mała! – powiedział i pocałował mnie w czubek głowy. – Jako, iż uwielbiam się wtrącać w wasze sprawy, niech ci będzie. Tylko nie bądź potem na mnie zła, jak powiem coś, co ci się nie spodoba!

Przewróciłam oczami i dźgnęłam go łokciem pod żebra.

– Bądź poważny! – ofuknęłam go.

– No dobra, dobra! Co konkretnie chciałabyś wiedzieć?

– Jak ci się wydaje, dlaczego zrobił mi coś takiego? – ponowiłam pytanie.

– Cóż, jak sądzę z czystej zazdrości.

– Zazdrości? Nie rozumiem. – Pokręciłam głową.

– Czy on wspominał ci o Meg?

– Jakiej znowu Meg?! – Ciarki mnie przeszły po plecach na dźwięk tego imienia.

– Litości, czy wy w ogóle rozmawialiście ze sobą? – Tomek przewrócił oczami.

– Oczywiście, że tak!

– Parę lat temu Wojtek poznał pewną dziewczynę. Meg była wtedy początkującą wokalistką. Zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. Totalnie mu odwaliło na jej punkcie. Łaził za nią tak długo, aż zostali parą. Wszystko wydawało się bajkowe. Mieli wspólne sesje, wywiady, wszędzie bywali razem. Na pozór wszystko grało. Wojtek był jednak totalnie zaślepiony, nie zauważał podstawowej rzeczy. Ta dziewczyna go wcale nie kochała! Chciała po prostu wykorzystać jego sławę, aby wypromować siebie. Wiesz, od początku jej nie lubiłem, czułem, że coś jest nie tak. Było w niej coś fałszywego. Jak mu powiedziałem o swoich odczuciach to się na mnie obraził! Rozumiesz? Jak gówniarz z podstawówki! Obraził się i powiedział, że mu zazdroszczę! W końcu jednak przejrzał na oczy. Pewnego dnia nakrył ją na jakiejś imprezie, jak całowała się z twoim ulubieńcem, Majkiem! Afera była nietęga. Zerwał z nią natychmiast. Myślałem, że to koniec kłopotów, ale gdzie tam. Później było jeszcze gorzej. Nie wiem do dziś czy to był akt zemsty, desperacji czy złamanego serca. Podejrzewam, że wszystkiego po trochu. Zaczął imprezować, co dzień inny bal, co dzień inna panna w łóżku. Trwało to kilka miesięcy. To przez ten okres przylgnęła do niego ta łatka podrywacza. Wytwórnia w końcu nie wytrzymała i postawiła mu ultimatum, albo się uspokoi, albo żegnaj zespole. Na szczęście pomogło, ale po tym wszystkim nigdy już nie był taki sam, w stosunku do kobiet oczywiście. Spotykał się później z kilkoma dziewczynami, ale to nigdy nie było nic poważnego. Bardzo się pilnował, żeby żadna z pań nie poczuła się zbyt pewnie. Jak tylko czuł, że dziewczyna oczekuje od niego jakichś deklaracji, natychmiast ją rzucał. A potem była kolejna i kolejna, aż w końcu na samym końcu tej bajeczki, pojawiłaś się ty! Nie wiem jak to zrobiłaś, ale jego zlodowaciałe serce stopniało na twój widok. Gdybyś tylko go słyszała, jak opowiadał o waszym pierwszym spotkaniu. Nie musiał mi tego mówić, bo od razu wiedziałem – zakochał się. Bałem się, że znowu źle trafił, ale gdy tylko poznałem ciebie, wiedziałem – ty też go kochasz. Gdy nie mogliście się dogadać, musiałem wkroczyć do akcji. Bałem się, że znowu mu odwali jak wcześniej, a wierz mi, był wtedy nieznośny. Proszę cię, bądź tak uprzejma i nie łam mu serca. Wybacz mu wrodzoną głupotę, zrobił to, bo był zazdrosny.

Słuchałam i zalewała mnie fala uczuć. Na początku byłam wściekła, że nie wspomniał o swojej poprzedniej dziewczynie. Zazdrość dosłownie zżerała mi serce. W końcu jednak uspokoiłam się i zrozumiałam. Teraz mogłam popatrzeć na wszystko z jego perspektywy. Dotarło do mnie, dlaczego tak wściekle zareagował na imprezie wytwórni. Bolało mnie jednak to, że nie był ze mną szczery i ukrył kolejną rzecz. Czułam się niepewnie przez te wszystkie tajemnice, niedopowiedzenia i sekrety. Ogrom informacji jaki na mnie spłynął w ciągu ostatniej doby kompletnie mnie przytłoczył.

– I jak tam? – spytał Tomson, wyrywając mnie z zamyślenia.

– Jeszcze nie wiem, przetwarzam informacje.

Zaśmiał się i rozczochrał mi włosy na czubku głowy. W odwecie próbowałam zrobić mu to samo, jednak nie udało mi się nawet dosięgnąć jego nieodłącznej czapki. Zostałam rozłożona na łopatki. Tomson usiadł na mnie i skrzyżował moje ręce nad głową, mocno je przytrzymując – nie mogłam się ruszyć.

– I co teraz, Mała? – Zrobił poważną minę, udając, że się zastanawia. – Wiem, sprawdzimy, czy masz łaskotki! – Uśmiechnął się chytrze.

Dostałam czkawki od napadu śmiechu. W końcu jednak odpuścił, usiadł na kanapie, a ja ułożyłam głowę na jego kolanach.

– Tomuś, powiedz mi, czy mogę mu ufać? – spytałam w końcu. – Tak bardzo się boję.  Co jeśli coś pójdzie nie tak? Jak któraś mi go odbierze? Albo poznam kolejną rewelację, której nie będę w stanie udźwignąć?

Tomek pogłaskał mnie po głowie i westchnął.

– Mała, nie znam przyszłości, nie wiem, co będzie. Jednak możesz być pewna jednego, będziesz słyszeć różne głosy. Będą ci próbowały wmówić niestworzone historie. Czasem będą to bajeczki, czasem szczera, ale bolesna prawda. Na pewno ktoś zechce was rozdzielić, ale możesz też być pewna – on cię kocha. A jak kocha, jest wierny jak pies. Teraz od ciebie zależy, czy chcesz się w to pakować. Miłość w szponach show biznesu to nie jest łatwa sprawa. Niekiedy będzie bolało. Na pewno nie będzie to normalny związek. To od ciebie będzie zależało jego powodzenie, bo to ty musisz zdecydować, czy kochasz go na tyle, aby znieść to, co ciągnie za sobą jego sława. Ale jak nie zaryzykujesz, to nigdy się nie dowiesz.

Słuchałam go i czułam, jak lodowata sieć strachu oplata moje serce. Tak, bałam się, że to kim jest, będzie wpływać na nasze relacje. Oczami wyobraźni widziałam już wszystkie zazdrosne fanki, ale pomimo strachu i tak wiedziałam, że nie będę wstanie z niego zrezygnować. Tak krótko się znaliśmy, tylu rzeczy jeszcze o sobie nie wiedzieliśmy. Bardziej bałam się jednak tego, że między nami już nic miało by się nie wydarzyć, niż tego, co może jeszcze się zdarzyć. Byłam wdzięczna Tomsonowi, jak zwykle nie owijał w bawełnę, tylko mówił to, co myśli. Tylko przy nim mogłam się uspokoić i przeanalizować wszystko.

Tomson nalegał, więc oglądałam z nim „Przyjaciół”. Co prawda, nie byłam w nastroju do żartów, ale nie protestowałam. Po jakiejś godzinie zadzwonił telefon Tomka. Zanim odebrał, pokazał mi wyświetlacz. Dzwonił Wojtek!

– Co mam mu powiedzieć? – spytał.

– Co chcesz. – Wzruszyłam ramionami, ale nadstawiłam uszu, aby usłyszeć o czym będą rozmawiać.

– Siemano!... Tak, jest tutaj twoja zguba – powiedział i puścił do mnie oczko – Mhmmmm, jeśli mam być szczery to… No dobra, jak tam chcesz… Myślę, że możesz, troszkę ją udobruchałem… Ok.

Piętnaście minut później usłyszałam, jak ktoś wchodzi do Domu. Wojtek wpadł do salonu jakby się paliło. Gdy tylko mnie zobaczył, zatrzymał się. Patrzył tak smutno, jego wzrok przepełniony był poczuciem winy i żalem. Nie potrafiłam się na niego dłużej gniewać. Podeszłam i mocno go przytuliłam. Był zaskoczony moją reakcją, zapewne spodziewał się z mojej strony zupełnie innego zachowania.

– Przepraszam – wyszeptał mi do ucha.

Staliśmy tak objęci jakąś chwilę. Tomson podszedł do nas i przywitał się z Wojtkiem.

– Dzięki stary – powiedział Wojtek.

– Nie ma sprawy. Na razie, Mała – odpowiedział Tomek i wyszedł z salonu, zostawiając nas samych.

Odetchnęłam głęboko i patrząc Wojtkowi prosto w oczy, powiedziałam:

– Tomson opowiedział mi o Meg i o tym, co się później z tobą działo.

Wojtek zrobił zaciętą minę. Westchnął i pociągnął mnie w kierunku kanapy. Odezwał się dopiero po chwili.

– Wiem, powinienem wcześniej ci o tym opowiedzieć. O wielu rzeczach powinienem ci powiedzieć wcześniej. Wtedy, gdy zobaczyłem cię z tym dupkiem, myślałem, że mnie krew dosłownie zaleje. Odebrał mi ją, a teraz czaił się na ciebie. Nie myślałem racjonalnie. Zazdrość odebrała mi rozum. Chciałem tylko, aby zostawił cię w spokoju. Zrobiłem to zdjęcie i wysłałem je w przypływie sam nie wiem czego. Pewnie żalu i smutku, że mnie nie chcesz. Później po prostu o tym zapomniałem.

– A co z nią? Dlaczego mi o niej nie powiedziałeś?

Zacisnął usta w wąską linijkę.

– Dla mnie to już dawno skończone. Wystarczająco namieszała w moim życiu. Chciałbym ją wymazać z pamięci. Tak, nie jestem święty. Po tym jak się z nią rozstałem, nie byłem zbyt miłym gościem dla kobiet. Żałuję tego bardzo, ale ona zabiła we mnie miłość. Po tym, co mi zrobiła, sądziłem, że wszystkie kobiety są takie. Po prostu niewarte uczuć. Szukałem sam nie wiem czego, chyba zemsty i zapomnienia. Zwyczajnie chciałem się odegrać. W końcu do mnie dotarło, że nie warto. Krzywdziłem wszystkie te dziewczyny i sam siebie zresztą też. Później spotykałem się z kilkoma kobietami, ale to nie było to. Chciałem znowu kogoś pokochać, ale bałem się. Nie potrafiłem otworzyć się na tyle, aby któraś zagościła na dłużej w moim sercu, aż do dnia kiedy poznałem ciebie, wtedy znów to poczułem. Nagle wszystkie mury mojej ostrożności runęły. W jednej sekundzie zawładnęłaś moim sercem, ciałem i umysłem. Zakochałem się i oszalałem na twoim punkcie. Resztę historii już znasz. Teraz najbardziej boję się tego, że przez własną głupotę i moją przeszłość mogę cię stracić.

– Czy jest jeszcze coś o czym powinnam wiedzieć? – spytałam spokojnie, głosem pozbawionym emocji.

Zagryzł nerwowo wargę i popatrzył na mnie spanikowany.

– W tej chwili nic więcej nie przychodzi mi do głowy.

– Dobrze, w takim razie obiecaj mi coś. Jak tylko coś ci się przypomni, to mi o tym powiesz.

– Czyli, że… zostaniesz ze mną? – spytał niepewnie.

– Ja też mam za sobą przeszłość. Też nie jestem dumna w kilku rzeczy, ale to przeszłość. Nie powinniśmy się z niej wzajemnie rozliczać, czy osądzać. Nasza historia zaczyna się tu i teraz. Dla mnie liczy się to, co będzie, nie to, co było. Oczywiście to, co było ukształtowało nasze charaktery. Uważam, że mówienie sobie o przeszłości pomaga zrozumieć zachowania i wybory drugiej osoby. A my nadal tak mało o sobie wiemy. Chcę cię poznać całego, chcę wiedzieć o wszystkich dobrych i złych rzeczach, bez wyjątku. Chcę móc cię rozumieć, więc proszę – żadnych więcej tajemnic.

Patrzył na mnie, jakby zobaczył ducha. Mrugał oczami z niedowierzania.

– Jesteś dla mnie za dobra – powiedział w końcu i przytulił mnie mocno, obsypując pocałunkami twarz.


Tak bardzo chciałam, aby wszystko się ułożyło. Tak bardzo chciałam wierzyć w swoje słowa.  Wymagałam od niego, aby nie miał przede mną tajemnic, a sama byłam tchórzem i wielką hipokrytką. W mojej głowie zabrzęczała szuflada, w której ukrywałam swój największy sekret. Tajemnicę, której on miał nigdy nie poznać. Gardziłam sobą, że nie potrafię być do końca szczera, ale moja trauma była większa niż mniemanie o sobie. Nauczyłam się zagłuszać swoje wyrzuty sumienia.

******************************************************************
Witajcie!!! Tęskniliście???
W ramach I'm sorry za brak rozdziału w zeszły piątek ten post dłuższy niż zwykle. Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni.
Mała przerwa była mi potrzebna. Poukładałam sobie w głowie i na papierze wszystko, a na efekty czekajcie, co piątek :-D
Czekam, czekam, czekam.... na wasze komentarze.....