piątek, 25 marca 2016

#20

Rano obudził mnie dzwonek telefonu Wojtka. Szybko przetarłam oczy i klepnęłam go w ramię. Miał tak mocny sen, że nie obudził go sygnał własnej komórki.

– Halo? – rzucił zaspany do telefonu. – Mhmmm jest, już ci ją daję – powiedział i przekazał mi telefon.

Zaskoczona spojrzałam na wyświetlacz. Dzwoniła Asia.

– Cześć – przywitałam się.

– No witam cię, złociutka. Sorki, że dzwonię do Wojtka, ale nie dałaś mi swojego numeru. Tak szybko wyszliście! Nawet się nie pożegnałaś! – żachnęła się oburzona.

– Przepraszam, spieszyło nam się trochę – powiedziałam i natychmiast zaczerwieniłam się na wspomnienie poprzedniej nocy.

– Ok wybaczam. – Zaśmiała się. – Ale ja w innej sprawie. Przeglądam właśnie zdjęcia z wczoraj i jestem pod wielkim wrażeniem.

– Tak? A czego? – spytałam grzecznie.

– Ciebie, kochana! Czy ty kiedyś pozowałaś do zdjęć profesjonalnie?

– Eeee nie, nigdy.

– Serio? – spytała zdziwiona.

– Tak, serio.

– A nie myślałaś o tym, aby zostać fotomodelką?

– Ty to mówisz poważnie, czy zgrywasz się? – Byłam już mocno zbita z tropu.

– Wpadnij koniecznie do mojego studia. Będę tu cały dzień. Chciałabym pstryknąć ci kilka fotek.

– Mnie? Czy ty jeszcze nie wytrzeźwiałaś? – spytałam kpiąco.

– Kochana, ujmę to tak! Zalicz szybkie, poranne bzykanko, ubierz się i przyjeżdżaj. Chcę widzieć twoją piękną twarzyczkę przed moim obiektywem. Wojtek zna adres – powiedziała i rozłączyła się, zanim zdążyłam zaprotestować.

– Dziwne! – mruknęłam i oddałam Wojtkowi telefon.

– Co jest? – spytał.

– Asia prosi, żebym wpadła do jej studia. Chce mi zrobić jakieś zdjęcia.

Wojtek uśmiechnął się szeroko.

– Ona jest świetnym fotografem. Jej się nie odmawia. Skoro chce ci zrobić zdjęcia to znaczy, że ma w tym jakiś powód i chyba nawet wiem, jaki. Jesteś piękna, a ona uwielbia fotografować pięknych ludzi – powiedział i spojrzał na mnie tymi boskimi, niebieskimi oczyma. To spojrzenie natychmiast obudziło moje pożądanie.

– Kazała mi zrobić jeszcze jedną rzecz! – powiedziałam i oblizałam wargi.

Przeturlałam się i usiadłam na nim okrakiem.

– Taaaak? A jaką? – spytał mrużąc oczy i łapiąc mnie za biodra.

– Zaraz ci pokażę! – powiedziałam i zdjęłam koszulkę, w której spałam, odsłaniając przed nim nagi biust.

Wojtek zaparkował pod jakimś szklanym wieżowcem w samym centrum miasta. Spojrzałam przez okno i skrzywiłam się.

– To na pewno tutaj? – spytałam.

– Tak, piętnaste piętro.

– Nie wejdziesz ze mną?

– Załatwię parę spraw i przyjadę po ciebie. Nie ruszaj się nigdzie beze mnie! – nakazał i pogroził mi palcem.

– Bo co? Myślisz, że się zgubię? – Wydęłam dolną wargę, udając niezadowolenie.

Zbliżył swoją twarz do mojej i spojrzał na mnie powłóczystym spojrzeniem.

– Nie! Myślę, że nie mogę zostawić cię samej na dłużej, bo zaraz zlecą się adoratorzy, a tego bym nie zniósł.

– Och, a więc jednak jesteś psycholem? Będziesz mi ograniczał kontakty z innymi ludźmi? – Zaśmiałam się.

– Dokładnie tak, Maleńka! Jesteś moja i schowam cię przed całym światem. – Błysnął białymi zębami, uśmiechając się perliście.

– To się doskonale składa, bo z całego świata, tylko ty mnie interesujesz – powiedziałam i pocałowałam go w czubek nosa.

Aśka, jak się okazało, zgotowała dla mnie popołudnie pełne wrażeń. Najpierw zostawiła mnie w rękach swoich wizażystek i stylistek. Gdy od nich wyszłam, nie poznawałam sama siebie. Na głowie miałam fryzurę w stylu afro – włosy przejechane karbownicą i natapirowane. Przybyło mi chyba z dziesięć centymetrów. Twarz wyglądała nieskazitelnie i świeżo. Oczy miałam muśnięte cieniem i mocno wytuszowane. Usta iskrzyły się od błyszczyku. Asia, jak mnie zobaczyła, klasnęła w dłonie wyraźnie zadowolona.

– No i jak ci się podoba twój nowy wygląd? – spytała, prowadząc mnie do swojego studia.

– Sama nie wiem! Po co to wszystko? Przecież ci mówiłam, nie jestem modelką – poskarżyłam się.

– Po prostu mi zaufaj! Mam nosa do takich spraw. W końcu jestem ulubionym fotografem gwiazd! A ty, moja droga, będziesz gwiazdą! – szczebiotała.

Parsknęłam śmiechem i przewróciłam oczami.

– Niepotrzebnie tracisz na mnie czas! – powiedziałam w końcu.

Kazała mi stanąć na tle jakiejś wielkiej, białej płachty. Zewsząd oświetlały mnie reflektory i lampy. Wokół kręciło się kilkoro ludzi, którzy ustawiali statywy, kierowali światłami i jeszcze ten obiektyw aparatu, wycelowany prosto na mnie. Byłam absolutnie w centrum uwagi wszystkich. Pomyślałam, że tak właśnie czuje się Wojtek na „ściankach” i przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Czyżby pociągała mnie sława?

– O właśnie tak, kochana! Patrz na mnie w ten sposób! – Aśka przerwała moje rozmyślania, po czym usłyszałam pierwszy dźwięk migawki aparatu.

Co chwilę kazała mi zmieniać ustawienia.

– Wysuń nogę do przodu, popatrz w lewo, przesuń brodę w dół, spójrz na mnie – komentowała na bieżąco i mówiła, co mam robić.

O dziwo nie czułam się nieswojo. Nawet zaczęło mi się to podobać. W końcu usłyszałam z korytarza śmiech Wojtka. Natychmiast spojrzałam w jego kierunku. Zobaczyłam, jak wchodzi do studia i mimowolnie się uśmiechnęłam. Już nie obchodziło mnie, co Aśka mówi. Bezskutecznie próbowała zmobilizować mnie jeszcze do kilku ujęć, jednak ja całą swoją uwagę skupiłam na moim mężczyźnie. Szedł powoli ze swoim pokerowym wyrazem twarzy, niezdradzającym żadnych emocji. Jak zwykle na jego widok moje serce przyspieszyło. W głowie mi się nie mieściło, jak można być tak przystojnym! To, co działo się ze mną, tylko pod wpływem jego spojrzenia, było doprawdy niesamowite. Podszedł do mnie, uśmiechnął się, objął w pasie i pocałował.

– I jak ci się podobam? – spytałam.

– Jak zwykle jesteś piękna – wyszeptał mi do ucha.

– Gołąbeczki, spójrzcie na mnie – krzyknęła Asia.

Zrobiła nam kilka fotek, po czym klasnęła w dłonie i powiedziała:

– Dobra robota. Możemy skończyć na dziś!

Gdy wyszliśmy z windy, Wojtek nagle złapał mnie za rękę i zatrzymał w pół kroku.

– Zaczekaj chwilę. Na zewnątrz widziałem jakiegoś paparazzi.

– Och, i co teraz? – spytałam lekko spanikowana. Cały mój dobry nastrój prysł niczym bańka mydlana. Powrót do rzeczywistości, w której nie powinnam pokazywać się publicznie z moim chłopakiem, nie był zbyt miły.

– Załóż to – powiedział i podał mi swój kapelusz. – Nie rozglądaj się i idź za mną.

Posłusznie wlepiłam wzrok w podłogę i ruszyłam za nim. Wojtek pewnym krokiem przemierzał hol budynku. Czułam się bardzo niepewnie, jakbym robiła coś złego, a ktoś chciał mnie na tym przyłapać. Świadomość, że w tym momencie ktoś robi nam zdjęcie i jutro prawdopodobnie będę mogła je zobaczyć w gazecie, skutecznie podniosła mi ciśnienie. Na szczęście Wojtek zaparkował blisko wejścia. Z ulgą opadłam na fotel pasażera.

– Do twarzy ci w tym kapeluszu – powiedział, gdy już ruszył i włączył się do ruchu.

– Dziękuję – mruknęłam i oddałam mu jego własność. – Na tobie leży sto razy lepiej. – Uśmiechnęłam się.

Musiał to być jednak bardzo niewyraźny grymas, bo mina Wojtka zrzedła. Złapał mnie za kolano i powiedział:

– Przepraszam cię, że tak to musi wyglądać. Wiem, że to nie jest dla ciebie przyjemne i będę cię błagał, abyś to wytrzymała. Nie zawsze tak będzie. Jak tyko wydamy płytę, zrobię wszystko, aby ta umowa się zmieniła. Obiecuję ci. Wierzysz mi, prawda?

– Wierzę – powiedziałam i pogłaskałam go po policzku. – Po prostu nie jestem do tego przyzwyczajona. Wszystko jest takie szalone i dzieje się w takim tempie. Potrzebuję czasu, aby przywyknąć.

Złapał moją rękę, uniósł ją do ust i pocałował czule.

– W schowku jest prezent dla ciebie – powiedział i mrugnął do mnie.

– Chcesz mnie przekupić, żebym nie wysłała cię do wszystkich diabłów? – Zaśmiałam się i otworzyłam schowek.

W środku znalazłam małe pudełeczko z logiem znanej firmy jubilerskiej. Szybko rozsupłałam wstążkę i otworzyłam wieczko. Moim oczom ukazała się złota bransoletka. Do łańcuszka miała przypięte małe literki. Z jednej strony tworzyły napis AFRO, a z drugiej pomiędzy małym serduszkiem były litery J oraz W. Przejechałam po nich palcami i spojrzałam na Wojtka zaskoczona. Uśmiechał się od ucha do ucha, tak jak lubiłam najbardziej.

– Dziękuję, jest piękna. Nie musiałeś, naprawdę – powiedziałam wzruszona. Nachyliłam się i pocałowałam go w policzek.

– Musiałem! To ja chciałbym być reprezentowany na twoim nadgarstku.

Roześmiałam się na wspomnienie wczorajszej nocy i naszej rozmowy w taksówce.

– Skoro potrzebujesz takich zapewnień niech ci będzie. – Założyłam bransoletkę i podstawiłam mu nadgarstek przed nos. – Zadowolony?

– Bardzo! – powiedział i wyszczerzył zęby w uśmiechu.

Noc zamierzaliśmy spędzić w Domu. Chłopaki i tak wieczorem mieli próbę, a rano wyjazd na kolejny koncert. Gdy tylko Adam zostawił nas samych, chłopcy natychmiast poczuli wiatr w żaglach. Siedziałam jeszcze w biurze, gdy usłyszałam z sali prób jakieś dziwne łomoty. Nie pasowało to do niczego, co usłyszałam dotychczas. Zaniepokojona, postanowiłam sprawdzić, co się dzieje. Przekroczywszy próg sali, natychmiast się roześmiałam. Wszyscy zamienili się miejscami. Wojtek z Tomsonem walili w perkusję, Dziamas i Torres przejęli gitary, za klawiszami stał Lajan, a do mikrofonów wydzierali się Baron ze Śniadym. Efekt był kompletnie żałosny i zabawny jednocześnie. Natychmiast włączyłam nagrywanie w telefonie. Zamierzałam wrzucić ten filmik na Facebooka.

Ocierałam jeszcze łzy śmiechu, gdy mój telefon zawibrował zwiastując nadejście SMSa. Była to wiadomość od Lilly.

Urodziłam J

Zdziwiłam się, z tego, co mówiła termin porodu był wyznaczony za jakieś dwa tygodnie. Najwyraźniej jednak maleństwu spieszyło się na świat. Obwieściłam radosną nowinę chłopakom.

Godzinę później wchodziliśmy całą bandą do szpitala. Przed salą natknęliśmy się na dumnego tatę, Rafała – męża Lilly. Jako, że jeszcze nie miałam okazji go poznać, zatrzymałam się i chwilę z nim porozmawiałam.

Gdy w końcu weszłam na salę, gdzie leżała Lilly, od progu mało się nie poryczałam. Zobaczyłam Wojtka, który trzymał w ramionach małą Zosię. Wpatrywał się w nią z takim uwielbieniem, że zaparło mi dech. Poczułam łzy pod powiekami.

– Tylko mi tu nie rycz! – fuknęła na mnie Lilly.

Rzuciłam się na nią z gratulacjami.

Obudziłam się skoro świt. Jeszcze nie przywykłam do ekscytacji, jaką czułam przed każdym wyjazdem. Z tego powodu nie mogłam spać. Wojtek za to chrapał w najlepsze. Z westchnieniem opuściłam ciepłe łóżko i poszłam pod prysznic. Gdy wyszłam z łazienki, mój mężczyzna nadal smacznie spał. Doprawdy było zdumiewające, jak mocny miał sen. Mieliśmy jeszcze trochę czasu do wyjazdu, postanowiłam dać mu się wyspać. Poszłam do kuchni zrobić kawę. W Domu było cicho i spokojnie. Chłopaki, jak zwykle buszowali po nocy, by potem rano mieć problem ze wstaniem, ale był to rytuał. Budzili się dwie godziny przed wyjazdem i wtedy cały Dom wypełniał się ich bieganiem i chaosem. Moje prośby, aby chociaż spakowali się dzień wcześniej, ignorowali kompletnie. Byłam bezradna wobec ich wyuczonych nawyków. Dzisiejszy dzień, jak przypuszczałam, niczym nie miał się różnić niczym od pozostałych. Spojrzałam na zegarek. Zostały dwie i pół godziny do wyjazdu, a żaden z chłopaków nie zszedł jeszcze na dół. Westchnęłam i postanowiłam w końcu obudzić Wojtka.

Weszłam do pokoju i ujrzałam puste łóżko. Drzwi do łazienki były uchylone, wślizgnęłam się do środka. Wojtek stał przed lustrem nagi od pasa w górę, na biodrach przepasany miał jedynie ręcznik. Z wilgotnych włosów ściekała mu woda. Zauważył mnie w lustrze i uśmiechnął się kusząco, unosząc jedną brew do góry. Przygryzłam wargę, próbując opanować pożądanie jakie poczułam na jego widok. Podeszłam bez słowa i rzucając mu w lustrze pełne namiętności spojrzenie, oplotłam rękami jego tułów przytulając się do pleców.

– Cześć, moja piękna – powiedział z tą swoją seksowną chrypką.

– Ciiiii – odpowiedziałam i położyłam palec na jego ustach.

Zaczęłam błądzić rękami po jego nagim torsie. Przez chwilę bawiłam się włosami na klatce piersiowej, by zaraz zejść niżej, na brzuch. Czułam, jak reaguje na mój dotyk. Zaczął lekko drżeć.

– Jeśli zaraz nie przestaniesz… – wychrypiał, ostrzegając.

Uśmiechnęłam się do siebie. Moje ręce zjechały w dół jeszcze bardziej. Zaczęłam kreślić paznokciami małe wzorki tuż nad krawędzią ręcznika. Odchylił głowę do tyłu i przymknął powieki. Jego oddech przyspieszył. Wiedziałam, że mam go w garści. Jednym ruchem zdarłam z niego ręcznik i śmiejąc się w najlepsze, wybiegłam z łazienki.

– Wracaj tu natychmiast! – Usłyszałam za plecami groźne wołanie.

Na korytarzu odwróciłam się, aby sprawdzić czy mnie goni i z impetem wpadłam na kogoś.

– Pali się, czy co? – spytał Tomson, obłapiając mnie w pasie.

W tym momencie mokra głowa Wojtka wyjrzała z pokoju. Jego wściekły wzrok nie wróżył niczego dobrego.

– Dawaj ją tu szybko! – krzyknął.

– Co jest? Zwierzyna ci uciekła? – zaśmiał się Tomek, po czym wzmacniając uścisk, zmusił mnie do zrobienia paru kroków.

Gdy tylko znaleźliśmy się przed drzwiami pokoju Wojtka, ten bezceremonialnie wciągnął mnie do środka. Próbowałam wymknąć się do łazienki, ale złapał i przyparł mnie do ściany całym ciałem, uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Oddychałam szybko i nierówno, patrząc w jego pełne pożądania i wściekłości oczy.

– Lubisz takie gierki, dziewczynko? – powiedział i przejechał nosem po moim policzku, głęboko wciągając powietrze. Głośno przełknęłam ślinę, czując dreszcz na plecach. – Wiesz, że to nieładnie! Będę musiał cię teraz ukarać!

Jego usta zjechały niżej, na szyję, poczułam gorący oddech na ciele. Przejechał palcem po moim obojczyku, po czym kontynuując podróż złapał pierś i zgniótł ją lekko, pocierając kciukiem sutek. Mimowolnie jęknęłam i spróbowałam go pocałować, nie pozwolił mi jednak. Jego granatowe, zmrużone oczy wyrażały dominację. Sfrustrowana chciałam wyszarpać się z tej pułapki, jednak on bardziej wzmocnił uścisk. Zalała mnie potężna fala pożądania. Czułam, jak tracę kontrolę nad swoim ciałem, które domagało się kolejnych pieszczot.

– Pragniesz mnie? – wyszeptał mi do ucha.

– Taaaak – wyjęczałam.

– No to jesteśmy kwita! – powiedział i odwrócił się.

Nim zdążyłam zareagować, zniknął za drzwiami łazienki. Zostawił mnie niezaspokojoną i rozpaloną!

– Niech cię szlag, Łozowski! – krzyknęłam wściekle.

Zza drzwi łazienki usłyszałam jego śmiech. Sama sobie byłam winna! Potrzebowałam kilku sekund i paru głębszych wdechów, aby dojść do siebie. Wyszłam z pokoju, trzaskając mocno drzwiami.

Doszłam do kuchni na miękkich nogach i z rumieńcem na twarzy. Większa część chłopaków była już na dole. Na szczęście żaden nie zwrócił uwagi na moją lekko mokrą i zmiętą koszulkę. Żaden prócz Tomsona oczywiście, który rzucił mi wymowne spojrzenie, uśmiechając się cwaniacko. Gdybym mogła, zabiłabym go wzrokiem!

– Julia, umiesz robić naleśniki? – spytał Baron.

– Też bym zjadł! – wtrącił się Dziamas.

Westchnęłam i przewróciłam oczami. W głowie słyszałam wyraźnie głos Lilly ostrzegający przed zbytnim pobłażaniem chłopakom. Sprawdzali moje granice i próbowali wykorzystywać. Wiedziałam to, ale byli przy tym tak uroczy i sympatyczni, że nie potrafiłam odmówić. Zabrałam się za robienie ciasta, przy aplauzie i chóralnych okrzykach zadowolenia.

Patrzyłam, jak ze smakiem pałaszują zwykłe naleśniki z dżemem, był to wysoce osobliwy i wesoły widok. Każda fanka chciałaby być w tym momencie na moim miejscu, a to ja stałam się częścią tej niesamowitej grupy, choć nadal nie mogłam w to uwierzyć.

– Jak Wozzo się z tobą nie ożeni, to ja to zrobię! Taki skarb musi zostać w rodzinie! – powiedział Tomson, oblizując usta ze smakiem.

– Hola, hola przyjacielu! Od mojej dziewczyny wara! Znajdź sobie własną! – Usłyszałam za plecami głos Wojtka.

Wszedł właśnie do kuchni i natychmiast demonstracyjnie mnie przytulił, dając soczystego buziaka prosto w usta. Spojrzałam mu w oczy, by wyczuć jego nastrój. Wściekłość i pożądanie zastąpiła wesołość.

– A tak w ogóle, to a propos mojej dziewczyny, mam ogłoszenie parafialne. Od dzisiaj będzie całować tylko mnie! Także panowie sorry, ale wieczorem nie liczcie na buziaki! – powiedział, wodząc wzrokiem po pozostałych.

Kuchnię ogarnął pomruk niezadowolenia i okrzyki protestu. W stronę Wojtka poleciał widelec, przed którym uskoczył, śmiejąc się.

– Domagam się demokratycznego głosowania! – krzyknął Tomson. – Kto jest przeciwny temu wnioskowi?

Wszyscy podnieśli ręce do góry, łącznie ze mną. Pokazałam Wojtkowi wysunięty język w dziecinnym geście.

– Przegłosowane! – Tomson potarł ręce zadowolony.

Wojtek roześmiał się, objął mnie w pasie i wyszeptał do ucha:

– Dwa jeden dla ciebie! Podoba mi się ta gra!

Chciałam odpowiedzieć, ale zamknął mi usta namiętnym pocałunkiem.


**************************************************************
Wesołych Świąt wszystkim życzę..........
Tomku, nie spodziewałam się tutaj męskiego akcentu, tym bardziej dziękuję za Twój komentarz i również pozdrawiam :-)
Dziękuję wszystkim którym chciało się dotychczas choć raz skomentować i wszystkiem tym, co robią to dzielnie, co tydzień -  nie przestawajcie proszę :-*

9 komentarzy:

  1. No i bez zmian... Czyta się jednym tchem :-D Również życzę zdrowych i pogodnych świąt Wielkanocnych :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. No i znów mam niedosyt ;D Rozdział cudny jak zawsze *.*
    Wesołych Świąt :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z rozdziału na rozdział coraz lepiej �� Również Wesołych Świąt ��

    OdpowiedzUsuń
  4. Super jest ten rozdział!!! Pisz dalej i nie przestawaj!!! Wesołych świąt Wielkanocnych :) ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ty wiesz jak mi ciśnienie podnieść! W pozytywny sposób oczywiście, świetny rozdział! Ale to mówię ci co piątek :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały rozdział ;) jesteś najlepsza :) dziękuję za te wszystkie świetne rozdziały. Wesołych Świąt i dużo dużo weny <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział cudo Tomsik zawsze musi być he he.Te ich gierki no no co tu się dzieje.Fajny ten dom i chłopaki wśród nich Julia. Czekam dalej na piąteczek.Wesołych Świąt:)(girl dreams)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajnie to rozwinęłaś...troche wredna ta gra z pożądaniem bo moja luba wzięła z tego przykład i przegrywam 4:2 😉 Jak zwykle podziwiam twój kunszt😆 oby tak dalej pozdrawiam serdecznie Tomek

    OdpowiedzUsuń
  9. 3:2 gra skonczona - buziaki tylko dla Wozza :*. XDDDD. Super rozdzialik

    OdpowiedzUsuń