Musiałam go przekonywać dobre
piętnaście minut zanim odpuścił temat szpitala. Nie wydawał się być przekonany,
ale w końcu wykonana przeze mnie „jaskółka” zamknęła mu usta.
– Gdzie wcześniej mieszkałaś? –
spytał gdy usiedliśmy w końcu przy kawie.
– Przez ostatnie piętnaście lat w
Anglii – wyznałam.
– Poważnie? – spytał zdumiony. –
Dlaczego wróciłaś?
Jego bezpośredniość uderzyła w mój
najczulszy punkt. Skuliłam nogi na kanapie. Wojtek siedział na fotelu. Czekał
na moją odpowiedź, ale taktownie mnie nie naciskał.
– To trochę skomplikowane. Wybacz,
ale nie mam ochoty o tym mówić – powiedziałam szczerze. Pokiwał głową, że
rozumie i nie ciągnął tematu dalej, za co byłam mu wdzięczna.
– Jak się czujesz? – spytał kolejny
już dzisiaj raz.
– Jakby przejechał po mnie czołg! –
spojrzałam na niego spod byka.
W istocie zaczynałam odczuwać skutki
wypadku. Bolały mnie mięśnie nóg i rąk, czułam się bardzo zmęczona. Popatrzył
na mnie przepraszająco.
– Bardzo się gniewasz? – Miał tak smutną
minę, mimowolnie się roześmiałam. – Zrobię co tylko każesz tylko powiedz, że mi
kiedyś wybaczysz!
– Boże, ty się naprawdę przejąłeś –
powiedziałam. – No dobrze, skoro już tu jesteś to może podłączył byś mi wieże?
Jest w którymś kartonie.
– Z największą przyjemnością! – Aż
podskoczył z fotela i ochoczo zajął się przeglądaniem pudeł.
Pięć minut później wszystko było
podłączone. Wojtek siedział na podłodze po turecku, grzebiąc w moich płytach
CD.
– Dużo ich masz – powiedział wyraźnie
zaabsorbowany.
– No trochę się uzbierało. Taki mój
konik. Uwielbiam muzykę.
– A z polskich wykonawców coś masz? –
zapytał nagle wpatrując się we mnie.
– Nie, kompletnie nie interesowałam
się tym co się tutaj dzieje. Pewnie czas nadrobić zaległości. Może mi coś
polecisz?
– Znalazło by się coś – uśmiechnął
się chytrze.
Następną godzinę spędziliśmy na
rozmowie o naszym ulubionych zespołach. Wymienialiśmy nasze wrażenia z
koncertów i opinie na temat klipów. Puszczałam mu moje ulubione kawałki, takie
których on jeszcze nie znał. Mieliśmy podobny gust muzyczny i dyskusja toczyła
się żwawo. Wojtek dużo wiedział o muzyce od strony technicznej. Tłumaczył mi
zawiłości jakichś skomplikowanych melodii, a ja słuchałam go z wielką uwagą. W
końcu gdy przejrzeliśmy już wszystkie moje kompakty, włączyliśmy moją ulubioną,
której słucham zawsze gdy mam chęć po prostu odpocząć. Spokojne dźwięki
sprawiły, że poczułam się senna. Zwinęłam się na kanapie i zasnęłam.
Obudził mnie ból w plecach. Moja
kanapa nie była zbyt wygodna. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się. Wojtek
siedział w fotelu skrupulatnie coś notując na kartce papieru, rozłożonej na
jego kolanie. Co chwilę przerywał i czytał coś poruszając ustami, wybijając
jakieś rytmy długopisem o kartkę. Zauważyłam, a raczej poczułam, że przykrył
mnie swoją bluzą. Pachniała nim bardzo intensywnie. Nie wiedziałam co mam
myśleć o sytuacji w której się znalazłam. W końcu bądź co bądź obcy facet
siedział w moim salonie. Mimo to czułam, iż połączyła nas nić porozumienia.
Praktycznie nic o nim nie wiedziałam, a jednocześnie czułam się tak jakbyśmy
się znali od lat.
W końcu musiał wyczuć na sobie mój
wzrok bo podniósł głowę i nasze spojrzenia się spotkały.
– Jak się spało? – spytał.
Przeciągnęłam się, próbując
rozprostować obolałe plecy.
– Przynajmniej było mi ciepło –
powiedziałam oddając mu bluzę. Odbierając ją specjalnie dotknął mojej ręki.
Przeszły mnie dreszcze.
– To na co masz ochotę teraz? –
spytał.
– Słuchaj naprawdę nic mi nie jest,
nie musisz tu ze mną siedzieć. Na pewno masz coś ciekawszego do roboty.
– Ta kwestia nie podlega dyskusji.
Czy Ci się to podoba czy nie, zostaję!
Przewróciłam oczami.
– To może coś byśmy zjedli? – Jak na
zawołanie zaburczało mi w brzuchu. – Tylko w lodówce zdaje się mam tylko
światło, miałam jechać na zakupy popołudniu – spojrzałam na niego wymownie.
– Zamówimy pizze, ok.?
– Może być!
Nagle usłyszeliśmy głośnie,
niecierpliwe pukanie do drzwi.
– Spodziewasz się kogoś? – Wojtek
pytająco uniósł brwi.
– Nie, nikogo tu nie znam –
powiedziałam podchodząc do drzwi. Nie spojrzałam przez judasz tylko ufnie
otworzyłam drzwi. Okazało się, że to był zły pomysł.