piątek, 27 listopada 2015

#4

Musiałam go przekonywać dobre piętnaście minut zanim odpuścił temat szpitala. Nie wydawał się być przekonany, ale w końcu wykonana przeze mnie „jaskółka” zamknęła mu usta.

– Gdzie wcześniej mieszkałaś? – spytał gdy usiedliśmy w końcu przy kawie.

– Przez ostatnie piętnaście lat w Anglii – wyznałam.

– Poważnie? – spytał zdumiony. – Dlaczego wróciłaś?

Jego bezpośredniość uderzyła w mój najczulszy punkt. Skuliłam nogi na kanapie. Wojtek siedział na fotelu. Czekał na moją odpowiedź, ale taktownie mnie nie naciskał.

– To trochę skomplikowane. Wybacz, ale nie mam ochoty o tym mówić – powiedziałam szczerze. Pokiwał głową, że rozumie i nie ciągnął tematu dalej, za co byłam mu wdzięczna.

– Jak się czujesz? – spytał kolejny już dzisiaj raz.

– Jakby przejechał po mnie czołg! – spojrzałam na niego spod byka.

W istocie zaczynałam odczuwać skutki wypadku. Bolały mnie mięśnie nóg i rąk, czułam się bardzo zmęczona. Popatrzył na mnie przepraszająco.

– Bardzo się gniewasz? – Miał tak smutną minę, mimowolnie się roześmiałam. – Zrobię co tylko każesz tylko powiedz, że mi kiedyś wybaczysz!

– Boże, ty się naprawdę przejąłeś – powiedziałam. – No dobrze, skoro już tu jesteś to może podłączył byś mi wieże? Jest w którymś kartonie.

– Z największą przyjemnością! – Aż podskoczył z fotela i ochoczo zajął się przeglądaniem pudeł.

Pięć minut później wszystko było podłączone. Wojtek siedział na podłodze po turecku, grzebiąc w moich płytach CD.

– Dużo ich masz – powiedział wyraźnie zaabsorbowany.

– No trochę się uzbierało. Taki mój konik. Uwielbiam muzykę.

– A z polskich wykonawców coś masz? – zapytał nagle wpatrując się we mnie.

– Nie, kompletnie nie interesowałam się tym co się tutaj dzieje. Pewnie czas nadrobić zaległości. Może mi coś polecisz?

– Znalazło by się coś – uśmiechnął się chytrze.

Następną godzinę spędziliśmy na rozmowie o naszym ulubionych zespołach. Wymienialiśmy nasze wrażenia z koncertów i opinie na temat klipów. Puszczałam mu moje ulubione kawałki, takie których on jeszcze nie znał. Mieliśmy podobny gust muzyczny i dyskusja toczyła się żwawo. Wojtek dużo wiedział o muzyce od strony technicznej. Tłumaczył mi zawiłości jakichś skomplikowanych melodii, a ja słuchałam go z wielką uwagą. W końcu gdy przejrzeliśmy już wszystkie moje kompakty, włączyliśmy moją ulubioną, której słucham zawsze gdy mam chęć po prostu odpocząć. Spokojne dźwięki sprawiły, że poczułam się senna. Zwinęłam się na kanapie i zasnęłam.

Obudził mnie ból w plecach. Moja kanapa nie była zbyt wygodna. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się. Wojtek siedział w fotelu skrupulatnie coś notując na kartce papieru, rozłożonej na jego kolanie. Co chwilę przerywał i czytał coś poruszając ustami, wybijając jakieś rytmy długopisem o kartkę. Zauważyłam, a raczej poczułam, że przykrył mnie swoją bluzą. Pachniała nim bardzo intensywnie. Nie wiedziałam co mam myśleć o sytuacji w której się znalazłam. W końcu bądź co bądź obcy facet siedział w moim salonie. Mimo to czułam, iż połączyła nas nić porozumienia. Praktycznie nic o nim nie wiedziałam, a jednocześnie czułam się tak jakbyśmy się znali od lat.

W końcu musiał wyczuć na sobie mój wzrok bo podniósł głowę i nasze spojrzenia się spotkały.

– Jak się spało? – spytał.

Przeciągnęłam się, próbując rozprostować obolałe plecy.

– Przynajmniej było mi ciepło – powiedziałam oddając mu bluzę. Odbierając ją specjalnie dotknął mojej ręki. Przeszły mnie dreszcze.

– To na co masz ochotę teraz? – spytał.

– Słuchaj naprawdę nic mi nie jest, nie musisz tu ze mną siedzieć. Na pewno masz coś ciekawszego do roboty.

– Ta kwestia nie podlega dyskusji. Czy Ci się to podoba czy nie, zostaję!

Przewróciłam oczami.

– To może coś byśmy zjedli? – Jak na zawołanie zaburczało mi w brzuchu. – Tylko w lodówce zdaje się mam tylko światło, miałam jechać na zakupy popołudniu – spojrzałam na niego wymownie.

– Zamówimy pizze, ok.?

– Może być!

Nagle usłyszeliśmy głośnie, niecierpliwe pukanie do drzwi.

– Spodziewasz się kogoś? – Wojtek pytająco uniósł brwi.


– Nie, nikogo tu nie znam – powiedziałam podchodząc do drzwi. Nie spojrzałam przez judasz tylko ufnie otworzyłam drzwi. Okazało się, że to był zły pomysł.

9 komentarzy:

  1. Omg co to za końcówka 😂XD, ja muszę wiedzieć kto to był...co ile będziesz wstawiać nowe rozdziały? :)))) Takiego bloga ostatnio potrzebowałam !! Trafiłaś w 10

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-) dzięki Klaudia za wszystkie komentarze. Nowe rozdziały chciałabym dodawać co piątek ;-)

      Usuń
  2. Czekam na następny :) Blog jest świetny

    OdpowiedzUsuń
  3. No kto tam jest za tymi drzwiami?!!?!?
    Dobrze, że nadrabiam, więc za moment się dowiem xD
    Idę dalej
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  4. XDDDD o co lazi z tymi drzwiami ? a tak serio super rozdzial :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć! Pewnie już nikogo tutaj nie ma, nikt nie zagląda, ale kurcze coś mnie podkusiło, żeby przeczytać to jeszcze raz 🙈 sama kiedyś pisałam opowiadanie o afro, Twoje czytałam już chyba ze trzy razy! Pamiętam jak czekałam na każdy następny piątek i rozdział 😂❤️ pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń