Kilka miesięcy później…
Poczułam nieprzyjemne uczucie w
żołądku, kiedy samolot dotknął pasa lotniska. W maleńkim oknie migał mi przed
oczami krajobraz Warszawy. Na zewnątrz padał deszcz. Pogoda idealnie oddawała
mój stan ducha. To miasto już zawsze będzie mi się kojarzyło z milionem łez
które tutaj wylałam. Pomimo tego wracałam, choć nie z własnej woli, poniekąd
zmuszona wiecznymi prośbami Aśki.
Po moim wyjeździe odcięłam się od
wszystkich znajomych z Polski. Zmieniłam numer telefonu, skasowałam konto na
Facebooku i do nikogo się nie odzywałam. Pierwsze trzy tygodnie spędziłam u
rodziców. Cały ten czas przeleżałam pod kołdrą użalając się nad sobą, swoim
życiem i zmarnowanymi szansami. Przeżywałam żałobę po stracie dziecka i
zastanawiałam się, co dalej. W oczy zaczęła zaglądać mi moja dawna znajoma –
depresja. Na szczęście mama czuwała i w porę wywlekła mnie z łóżka. Swoją
żywiołowością i temperamentem spowodowała, że kolejny raz podniosłam się z
dołka. Znalazłam pracę, wynajęłam mieszkanie, odnowiłam znajomości zerwane
przed wyjazdem do Polski. Zadzwoniłam do Asi z prośbą o spakowanie rzeczy,
które zostawiłam w mieszkaniu cioci. Miała je odesłać pocztą. Zrobiła jednak
dużo więcej – przywiozła mi je osobiście. Spędziłyśmy trzy dni na piciu i
przeklinaniu wszystkich facetów świata. W tym czasie bardzo zżyłyśmy się ze
sobą i utrzymywałyśmy stały kontakt. To za jej namową i prośbami wróciłam. Załatwiła
mi kilka sesji i nalegała na mój przyjazd tak bardzo, że w końcu się zgodziłam.
Miałam spędzić w Warszawie tydzień i wrócić do siebie. Bałam się tego
przyjazdu. Nie byłam gotowa na starcie z przeszłością. Już na lotnisku
poczułam, że to nie był dobry pomysł. Przez ostatnie miesiące rzadko pozwalałam
sobie na myślenie o nim. Chciałam zapomnieć! Rzuciłam się w wir pracy, poszłam
na kursy doszkalające, byleby tylko zająć czymś głowę. Stara i sprawdzona
metoda! Czasami jednak w chwilach totalnego doła pozwalałam sobie na małą
niesubordynację i włączałam jakiś teledysk na YouTube. Jego widok i głos zawsze
doprowadzały mnie później do łez. Chciałam pamiętać tylko te dobre chwile,
jednak zadra z moim sercu nie pozwalała na to. Miałam do niego wielki żal. Idąc
przez terminal lotniska rozpłakałam się. Wszystkie emocje kumulowane do tej
pory i zamknięte w szczelnej szafie mojej pamięci wydostały się na zewnątrz. To
miasto wyzwalało we mnie to, czego nie chciałam wyciągać. Zobaczyłam w oddali
Aśkę. Otarłam łzy i spróbowałam się uśmiechnąć.
– Kochaniutka, mam nadzieję, że
te łzy to z radości na mój widok! – powiedziała, szczerze się uśmiechając i
przytulając mnie.
– Nie powinnam była tu wracać! –
powiedziałam, gdy już się wyściskałyśmy.
– Nie przejmuj się! Ciocia Asia
za chwilę wleje w ciebie drinka i świat wyda ci się piękniejszy! – szczebiotała,
zupełnie nie zrażona moim brakiem entuzjazmu.
Następnego dnia po zaplanowanej
wcześniej sesji udałyśmy się na zakupy do galerii handlowej. Przemierzałyśmy
alejki, idąc pod ramię i rozmawiając, gdy nagle usłyszałam za plecami tak
dobrze znajomy głos.
– Mała! – krzyknął.
Zatrzymałam się, jak wryta i powoli
odwróciłam. Jakieś pięćdziesiąt metrów dalej stał Tomson i uśmiechał się od
ucha do ucha. Gdy go zobaczyłam wszystkie uczucia powróciły. Serce zabiło mi
szybciej z radości. Nie zdawałam sobie
sprawy, jak bardzo za nim tęskniłam. Spojrzałam kątem oka na Aśkę, wzruszyła
tylko ramionami i z rozbrajającą szczerością rzuciła:
– Pomyślałam, że poprawi ci humor.
Uśmiechnęłam się szeroko i zrobiłam
dwa kroki w stronę Tomka, po czym puściłam się biegiem. On zrobił to samo.
Spotkaliśmy się w połowie drogi, złapał mnie w pasie, uniósł i kilkakrotnie
zakręcił się wokół własnej osi.
– Puszczaj wariacie – powiedziałam,
śmiejąc się. Czułam już zawroty głowy.
Postawił mnie w końcu na ziemi, ale
nie wypuścił z objęć.
– Już nigdy cię nie puszczę! –
powiedział, spoglądając mi głęboko w oczy. Zauważyłam w tym spojrzeniu znajome
iskierki wesołości i obietnicę. Poczułam w brzuchu uczucie rozlewającego się
ciepła.
Wieczorem spotkaliśmy się w trójkę w
jednym z klubów. Było tłoczno, głośno i gwarno. Tomek jakimś magicznym sposobem
zdobył dla nas wolny stolik. Rozmawialiśmy, jak gdyby nigdy nic, jakby ostatnie
miesiące nie istniały. Bardzo mi go brakowało, jego żartów, uśmiechu i pozytywnego
podejścia do życia.
Wypiłam już parę drinków, w głowie
przyjemnie mi szumiało. Po szalonym tańcu wróciłam do stolika i zamówiłam
kolejną kolejkę. Bawiłam się wyśmienicie.
– Maleńka, nie przeginaj. Chyba już
wystarczy! – powiedział Tomek patrząc, jak unoszę do ust kolejną porcję
alkoholu.
– Nie emeryć! – zganiłam go ze
śmiechem.
– Cholera! – powiedziała nagle Asia.
Wpatrywała się ze skrzywioną miną w jakiś punkt za moimi plecami.
– Co jest? – zapytałam i spojrzałam w
tym samym kierunku.
Ujrzałam Wojtka, który wchodził
właśnie do lokalu. Do jego ramienia przyczepiona była jakaś blondynka z
pokaźnym biustem. Mina mi zrzedła. Obserwowałam go dwie sekundy i to
wystarczyło, abym stwierdziła, że nadal był zabójczo przystojny. Włosy sięgały
mu już ramion, to jedyna zmiana jaką zauważyłam. Serce w mojej piersi wyrwało
do przodu. Zalała mnie fala gorąca i wściekłości. A niech go cholera!
Odwróciłam się zanim zdążył mnie zauważyć. Doprawdy niebywałe, że musiałam się
na niego natknąć!
– Możemy pójść gdzie indziej –
powiedziała Asia.
– Nie ma takiej potrzeby. – Uśmiechnęłam
się. – On mnie już nic nie obchodzi – powiedziałam, przybierając minę pewnej
siebie.
Wychyliłam drinka do dna i
pociągnęłam Tomka na parkiet. Na szczęście poziom mojego upojenia alkoholowego
był na tyle wysoki, że po chwili kompletnie zatraciłam się w tańcu. Miałam przy
sobie Tomsona i to na nim skupiłam całą swoją uwagę.
Po kilku piosenkach, poczułam się
gorzej. Rzuciłam tylko na migi Tomkowi, ze zaraz wracam i udałam się na
poszukiwanie toalet. Było mi gorąco, potrzebowałam obmyć twarz zimną wodą i
chwilę odetchnąć. Szłam korytarzem przytrzymując się dla pewności ściany, bo
kręciło mi się w głowie. Nie miałam pewności czy idę w dobrym kierunku. Nagle
tuż przede mną otworzyły się drzwi. Dzięki spóźnionej reakcji władowałam się
prosto w czyjeś ramiona. Poczułam tak dobrze znajomy zapach i zadrżałam.
Spojrzałam w górę i utonęłam w niebieskich oczach Wojtka. Popatrzył na mnie i
szyderczo się uśmiechnął. Odskoczyłam od niego.
– Kurwa! – zaklęłam.
– Ciebie też miło widzieć –
odpowiedział niewzruszony.
– Przepraszam, zagapiłam się –
powiedziałam.
Zrobiłam krok w bok, chcąc go ominąć,
złapał mnie jednak za łokieć i zatrzymał.
– Naprawdę nie musieliście, aż
tak długo się ukrywać. To nie było koniecznie – powiedział.
– O co ci chodzi? – odburknęłam zła.
– No już nie udawaj! O ciebie i
Tomsona – ciągnął, uśmiechając się cwaniacko.
Chwilę trwało zanim dotarło do mnie o
czym mówił.
– Jezuuuuuu, czy cycki tej laluni z
którą przyszedłeś, aż tak bardzo przysłoniły ci świat? – Roześmiałam się
ubawiona. Alkohol wyzwalał we mnie najgorsze instynkty. Nie mogłam uwierzyć,
jak on mógł nie zauważyć, że wyjechałam? Owszem Tomek coś tam napomknął, że
rozmawiają ze sobą tylko z konieczności, wyłącznie na tematy związane z
zespołem. Nie sądziłam jednak, że Wojtek nadal tkwi w przekonaniu naszej
rzekomej zdrady. Postanowiłam więc w końcu wyprowadzić go z błędu. – Dla twojej
wiadomości. Wyjechałam zaraz po wyjściu ze szpitala. Nie było mnie tu przez
cały czas. Przyleciałam wczoraj. Może gdybyś patrzył dalej niż tylko na swoje
biuściaste koleżanki to byś zauważył – wytknęłam mu.
Zacisnął szczękę i w końcu ujawnił
swoje prawdziwe emocje. Z oczu zionęła mu wściekłość.
– Myślisz, że uwierzę w te twoje
bajeczki? Daruj sobie! – prychnął.
– Mam gdzieś to czy mi wierzysz, czy
nie! – zdenerwowałam się.
Wojtek na te słowa złapał mnie za
ramiona i siłą przycisnął do ściany. Z nieznaną mi dotąd brutalnością, wbijał
palce w moją skórę. Zbliżył twarz niebezpiecznie blisko mojej.
– Powiedz mi tylko dlaczego. Dlaczego
wolałaś jego? – wycedził przez zęby.
– Puszczaj, to boli! – syknęłam. W
jego oczach zauważyłam jakiś pierwiastek szaleństwa. Już wcześniej widziałam
takie spojrzenie u Jacka i przeraziło mnie to. Wojtek na szczęście zreflektował
się i odsunął. – Zostaw mnie w spokoju! – powiedziałam i wyminęłam go. Tym razem
pozwolił mi odejść.
Całe zajście wyprowadziło mnie z
równowagi. Odnalazłam Tomka, uwiesiłam się jego ramienia i wyszeptałam mu do
ucha:
– Zabierz mnie do domu!
– Coś się stało? – spytał zatroskany.
Jak zwykle doskonale wyczuł moją zmianę nastroju.
– Chcę jechać do ciebie! –
powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
Spojrzał na mnie zaskoczony.
– Jesteś pewna? – zapytał z nadzieją
w oczach.
– Pewna, jak nigdy! – odpowiedziałam.
W taksówce ufnie wtuliłam się jego
bok i ułożyłam mu głowę na ramieniu.
– Oj, Mała – westchnął i pocałował
mnie w czoło.
Stopniowo odzyskiwałam dobry nastrój.
Gdy tylko przekroczyłam próg mieszkania Tomka, wykrzyknęłam radośnie:
– Goń mnie!
Bywałam już wcześniej u niego, znałam
rozkład pomieszczeń, pobiegłam prosto do sypialni. Zadowolona, położyłam się na
łóżku. Tomek stanął w progu i oparł się o framugę drzwi, krzyżując ramiona na
piersi. Lustrował mnie powłóczystym spojrzeniem z poważną miną. Uśmiechnęłam
się kusząco i poklepałam miejsce obok siebie. Zawahał się chwilę, ale podszedł
i położył się. Wpatrywaliśmy się w siebie bez słowa. Alkohol krążący w żyłach
dodawał mi odwagi. Pogłaskałam go po gładkim, ogolonym policzku. Przejechałam
palcami po jego ustach, cały czas patrząc mu głęboko w oczy. Nachyliłam się i
delikatnie pocałowałam kącik jego warg. Nie zareagował, więc musnęłam jego
usta.
– Co robisz? – spytał i odsunął się.
– Całuję cię – wymruczałam
niezrażona.
– Nie rób tego! – powiedział
poważnie.
Odsunęłam się sfrustrowana.
– Co jest? Już ci się nie podobam? –
spytałam prowokacyjnie, unosząc jedną brew do góry.
Tomek westchnął głęboko, przeturlał
się i nim zdałam sobie sprawę z tego, co się dzieje, przygniótł mnie do
materaca swoim ciałem. Podparł się na łokciach i zawisł tuż nad moją twarzą.
Powoli zbliżył usta i pocałował mnie delikatnie. Zadowolona, przymknęłam oczy
oczekując dalszych pieszczot, on jednak zszedł ze mnie i powrócił na swoją
poprzednią pozycję. Poczułam się odtrącona.
– Nie, to nie! – powiedziałam
obrażona.
Spróbowałam wstać, ale nie pozwolił
mi. Złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Opierałam się plecami o jego
klatkę piersiową. Przytulił mnie mocno, nawet przez koszulkę czułam, jak szybko
bije jego serce. Odgarnął mi włosy i pocałował w odsłoniętą szyję. Zadrżałam
mimowolnie czując na wrażliwej skórze jego oddech i dotyk.
– Maleńka, pochlebiasz mi, ale nie
mogę ci tego zrobić. Nie chcesz tego. Jutro byś tego żałowała.
– Skąd wiesz czego chcę? –
odburknęłam.
– Bo znam cię doskonale. W tej chwili
nie myślisz racjonalnie. Chcesz się tylko na nim odegrać. A ja, na swoje
nieszczęście jestem zbyt miłym gościem, aby ci na to pozwolić. Za bardzo mi na
tobie zależy. Nie chciałbym, żebyś kochała się ze mną tylko i wyłącznie z powodu
zemsty. Jeśli to miało by się kiedyś zdarzyć, chciałbym być pewny, że jesteś
myślami ze mną, a nie z nim.
Na samo wspomnienie jego z mojej
piersi wydobył się szloch. Tomek tulił mnie, jak dziecko pozwalając się
wypłakać.
– Natknęłam się na niego w klubie. On
myśli, że byliśmy i nadal jesteśmy razem. Nawet nie zauważył, że wyjechałam –
wyszeptałam, gdy już zabrakło mi łez. – Tak bardzo mnie zranił!
– Próbowałem mu wytłumaczyć, ale nie
chciał słuchać! Opowiedziałem chłopakom o wszystkim, razem chcieliśmy go
przekonać, ale on jest taki uparty! Zagroził, że jeśli jeszcze raz któryś z nas
wspomni o tobie, to odejdzie z zespołu. Zrobiłby to, jest do tego zdolny!
Nabraliśmy więc wody w usta i musieliśmy znosić jego fochy. Powrócił klasyczny
Wozzo, łamacz damskich serc. Przykro mi, to wszystko moja wina.
– Skoro czujesz się taki winny, to
dlaczego tutaj jestem? Dlaczego nie zostawisz mnie w spokoju? – spytałam.
– Maleńka, bo przy tobie ja też nie
myślę racjonalnie. Mój wewnętrzny samolub chce cię mieć, mimo wszystko –
powiedział i przejechał przeciągle wargami po mojej szyi.
– Tomek! Miałeś być miłym gościem i
nie wykorzystywać mnie. Natychmiast przestań! – powiedziałam, uśmiechając się.
–
A to nie jest miłe? – powiedział i ponowił swoją pieszczotę.
– Przestań, podnieca mnie to!
– I'm
not some guy. Who only wants to be your friend
– zanucił mi do ucha. – A teraz śpij!
Dobranoc!
************************************************************
Kochani kolejny rozdział do Waszej oceny :-) Tomasz ze specjalnym dedykiem dla Ciebie... intrygujesz mnie... proszę nie przestawaj.... :-D
Czy team Tomsona jest zadowolony? A co na to Ci którzy stoją po stronie Wojtka? Piszcie!!!!