piątek, 13 stycznia 2017

II#16

Moi Drodzy Czytelnicy... podjęłam decyzję, iż czas kończyć tę historię. Waszych komentarzy jest coraz mniej, co jest dla mnie równoznaczne z tym, iż druga seria nie przypadła Wam do gustu aż tak bardzo. I wcale się nie dziwię, bo jak sama pisałam na początku nie jestem z niej zadowolona w pełni. Jeszcze żadna druga część nigdy nie przebiła pierwszej... 
Dlatego napiszę jeszcze tylko tyle ile jest koniecznie aby to zakończyć. Nie chcę zostawić Was tak zupełnie bez wyjaśnień.... 
****************************************************

Cztery tygodnie później

Wozzo

Siedziałem w kuchni i popijając kawę patrzyłem na siedzącą w salonie Ewę. Nie wiedziała, że się jej przyglądam. Oglądała telewizję. Co dzień budziłem się ze świadomością, że to nie ona powinna koło mnie leżeć. Jej towarzystwo drażniło mnie co dzień to mocniej. Starałem się unikać jej jak tylko się dało, ale przecież nie mogłem wiecznie uciekać z własnego domu. To było chore. Gdy powiedziała mi o ciąży z początku nie uwierzyłem. W końcu znaliśmy się tak krótko. Jednak ona zaprowadziła mnie do lekarza, który potwierdził terminy. Wszystko się zgadzało, i przekonywała mnie, że nie spała już od tygodni ze swoim byłym. W dodatku mieszkała w kawalerce ze swoją siostrą. W tym ciasnym mieszkaniu ledwo mieściła się jedna osoba a co dopiero dwie plus dziecko. Płakała i powiedziała, że potrzebuje mojej pomocy. Jakie miałem wyjście? Zachować się jak ostatni palant? Czy wziąć ją do siebie? Żałowałem, że w ogóle ją poznałem. Szlag mnie trafiał… gdybym tylko zaczekał parę tygodni… Wszystko zmienił ten cholerny artykuł w gazecie. Względem własnej żony zachowywałem się jak idiota a czułem jakąś chorą lojalność do Ewy. Dlaczego musiałem zachowywać się w taki pokręcony sposób? Przecież wcale nie chciałem z nią być. Owszem nosiła moje dziecko, tego się nie mogłem wyprzeć, ale wiedziałem z drugiej strony, że nie stworzymy mu normalnego domu. Bo to co było między nami nie można było nazwać nawet związkiem. Biłem się z myślami ale wiedziałem, że nie potrafię dłużej tkwić w takiej relacji. Ewa nie mogła ze mną dłużej mieszkać. Wstałem i podszedłem do kanapy, na której siedziała. Popatrzyła na mnie zdziwiona.

– Coś się stało? – spytała.

– Musimy porozmawiać! – powiedziałem.

W tej chwili ktoś zadzwonił do drzwi. Poszedłem otworzyć. Na progu stała Marta, siostra Ewy. Nadal nie przywykłem do tego, że wyglądają identycznie. W jej towarzystwie zawsze czułem dyskomfort, przypominając sobie nasze pierwsze spotkanie.

– Gdzie ona jest? – spytała, i nie czekając na moją odpowiedz, weszła do mieszkania, potrącając mnie barkiem. Z wyrazu jej twarzy wyczytałem, że jest wściekła.

– Jak mogłaś mi to zrobić?! – krzyknęła, gdy tylko weszła do salonu i zobaczyła Ewę. Zaintrygowany podszedłem bliżej.

– O co ci chodzi? – spytała Ewa, wstając z kanapy.

– Spotkałam dzisiaj Bartka. Opowiedział mi co mu o mnie nagadałaś! Dlaczego to zrobiłaś? – Marta wydawała się być na granicy płaczu, cała aż się trzęsła ze złości.

– Bo nie był ciebie wart! – odpowiedziała Ewa. Jej twarz przybrała jakiś dziwny, chłodny wyraz.

– A niby dlaczego? Bo był miły? Uroczy? Zabawny? Bo mu się podobałam? Po prostu nie mogę uwierzyć, jak mogłaś to zrobić! To był jedyny facet na którym mi zależało, a ty to zniszczyłaś! Tygodniami wypłakiwałam sobie oczy! Patrzyłaś na to i nic! Wiedziałam, że jesteś podłą suką, ale żeby zrobić coś takiego mnie?

– Marta naprawdę chciałam dobrze, zrozum, on nie traktował cię poważnie! – Ewa zrobiła dwa kroki w stronę siostry. Mówiła spokojnie, opanowanym głosem.

– Gówno prawda! Po prostu nie mogłaś znieść, że mi się układa a tobie nie. Byłaś zwyczajnie zazdrosna. Powiedział mi, że się do niego przystawiałaś!

– To nie prawda! – broniła się Ewa. Nie mogłem przestać je obserwować, choć zdawałem sobie sprawę, że to prywatna rozmowa. – Komu wierzysz? Jemu czy mnie?

– Jesteś kłamczuchą. Nie potrafisz mówić prawdy. Obydwie dobrze o tym wiemy. Odegrałaś przed nim scenkę z pocieszającą przyjaciółką! Wszystko mi powiedział ty podstępna szmato!

– Licz się ze słowami! – warknęła Ewa. Po raz pierwszy po jej twarzy przebiegł cień złości.

– Bo co mi zrobisz? – spytała buńczucznie Marta. – Znam wszystkie twoje brudne sekrety! I zapłacisz mi za to co zrobiłaś! – powiedziała i odwróciła się na pięcie. Napotykając moje spojrzenie, uśmiechnęła się złowieszczo i zrobiła kilka kroków w moim kierunku. Kątem oka dostrzegłem, że Ewa z przerażeniem w oczach łapie się za brzuch.

– Na twoim miejscu wypierdoliłabym ją z domu. Ona tobą manipuluje! Robi to on początku – powiedziała patrząc mi prosto w oczy.

– Co? – spytałem niezbyt inteligentnie. Nic już nie rozumiałem, dlaczego ich nieporozumienie przeniosło się nagle na mnie.

– Moja siostra to chora psychopatka i nałogowa kłamczucha. Steruje ludźmi, tak aby osiągnąć założony efekt. Dałeś się jej omamić. Myślisz, że wpadłeś na mnie wtedy w klubie przypadkowo? Nie mój drogi. Ona to zaplanowała! Chciała zmusić cię do poczucia winy i wyznania swoich prawdziwych uczuć. Jeśli jej na czymś zależy to nie przebiera w środkach! Ten artykuł w gazecie z twoją żoną to również jej sprawka! – powiedziała ostro.

Czułem jak lodowate zimno spływa mi po kręgosłupie. Zacisnąłem ręce w pięści, gotów w coś uderzyć byle tylko rozładować napięcie. Podszedłem do Ewy, który kuliła się na podłodze, trzymając się za brzuch.

– To prawda?!! – wrzasnąłem.

– Muszę do szpitala! Dziecko! Coś złego się dzieje – wyszeptała przez łzy.

Byłem jednak w ślepej furii i nie obchodził mnie jej stan. Złapałem ją za przedramiona i uniosłem do góry, patrząc jej prosto w oczy krzyknąłem ponownie, potrząsając nią.

– Czy to prawda?!!

Przestraszyła się, widziałem to w jej spojrzeniu. Pokiwała lekko głową i rozpłakała się na dobre. Nie wiem jakim cudem się opamiętałem. Puściłem ją, choć miałem ochotę urwać jej głowę. Nienawidziłem jej w tej chwili tak mocno! Nie mogłem uwierzyć, że dałem się tak omotać! Odwróciłem się w kierunku Marty, lecz już jej nie było, wyszła.

– Proszę zawieź mnie do szpitala! – błagała Ewa.

Nie miałem ochoty spędzać z nią ani sekundy dłużej, jednak nie chciałem mieć tego dziecka na sumieniu. Spełniłem więc jej prośbę. Zawiozłem ją na izbę przyjęć i zostawiłem tam. Nadal wściekły i nabuzowany miałem ochotę krzyczeć i wyżyć się na czymś. Wróciłem do mieszkania i spakowałem wszystkie jej rzeczy. Wszystkie co do jednej, tak aby nic mi o niej nie przypominało. W życiu jeszcze nie spotkałem tak podłej i dwulicowej osoby. Robiła to cały czas! Teraz już byłem pewny, że podrzuciła to zdjęcie z USG, tak aby Julia go zobaczyła. Gdy ją o to spytałem, wyparła się. Twierdziła, że leżało tam cały czas. Ależ byłem głupi i naiwny!

Wróciłem do szpitala dwie godziny później. Pielęgniarka dyżurująca, na wstępie poinformowała mnie, że Ewa jest w kiepskim stanie psychicznym, bo poroniła. Nie potrafiłem jej jednak współczuć. Sam również nie czułem żalu. Tak było lepiej! Gdy wszedłem do wskazanej sali potrafiłem myśleć tylko o Julii, która ostatnim razem leżała na tym samym oddziale. Ewa płakała. Na mój widok podniosła się i wyciągnęła rękę w moim kierunku.

– Przepraszam – szepnęła.

Położyłem torbę z jej rzeczami koło łóżka i powiedziałem:

– Nie chcę cię nigdy więcej widzieć!

Tomson

Odłożyłem telefon do kieszeni, skończywszy rozmawiać z Julią. Nie odzywała się do mnie od tamtej nocy. Wiedziałem, że prędzej czy później zadzwoni, chciałem dać jej czas. Dni ciągnęły mi się w nieskończoność czekając na ten telefon. Cały czas gryzło mnie sumienie, bo wiedziałem, że nie powinienem robić tego co zrobiłem. To było niewybaczalne, wykorzystać ją w ten sposób. Poza tym nadal była żoną Wojtka! Co mi strzeliło do głowy? Wszystko zepsułem. Przez telefon poprosiła abym przyjechał do niej jak najszybciej. Nie chciała powiedzieć o co chodzi. Głos miała jakiś dziwny i zaniepokoiłem się. Szybko wsiadłem w samochód i pojechałem pod wskazany adres.

Otworzyła mi drzwi i od razu zauważyłem jej czerwone oczy. Zdawało mi się, że jej cera jest jeszcze bledsza niż poprzednio. Ręce się jej trzęsły i wodziła wzrokiem wszędzie byle tylko na mnie nie spojrzeć.

– Hej, co się stało? – spytałem łapiąc ją za brodę i nakierowując spojrzeniem w moje oczy.

Rozpłakała się na dobre. Tuliłem ją do ramion, głaszcząc po plecach uspokajająco.

– Tomuś ja nie wiedziałam, że to możliwe. Sądziłam, że to bezpieczne. Gdy byłam u Jacka, straciłam okres – łkała mi w koszulkę. Cała się trzęsła. Złapałem jej twarz w obie dłonie i spojrzałem głęboko w oczy.

– Julia o czym ty mówisz? – spytałem.

– Jestem w ciąży! – oświadczyła.

– Jesteś w ciąży? – spytałem powtarzając jej słowa, jakby to mogło sprawić, że dotrze do mnie znaczenie tego co powiedziała. Przez chwilę zaniemówiłem. – Czy to znaczy, że… będę tatą? – spytałem. Zrobiło mi się gorąco z wrażenia. Spodziewałem się wszystkiego po tym spotkaniu, ale nie tego! W ustach mi zaschło i czułem, że serce zwiększyło tempo. Galopującą radość przystopowało jednak jej spojrzenie, pełne poczucia winy.

– Ty… albo Wojtek – wyszeptała i wyrwała się w moich ramion.

Podeszła do okna i opierając czoło o szybę powiedziała:

– Lekarz nie potrafił określić dokładnie w którym dniu doszło do zapłodnienia.

Stałem chwilę oszołomiony i nie potrafiłem się ruszyć. Wydawało mi się, że czas się zatrzymał a ja stoję w tym samym miejscu już zdecydowanie za długo. W końcu podszedłem do niej i delikatnie objąłem ją od tyłu rękami w pasie, tak aby dotknąć jej brzucha. Nie mogłem uwierzyć. Być może tam właśnie rosło moje dziecko. Odwróciła się powoli i zarzuciła mi ręce na ramiona. Taka malutka, krucha. Usta jej drżały, ale wzrok skupiła na mnie.

– Tomek, wiem, że nie mam prawa cię o to prosić, ale chcę abyś to ty został ojcem. Bez względu na wszystko. Bez względu na to czyje to jest dziecko – powiedziała stanowczo, choć głos jej na końcu zadrżał.

– Nie zostawię cię, nie obawiaj się – powiedziałam przytulając ją do siebie.


Czułem się rozdarty. Rozumiałem z jakich przyczyn poprosiła mnie o to, ale nie mogłem tego tak zostawić. Jeśli to dziecko okaże się moje, wiedziałem, że będę najszczęśliwszym facetem na ziemi. Jednak jeśli jest Wojtka nie będę potrafił go okłamywać, a Julia najwyraźniej tego chciała. Nie potrafiłbym zagłuszyć wyrzutów sumienia. Już i tak wystarczająco czułem się winny z powodu tego, że kochałem żonę przyjaciela. 


********************
Kochani muszę sprostować, bo powstało małe zamieszanie. Ten rozdział nie jest ostatni... chodziło mi o to, że zbliżamy się do końca dużymi krokami.


21 komentarzy:

  1. Ejejejej! Ani się waż kończyć! :/ cudowny jest ten blog! <3 mam nadzieję, że akcja sie super będzie jeszcze rozwijała! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie kończ tego wszystkiego. Nie będę miała co czytać 😄
    Rozdziały są mega i zawsze takie będą. Komentarzami się nie przejmuj, bo niestety tak już jest, bo praktycznie nikomu się nie chce pisać.
    Pisz! Pisz! Pisz!
    Czekamy na kolejny 😉😘

    OdpowiedzUsuń
  3. Konieeeec!!!! Nieeee!!!! Nieeee!!! Nieeee!!! Nie kończ tego!!!! Pisz dalej!!! ~ Stała Czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja chce więcej, zaciekawiłaś mnie... Jak skończysz z blogiem to tam do ciebie przyjade🌃 Pozdrawiam Tomek

    OdpowiedzUsuń
  5. Że co? Jakie kurna dziecko Tomka?! Jaka ciąża?! Jakie prośby, by on był ojcem dziecka?! Stała się jedna rzecz której chciałam- Ewa poronila. Wojtek przejrzał na oczy.
    ale nie nie. Nie uznaje, że taki rozdział jak ten w ogóle powstał. To jest jakaś masakra. Ta druga część była super, ale ten rozdział jest totalnie z dupy, oderwany od reszty.
    oczywiste jest to, że bym chciała żebyś dalej pisała. Ale jeśli masz kontynuować od tego rozdziału, to ja podziekuje.

    Dziękuję ci za wszystkie rozdziały. Wszystkie były cudowne. Ale wolę udawać że tego w ogóle nie było. Nie rozumiem jak po tym wszystkim tak podle potraktowalas postać Wojtka i jego miłość z Julią.
    nie nie i jeszcze raz nie...

    OdpowiedzUsuń
  6. O nie nie nie nie nie. Halo ja to zawsze czytam ,ale przez moje głupie lenistwo nie komentuje. Nie końca kiedy akcja nabiera tempa i robi sie ciekawien

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie kończ, proszę! Co tydzień czekam na kolejny rozdział i happy end tej historii.
    Ja wiem, że w głosowaniu zwyciężył Tomson, ale wiem też, że Ty, jako autorka, mimo wszystko jesteś po stronie Wozza. To czuć od początku Twojego opowiadania.
    Może to zabrzmi trochę nieodpowiednio, ale uważam, że powinnaś skończyć to opowiadanie tak, jak ty tego chcesz.
    Bo wiem, że nie chcesz, żeby ono skończyło się w ten sposób.
    PS: Przepraszam jeszcze raz za protekcjonalny ton.
    ~ Pendzel

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow hardcor... Nie kończ tego choćby dla mnie jednej... Błagam :'(

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie proszę nie! Za bardzo zżyłam się z tą historią... Bardzo źle przeżywałam przerwę, a co mówić teraz :( Co ja będę robiła w piątkowe wieczory? Jak ja przeżyje poniedziałek ,,Byle do piątku, wieczorkiem nowy rozdział <3" przez cały tydzień czekam na twoje cuda! Bo tak jesteś cudotwórcą. Żadne opowiadanie nie chwyciło mnie za serce jak to.. Naprawdę! <3 Moim marzeniem jest naprawdę zobaczyć tą historię w formie z okładką *.* Kocham!!! I nie wyobrażam sobie zacząć weekendu bez Twojego dzieła... Wiem że nic nie trwa wiecznie ale mam nadzieje że coś jeszcze stworzysz... Bo to co robisz naprawdę wychodzi Ci rewelacyjnie <3 Pozdrawiam wierna czytelniczka
    PS: Czytałam cały rozdział w łzach bo przeczytałam komentarz na górze.. Ale i tak jest przepiękny jak wszystkie Twoje rozdziały <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie kończ błagam�� nie przejmuj się że jest mało komentarzy bo zazwyczaj nikomu się nie chce a twoje opowiadanie jest genialne☺ i nie wyobrażam sobie piątku bez niego. Ps Od teraz moje motto życiowe to byle do piątku��i pamiętaj pisz jak uważasz bo to ci wychodzi doskonale☺☺☺

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale jak to ostatni..? 😭 Super jest ten blog, a teraz to mnie jeszcze bardziej zaciekawiłaś.😇 Uwielbiam czytać to opowiadanie, prooooszee nie kończ 😢

    OdpowiedzUsuń
  12. Dobry wieczór, nie będę się zbytnio rozpisywać, bo wszystko już zostało powiedziane.
    A więc...
    Kochana, ten blog jest przecudny. :)
    Pozdrawiam cieplutko <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale z ciebie psycholog i cwaniak. "mam malo komentarzy, a napisze im że zamykam bloga(znowu)" Dzieje się magia i dostajesz mnóstwo komentarzy...😂😂😂 cwaniara...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałam to całkiem na serio :-( więc Twoje insynuacje Tomaszu są nie na miejscu.

      Usuń
    2. Ale to tak żartobliwie napisałem 😓 przepraszam jeśli cię uraziłem

      Usuń
  14. Pisz dalej, proszę nie kończ teraz i w taki sposób. Twój blog jest świetny, masz genialne pomysły i wyobraźnię, dzieki której stworzyłas bardzo realistycznych bohaterów. Z niecierpliwością czekam na koleje rozdziały:) Mam nadzieję, że to Tomek zostanie tata, więcej, myślę że powinien nim zostać i nareszcie połączysz Jego i Julię na zawsze. Z Wojtkiem łączy ja przed wszystkim strefa, cóż, fizyczna.... Przyjaźń z Tomkiem to fundament prawdziwej miłości, pełnej zrozumienia i troski.... Przynajmniej ja odbieram historię w ten sposób... Uwielbiam postać Tomka i naprawdę uważam, że powinien być nareszcie szczęśliwy z nią, jednak tylko od Ciebie zależy jak zakonczysz i kiedy. Pisz dalej, nawet jeśli wydaję Ci się że to co napisałaś odbiega od pierwotnego pomysłu. A mało komentarzy? Ludzie są zbyt leniwi żeby pisać , ich brak nie oznacza braku zainteresowania Twoim opowiadaniem. Nie zostawiaj swoich czytelników, proszę ... Życzę Ci duuuzo weny :) Dasz radę :) ~Ciri

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie kończ !!!!!!!!!!! oby to było dziecko Tomka :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Proszę nie kończ.. bardzo mi sie podobał ten rozdział i chciałabym więcej... proszę nie kończ..

    OdpowiedzUsuń
  17. Ale.... Jak to?! Zawsze z utęsknieniem czekałam na piątek i nowy rozdział... Będziesz pisała coś innego? Tak bardzo potrzebuje opowiadań o afro! Co do historii to obie rzeczy przewidzialam, czuję się super 8) jednak będę tęsknic mega za tą historia... A ludzie nie komentują z lenistwa, wiem jakie to denerwujące ale hej, czytają! Zobacz jaki nagle odzew!

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetne opowiadanie, mega wciągające. :) Zapraszam w wolnej chwili do mnie: https://www.fryzomania.pl/category/suszarki-helmowe Polecam, może znajdziesz coś dla siebie.

    OdpowiedzUsuń