Pięć dni później wrócił Wojtek. Wiem,
że jego mama prosiła go aby przedłużył swój pobyt dopóki nie będę gotowa. Byłam
jej wdzięczna. Aczkolwiek nie czułam się gotowa na jego powrót w żadnym razie.
Owszem z pozoru wszystko układało się pomyślnie, ale w środku mojej głowy
panował chaos nie do opisania i poskładanie go w tak krótkim czasie nie było
możliwe.
Nasze spotkanie trwało krótko. Wojtek
czuł ogromne poczucie winy i nie potrafił tego ukryć. Wiedziałam po nim jak
bardzo żałuje, jak mi się przygląda, ale nie zrobił żadnego ruchu w moją
stronę. Nie próbował przepraszać, ani nic z tym rzeczy. Z jednej strony byłam
mu za to wdzięczna, bo wiedziałam, że tylko by mnie rozzłościł, a z drugiej
czułam ogromną pustkę w sercu i żal, że nie próbował. Ustaliliśmy podział
opieki na Mają. Nie miałam samochodu więc ciężko byłoby mi ją wozić do
przedszkola w związku z czym noce miała spędzać u niego, a popołudnia u mnie.
Weekendy mieliśmy dzielić w zależności od tego czy zespół miał jakiś koncert.
To nie było łatwe. Z wszystkiego co nas kiedyś łączyło zostało tylko to
dziecko, którym teraz musieliśmy się dzielić. Tak właśnie wyglądała miłość
połamana na kawałki.
Zasypiając w nowym, pustym jeszcze
mieszkaniu nie potrafiłam przestać o tym myśleć. Chodź wiedziałam, że rozpamiętywanie
nic nie da, będzie tylko rozdzierało ranę nie potrafiłam zmienić toku myśli.
Jednego byłam pewna miłość do Wojtka przekraczała granice mojego rozumowania.
Odcinałam od niej łodygi, ale korzeń tkwił głęboko w moim sercu. Pozostało mi
mieć nadzieję, że niepielęgnowany w końcu zwiędnie. Bolało, ale ból był
jednostajny, powoli przyzwyczajałam się do niego i wiedziałam, że jakoś muszę
nauczyć się z nim żyć. On już nigdy nie sprawi, że zaboli mocniej!
Długo się zastanawiałam czy powinnam
zadzwonić do Tomka. Kilkakrotnie wykręcałam jego numer by zaraz go skasować.
Nie byłam pewna co tak naprawdę chcę mu powiedzieć. Nie chciałam kolejny raz
potraktować go jak plaster na całe zło, by potem go oderwać i wyrzucić, choć
nie odzywając się do niego właśnie tak mógł to odbierać. Nie byłam pewna swoich
uczuć. Postanowiłam dać sobie więcej czasu.
Kilka dni później wracałam z pracy
gdy usłyszałam znajomy głos.
– Julia?! – krzyknął. Odwróciłam się
w jego kierunku.
– Torres! – odkrzyknęłam radośnie.
Przedzierał się przez tłum i po chwili złapał mnie w pasie, witając się.
– Nie wierzę, że cię widzę. Tak miło
cię zobaczyć.
– Ciebie również. – Uśmiechnęłam się
uwalniając się z jego uścisku.
– Jak się trzymasz? Wozzo nabiera
wody w usta gdy któryś o ciebie pyta. Nie wspominając o Tomsonie – paplał
wesoło jakby chodziło o jakąś najzwyczajniejszą głupotę. – Mogłaś chociaż
zadzwonić.
– Przepraszam. Miałam dużo na głowie
– usprawiedliwiłam się.
– Musimy się wszyscy koniecznie
spotkać i pogadać. Jak za starych, dobrych czasów.
– Nie wiem czy to dobry pomysł. –
Zaprotestowałam przewracając oczami. Już ja dobrze wiedziałam jak takie
spotkania się kończą!
–
To jest bardzo dobry pomysł!
– Sama nie wiem – wahałam się.
– Bez gadania! Zwołuję jutro
wszystkich i widzimy się w Domu. Powiedzmy o dziewiętnastej? Odmowy nie
przyjmuję. Muszę już lecieć. – Pocałował mnie w policzek i pognał gdzieś dalej.
O umówionej porze stawiłam się w
Domu. Po początkowym wahaniu nie został nawet ślad. Szykując się do wyjścia
ogarnął mnie radosny nastrój. Potrzebowałam się odstresować, trochę pośmiać a w
towarzystwie chłopaków miałam to zagwarantowane. Gdy tylko weszłam wszyscy
zaczęli mnie ściskać i witać się wylewnie. Najwyraźniej zaczęli imprezę beze
mnie, dobrze wiedziałam skąd u nich taki wesoły nastrój, ale nie przeszkadzało
mi to. W Domu brakowało Tomka i Wojtka, co w sumie było mi na rękę. Chłopaki
szybko zadbali aby mój stan upojenia alkoholowego przeniósł się na wyższy
poziom.
Po małym pre party w domu
pojechaliśmy do jakiegoś nowo otwartego klubu, który chłopaki zachwalali.
Jeszcze zanim przekroczyłam próg wielkiej sali byłam kompletnie pijana. Dawno
nie piłam alkoholu, poza tym nadal kiepsko jadłam i to wystarczyło by dwa
drinki prawie ścięły mnie z nóg. Nastrój jednak miałam wyśmienity. Zamierzałam
się bawić do rana! Alkohol uwolnił mnie od depresyjnego nastroju. Czułam, się
silna i gotowa na wszystko! Po kolejnym drinku, Baron zapytał mnie o Wojtka.
Zamiast jednak wybuchnąć płaczem powiedziałam:
– Wyleczyłam się z niego!
– Akurat ci wierzę! – roześmiał się
ubawiony moją stanowczością.
– Nie wierzysz? No to patrz! –
powiedziałam i zaczęłam grzebać w swojej torebce. W końcu udało mi się odnaleźć
telefon i wykręcić numer do Wojtka, wcześniej pokazując wyświetlacz Baronowi.
– Julia? – usłyszałam zaspany głos. –
Coś się stało?
– Wyleczyłam się z ciebie! Nie jesteś
mi potrzebny! – powiedziałam do słuchawki, po czym odsunęłam telefon od ucha i
wybuchnęłam śmiechem. Baron zdziwiony kręcił głową i próbował mi odebrać
komórkę. Ja jednak doskonale się bawiłam i wcale nie miałam ochoty kończyć!
– O czym ty mówisz? – usłyszałam
zdziwionego Wojtka.
– O tym, że doskonalę się bawię bez
ciebie. I zamierzam znaleźć sobie kogoś innego! Kogoś lepszego od ciebie! –
wypaliłam i poczułam się bosko, raniąc go w ten sposób.
– Piłaś coś? Gdzie ty jesteś do
cholery? – Słyszałam w jego głosie zdenerwowanie i czułam niemałą satysfakcję.
– Tam gdzie nigdzie mnie nie
znajdziesz! – zaśmiałam się.
W tym momencie w loży usiadł Torres i
krzyknął mi do drugiego ucha.
– Idziemy tańczyć?
– Kto to był? Torres? Jesteś z
chłopakami? – dopytywał zdenerwowany Wojtek.
– To już nie twoja sprawa! Żegnaj! –
powiedziałam do słuchawki i rozłączyłam połączenie. Wrzuciłam telefon do
torebki i zadowolona dałam się porwać na parkiet.
Wozz
Gdy rozłączyła połączenie zerwałem
się z łóżka jak oparzony. Próbowałem do niej dzwonić, ale nie odbierała.
Podobnie jak chłopaki do których dzwoniłem po kolei. Szlag by to trafił! Jak
miałem ją znaleźć? To, że musze nie ulegało wątpliwości! Wsiadając do samochodu
przypomniałem sobie, że chłopaki mówili coś o nowym klubie, chcieli się tam
wybrać. Pewnie właśnie tam ją zabrali.
Wszedłem do klubu i zacząłem rozglądać się
dookoła. Zauważyłem Śniadego, który zataczał się w kierunku toalety. Złapałem
go za koszulę i zapytałem:
– Gdzie ona jest?
– Nie wiem – wybełkotał pijany.
Zrozumiałem, że nie jest mi w stanie
pomóc więc puściłem go i szukałem dalej. Skanując wzrokiem parkiet w końcu ją
zobaczyłem. Miała na sobie niebieską, krótką sukienkę. Kiwała się w rytm muzyki.
Zauważyłem ręce jakiegoś kolesia obłapiające ją w pasie. Kurwa! Jakiś jebany chuj
obmacywał ją publicznie! Poczułem, jak zalewa mnie fala wściekłości. Przed
oczami miałem tylko jego dłonie zaciskające się na jej pośladkach i nie mogłem
tego znieść. Podszedłem do nich szybkich krokiem i odepchnąłem tego frajera jak
najdalej od niej. Koleś wytrzeszczył na mnie oczy, i przez chwilę miałem
wrażenie, że nie odpuści, ale na jego szczęście odszedł. I dobrze, bo w stanie
w którym się znajdowałem oberwałby po mordzie. Odwróciłem się do niej i napotkałem
wściekłe spojrzenie.
– Co to miało znaczyć? – zapytała
zła, splatając ramiona. Kiwała się przy tym i wiedziałem, że jest pijana.
Ciskała gromy z oczu, ale nic sobie z
tego nie robiłem. Byłem zbyt wzburzony, a ona była w tej chwili tak cholernie
seksowna. Sposób w jaki sukienka opinała jej ciało sprawiał, że przez moment
gapiłem się na nią, jak wygłodniały szczeniak.
– Co ty wyrabiasz? – zapytałem w
końcu zły.
– Bawię się! Znaczy bawiłam dopóki
nie przyszedłeś – fuknęła i odwróciła się. Złapałem ją jednak za łokieć i
zatrzymałem.
– Wychodzimy! – powiedziałem
stanowczo. Musiałem ją zabrać stamtąd jak najdalej, widziałem, jak kilku kolesi zerka na nią pożądliwie i
wkurwiało mnie to jeszcze bardziej.
– Ja zostaję! – powiedziała, drocząc
się ze mną. Widziałem, jak po jej twarzy przebiegło coś na cień uśmiechu.
– Nie zostawiasz mi wyboru! –
powiedziałem i złapałem ją w pasie, bez trudu przerzucając sobie przez ramię.
Piszczała i biła mnie pięściami po plecach, ale nic sobie z tego nie robiłem.
Upewniłem się tylko, że jej sukienka jest w odpowiednim miejscu tak aby nie
dawała innym powodów do radości. Gdy przechodziliśmy obok zaskoczonego Torresa,
krzyknęła do niego:
– Pomocy!
Wyczuwałem w tym krzyku śmiech i
byłem pewny, że żartuje sobie. Złapała go za koszulę i pociągnęła za sobą. Całą
trójką wyszliśmy przed klub, gdzie postawiłem ją na ziemi.
– Jesteś nienormalny – wybełkotała i
bezradnie okładała mnie swoimi małymi pięściami.
– Pojebało was? – powiedziałem do
Torresa, wściekły, że pozwolili jej się tak upić.
– Stary, przecież nic się nie stało –
tłumaczył się.
– Idź po jej rzeczy! – Rozkazałem mu.
Na szczęście bez protestów odwrócił się i wszedł do klubu.
Zauważyłem, że Julia trzęsie się z
zimna. Był środek nocy, a ona miała na sobie tylko tę przeklętą sukienkę, która
więcej odkrywała niż zakrywała.
– Zimno ci? – zapytałem głupio, choć
wiedziałem, że tak.
– Nie – burknęła zła i pocierała
ramiona rękami, trzęsąc się.
Westchnąłem i ściągnąłem kurtkę, zarzucając
ją na jej ramiona. Prychnęła wzburzona, ale okryła się nią szczelnie. Wreszcie
wrócił Torres i podał mi jej torebkę. Szybko się z nami pożegnał i wrócił do
klubu. Stwierdziłem, że jutro się z nimi wszystkimi rozmówię, w tej chwili nie
miałem siły.
– Co teraz? – zapytała skubiąc swoją
dolną wargę, w sposób który sprawiał, że ja chciałem to robić. Chciałem całować
jej usta i słyszeć jak jęczy moje imię.
– Zawiozę cię do domu! – powiedziałem
odganiając z głowy wizję jej nagiego ciała na moim. Nie mogłem sobie na to
pozwolić, była pijana a poza tym w domu czekała przecież Ewa.
– Nie możesz mi rozkazywać – jej
stanowczy głos ciął moją duszę niczym żyletki.
– Do cholery, jestem twoim mężem! –
Wrzasnąłem a ona zaczęła się histerycznie śmiać. Dopiero po chwili dotarło do
mnie to co powiedziałem! Boże, jestem skończonym kretynem!
– Po co przyjechałeś? – zapytała, gdy
już przestała się śmiać.
– Martwiłem się o ciebie! –
odpowiedziałem.
– Chłopaki też się o mnie martwią, a
mimo to żaden nie wywlókł mnie z parkietu. –
Uniosła brew do góry i popatrzyła na mnie przenikliwie, oczekując innej
odpowiedzi. Dobrze wiedziała dlaczego to zrobiłem, ale kazała mi się do tego
głośno przyznać.
– Nie chciałem żebyś zrobiła jakieś
głupstwo – odpowiedziałem cicho, prawie szeptem, spuszczając oczy. Nie mogłem
na nią patrzeć, gdy tak mnie prześwietlała spojrzeniem.
– Wojtek! – upomniała się i domagała
abym dokończył.
– Przyjechałem, bo nie mogłem znieść
myśli, że pozwolisz komuś innemu… – Nie mogłem dokończyć, nie chciało mi to
przejść przez gardło. Mdliło mnie na samą myśl o tym. Pierdolony hipokryta!
– Na co pozwolę? – Nie odpuszczała.
– Jestem cholernie zazdrosny, gdy
pomyślę, że mogłabyś pójść z kimś innym do łóżka – prawie krzyknąłem, a ona
uśmiechnęła się pod nosem wyraźnie zadowolona.
– Chodźmy – złapała mnie za rękę i zaprowadziła
do zaparkowanego tuż obok auta. Byłem w szoku. Spodziewałem się, że mnie
wyśmieje, czy też zacznie krzyczeć, a tymczasem stała się potulna jak baranek.
W samochodzie wtuliła się w moje ramię i zamknęła oczy. Utrudniało mi to
prowadzenie, ale za cholerę nie chciałem jej tego mówić. Gdy dotarłem pod jej
blok, spała w najlepsze. Ostrożnie wziąłem ją na ręce i zaniosłem do
mieszkania. Położyłem ją ostrożnie na łóżku i patrzyłem jak oddycha głęboko. Miała
lekko rozchylone usta i nie mogłem nic poradzić na to, że potarłem je kciukiem
delikatnie. Kolejny już raz przeklinałem się w myślach za to co jej zrobiłem.
Żałowałem z całego serca, że ją straciłem i to przez własną głupotę. Nie
wiedziałem jak to wszystko naprawić i pogodzić. Niedaleko w łóżku leżała Ewa z
moim dzieckiem w brzuchu i byłem rozdarty wewnętrznie. Motałem się pomiędzy
miłością a poczuciem obowiązku. Wiedziałem, że wielokrotnie ją skrzywdziłem
swoim brakiem zaufania i oskarżeniami, nie wspominając o zdradzie. Popełniłem
tyle błędów. Chciałem dla niej jak najlepiej, ale nie byłem pewien czy potrafię
jej zapewnić szczęście. Ciągle tylko ją raniłem. Lepiej jej będzie beze mnie. Ona
zasługiwała na kogoś lepszego, choć ta myśl mnie przerażała. Nagle przekręciła
się na plecy i westchnęła.
– Wojtek – wyszeptała moje imię,
sprawiając, że serce zaczęło mi szybciej bić. Śniła o mnie! Nie wytrzymałem i pocałowałem
jej wydęte wargi. Niespodziewanie podniosła głowę, podążając za moimi ustami i
otworzyła oczy. Patrzyła na mnie tak niewinnie i słodko, że aż skręcałem się w
środku.
– Zrób to jeszcze raz – poprosiła, a
ja ledwo panowałem już nad oddechem.
Pocałowałem ją znów a ona w odwecie przyciągnęła
mnie do siebie bliżej. Położyłem się na niej, całując jej szyję i wsłuchując się
w jej urywany, szybki oddech. Włożyła ręce pod koszulkę i podrapała mnie
paznokciami po plecach. Boże, jak mi tego brakowało. Jej ciało i dotyk to
wszystko czego w tej chwili pragnąłem. Odsunąłem od siebie rozsądek, który mówił
mi, że jest pijana i nie powinienem tego robić. Tak bardzo za nią tęskniłem.
Tarzaliśmy się w pościeli, całując się. Przeniosłem jej ciało, tak że leżeliśmy
bokiem do siebie, dzięki czemu w końcu miałem dostęp do suwaka jej sukienki.
Jednym ruchem go rozpiąłem, obserwując jak jej puls przyspiesza, odznaczając
się żyłą na szyi. Pocałowałem ją w obojczyk i usłyszałem jak cicho jęczy.
Uwielbiała gdy ją tam całowałem, wiedziałem o tym i celowo przedłużałem tę
słodką torturę, kończąc swój ruch tuż za uchem. Mój zarost musiał ją drapać, bo
zauważyłem czerwoną smugę na jej ciele. Ten widok podniecił mnie jeszcze
bardziej. Tak jakbym zostawiał na niej ślad. Znak, że jest moja! Pozbyłem się w
końcu sukienki. Leżała przede mną tylko w bieliźnie i dyszała rozpalona. Zdjąłem
pośpiesznie koszulkę i rzuciłem nią w kąt. Przejechała palcami po mojej klatce
piersiowej a ja upajałem się tym dotykiem. Zjechała poniżej pępka i pociągnęła
mnie delikatnie za kępkę włosów prowadzących prosto do najwrażliwszego miejsca.
Jej małe dłonie szybko przemieściły się na plecy i na powrót przycisnęła mnie
do siebie. Była taka gorąca i roznamiętniona. Uwielbiałem patrzeć jak reaguje
na mój dotyk. Wmawiałem sobie rozpaczliwie, że tylko ja mogę ją doprowadzić do
takiego stanu. Desperacko jej pragnąłem! Całowałem, lizałem i podgryzałem lekko
jej biust wylewający się z koronkowego biustonosza. Wygięła ciało w łuk jęcząc
moje imię z rozkoszy. Czułem mrowienie w miejscach gdzie mnie dotykała i to
uczucie rozlewało się po całym ciele. Było mi tak cholernie dobrze! Wiedziałem
jak bardzo kocha, gdy przyciskam ją całym ciałem do materaca i spoglądam na nią
z góry. Nawet się nie trudziła, by to ukryć. Wiła się i jęczała pode mną
doprowadzając mnie do szaleństwa.
– Jesteś taka piękna – powiedziałem
patrząc jej głęboko w oczy, a ona podziękowała mi jękiem, zaciskając powieki.
Chciałbym móc kochać się z nią godzinami. To jak oboje na siebie
oddziaływaliśmy było niebiańskie. I tu nie chodziło tylko o jej ciało, chodziło
o coś więcej o całokształt, o to co było między nami i popychało nas ku sobie.
Tylko ona sprawiała, że traciłem oddech, tylko z nią było mi tak dobrze. Żadna
inna nie mogła się z nią równać. Kochałem ją! Kochałem ją całą!
Julia
O. Mój. Boże! To naprawdę się dzieje
– przemknęło mi przez głowę. Wiedziałam, że to wina alkoholu, który krążył w
moich żyłach i powodował brak rozsądku. Głowa tonęła mi w wódce, myśli były
niewyraźne, ale nie chciałam się tym przejmować. Skupiałam się tylko na nim! Na
tym co mi robił i jak bardzo go pragnęłam. Jego zazdrość i wściekła furia były
irracjonalne, a jednocześnie mile mnie połechtały. Skasowałam w mojej głowie
mały głosik trzeźwości, który kazał mi przestać. Nie chciałam go słuchać! Stwierdziłam,
że jutro będę się zastanawiać nad konsekwencjami. W tej chwili skumulowana
tęsknota, przelewała się przez tamy zdrowego rozsądku. Wojtek patrzył na mnie z
miłością w oczach i drżącymi ustami, których nie miałam dość. Przemierzał
delikatnie koniuszkami palców linię mojej szczęki, a ja jęczałam głośniej. On
wiedział jak bardzo jego dotyk na mnie działa i jak mocno sprawia, że jeszcze bardziej
go w tej chwili chciałam. On to wiedział wykonując powolne ruchy wzdłuż mojego
ciała, spalając mnie pożądaniem płynącym z wnętrza. Pogrążyłam się w
płomieniach. Budujące napięcie w moim podbrzuszu było już nie do wytrzymania,
więc usiadłam na nim okrakiem. Błądziłam palcami po jego klatce piersiowej,
powoli schodząc niżej. Obserwowałam, jak przymyka powieki i odchyla głowę. Złapał
mnie za uda i mocno je ścisnął. To było cholernie seksowne uczucie, kiedy
wiedziałam, że sprawiam mu przyjemność. Włożyłam rękę do kieszeni jego spodni i
wyciągnęłam z nich klucze. Szybko sięgnęłam do drugiej, gdzie trzymał telefon. Trzymając
go już w dłoni, niespodziewanie ekran ożył. Na wyświetlaczu pojawiło się
połączenie przychodzące i jej zdjęcie. Uśmiechała się na nim jakby sobie ze
mnie kpiła. O kurwa! Zamrugałam szybko zaskoczona i nagle moja pijana podświadomość
zderzyła się z trzeźwą rzeczywistością. Ja pierdole! Co mi strzeliło do głowy?!
Rzuciłam w niego telefonem i trzy sekundy później wbiegłam do łazienki,
zamykając się od środka. Rozpaczliwie próbowałam złapać oddech. Ból w klatce
piersiowej był nie do zniesienia. Włożyłam głowę między kolana i dyszałam
ciężko.
– Julia proszę cię otwórz!
Przepraszam! – Usłyszałam, jak mota się
pod drzwiami, próbując dostać się do środka.
– Odejdź. Zostaw mnie w spokoju –
wrzasnęłam roztrzęsiona.
– To ciebie pragnę. To z tobą chcę
być! Słyszysz! – nie odpuszczał.
Jakaś część mnie rozpaczliwie czekała
na takie słowa. Ta część chciała mu dać kolejną szansę i rzucić się w jego
ramiona. Czułam się jednak upokorzona i wiedziałam, że tego nie zrobię.
– Nie mogę! Nie chcę! Nie jestem w
stanie ci wybaczyć i o wszystkim zapomnieć. To zbyt bolesne. Mam dość tej
ciągłej gry w przyciąganie i odpychanie. Nie zniosę tego dłużej. Muszę od tego
odpocząć, bo to zabija mnie od środka. Nie potrafię ci już zaufać. Nie po tym
wszystkim. Ciągle tylko mnie ranisz. Ale tym razem to będzie już ostatni raz.
– Julia – usłyszałem jak jego głos
się łamie.
– Wracaj do niej! Zapomnij o mnie! –
powiedziałam i dziwiłam się sama sobie, że tak gładko przeszło mi to przez
gardło.
– A ty jesteś w stanie zapomnieć o
mnie? – zapytał.
– Będę
się starała ze wszystkich sił – odpowiedziałam.
***************************************
Kochani to zdecydowanie mój ulubiony rozdział. Powstał praktycznie na samym początku, te sceny pojawiły się w mojej głowie na długo przed tym jak napisałam resztę. Mam nadzieję, że i Wam przypadnie do gustu.
Nie no zajebisty :D Wojtek w końcu otwarcie powiedział o swoich uczuciach, Julia choc na chwilę zapomniała o konsekwencjach. Jednak czasem warto być egoista i pomyśleć o sobie, alkohol jednak momentami to dobra rzecz :D
OdpowiedzUsuńpoczątek był genialny. Jak Julia weszła do Domu, to od razu mi się przypomniała część 1, jak wszyscy świętowali to, że została asystentka Adama, jak w podobny sposób ją upili i też pod wpływem alkoholu przykleila się do Wojtka. Tu było bardzo podobnie i bardzo mi się to spodobało, że mimo tego, że tyle złego się wydarzyło, to po części jest jak dawniej. I są uczucia jak dawniej. Wojtek w końcu nie wytrzyma i kopnie tą Ewę w dupe, kocha Julie i dobrze, że w końcu ona ma tego pełną swiadomosc.
cały fragment o Julce i chlopakach, klubie i Wojtku który nagle do niego przyjechał czytałam z uśmiechem. Naprawdę było to zabawne, fajnie, że ponownie w prowadzilas do opowiadania całe afro :D zabawnie to wyszło, sceny Wojtka i Julii u niej w mieszkaniu- oczywiście mistrzostwo. Mega rozdział, pozdrawiam i czekam na kolejny piątek :)
Zgadzam się z komentarzem osoby wyżej :D Nic dodać, nic ująć po prostu :D Ale ciekawa jestem co się dzieje z Tomkiem, bo tak nie wiadomo jak się czuje itd.:)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;)
Jejuuu, jak oni się kochają 😭😭😭 niech Ewka już nie sciemnia o tej ciąży. Nasze lovelaski zasługują na szczęście, boję się tylko że Tomek zrobi coś głupiego..
OdpowiedzUsuńKolejna wyśmienita scena subtelnego seksu. Za to właśnie kocham romanse...Jesteś wyśmienita chce więcej takiego typu treści. To rozpala zmysły, podnieca dusze i pobudza wyobraźnię. 😍 Cudownie, ale nie podobał mi się stosunek pijanej Juli do Wojtka przez telefon. Co do mojego imiennika to jestem ciekaw czemu nie przybył? Pozdrawiam serdecznie Tomasz
OdpowiedzUsuńPodoba??? Ten rozdział jest fantastyczny!!! Dziś rozkreciłaś moją wyobraznie na maxa!!! Nadal się upieram żeby Julia była z Wojtkiem!!!!
OdpowiedzUsuń~Stała Czytelniczka
I co dalej??? Wrócą do siebie ;-)
OdpowiedzUsuńRozdział naprawdę jeden z lepszych :) Znajdź wreszcie dziewczynę Tomkowi, niech się chłopak zakocha a Julia niech wraca do Wojtka. Ewke w du.e kopnąć ;)
OdpowiedzUsuńHej, odkryłam tego bloga dopiero wczoraj (wiem, późno) i jestem naprawdę zachwycona! To jest chyba najlepsze opowiadanie o Afromental jakie do tej pory czytałam. Masz lekki i swobodny styl pisania i dzięki temu czyta się to bardzo dobrze, oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następne rozdziały! Życzę weny i pozdrawiam :D
Kinga