piątek, 30 grudnia 2016

II#14

Obudziłam się w objęciach Tomka w środku nocy. Księżyc w pełni wpadał do sypialni oświetlając wszystko swoim trupim blaskiem. Co ja najlepszego uczyniłam? Ta pierwsza myśl przebiegła mi po głowie i skutecznie wybudziła ze snu. Przespałam się z Tomkiem! Uległam mu! Moje życie zatoczyło krąg i oto znów on tulił mnie do swoich ramion. On, nie Wojtek! Ten który już nigdy miał tego nie robić. A co jeśli powinnam wtedy wybrać jego? Może los nie bez powodu dawał nam kolejną szansę? Gdy zaśpiewał tę piosenkę, słysząc jak zwyczajnie błaga bym go pokochała, poddałam się emocjom. Rozmiękczył mnie, przez chwilę poczułam, że to jest możliwe. Patrzyłam jak spokojnie oddycha i zastanawiałam się czy to prawda. Czy mogłabym go pokochać? W głębi duszy wiedziałam, że tak, ale… Tych ale było zbyt dużo. Tomek już tyle razem był lekiem na całe zło. A co gdybym zdecydowała się z nim zostać? Wahałam się i sama już nie byłam pewna swoich uczuć. Potrzebowałam czasu aby wszystko przemyśleć z dala od niego. Jego obecność rozpraszała, nie potrafiłam podjąć świadomej decyzji, bo on miał na mnie duży wpływ. Przede wszystkim musiałam poskładać swoje życie do kupy. Wiem, że Tomek chciał dla mnie jak najlepiej, ale przytłaczało mnie to. Potrzebowałam kogoś kto reprezentował zdrowy rozsądek a Tomson wydawał się być w tej chwili zupełnie go pozbawiony.

Wozzo

Obudził mnie telefon. Zaspany otworzyłem jedno oko spoglądając na wyświetlacz. Tomek! Cholera telefon od niego o tak nieludzkiej porze to zdecydowanie zły znak.

– Co jest? – rzuciłem do słuchawki.

– Zniknęła! – powiedział z przerażeniem w głosie.

– Co proszę? Jak to zniknęła? – zdenerwowałem się.

– Obudziłem się i już jej nie było!

– Ale jak do cholery? Przecież mówiłeś, że się jej polepsza! – Stałem już na równych nogach, nerwowo przeczesując włosy.

– Bo tak było! Ale… zrobiłem coś… a nie powinienem – zaczął się motać.

– Ja pierdole! Zabije cię później! Trzeba ją znaleźć! Zaraz u ciebie będę!

Zegarek wskazywał czwartą rano. Gdzie ona mogła być? Szalałem z niepokoju. Wyjechałem z garażu i już miałem skręcić na główną ulice gdy zobaczyłem Julię na ławce. Siedziała z podkurczonymi nogami, obejmując się za kolana. Poczułem ulgę. Wyglądała jak biedne i przestraszone dziecko. Taka chuda i bezbronna. Zgasiłem silnik i podszedłem do niej szybko. Nie wiedziałem jak powinienem się zachować. Usiadłem obok, zachowując dystans choć chciałem ją przytulić.

– Cześć – powiedziałem najzwyczajniej na świecie.

– Chcę się zobaczyć z Mają – odpowiedziała przelotnie na mnie zerkając. Zauważyłem, że jej oczy są czerwone, musiała płakać.

– Dlaczego tutaj siedzisz? Mogłaś przecież zadzwonić, przyjechałbym. Nie powinnaś chodzić sama po nocy.

– Nie chcę twojej pomocy – odpowiedziała zaciskając zęby. Spojrzała na mnie w końcu. Jej spojrzenie było kompletnie bez wyrazu, co przeraziło mnie jeszcze bardziej.

– Chodź na górę. – Wstałem.

Miałem obawy czy za mną pójdzie, ale jednak po chwili usłyszałem jak się podnosi i idzie. Całą drogę do mieszkania uparcie milczała. To było nie do zniesienia. Już chyba wolałem jak się wydzierała, przynajmniej wyrażała jakieś emocje.

– Maja jeszcze śpi – powiedziałem wpuszczając ją przodem do mieszkania.

– Wiem, patrzyłam w okno jej pokoju – odpowiedziała siadając na sofie.

Zaparzyłem jej herbaty. Odebrała parujący kubek i podziękowała.

– No więc, powiesz mi co zaszło między tobą a Tomkiem? – spytałem. Nie mogłem powstrzymać ciekawości.

– Skąd wiesz, że coś zaszło? – spytała podejrzliwie mi się przyglądając. No w końcu jakieś uczucia!

– Zadzwonił do mnie i powiedział, że zniknęłaś.

– Jechałeś mnie szukać?

– Tak. Martwiłem się.

– Jak widzisz wszystko ze mną w porządku.

– A co z Tomkiem? – nie odpuszczałem.

– Nie mogę u niego dłużej mieszkać – odpowiedziała.

– Możesz zostać tutaj – powiedziałem. Spojrzała na mnie z wielką kpiną w oczach, wiec szybko dodałem: – Rano i tak wyjeżdżam, nie będzie mnie kilka dni. Mogłabyś zostać z Mają. – Wiedziałem, że tylko kusząc ją przebywaniem z córką da się przekonać.

– A ona? – spytała.

– Zabiorę ją ze sobą – powiedziałem i natychmiast tego pożałowałem. Brawo kretynie! Oferujesz jej kilka dni z córką a sam wyjeżdżasz z kochanką! Miałem ochotę palnąć się w łeb.

Julia przygryzała chwilę policzek od środka, zastanawiając się.

– Zgoda – powiedziała w końcu. – Gdy wrócisz, chciałabym zabrać małą do Anglii.

– Co proszę? Jak to zabrać? Chyba nie chcesz mi jej odebrać? Nie zgadzam się. – przeraziłem się już nie na żarty.

– Wojtek nie mam teraz siły na rozmowę o podziale opieki. Tym zajmiemy się później. Chcę jechać na kilka dni, aby uporządkować sprawy majątkowe i odwiedzić grób rodziców – odpowiedziała spokojnie.

– Ale twoi rodzice są pochowani tutaj, w Warszawie.

– Jak to? – Jej oczy przypominały dwa spodki od filiżanki, tak bardzo była zdziwiona.

– Po tym jak zniknęłaś, bardzo często odwiedzali mnie i Maję. Pomagali przy opiece. W końcu zdecydowali, że wrócą do Polski, by być bliżej wnuczki. Sprzedali dom w Anglii i kupili mieszkanie w Warszawie. Nie zdążyli się nawet na dobre wprowadzić. Nie mogłem po nich jechać, nie było mnie wtedy w Warszawie. Taksówkarz który wiózł ich z lotniska, zasnął za kierownicą. Zderzyli się czołowo z innym samochodem. Przykro mi. – Nie było mi łatwo jej o tym mówić. Łzy kapały jej wielkie niczym grochy. Nie bacząc na to czy mnie odepchnie, przygarnąłem ją do siebie. Przytuliła się, płacząc mi w koszulkę. Tak bardzo chciałem jej pomóc. Osuszyć jej łzy i sprawić, że znów się uśmiechnie. Zrobiłbym wszystko by mi wybaczyła, ale czasu cofnąć nie mogłem. Szeptałem jej do ucha to jak bardzo ją przepraszam, a ona płakała. W końcu zmęczona usnęła w moich ramionach.

Ewa

Niedobrze! Bardzo, kurwa niedobrze! Stałam w salonie i patrzyłam na ich śpiące, splecione ze sobą ciała. A wszystko szło tak dobrze! Ale musiała pojawić się ona i wszystko skomplikować. Wiedziałam, że Wojtek ją kocha. Przy mnie trzymało go tylko poczucie obowiązku. Wolał ją, bez dwóch zdań. Teraz byłam tylko problemem, a on bał się go rozwiązać, bo był emocjonalnie słaby. Czułam, że powinnam odpuścić, ale oczywiście wiedziałam równie dobrze, że tego nie zrobię. Nie teraz! To już zaszło za daleko! Ta cała Julia zdawała się być waleczna. Po tym jak po prostu sobie stąd wyszła nie uraczywszy mnie nawet zdaniem, poczułam konkurencję. Inna na jej miejscu pewnie rzuciłaby mi się do oczu broniąc swojego terytorium, ale jej duma na to nie pozwalała. Sadziłam początkowo, że odpuści, że nie wybaczy mu zdrady. A tu proszę! Wojtek pognał gdzieś w środku nocy bez słowa i wrócił z nią. Słyszałam jak rozmawiają, jak ona płacze. Wszystko zmierzało w kierunku, który mi nie pasował. Musiałam coś zrobić. Wiedziałam, że Wojtek nie powiedział jej całej prawdy. Bał się! I to była moja ostatnia deska ratunku. Położyłam na stoliku przed nimi coś co miałam nadzieję ją złamie. Cicho wyszłam z salonu, zostawiając ich śpiących.

Julia

Obudziłam się pierwsza. Wojtek cicho pochrapywał obłapiając mnie nogą i ramionami. Ciało miałam zdrętwiałe, bo leżeliśmy na sofie, praktycznie bez możliwości ruchu. Wczorajszej nocy tak wiele się wydarzyło. O Tomku nawet nie chciałam myśleć, bo poczucie winy wręcz paliło, zostawiłam go w końcu bez słowa. Patrzyłam na śpiącą twarz mojego męża i rozmyślałam. Wyrządził mi krzywdę a ja mimo wszystko do niego lgnęłam. On! Zawsze tylko on się liczył w mojej głowie. Ta miłość była wszechogarniająca. Nie znaczyło to oczywiście, że mu wybaczyłam. Nie! Jego zdrada bolała, ale gdy tak mnie przytulał w nocy i szeptał słowa skruchy poczułam, jak bardzo żałuje. Nie wiedziałam co będzie dalej. Byłam jednak świadoma, że nie potrafię wymazać go z serca. Mimo wszystko tęskniłam za nim. Dotknęłam bezwiednie jego twarzy. Skrzywił się lekko i otworzył oczy. Spojrzał na mnie czule i uśmiechnął się niepewnie. Już otwierał usta aby coś powiedzieć, gdy usłyszeliśmy ciche stąpanie stóp. Wojtek podniósł się na rękach i pochylając się nade mną wychylił głowę nad oparcie sofy.

– Cześć Majeczko – rzucił uśmiechając się.

– Cześć Wozzo – odpowiedziała nasza córka.

Zagryzłam wargę aby się nie roześmiać.

– Miałaś tak do mnie nie mówić – skarcił ją.

– Jak? Wozzo? – odparła mała, zupełnie nie wzruszona.

Nie wytrzymałam parsknęłam śmiechem, była taka zabawna. Podniosłam się pokazując się jej.

– Mamusia – pisnęła radośnie i wpakowała mi się na kolana. – Pooglądasz ze mną bajeczki? – spytała.

– Oczywiście – odpowiedziałam. – Którą lubisz najbardziej?

– Zrobię śniadanie – powiedział Wojtek i nieśmiało pogłaskał mój policzek, który natychmiast się zaczerwienił.

Wojtek krzątał się po kuchni, ja siedziałam z Mają przed telewizorem. Właśnie tak to powinno wyglądać. My jako szczęśliwa rodzina. Tego pragnęłam, na chwilę nawet zapomniałam o wszystkich przeszkodach. O niej, o Tomku. To wszystko nie było łatwe do rozwiązania i do posklejania. Nagle na stoliku zauważyłam wystające spod gazety zdjęcie USG. Targana złym przeczuciem wzięłam go do ręki. Serce mi stanęło na chwilę! Oczy wypełniły się łzami i zaczęłam ciężko oddychać. Więc to tak! Wstałam szybko i odwróciłam się w kierunku Wojtka. W tym samym momencie do kuchni weszła ona, dosłownie jakby czekała na ten moment. Popatrzyła na mnie zaskoczona. Po czym skierowała wzrok na Wojtka. Podeszłam do nich i położyłam na blacie zdjęcie.

– Ona jest w ciąży? – spytałam choć dobrze znałam odpowiedz.

Wojtek z przerażeniem w oczach otworzył usta i równie szybko je zamknął. Zerknął na Ewę, która rozglądała się nerwowo na boki, najwyraźniej nie wiedziała gdzie podziać oczy.

– Julia, przepraszam. Nie wiedziałem jak ci to powiedzieć – wychrypiał Wojtek.

W końcu zrozumiałam co miał na myśli mówiąc, że sprawy między nim a nią zaszły za daleko. Cholernie za daleko! Tego się nie dało naprawić. To był mur którego nie można zburzyć. Ewa z płaczem uciekła do sypialni. Wojtek nawet się za nią nie oglądnął. Złapał mnie za ręce i patrząc mi w oczy powiedział:

– Julia, wiem, że nie chcesz tego słuchać, ale taka jest prawda. Nie mogę jej wyrzucić, bo ona nie ma gdzie mieszkać. Nosi w sobie moje dziecko i nie potrafię tak po prostu z tego zrezygnować. Muszę jej pomóc, to mój obowiązek. Wiem, że to wszystko cholernie komplikuje, ale..

– Zamknij się! Już nigdy więcej się nie tłumacz. Nie mogę tego znieść. Niszczysz mnie! – powiedziałam wyrywając mu się.


W oczach musiałam mieć wściekłą furię, bo zrezygnowany spuścił głowę i puścił mnie. Odeszłam z powrotem na kanapę i przytuliłam Maję. Wewnętrznie cała dygotałam, czułam nadciągającą, wzbierającą falę łez, ale starałam się tego po sobie nie pokazywać, tak aby nie niepokoić córki, która wpatrzona w ekran telewizora najwyraźniej nie słyszała naszej wymiany zdań.

Godzinę później Wojtek z Ewą opuścili mieszkanie. Patrząc jak moje dziecko żegna się z tą kobietą mało brakowało a wyrwałabym ją z jej ramion. Nie chciałam aby opiekowała się Mają. Czułam bijącą od niej niechęć. Być może kochała moje dziecko, ale to ja byłam jej matką. I miałam zamiar wyjaśnić sobie z nią parę rzeczy po ich powrocie! Potrzebowałam jednak wpierw stanąć na nogach. Czułam się słaba psychicznie i nie gotowa. A przede wszystkim czułam się zazdrosna. Musiałam zaakceptować fakt, że tak to teraz będzie wyglądać, że on jest  z nią i będą mieli dziecko. Tylko jak do cholery tego dokonać?!

Na szczęście Maja doskonale absorbowała mój czas. Wydawała się niezmordowana i co chwilę wymyślała nowe zabawy. W końcu jednak pokonana przez zmęczenie, zasnęła. W mieszkaniu zapanowała niczym niezmącona cisza a mnie dopadły od razu czarne myśli. Pchana jakąś siłą której nie potrafiłam się oprzeć skierowałam kroki do sypialni, którą kiedyś dzieliłam z Wojtkiem. Cała się trzęsłam dotykając klamki. Nie chciałam tego robić, wiedziałam, że zaboli powrót wspomnień gdy tylko otworzę drzwi, ale jednocześnie czułam, że muszę to zrobić. Coś mnie tam ciągnęło. Weszłam do środka ostrożnie i omiotłam wzrokiem pomieszczenie. Nic się tutaj nie zmieniło i właśnie to chyba dobiło mnie najbardziej. Pokonana w końcu od nadmiaru emocji, które kumulowały się we mnie od rana upadłam na kolana i rozpłakałam się.

Nie wiem jak długo leżałam skulona na podłodze. Łzy dawno wyschły, ale już nie dawały ukojenia. Usłyszałam kroki w środku mieszkania, sądziłam, że to Maja się obudziła i mnie szuka. Już chciałam krzyknąć, gdzie jestem gdy w drzwiach sypialni zobaczyłam znajomą sylwetkę. Mama Wojtka patrzyła na mnie z wyrazem trwogi w oczach.

– Nie powinien zostawiać cię samej! – mruknęła jakby do siebie po czym weszła do pomieszczenia. Uklękła i przytuliła mnie do siebie z całej siły.

Lubiłam ją! Zawsze miałyśmy dobry kontakt. Przypominała mi bardzo moją mamę, miały podobne temperamenty i może właśnie dlatego zawsze tak dobrze mi się z nią rozmawiało. Bardzo się ucieszyłam, że przyjechała. Do wieczora rozmawiałyśmy przy akompaniamencie śpiewów i wygłupów Mai. Nie poruszyła ani razu tematu mojego ani Wojtka. W końcu jednak gdy położyłam małą spać, spojrzała na mnie poważnie.

– Jak się trzymasz? – spytała ściskając mnie za rękę.

– Nijak – wzruszyłam ramionami. – Zdaje się, że kompletnie sobie nie radzę. Odkąd wróciłam nic tylko płaczę. Chyba brakuje mi siły, aby się poskładać na nowo. Nie potrafię się odnaleźć w tej nowej rzeczywistości.

– Silna osoba to nie ta co nie płacze. To ta która płacze, ociera łzy, wstaje i idzie dalej. Więc moja droga pora abyś w końcu ruszyła dalej! – powiedziała stanowczo.

– Jak mam to zrobić? – spytałam nieco zszokowana.

– Pomogę ci! – powiedziała i pogłaskała mnie po policzku.

I rzeczywiście w pewnym sensie mi pomogła. Od rana następnego dnia zaczęłyśmy na nowo składać moje życie. W pierwszej kolejności zawiozła mnie na cmentarz, tak bym mogła pożegnać się z rodzicami. Później poszło już z górki. Wyrobiłam nowe dokumenty i załatwiłam sprawy majątkowe u notariusza. Okazało się, że rodzice kupili  trzy pokojowe mieszkanie na tym samym osiedlu co Wojtek. Zostawili mi też sporo pieniędzy na koncie, mogłam więc spokojnie szukać pracy i nie martwić się o finanse. Zadbałam również o swój wygląd. Do tej pory unikałam lustra, chodziłam w ciuchach od Tomka i nie przejmowałam się, że prezentuję się raczej marnie. Teściowa zaprowadziła mnie do fryzjera i kosmetyczki, a potem ruszyłyśmy na zakupy by na nowo zapełnić moją garderobę. Nawet pracę znalazłam szybko, wystarczył jeden telefon do Asi. Jej asystentka właśnie się zwolniła i gdy tylko zapytałam czy nie słyszała o jakimś wolnym etacie natychmiast zaproponowała mi to stanowisko. Mama Wojtka miała w sobie coś czego brakowało Tomkowi – stanowczość. On pozwalał mi się wypłakiwać, a ona zaprzęgła mnie do pracy. Tego mi właśnie było trzeba, żeby ktoś mną potrząsnął i kazał wziąć się w garść. Wszystko szło nadzwyczaj sprawnie, dlaczego może życie uczuciowe nie mogło tak po prostu się poskładać na nowo?

10 komentarzy:

  1. Wow ☺super rozdział ��

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudny rozdział! Od początku czułam, że Julia będzie zalowala tej nocy z Tomkiem. Zawsze kochała Wojtka.
    Natomiast Wojtek- po jego zachowaniu widać, że ma Ewę w dupie krótko mówiąc, ale trzyma go przy niej fakt, że ta żmija jest w ciąży. Kurcze, od początku czułam, że jest w ciąży! Cały czas myślałam, że może się myliłam, ale nie- kiedy położyła te "coś" na stole, to od razu pomyślałam o zdjęciu usg lub teście ciazowym z dwoma kreskami.
    relacja Wojtka i Julki jest trochę dziwna. Mam nadzieję i po raz kolejny czuję, że wrócą do siebie. Do trzech razy sztuka! :D zabrzmi to strasznie, ale jakby Ewa poronila, to nie mialabym nic przeciwko. Wojtek wtedy na luzie kopnąłby ją w dupe i byłby spokój. Mam wrażenie, że mama Wojtka też nie przepada za Ewą. Moment, kiedy Julia płakała i weszła mama Wojtka- wzruszający! Bardzo piękny! Relacja mamy Wojtka i Julki jak relacja matki z córką. Taka teściowa to skarb!
    Czekałam aż znowu wprowadzisz Asie- dzisiaj była o niej wzmianka, bardzo fajnie :D od początku ją polubiłam.
    Mama Wojtka jest właśnie taką osobą, które prywatnie bardzo lubię- potrafi pomóc i porządnie kimś wstrząsnąć. Takich ludzi się ceni, tacy ludzie są cudowni! <3 mega się cieszę, że Julka wzięła się w garść. Tak czekałam na to i się doczekalam!
    Tylko Tomka mi szkoda. Z jednej strony nadal uważam, że zachował się źle, bo przespal się z żoną przyjaciela. Z drugiej strony- on ja kocha. Fajnie, gdyby pokochał inną damę, ale już trochę pokazalas po przykładzie Natalki, że to niemożliwe.
    Tak czy siak- rozdział pozytywny. Cieszy mnie w sumie to, że Ewa jest zazdrosna oraz,że doskonale zdaje sobie sprawę, że Wojtek kocha Julię. Wojtek i Julia wrócą do siebie; tak mi się zdaje i mam taką nadzieję <3 mama Wojtka cudowna, Maja jest przeslodka, Ewa to głupia sucz, a Julia jest mega silną osobą! Scena, gdy Julia i Wojtek zasneli na kanapie i potem się obudzili- niby nic, a od razu cieplej na serduszku.

    Czekam na kolejny rozdział! Brawo Angela, jak zwykle! :D
    trzeba wytępic tą Ewę! #teamjulka

    OdpowiedzUsuń
  3. Julka musi być z Tomkiem na 100% oni do siebie pasują a Wojtek to drań

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow... A to sucz z tej Ewki!!! Nie lubię jej strasznie... Brawo dla teściowej Mądrość życia zdobyta z wiekiem :-) Oby było jej więcej i chciałabym żeby moja też taka była ;-) Kocham 💕 Twoje opowiadanie!!!!
    Szczęśliwego nowego roku :-* Bogatego w wyobraźnię, chęć do pracy i wzbogacony publikacją :-) Musisz to wydać w postaci książki :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zabije tą Ewę!!! Gdyby nie ona wszystko byłoby dobrze!!! Widać, ze Maja kocha Julię i chciałaby żeby Wojtek i Jula byli razem. Ale z drugiej strony Maja chyba lubi Ewę i się do nie przyzwyczaiła właśnie to mnie martwi!!! Super rozdział mam nadzieje, ze Jula cały czas będzie przy Mai😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Angela mam do Ciebie pytanie czy masz Instagrama? A jeśli tak to możesz mi podać?

      Usuń
    2. Nie posiadam... pozdrawiam

      Usuń
  6. To z tą ciąża to było wiadomo :D ale to nie dziecko Wojtka, prawda? Byle do piątku..

    OdpowiedzUsuń
  7. Oby się okazało że ta ciąża to tylko intryga tej flądry!!!! Super że jednak jesteś dalej i dla nas piszesz ~Stała Czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
  8. Wooow!! :) zaczyna sie dziać i to we właściwym kierunku ;) Julia staje na nogach :) szkoda mi tylko Tomcia bo widać, że kocha Julie :(

    Buźka :***
    Zaczytana studentka

    OdpowiedzUsuń