Ocknęłam się skulona na podłodze.
Uczucie pustki nadal przytłaczało moją pierś. Chciało mi się wyć! Wpełzłam na
łóżko i przyciskając kolana do brzucha zastygłam w tej pozycji. Niby byłam już
wolna a jednak bałam się wyjść z tego pomieszczenia. Z resztą za tymi drzwiami
nie czekało mnie już nic dobrego.
Gdy Wojtek wrócił sprawiał wrażenie
wkurzonego. Twarz miał całą czerwoną, zęby musiały go naprawdę boleć, bo
zaciskał je z wściekłością. Unikał mojego wzroku, z resztą ja również nie
miałam ochoty na niego patrzeć. Zastanawiałam się jedynie co go tak
zdenerwowało.
– Komisarz powiedział, że mogę zabrać
cię do domu – powiedział i przeczesał ręką włosy.
Na słowo „dom” miałam ochotę
prychnąć, ale powstrzymałam się jednak. Zeszłam z łóżka, ubrałam buty i
powiedziałam:
– Jedźmy więc.
Patrzył na mnie przez chwilę
zdezorientowany.
– Nie masz żadnych rzeczy? – spytał
marszcząc czoło.
– Nie! – odpowiedziałam i
demonstracyjnie wyszłam z pokoju.
Podróż nie należała do najmilszych.
Atmosfera między nami była tak napięta i gęsta, że można by ją było pokroić.
Gdybym tylko miała jakiś wybór nie wsiadałabym z nim do samochodu. Nie odzywał
się całą drogę. Milczał uparcie jak tylko on potrafił. Wiedziałam, że coś go
gryzie i bynajmniej nie była to sprawa jego zdrady. Gdyby tylko tym się
przejmował, powinien mnie jakoś próbować przepraszać, tymczasem wydawał się być
na mnie zły. Coś musiało się wydarzyć po jego wyjściu z pokoju. Paranoja! Nie
miałam ochoty odzywać się pierwsza, bo i po co? Nie dość, że miał kochankę to
jeszcze stroił jakieś fochy. Prawie całą drogę udawałam, że śpię. Zaciskałam
oczy chcąc uwolnić się od tego napięcia które od niego płynęło. Zdawałam sobie
sprawę, że będziemy musieli porozmawiać, między nami pozostawało mnóstwo do
wyjaśnienia, nie miałam jednak zamiaru wychylać się pierwsza. W końcu to on
zawinił.
Wjechaliśmy do Warszawy w strugach
deszczu. To miasto zawsze witało mnie w ten sposób. Jakby szydziło sobie ze
mnie i szeptało mi do ucha: „nic dobrego cię tutaj nie czeka, uciekaj”. Tak,
najchętniej bym uciekła, jednak w tym mieście był ktoś kogo chciałam zobaczyć z
całego serca – moja córka. Całą drogę zastanawiałam się jak ona zareaguje, jak
ja zareaguje? Bałam się tego spotkania a jednocześnie nie mogłam się już
doczekać. W myślach wyobrażałam sobie scenę naszego pierwszego spotkania chyba
ze sto razy. Wydawało mi się, że jestem gotowa, lecz kiedy wsiedliśmy do windy
ogarnęła mnie panika.
– A co jeśli mnie nie polubi? –
pisnęłam w stronę Wojtka, zapominając, że miałam go ignorować.
– Będzie zachwycona, uwierz mi –
powiedział.
Stanęliśmy przed drzwiami mieszkania.
Trzęsłam się jak w gorączce i nie byłam w stanie opanować emocji, które się we
mnie kotłowały. Wszystkie wspomnienia z porwania wróciły, gdy tylko zobaczyłam
znajome wnętrza.
– Muszę cię uprzedzić zanim
wejdziemy. W środku jest Ewa – Wojtek nagle przerwał potok moich myśli.
– Ach tak! – odpowiedziałam tylko.
Mogłam się tego spodziewać, a jednak
ta informacja uderzyła mnie niczym obuch w ścianę. Kim był ten człowiek,
którego kiedyś pokochałam? Jak mógł mnie tak ranić, raz za razem? Ciągle stałam
na nogach, najwyraźniej uznał, że trzeba mi zadać kolejny cios bym w końcu
upadła.
– Przepraszam, ale nie miałem jej z
kim zostawić – powiedział skruszony. – Poza tym ona… mieszka ze mną.
No to już kurwa przesada! Prawie
zabrakło mi tchu. On naprawdę chciał mnie wykończyć. To musiało być coś
poważnego skoro ze sobą zamieszkali. Poczułam się niezręcznie. Jakbym wciskała
się w jego życie na siłę, niczym żałosna była, błagająca o kolejną szansę. Ale
do cholery to było moje życie. To był mój mąż, moja córka i moje mieszkanie! To
nie miało tak wyglądać! Straciłam wszystko! Nie chciałam jednak tracić
ostatniej rzeczy jaka mi została – godności. Uniosłam więc dumnie podbródek i
patrząc mu prosto w oczy powiedziałam:
– Od dzisiaj gówno mnie obchodzi, z
kim się zadajesz. Chcę tylko zobaczyć się z córką!
Zamrugał zaskoczony moją reakcją.
Spodziewał się zapewne łez i rozpaczy, ale nie chciałam dać mu tej satysfakcji.
Otworzył w końcu drzwi i przepuścił mnie przodem. Weszłam do przedpokoju i
natychmiast ogarnął mnie znajomy zapach mieszkania. Poczułam łzy pod powiekami,
z całych sił usiłowałam je powstrzymać. Przeczesując wzrokiem wnętrze natknęłam
się na… nią. Stała na środku salonu najwyraźniej zaalarmowana głośniejszą
wymianą zdań pod drzwiami. Była… tak bardzo inna niż ja. Nie mogłam nic
poradzić na to, że ogarnęła mnie zazdrość na widok tej wysokiej, blondynki o
porcelanowej cerze. Jej niebieskie oczy spoglądały na mnie zimno, ale widziałam
w nich niemałe zainteresowanie. Nie umknęło mojej uwadze to, że zawiesiła wzrok
na koszulce Wojtka którą nadal miałam na sobie. Poczułam niemałą satysfakcje,
gdy otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia najwyraźniej rozpoznając ten
podkoszulek. Tak, spałam z nim zeszłej nocy – miałam ochotę wykrzyczeć jej to
prosto w tę idealną twarz, ale w porę ugryzłam się w język. Atmosfera zaczęła
robić się niezręczna. Nikt nic nie mówił. Wojtek przebierał nogami najwyraźniej
nie wiedząc jak powinien się zachować. Mierzyłam się nadal wzrokiem z kobietą,
która odebrała mi męża. Nagle kątem oka zauważyłam ruch za jej długimi nogami.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że stoi za nią dziecko – moja córeczka.
Onieśmielona wychyliła się lekko, i spojrzała na mnie. Przykucnęłam aby znaleźć
się na jej poziomie. Przyglądała mi się zaciekawiona. Jej oczy były dokładnie w
takim samym kolorze jak moje. Serce rwało w mojej piersi do przodu i walczyłam
ze sobą aby nie rozpłakać się.
– Wiesz kim jestem? – szepnęłam do
niej.
Maja niespodziewanie wyskoczyła jak z
procy i omijając mnie szerokim łukiem wybiegła z salonu. Już otwierałam usta
aby za nią zawołać, gdy wróciła niosąc coś pod pachą. Podeszła do mnie i
pokazała mi ramkę ze zdjęciem zrobionym tuż po jej narodzinach. Fotografię
zrobiła Asia, byliśmy na nim wszyscy troje: ja, Wojtek i Maja.
– Jesteś moją mamusią – powiedziała
swoim słodkim, dziecięcym głosikiem.
Wzruszenie odebrało mi głos.
Wyciągnęłam ręce, a ona wtuliła się we mnie ufnie. Było to cudowne uczucie, móc
poczuć ją w ramionach, wdychać jej zapach. Rozpłakałam się na dobre. Przez
ostatnie lata zastanawiałam się jak wygląda. Jednak w żadnych marzeniach nie
zbliżyłam się nawet o połowę do prawdy. Obiecywałam Wojtkowi syna, jego kopie a
o ironio, urodziłam córkę, która wyglądała zupełnie jak ja. Ten sam nosek, ten
sam uśmiech, te same oczy. Maja w końcu wyswobodziła się z mojego uścisku i
uśmiechając się szeroko zapytała:
– Chcesz zobaczyć mój pokój?
Przytaknęłam i dałam się jej złapać
za rękę. Poprowadziła mnie przodem. Zostawiłam za sobą salon i wszystkie
problemy. Nie chciałam myśleć o tym, co czekało mnie później. Teraz
najważniejsza była Maja.
Spędziłyśmy całe popołudnie i wieczór
na wspólnej zabawie, nawet nie wychodząc z pokoju. Chłonęłam każdy jej uśmiech,
każde słowo, każdy gest. Głowę miała pełną pomysłów do wspólnych zabaw a ja na
wszystko się zgadzałam z przyjemnością. Buzia się jej nie zamykała, gdy
opowiadała o swoich ulubionych misiach i zabawkach. Zdradziła mi również co
nieco z tego co się działo przez lata mojej nieobecności. Nikt nie zakłócał nam
tych wspaniałych godzin. Na chwilę zdołałam zapomnieć o tym, co czekało za
drzwiami.
Gdy w końcu Maja zasnęła ukołysana w
moich ramionach i po trzech przeczytanych bajkach musiałam stawić czoła
rzeczywistości. Wyszłam w jej pokoju i przeszłam na paluszkach do salonu.
Wojtek z Ewą siedzieli na kanapie i oglądali jakiś film. Uroczy obrazek
wspólnego wieczoru szczęśliwej rodzinki – mógłby ktoś rzec. Pozory mylą! Nagle
zdałam sobie sprawę, że właściwie to nie mam siły i chcę po prostu stamtąd
wyjść. Więc wyszłam! Przeszłam przez salon nie uraczywszy ich żadnym słowem ani
spojrzeniem. Trzasnęłam drzwiami i zbiegłam po schodach. Stanęłam na parterze i
przez chwilę wpatrywałam się w ulewę. Było mi w sumie wszystko jedno. Jedną
nogą byłam już na zewnątrz gdy dopadł mnie Wojtek.
– Co robisz? – spytał zziajany
biegiem po schodach.
– Wychodzę! – oznajmiłam.
– Nie wygłupiaj się! Nie możesz tak
po prostu sobie iść!
– Chyba nie myślałeś, że zostanę,
razem z tobą i… z nią? – prychnęłam oburzona. – Wybacz, ale w trójkę będzie nam
za ciasno w jednym łóżku! – dodałam wymownie, powtarzając te same słowa,
którymi on sam mnie kiedyś uraczył.
– Nie chcę żebyś odeszła, to wszystko
jest bardziej skomplikowane niż ci się wydaje! – wyjęczał zdruzgotany. Spuścił
wzrok i całym sobą wyrażał poczucie winy. Jednak na mnie to już nie działało.
– Nie, nie ma tutaj nic
skomplikowanego! Twoja żona znika, więc zwyczajnie znajdujesz sobie nową
dziewczynę, zakochujesz się, zamieszkujecie razem. Nie będę burzyć waszej
sielanki – powiedziałam stanowczo.
– Julia, wiem jak to wygląda, ale to
zupełnie nie tak. Pogubiłem się owszem, nie przeczę, ale…
– Nie chcę twojego ale, rozumiesz!
Zamknij się! – wrzasnęłam. – Wszystko zepsułeś i nie oczekuj, że będę ze
spokojem wysłuchiwać twoich przeprosin, bo one już nic nie zmienią. –
Odwróciłam się i chciałam wyjść, złapał mnie jednak za ramię i zatrzymał.
– Nie puszczę cię dopóki nie
porozmawiamy! Wiesz jak skończyło się to ostatnim razem! Musimy sobie wszystko
wyjaśnić!
– Tym razem wszystko jest jasne!
Puszczaj – syknęłam, próbując się wyrwać, trzymał mnie jednak mocno.
– Mylisz się! Nie wiem nic o tym co
się z tobą działo. Zachowujesz się jakby nic się nie wydarzyło a to nie prawda.
Opowiedz mi o tym, Julia. Opowiedz mi o tym jak całowałaś się z tym frajerem! –
powiedział podniesionym głosem. Z oczu buchnęła mu zazdrość.
Na chwilę zaniemówiłam zszokowana tym
co powiedział.
– Skąd o tym wiesz? – spytałam.
– Policja pokazała mi zdjęcia. Ktoś
was przyłapał! – Jego ton był już mniej porywczy. Musiał zdać sobie sprawę, że
przesadził, ale nie mógł już tego cofnąć. Poszło! Po ciele rozeszła mi się
adrenalina, gotowałam się w środku z wściekłości. Więc to z tego powodu tak
dziwnie się zachowywał. Dusił to w sobie i podsycał całą drogę. Cały on!
– Nic się nie zmieniłeś! Znowu to
zrobiłeś! I to zaraz po tym, gdy mówisz mi, że powinniśmy porozmawiać, by
uniknąć błędów z przeszłości! Jak śmiesz w ogóle! Chcesz wiedzieć dlaczego to
zrobiłam? Bo to była moja jedyna szansa na ucieczkę. Tylko przekonując go, że
mi na nim zależy mogłam liczyć na to, że mnie wypuści. Cały czas trzymał mnie w
zamknięciu, głodził i bił. Myślisz, że od czego są te ślady. – Podstawiłam mu
pod nos nadgarstki z wyraźnymi bliznami od kajdanek. – Osądzasz mnie, choć cię
tam nie było! Byłam sama i godzinami wyłam w poduszkę, wołając cię, krzycząc
twoje imię i błagając byś mnie odnalazł. Trzymałam się życia tylko dlatego, że
chciałam wrócić do ciebie i Mai. A ty masz czelność mówić mi, że się pogubiłeś?
I do tego oskarżasz mnie o zdradę? Jesteś pierdolonym hipokrytą, wiesz? – W płucach
zabrakło mi powietrza, gdy wyrzuciłam to z siebie jednym tchem. Cała się
trzęsłam.
– Julia, nie miałem pojęcia co się z
tobą dzieje. Szukałem cię, zrobiłem wszystko co mogłem. Przepraszam, że cię
zawiodłem – kajał się.
– Twoje przepraszam już niczego nie
naprawi. Daruj sobie! – wyrwałam mu się w końcu.
Widziałam jak jego spojrzenie się
zmienia, jak w miarę tego co mówiłam, docierało do niego to co zrobił i
powiedział. Wiedziałam, że żałuje, jednak nie mogłam mu tego wybaczyć. Zrobił
krok w moją stronę, unosząc ręce w próbie dotknięcia mnie. Cofnęłam się jednak,
odwracając się do niego plecami.
– Gdzie pójdziesz? – spytał
zrezygnowany. – Do niego? – dodał po chwili z bólem w głosie.
Odwróciłam się wolno, i mówiąc bardzo
powoli, zadałam cios prosto w jego serce.
– Tak! Zawsze mogłam na niego liczyć,
w przeciwieństwie do ciebie! Żałuję, że nie wybrałam wtedy jego! – powiedziałam
patrząc mu głęboko w oczy. Raniąc go z taką premedytacją odczułam małą
satysfakcję. Widząc w jego spojrzeniu ból, stwierdziłam, że taka kara mu się
należała. Odwróciłam się na pięcie i wyszłam na deszcz.
Był koniec października. Lało jak
scebra, a ja miałam na sobie jedynie podkoszulek i cienkie legginsy. W kilka
chwil przemokłam, ale nie przeszkadzało mi to. Zdeterminowana szłam przed
siebie. Sytuacja była nie wesoła. Zostałam bez dachu nad głową, bez męża i bez
żadnych dokumentów, pieniędzy, nie wspominając o ubraniach. Nie miałam
absolutnie nic. Zostało mi jedynie złamane serce, które jakimś dziwnym sposobem
nadal biło. Przechodząc mostem nad Wisłą, zatrzymałam się wpatrując w ciemną
otchłań wody, która zdawała się do mnie krzyczeć: „do dalej, zrób to, a skończy
się twoje cierpienie”. Ścisnęłam mocno barierki, odczuwając pokusę zakończenia
wszystkiego. Ilekroć życie zaczynało mi się układać, jakaś niewidzialna siła
wpychała mnie w największy kanał. Tyle już razy wypływałam na powierzchnie. Tym
razem już nie miałam siły. Czułam się pokonana. Dławiąc w sobie szloch,
wspięłam się na barierkę i usiadłam na niej. Tym razem już nie chciałam
wypływać, życie tak bardzo mnie bolało. Nagle ogarnął mnie niewyobrażalny
spokój. Ciemna woda w dole zdawała się mnie hipnotyzować. Cichy szum wody,
kusił rozwiązaniem wszystkich problemów. Niespodziewanie gdzieś obok mnie z
ciemności usłyszałam głos...
*******************************************************
Będzie mi miło gdy poświęcisz jeszcze jedną minutkę i napiszesz komentarz... Zrobisz to dla mnie?
Boże genialne!! Rozdzial mega! Cały tydzień czekałam rozmyślajac co może się dalej wydarzyć i tami pomysł nie wpadł mi do głowy! Jestem ciekawa kogo usłyszała. Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością! :)
OdpowiedzUsuńBoże święty co tutaj się dzieje?😱😱 To Tomek, dam sobie ręke uciąć, ale jestem tego w 100% pewna.
OdpowiedzUsuńCiężko mi wyrazić emocje jakie się pojawiły gdy czytałam. Ale było ich dużo.
Dla mnie rozdział trochę za krótki, ale jeśli chodziło ci o podtrzymanie naszej ciekawości i różnych sygestii to ci się udało 😉😄
Już chcę następny rozdział 😁
:O Ty to potrafisz trzymać ludzi w napięciu ;) Czekam na kolejny!!
OdpowiedzUsuńO rany!! Siedze i płacze ;( totalnie wzruszyłam sie gdy Julia spotkała się z córeczką ;) i ryczalam jak bóbr gdy Julka wyznawała Wojtkowi całą prawdę ;( dziewczyna ma przekichane!! Nawet na męża nie może liczyć po tym dramacie, który przeszła!!
OdpowiedzUsuńProoosze!! Niech zaopiekuje sie nią Tomek!! Niech pomoże jej stanąć na nogach!! I niech Julia zacznie walczyć o rodzine!! I nie chce słyszeć o żadnych rozwodach!!
Pozdrawiam ;**
Zaczytana studentka
Tomcio, czy to ty?? ;)
OdpowiedzUsuńJezuuuu uwielbiam te twoje rozdziały!! Potrafisz tak trzymać człowieka w niepewności, że ten odlicza godziny i minuty do kolejnego piątku xD
OdpowiedzUsuńRozdział genialny! Akcja zakończona w takim momencie,ze trudno będzie mi wytrzymać tydzień żeby się dowiedzieć jak dalej się to wszystko potoczy. Czyżby ten glos to Tomson-jak zwykle zreszta,ktory sie pojawia w odpowiednim momencie;)Fala emocji przeszła mnie czytając ten rozdział. Czekam z niecierpliwością na kolejny. Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńcudowneeeee
OdpowiedzUsuńGłos Tomka ;-) To napewno Tomek... Aż ciary mam ;-) Czekam... Czekam na dalej!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTak to nie miało być...co ja ci mówiłem...ehh...Oj ty sobie u mnie grabisz😂😂😂 pozdrawiam Tomek L_ch😆
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział... Na pewno to głos Tomka usłyszała. Nie moge sie doczekać następnego piątku. Zapewne będzie ciekawie..
OdpowiedzUsuńMatko Bosko �� Serce mi stanęło, gdy Julia weszła na most �� Coś mi się wydaje, że usłyszy Tomka... a może Maję? ��
OdpowiedzUsuńale adrenalina czytałam z sercem na ramieniu!!!!! jesteś genialna!!! ~ Stała Czytelniczka
OdpowiedzUsuńnieee, jak mogłas przerwać w takim momencie?! Ja nie wytrzymam do piątku. to Tomek prawda? Niech jej pomoże :)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział... brak słów. To może jakiś bonusik i kolejny rozdział pojawi się wcześniej? :D
OdpowiedzUsuńCzyżby Tomek? 😍 według mnie trochę przesadziła naskakujac aż tak na Wojtka...
OdpowiedzUsuńNie komentowałam jeszcze ani razu. Ale czytam. Wtedy, kiedy mogę. Nie sugeruj się ilością komentarzy, tylko pisz dalej. Naprawdę masz talent :) Pozdrawiam, E.
OdpowiedzUsuńUwaga!Uwaga! Tomson nadchodzi!!! xD
OdpowiedzUsuńNie powinnaś sugerować sie liczbą komentarzy, bo nawet mi zdarza się, że czytam twoje rozdziały w drodze do szkoły, a później zapominam skomentować bo nie mam internetu. Z reguły przypominam sobie dopiero w piątek gdy sprawdzam czy dodałaś nowy rozdział ;) masz wielki talent i nie powinnaś go marnować ;) pozdrawiam M.
OdpowiedzUsuń