piątek, 25 listopada 2016

II#9

Obudziłam się wyspana jak nigdy. Po raz pierwszy od trzech lat poranek nie oznaczał dla mnie kolejnego dnia udręki. Przewróciłam się na bok i sięgnęłam ręką na drugą stronę łóżka, gdzie spał Wojtek. Miejsce było jednak puste. Przerażona usiadłam natychmiast  i rozejrzałam się. Odetchnęłam z ulgą gdy zobaczyłam jego sylwetkę na balkonie. Na dworze właśnie świtało. Wyskoczyłam z łóżka i założyłam na siebie jego podkoszulek. Cichutko zakradłam się na balkon. Objęłam go w pasie i przemykając mu pod ramieniem wślizgnęłam się pomiędzy niego a barierki.

– Nie możesz spać? – spytałam całując go w zagłębienie szyi tuż pod uchem.

Westchnął ciężko i położył podbródek na mojej głowie, ciasno splatając mnie ramionami.


Staliśmy tak kilka minut w ciszy. Napawałam się jego zapachem i obecnością.

– Muszę ci coś powiedzieć – odezwał się w końcu. Jego głos dziwnie zadrżał. Przypomniałam sobie, że wczoraj również użył tych słów. Powrócił znajomy niepokój.

– Coś się stało? – wyszeptałam spoglądając mu w oczy. Nie spodobało mi się to co w nich zobaczyłam – poczucie winy. Przełknęłam ślinę, zdenerwowana.

– Boże, nie wiem jak ci to powiedzieć – Potarł dłońmi twarz i przejechał nimi po włosach. Instynktownie odsunęłam się o krok, nie spuszczając z niego oczu.

– Po prostu wyksztuś to z siebie – poprosiłam.

– Nie dałem rady, Julia, przepraszam. Przerosło mnie to. Nie wiedziałam co mam myśleć o twoim zniknięciu. Nikt nie potrafił mi pomóc, nie natrafiłem na żaden ślad. Brak wiedzy co się z tobą stało doprowadzał mnie do szału. Do tego jeszcze Maja. Nagle zostałem samotnym ojcem z malutkim dzieckiem, bez żony, która… przepadła bez wieści. Całymi dniami rozmyślałem o tym gdzie jesteś, dlaczego cię nie ma. To było mega trudne. I czuję się teraz podle znając już prawdę, bo okazałem się taki słaby. Boże, powinienem się domyślić, że maczał w tym palce.

– Uwierzyłeś, w to co było napisane na tej kartce – wyszeptałam, przerywając mu. Serce omal mi nie pękło. Tak bardzo się tego obawiałam, choć nie chciałam dopuszczać do siebie tej myśli. Wolałam sobie wmawiać, że gdy w końcu wrócę do domu wszystko będzie tak jak dawniej.  Myślałam, że Wojtek mnie powita z otwartymi ramionami, otrze moje łzy i smutki i nic się między nami nie zmieni. Naiwna! Naiwna i głupia! Nie było mnie trzy lata! Czy mogłam wymagać od niego bezgranicznej miłości i zaufania przez ten czas? Tak do cholery! Moja samolubna dusza tak właśnie myślała i tego chciała. Zaczęłam ciężko dyszeć ze złości.

– Nie wiedziałem co mam robić. Nie chciałem odpuszczać! Czekałem na ciebie, każdego dnia miałem nadzieję, że wrócisz. Ale potem…

– Co potem? – wrzasnęłam zdenerwowana, bo znów przerwał. Dopadło mnie straszne przeczucie i ledwo panowałam nad oddechem.

– Poznałem kogoś – przyznał w końcu skruszony i spuścił oczy. – Julia, tak bardzo mi przykro, że cię zawiodłem.

– Zdradziłeś mnie? O mój Boże! Zdradziłeś mnie! – wydarłam się. Chciałam wejść do pokoju, ale powstrzymał mnie łapiąc za ręce.

– Julia, błagam cię, wybacz mi – kajał się.

– Kim ona jest? – zapytałam nim zdążyłam się ugryźć w język. Przemawiała przeze mnie zazdrość.

– Ewa jest opiekunką Mai w przedszkolu.

Natychmiast zapałałam nienawiścią. Więc ta harpia odebrała mi męża i dziecko również!

– Kochasz ją? – wypaliłam. Ledwo już nad sobą panowałam. Nagle poczułam, że brakuje mi powietrza mimo, że staliśmy nadal na balkonie.

– To wszystko jest bardziej skomplikowane. Sprawy zaszły już za daleko, nie mogę się z tego wycofać.
Nie wierzyłam własnym uszom. Wpadłam z jednego koszmaru w drugi, a zgotował mi go mój własny mąż.

– Jak mogłeś?! Jak mogłeś mi to zrobić? Jak mogłeś kochać się ze mną wiedząc, że za chwilę mnie odepchniesz! – rozpłakałam się.

– Julia to nie tak! Kocham cię! – przyparł mnie do ściany i usiłował pocałować.

Wyrwałam mu się jednak krzycząc:

– Wyjdź stąd! Nie mogę na ciebie nawet patrzeć. Zniszczyłeś wszystko, to koniec!

– Porozmawiajmy proszę – błagał. W jego głosie było więcej nadziei niż mogłam znieść. Wpadłam w amok. Dosłownie wypchnęłam go na korytarz, rzucając w niego jego rzeczami.

W momencie gdy zatrzasnęłam za nim drzwi poczułam jak pustka z ogromnym ciężarem naciska na moją pierś. Chciałam by ten ból odszedł. Nie miałam już siły na kolejną walkę. Upadłam na kolana a z mojej zbolałej piersi wydobył się szloch. Jego słowa wżarły się w mój umysł, niszcząc wszystkie dobre wspomnienia. Nienawidziłam go w tej chwili równie mocno jak jednocześnie nadal kochałam. Jak mógł mi to zrobić? Sądziłam, że kocha mnie prawdziwie, ale nie wytrzymał tej próby czasu. Byłam zniszczona. Zdradził! Miał inną! Niczym tsunami przelewały się przeze mnie fale złości, gniewu i żalu. Chwyciłam się za włosy i mocno za nie pociągnęłam. Brakowało mi powietrza, nie mogłam nabrać tchu. To koniec! Wiedziałam, że nigdy mu tego nie wybaczę. Myśl, że miał inną doprowadzała mnie do szału. Nic nie mogłam poradzić na to, że moja wyobraźnia podsuwała mi obraz jego całującego i kochającego się z inną. Nie potrafiłam przerwać tej tortury którą sama sobie serwowałam. Błąkam się gdzieś na granicy obłędu, ale nie potrafiłam przestać. To było silniejsze ode mnie. Do tej pory sądziłam, że Jacek odebrał mi tylko wolność. Myliłam się jednak. Odebrał mi wszystko! Straciłam dom, męża, rodzinę. Poczułam ulgę gdy nadciągnęła do mnie znajoma fala ciemności i odrętwienia. Straciłam świadomość i kontakt ze światem. Nie chciałam już nigdy się obudzić. Mój umysł odciął się od wszystkiego, broniąc się w ten sposób przed całym złem które mnie spotykało.

                                                                Wozzo                

Spierdoliłem! Tak bardzo wszystko spierdoliłem! Najwyraźniej nie nadawałem się na męża. Po tym jak otrzymałem telefon, że ją znaleziono mało nie padłem na zawał. Ziściły się wszystkie moje najgorsze obawy. Wsiadłem do samochodu i przyjechałem jak najszybciej się dało. Okazało się, że była w jakiejś małej miejscowości pod Krakowem. Oczywiście ten kutas, jej były, maczał w tym palce. Byłem zły, że dałem się wywieźć w pole. Zmydlił mi oczy, pozacierał wszystkie ślady. Ten artykuł w gazecie to na pewno też była jego sprawka. Tylko on mógł znać szczegół, który zdradził mi autor tego badziewia. To przez niego uwierzyłem, że Julia mnie zdradziła. Kurwa! Gdyby nie ten artykuł to dzisiaj… wszystko wyglądałoby inaczej. Nie musiałbym jej nic mówić!

Czułem się winny, choć wydawało mi się, że zrobiłem wszystko aby ją odnaleźć. Mało brakowało a rozbeczałbym się gdy ją zobaczyłem. Była taka chuda, ze śladami pobicia. Serce mi się ścisnęło z żalu, na myśl ile musiała przejść. Czułem jak żywcem paliła mnie wściekłość na tego skurwysyna. Gdybym tylko dostał go w swoje łapy… Julia zachowywała się dziwnie. Nie zajęknęła się słowem o tym co się z nią działo. Tak po prostu rozpłakała się i pocałowała mnie. Finał był wiadomy. Wiedziałem, że będę musiał jej powiedzieć o Ewie, ale nie potrafiłem jej odmówić. Boże… ja też jej pragnąłem. Potrafiła w sekundę zawładnąć nad moim umysłem i ciałem. Tak bardzo mi jej brakowało. Po tym jak skończyliśmy się kochać, jak gdyby nigdy nic zaczęła wypytywać o Majkę. Miałem do niej setki pytań, ale wolałem najpierw opowiedzieć o naszej córce. Słuchała urzeczona, oglądała jej zdjęcia na komórce i wydawała się być szczęśliwa. Próbowała sprawiać wrażenie jakby ostatnie trzy lata nie istniały, jakby nic się nie wydarzyło a ona wracała po prostu z jakiejś podróży. Moje pytania, albo zbywała, albo zadawała szybko kolejne, tak aby nie musieć odpowiadać. Niepokoiło mnie to. Widziałem za jej uśmiechem strach. Za każdym razem gdy tylko dochodziły nas dźwięki z korytarza wzdrygała się i z paniką patrzyła na drzwi. Za dobrze ją znałem i nie mogła ukryć przede mną tego jak bardzo była przerażona. Ukrywała swoje lęki, próbując mi wmówić, że wszystko z nią dobrze. Nie cholera! Nic nie było dobrze! Na dokładkę musiałem ją skrzywdzić! Znowu! Musiała dowiedzieć się tego ode mnie. Im dłużej bym zwlekał tym byłoby gorzej. Nie wiedziałem co dalej. Na dodatek Ewa wydzwaniała do mnie co chwilę. Co miałem jej powiedzieć?

– Pan Wojciech Łozowski? – Jakiś głos przerwał mi rozmyślania.

– Tak. A kto pyta?

– Komisarz Bielecki, to ja dzwoniłem w sprawie pana żony. Możemy porozmawiać? – Spytał jakiś łysy gość, machając mi przed oczami odznaką policyjną. Skinąłem smętnie głową i poszedłem za nim. Zaprowadził mnie do jednego z pokoi hotelowych. Gdy usiedliśmy spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem.

– Jak się czuje małżonka? – spytał. Skrzywiłem się usłyszawszy takie określenie.

– Zachowuje się jakby nic się nie stało – odpowiedziałem.

Facet kiwnął głową i zapisał coś w teczce, która przed nim leżała.

– Widziałem już niejedno. To nic nowego, że w ten sposób reaguje. Przeszła traumę i jej umysł w ten sposób radzi sobie z tym wszystkim. Najważniejsze teraz, aby otrzymała wsparcie od rodziny i najbliższych. Sugerowałbym również dobrego terapeutę, powinna dać ujście swoim emocjom.

Kurwa! Pięknie! Teraz mi to mówi! A ja jej jeszcze dowaliłem. Miałem ochotę wstać, pobiec do niej i błagać na kolanach o wybaczenie. Czy można być większym kretynem?

– Proszę mi opowiedzieć o dniu w którym zniknęła – przerwał moje rozmyślania. Od razu się wzburzyłem.

– Teraz w końcu chcecie słuchać? A jak zniknęła to nikt nie raczył się zainteresować!

– Tak wiem. Przeczytałem wszystkie notatki służbowe, które sporządzili policjanci rozmawiający z panem. Przykro mi! Czasu jednak nie cofniemy. Teraz jedynie możemy wsadzić za kratki ludzi za to odpowiedzialnych.

– A są z tym jakieś problemy? – spytałem zbity z tropu.

– Ależ nie! Wszystkich czeka wyrok, mamy niezbite dowody aby posłać ich do więzienia. Będę z panem szczery. Rozpracowywałem tę szajkę od dwóch lat. Byli ostrożni, ale udało mi się zebrać dowody i przyłapać na gorącym uczynku. Pójdą siedzieć za handel prochami. Jednak co się tyczy porwania pańskiej żony, tutaj sprawa jest bardziej skomplikowana. Jedynym dowodem obciążającym ich w tej sprawie są zeznania Julii.

– Nie rozumiem. – Pokręciłem głową coraz bardziej zdezorientowany.

– Chodzi o to, że wszyscy których wyłapaliśmy jednomyślnie twierdzą, że przebywała tam dobrowolnie.

– Co kurwa?! – wyrwało mi się.

– Nie spodziewaliśmy się tam zastać kogoś spoza ich otoczenia. Fakt jest jednak taki, że gdy wkroczyliśmy do środka, siedziała na kolanach lidera niczym nie skrępowana.

– To nie możliwe! Ten chuj ją porwał!

– Nie twierdzę, że tak nie było. Julia złożyła obszerne zeznania, ale mamy jej słowo przeciwko dziecięciu im. No i mamy jeszcze to! – Otworzył swoją teczkę i wyjął z niej kilka fotografii. Wyrwałem mu je łapczywie. Na pierwszym Julia szła za rękę z tym dupkiem. Na drugim siedzieli objęci na kanapie, a ona zalotnie się uśmiechała. Na trzecim widać było jak się całują! Ja pierdole! Nie wierzyłem własnym oczom!

– Co to kurwa ma być? – wściekłem się.

– Te zdjęcia znaleźliśmy w komórce jednego z zatrzymanych.

To nie miało kurwa sensu! Już raz się nabrałem na jakieś przeróbki z photoshopa! Ale to?

– Chce mi pan powiedzieć, że te zdjęcia są prawdziwe?

– Bez wątpienia – odpowiedział bez mrugnięcia okiem.

– Co powiedziała Julia? – zapytałem rządny wiedzy i wyjaśnień. Co ją do tego skłoniło? Przecież ją porwał? Jak mogła? Setki pytań i mętlik w głowie. Już nie wiedziałem co mam o tym myśleć.

– Na moje pytanie czy zmusił ją do tego odpowiedziała, cytuję – zerknął do swoich notatek. – A czy wyglądam na tych zdjęciach, jakby mnie do czegoś zmuszał? Zrobiłam to, bo chciałam uciec. Po czym odmówiła dalszych komentarzy w tej sprawie.

Zrobiło mi się zimno i ciepło jednocześnie. Co ona zrobiła? Pocałowała go tylko? Czy coś więcej? W głowie mi się to nie mieściło. Wyglądało na to, że nie tylko ja spierdoliłem!

– Rozmawiając z nią wtedy nie wiedziałem jeszcze, że wszyscy zatrzymani złożyli podobne wyjaśnienia co do jej pobytu w tym domu. Reasumując mamy ich zeznania, te zdjęcia i dowody na to, że w dniu odbicia nie była więziona. Każdy pseudo adwokat wybroni tych skurwieli i nie odpowiedzą za to porwanie i przetrzymywanie, jeśli ona nie złoży pełnych wyjaśnień. Nasz psycholog policyjny stwierdził, że nie powinniśmy jej w tej chwili do niczego zmuszać. Jest w takim stanie, że aby to nie skończyło się źle powinna chwile odetchnąć i wrócić do rodziny. Dlatego zwracam się do pana. Musi ją pan nakłonić do pełnych zeznań. Bez tego mogą się z tego wywinąć. Muszę znać absolutnie wszystkie szczegóły, których ona być może się wstydzi, ale to naprawdę ważne dla sprawy.


Pięknie! Czułem jak ból głowy zaczyna mi się rozchodzić po czaszce. A najwyraźniej to był dopiero początek problemów.

9 komentarzy:

  1. Cu dow ne 😍! Łzy napływały mi do oczu czytając jak Wojtek wyznaje prawde 😖. Ciekawość mnie zżera co będzie dalej. Czekam ☺

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieeee... niech to się wszystko wyjaśni! Aż mi się serce ścisnelo jak czytałam!!! tak mi szkoda Julii a zarazem Wojtka!Napoiłaś nas takimi emocjami że nie wiem jak przetrwać tydzień... ~Stała Czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
  3. No na serio? To wszystko takie pomieszane.. Nie moge sie doczekać następnego rozdziału...

    OdpowiedzUsuń
  4. No to się porobiło :/ Smutno teraz. Mam nadzieję, że to szybko się naprawi. Zastanawia mnie kiedy reszta się dowie, że Julia wróciła i jak na to zareagują, a szczególnie Tomek :D Do następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Co tu się.... Aż nie wiem co napisać x.x to wszystko nie tak miało być 😭

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję, że Wojtek przejrzy tę żmiję Ewkę, chociaż czuję, że to nie koniec problemów :/

    Ps. Pozdrawiam Emilkę L <3 i czekam na kolejny rozdział!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Fenomenalny rozdział!! <3 nie dziwie sie Julii, że tak zareagowała na wieść o zdradzie, to normalne. Czuje, że będą niezłe problemy w związku z tymi zeznaniami. Może nawet Ewa będzie chciała dorzucić swoją cegiełkę?? Czekam na kolejny rozdział :)

    Zaczytana studentka

    OdpowiedzUsuń
  8. Rewelacja😘 Ale jak dla mnie to zdecydowanie za mało. 😂 Więcej tekstu, więcej akcji.🍕 Czekam na więcej.
    Pozdrawiam serdecznie Tomek L.🍟

    OdpowiedzUsuń