piątek, 18 listopada 2016

II#8

Jacek w końcu pojawił się w moim pokoju. Byłam jednak tak otępiała, że w ogóle nie zareagowałam na jego obecność. Moja apatia z początku go przeraziła. Błagał abym powiedziała cokolwiek. Nie miałam jednak siły. Poddałam się ciemnym czeluścią i zakamarkom mojego mózgu, który stworzył sobie barierę ochronną przez światem. Odczuwałam bodźce świata zewnętrznego, ale byłam na nie zupełnie obojętna. Przestałam odczuwać ból, głód. Całymi dniami leżałam skulona gapiąc się pustym wzrokiem przed siebie. Jacek dwoił się i troił, ale jego próby spełzały na niczym. W końcu któregoś dnia przyszedł do mnie i powiedział:

– Przepraszam cię. Wiem, że pewnie masz gdzieś moje słowa, ale szczerze żałuję. Nie powinienem cię tu sprowadzać. Zrobiłem to tylko dlatego, że cię kocham i z tej miłości straciłem rozum. Wiem, że nie jestem już tym człowiekiem, w którym się zakochałaś. Myślałem, że stałem się kimś lepszym. Kimś kto wzbudzi w tobie podziw, ale się pomyliłem. Jesteś dla mnie za dobra. Dlatego postanowiłem cię wypuścić – Przerwał na chwilę, przyglądając mi się uważnie. Czekał na jakąś reakcje z mojej strony, ale przypuszczałam, że to jakiś podstęp.

– Nie wierzę w ani jedno twoje słowo – powiedziałam cicho i ułożyłam się na powrót na łóżku przenosząc wzrok na ścianę.

– Cóż, spodziewałem się takiej reakcji. Jesteś wolna, drzwi zostawię otwarte. Możesz stąd wyjść w każdej chwili. A lepiej zrób to szybko, bo za chwilę zrobi się tu naprawdę gorąco – powiedział po czym wyszedł.

Leżałam jeszcze kilka minut, kompletnie nie przejmując się tym co powiedział. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że nie usłyszałam charakterystycznego odgłosu zamka i zatrzaskiwanych drzwi. Wstałam pomału i spojrzałam przed siebie. Cholera! Mówił prawdę. Rzeczywiście zostawił otwarte drzwi. Widziałam schody i słyszałam wyraźnie odgłosy dochodzące z góry. Gwałtowny wyrzut adrenaliny, zmusił moje serce do szybszej pracy. Poderwałam się z łóżka i dopadłam do schodów. Jakiś głosik w głowie podpowiadał mi, że to podstęp. Coś tu było nie tak. Czułam to całą sobą, ale nie potrafiłam się zatrzymać. Wspinałam się po schodach, ledwo łapiąc oddech od nadmiaru emocji. Kręciło mi się w głowie, żołądek prawie przywarł mi do pleców. Wiedziałam, że są to efekty głodówki. Ledwo trzymałam się na nogach. Słyszałam wyraźne podenerwowane krzyki jakichś mężczyzn. Gdy znalazłam się u szczytu schodów, obok mnie przebiegł jeden z ochroniarzy Jacka. Przystanęłam sparaliżowana strachem i przywarłam do ściany. Nie zwrócił na mnie jednak żadnej uwagi co jeszcze bardziej mnie zaniepokoiło. W powietrzu panowała tak gęsta atmosfera, że ledwie mogłam oddychać. Powoli trzymając się ściany ruszyłam w kierunku drzwi wejściowych. Minęło mnie kilku kolejnych ludzi. Usłyszałam jak jeden z nich woła do pozostałych:

– Trzymamy się planu! Gęby na kłódkę, bo pozabijam.

Cała zlana potem i przerażona szłam nadal krętymi korytarzami. Aby dotrzeć do drzwi wejściowych pozostał mi do przejścia jeszcze tylko salon. Gdy tylko do niego weszłam ujrzałam na kanapie Jacka w asyście jego ochroniarzy. Zauważywszy mnie wyszczerzył się fałszywie i powiedział:

– Chodź, cukiereczku, usiądź z nami. Zaraz zacznie się show.

Nie chciałam wchodzić do tego pomieszczenia. Nie czułam się bezpieczna. W salonie siedziało kilkunastu mężczyzn i wszyscy zdawali się czekać na coś. Chyba nie na mnie? Nim zdążyłam się odwrócić, siedzący najbliżej złapał mnie za rękę i podprowadził do kanapy popychając na nią. Wylądowałam na kolanach Jacka, który natychmiast unieruchomił mnie w uścisku.

– Co tu się dzieje? – spytałam przerażona.

Jacek przyłożył palec od ust, nakazując tym samym abym siedziała cicho. Rozejrzałam się pośpiesznie po salonie. Wszyscy byli niesamowicie skupieni i patrzyli na drzwi, więc ja również na nie spojrzałam. Po kilku sekundach usłyszałam wybuch. Drzwi dosłownie eksplodowały i rozprysły się na kilka kawałków wpadając do środka. Instynktownie złapałam się za głowę i skuliłam. W kłębach dymu do pomieszczenia wpadło kilku ubranych na czarno mężczyzn z karabinami. W kilka sekund w pomieszczeniu zapanował totalny chaos.

– Policja! Nie ruszać się! Wszyscy na ziemie! – padły rozkazy.

O cholera! To był nalot! Przyszli mnie uwolnić! Nie wiele myśląc wyrwałam się Jackowi i puściłam się pędem w kierunku jednego z umundurowanych.

– Ręce do góry! – wrzasnął celując we mnie z karabinu. Zatrzymałam się w pół kroku, zdezorientowana.

– Pan nie rozumie! On mnie porwał! Więził mnie tu przez trzy lata. To mnie szukacie! – wyszlochałam u kresu wytrzymałości.

– Połóż się na ziemie i daj ręce na głowę – warknął niewzruszony. Kątem oka widziałam, jak pozostali skuwają w kajdanki Jacka i jego świtę. Zrozumiałam, że nie przyszli tutaj aby mnie uwolnić. Najwyraźniej w końcu prześwietlili interesy narkotykowe tego padalca. Nie mieli pojęcia, że tutaj jestem. Co gorsza uważali, że jestem jedną z nich. Ten skurwysyn specjalnie wszystko zaaranżował. Wiedział, że ma zjawić się policja więc wypuścił mnie dla niepoznaki. Trzęsłam się z wściekłości i bezradności gdy jeden z policjantów skuwał mnie w kajdanki jak pospolitego przestępcę. Widziałam szydercze spojrzenie Jacka, gdy wyprowadzali nas z domu. Dosłownie kipiałam ze złości. Gdybym mogła to udusiłabym go gołymi rękami. Ten człowiek był złem wcielonym.

Cały dzień spędziłam na przesłuchaniu. Gdy opowiedziałam jak znalazłam się w tym domu, w końcu rozkuli mnie i zaczęli inaczej traktować. Jakichś dwóch funkcjonariuszy, kobieta i mężczyzna wysłuchiwało mnie, raz po raz wypytując o szczegóły. W końcu zezwolili na przerwę, bo padałam ze zmęczenia. Żadna kawa nie była w stanie postawić mnie na nogi. Poinformowano mnie, że na czas śledztwa zostanę w hotelu pod okiem policji. Byłam tak zobojętniała na wszystko, że nawet nie wypytywałam o szczegóły. Nie obchodziło mnie w jakim mieście byłam i co będzie dalej. Jedyną rzeczą która miała dla mnie znaczenie była informacja, czy powiadomili Wojtka i rodziców.

– Pani mąż jest już w drodze. Niestety pani rodzice z tego co się dowiedziałam, nie żyją. Zginęli pół roku temu w wypadku samochodowym. Przykro mi – powiedziała przesłuchująca mnie kobieta. Pamiętam jedynie, jak osunęłam się po ścianie, a później pustka wzięła mnie we władanie.

Ocknęłam się w jakimś pokoju hotelowym. Czułam ściekające łzy, które płynęły niepohamowanym strumieniem. Boże! Trzy lata! Ile mnie ominęło? Co jeszcze się wydarzyło? Żal po stracie rodziców był ogromny. Czy całe zło wszechświata musiało skupić się akurat na mnie? Nie mogłam uwierzyć, że już ich nigdy nie zobaczę. Drżałam z niepokoju i obaw. Emocje we mnie buzowały i czułam, że jeśli nie dam im upustu to zwariuję i zacznę krzyczeć. Mój wzrok spoczął na telefonie stojącym przy stoliku nocnym. Zachłannie złapałam za słuchawkę i wykręciłam numer Wojtka. Niestety po kilku sygnałach odezwała się poczta. Prawie zabrakło mi tchu gdy usłyszałam jego głos na nagraniu gdy tłumaczył, że w tej chwili nie może odebrać telefonu. Ze łzami w oczach wyszeptałam:

– Gdzie jesteś? Potrzebuję cię.

Położyłam się na łóżku gapiąc się na telefon, miałam nadzieję, że oddzwoni. Pół godziny później jednak zrezygnowałam. Postanowiłam wziąć prysznic, by choć trochę rozluźnić spięte ciało. W łazience bałam się spojrzeć w lustro. Nie widziałam swojego odbicia od czasu porwania. Struchlałam widząc po drugiej stronie tę przerażoną, chudą i zmizerniałą istotę. Moje ciało było ruiną. Przypominałam anorektyczkę. Tłuste włosy przylegały mi do głowy. Skóra wydawała się być szara, niemal przeźroczysta. Podkowy pod oczami odznaczały się fioletowym kolorem. Górną wargę miałam nadal spuchniętą po ostatnim uderzeniu otrzymanym od Jacka. Z trudem się rozpoznawałam, jakbym mieszkała w jakimś obcym ciele. Poczułam obrzydzenie do siebie samej. Zakryłam lustro ręcznikiem i weszłam pod prysznic, chcąc zmyć z siebie bród ostatnich lat.

Gdy owijałam ciało ręcznikiem, usłyszałam pukanie do pokoju. Pospiesznie otworzyłam i w końcu go ujrzałam. Stał z luźno zwieszonymi ramionami, ubrany w skórzaną kurtkę i obcisłe spodnie. Jego widok wciąż zapierał mi dech, nic się nie zmieniło. Jego wzrok prześwietlał mnie na wylot. Widziałam, jak bardzo był zszokowany i przerażony moim wyglądem.

– Boże jedyny, co on ci zrobił – wyrwało mu się ust.

 Pożerał mnie spojrzeniem, w którym widziałam jak bardzo te lata rozłąki jemu również dały się we znaki. Miał milion pytań wypisanych na twarzy. Mój przystojny i cholernie seksowny mąż. Rozpłakałam się i rzuciłam w jego otwarte ramiona. Tak dobrze znajome i kochane. Jego zapach koił mój ból. Jego obecność rozpędzała wszystkie czarne chmury w mojej głowie. W końcu mogłam odetchnąć pełną piersią nie czując kłucia w klatce piersiowej.

– Wojtek – wychlipałam. Nie byłam w stanie powiedzieć nic więcej.

Nie wiem jak długo staliśmy w tych drzwiach tuląc się do siebie. Głaskał mnie po plecach nie wypuszczając z objęć i szeptał słowa otuchy. Poczułam się lekka niczym piórko. Jakby spadł ze mnie cały ciężar tęsknoty, który gromadził się latami w zakamarkach mojej duszy. Wierzyłam, że teraz już wszystko będzie dobrze. Był niczym kojący plaster na zbolałe miejsca w mojej psychice. Tak bardzo go kochałam. Tak bardzo mi go brakowało. Tak bardzo za nim tęskniłam. Złapałam się nawet na myśleniu czy wszystko to nie jest snem, lub jakimś omamem podsuniętym mi przez mój ogarnięty żalem umysł. Bezwiednie zaczęłam błądzić rękami po jego twarzy, chcąc się przekonać czy rzeczywiście nie śnię. Nic się nie zmienił. Przybyło mu jedynie parę zmarszczek i skrócił włosy, które teraz opadały mu na jedno oko. Odgarnęłam je z czoła i nie przestawałam wodzić palcami po jego policzkach.

– Co robisz? – spytał lekko się uśmiechając, jednocześnie popychając mnie lekko w stronę pokoju. Zatrzasnął za nami drzwi.

– Sprawdzam czy jesteś prawdziwy – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

– Masz jakieś wątpliwości? – Uniósł lekko brew, robiąc jedną z moich ulubionych min.

– Jest tylko jeden sposób aby się przekonać – powiedziałam i wspięłam się na palcach sięgając jego ust. Ich smak był zniewalający. Znajome ruchy jego warg i języka natychmiast obudziły moje uśpione pożądanie. Boże jak mi tego brakowało! Przylgnęłam do niego jeszcze ciaśniej i dałam się ponieść fali, która zmierzała w kierunku spełnienia. Wyczuwałam jednak, jego niezdecydowanie. Wahał się, w pewnym momencie oderwał się ode mnie i spoglądając mi głęboko w oczy powiedział:

– Muszę ci coś powiedzieć.

Było w tym coś złowieszczego. Coś co zwiastowało kłopoty, na które nie byłam w tej chwili gotowa. Jakimś cudem jednak zdołałam odsunąć czarne wizje z głowy i szepnęłam:

– Później, proszę! Potrzebuję tego. Potrzebuję cię teraz.

Natychmiast przywarł na powrót do moich ust spijając chciwie wszystkie jęki, które się z nich wydobywały.


Gdy już dostałam to czego chciałam, wtuliłam się w jego bok i nie przestając go dotykać zapytałam o Maję. Ciekawość dosłownie paliła, więc zarzucałam go gradem pytań, na które cierpliwie odpowiadał. Nie mogłam uwierzyć, że leżę z nim w łóżku, że ten koszmar już się skończył i w końcu byłam wolna. Spragniona jego dotyku, obecności, głosu nie mogłam przestać się trząść z emocji i radości. W końcu jednak zmęczona usnęłam w jego ramionach. Po raz pierwszy od czasu porwania, spałam i nie dręczyły mnie żadne koszmary.

15 komentarzy:

  1. Superancko Ciekawe co złośliwa Ewa wymyśli na to... I co pomyśli Julia o niej... Czekam na kolejny rozdział :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. I się popłakałam... To jest cudowne i nie możliwe co twoje opowiadanie ze mną robi, chyba zbytnio się wczułam, albo jestem zbyt wrażliwa bo wzruszyła mnie akcja kiedy Wojtej z Julią się spotykają ;) niezmiernie się cieszę że w końcu do siebie wrócili... Ale teraz Julia dowie się o Ewie i szykują się kolejne problemy... i w końcu doczekam się spotkania Julki z zespołem po tych trzech latach, ciekawią mnie odczucia Tomsona co do całej sytuacji związanej z jej odnalezieniem i powrotem, co odczuwał i myślał kiedy zniknęła. Pozdrawiam i do następnego piątku :')

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu moja Julia...rozdział jak zwykle znakomity. Musze się dowiedzieć co on jej chciał powiedzieć bo nie daje mi to spokoju...pozdrawiam serdecznie Tomasz😘

    OdpowiedzUsuń
  4. Na bank jej powie o Ewie. Kto się co się wydarzyło przez ten czas. Z tego co pamiętam chyba się z nią przespal.
    -zdradzilem Cię- może to Julia uslyszy? A może Wojtek jej powie, że jest z kimś innym? Boże gdyby nie ta Ewa...Nie ma co obwiniać Wojtka. Ewa to żmija i go okrecila wokół palca, nie umiał się bronić bo zapewne bardzo chciał znowu poczuć to, co przeżywał z Julią. Być z kimś. Przez 3 lata można zwariować.
    Jak jej to powie, to Julia już całkowicie się załamie...

    Oczywiście rozdział- sztos! Pozdrawiam cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem Ewa i Wojtek będą mieli dzidzie😁

      Usuń
    2. Mój Boże jaką dzidzie? :-o jeśli Ewa będzie w ciąży to będzie już koniec. Julia nigdy mu tego nie wybaczy.
      boję się, że Wojtek jej powie, że kocha inną...:(

      Usuń
  5. Rozdział jak zwykle przecudowny. Czekam na koleją część, nie mogę się doczekać ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Aż się wzruszyłam! Ciekawe co ta sucz druga wymyśli... Bałam się, że Wojtek ją odepxhnie... Ciekawe co chciał jej powiedzieć. Kurcze, żałuję że nie wstawiasz 10 rozdziałów dziennie, bo czekanie do następnego piątku to katorga haha
    O nie, Teraz myślę co będzie jak mała ja spotka...

    OdpowiedzUsuń
  7. Btw jak zwiazesz Wojtka z Ewą to się poplacze, serio

    OdpowiedzUsuń
  8. O Boże kocham twoje pisanie.. Czemu tak krótki jest ten dział? Czekam na więcej. Mam nadzieje że Wojtek nie jest z Ewą... Już nie mogę sie doczekać następnego rozdziału ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Boże byle ta Ewka się odczepiła ale coś mi się wydaje że na miesza! Oby tylko nie ciąża!! Fenomenalny rozdział ~Stała Czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
  10. Czy tylko ja jestem zawiedziona tym rozdziałem?? Wszystko za szybko sie stalo!! Podświadomie miałam nadzieję, że jednak zadzwoni do Tomcia... :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Aaaa cudowny rozdział!! :) nareszcie wszystko wraca do normy ;) wreszcie Julia bedzie walczyć o Wojtka i Maje z wredna Ewa >:) ciekawi mnie co wymyśli Ewa i także mysle ze podsunie Wojtkowi info ze jest w ciazy, to jwst najbardziej mozliwe :) najważniejsze ze Julia wróciła ;) ciekawe jak Maja zareaguje na wieść, że jej matka żyję :) kiedy bedzie cos o Tomsonku?? ;D

    Pozdrawiam,
    Zaczytana studentka

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeny jestem pod wrażeniem twoje opowiadania są obłędne bardzo wciągają;))

    OdpowiedzUsuń