Po tym wydarzeniu nie widziałam Jacka
przez kilka miesięcy. Oprócz wizyt któregoś z jego goryli dostarczających mi
jedzenie nie miałam z nikim innym kontaktu. Zaczęłam popadać w obłęd i
depresje. Leżałam całymi godzinami bez celu i gapiłam się w sufit. Jedyne co
trzymało mnie jeszcze przed popadnięciem w całkowitą apatię były wspomnienia.
Moim jedynym zajęciem były podróże w głąb pamięci. Ze łzami w oczach
przypominałam sobie każdą chwilę. Jedną z moich ulubionych była ta w której
Wojtek oświadczył mi, że jest gotowy na dziecko. Stało się to tuż po naszych zaręczynach.
Pewnego dnia wziął moje opakowanie
tabletek antykoncepcyjnych i zadowolony z siebie wyrzucił je do kosza na moich
oczach.
– Co robisz? – spytałam zdziwiona.
– To już ci nie będzie potrzebne –
odpowiedział, uśmiechając się szelmowsko.
– Nie wygłupiaj się! – odpowiedziałam
i zrobiłam ruch w stronę kosza, zamierzając odzyskać opakowanie. Zagrodził mi
jednak drogę swoim ciałem.
– Jak tam sobie chcesz! – prychnęłam.
– Masz szlaban na seks, dopóki nie kupię nowego opakowania – powiedziałam
pokazując mu język. Odwróciłam się i zamierzałam wyjść, gdy poczułam jak łapie
mnie w pasie i okręca. Siłą rozpędu
zderzyłam się z jego klatką piersiową. Natychmiast unieruchomił mnie w uścisku.
– Nie wydaje mi się! – powiedział
wbijając we mnie to swoje seksowe spojrzenie, po którym zawsze miękły mi nogi.
– Co? – spytałam zdezorientowana.
Mącił mi myśli patrząc na mnie w ten sposób. Już nie byłam pewna o czym
właściwie rozmawialiśmy.
– Nie wydaje mi się, abyś mogła mi
się oprzeć! – powiedział pewny swego i
przejechał kciukiem po moich wargach. Tętno skoczyło mi do maksimum i
przełknęłam głośno ślinę. Moje ciało jak zawsze zareagowało optymizmem na taki
bieg wydarzeń. Poczułam jak w brzuchu zaczął się piętrzyć żar i zdałam sobie
sprawę, że jestem na przegranej pozycji. Miał cholerną rację!
– Co ty zamierzasz? – spytałam,
znajdując w sobie odrobinę zdrowego rozsądku i złapałam się jej, bo czułam, że
za chwilę przekroczę granicę i rozpłynę się pod wpływem jego spojrzenia i
dotyku.
– Zamierzam, kochanie zrobić ci
dziecko – powiedział, przygryzając lekko płatek mojego ucha, doprowadzając mnie
tym do mimowolnego drżenia. Jego słowa docierały do mnie z lekkim opóźnieniem.
Prawie się zapowietrzyłam gdy mój mózg w końcu przyswoił zasłyszane słowa.
– Co proszę? – wyszeptałam, starając
się wyszarpać z jego uścisku. Wojtek jednak nie dawał za wygraną. Zwiększył
siłę w ramionach przyciskając mnie mocniej do siebie. Jednocześnie jego ciepły
język kontynuował podróż po mojej szyi, zmniejszając tym samym moją szansę na
powstrzymanie ogarniającego pożądania, które rozlewało się w moim ciele.
– Pamiętasz, jak kiedyś opowiadałaś
mi o tym śnie, że urodziłaś mi synka? Chcę właśnie tego! Jestem gotowy by
zostać ojcem i to właśnie ty mnie nim uczynisz! – powiedział władczo, dysząc
lekko w moje ucho.
Zaskoczenie mieszało się z euforią w
mojej głowie. Pokochałam go w tym momencie jeszcze bardziej, choć nie sądziłam,
że jest to możliwe.
– Kochanie uczynię to z radością, ale
dlaczego tak szybko? Zajmijmy się najpierw ślubem. Nie chcę iść do ołtarza z
brzuchem – poskarżyłam się pomiędzy jednym a drugim pocałunkiem.
– Nie będziesz musiała. Nic jeszcze
nie będzie widać – odpowiedział dysząc mi prosto w usta.
– Ale jak to? – spytałam zdziwiona,
łapiąc się w głowie dziwnemu przeczuciu.
Wojtek nagle złapał moją twarz w obie
swoje dłonie i popatrzył mi głęboko w oczy.
– Nic jeszcze nie będzie widać,
ponieważ ślub odbędzie się za dwa miesiące. Termin i sala już zaklepane!
– Powiedz, że żartujesz! –
Przeraziłam się. – To za szybko! Przecież z niczym nie zdążymy! A zaproszenia?
A wystrój? Kto będzie grał? Przecież nie mam jeszcze wybranej sukni –
panikowałam. Wojtek jednak zamknął mi usta pocałunkiem, przerywając potok myśli
w mojej głowie.
– Niczym się nie przejmuj. We
wszystkim ci pomogę – powiedział, gdy w końcu nasze wargi zakończyły swój
taniec, odrywając się od siebie. Delikatnymi ruchami masował moje plecy.
Drżałam na całym ciele. – Jesteś tylko moja! Chcę to oznajmić całemu światu jak
najszybciej. Nie mogę znieść myśli, że miałoby cię znów zabraknąć w moim życiu.
Jestem najszczęśliwszy gdy mam cię tuż obok siebie i chcę aby tak było już
zawsze. Wiem, że może ci się to wydać niedorzeczne, ale chcę w ten sposób
oszukać los, który niewiadomo co jeszcze dla nas przygotował. Będę
spokojniejszy, jeśli będziesz już moją żoną. Więc proszę zrób to dla mnie.
– A niech cię, Łozowski!
Tym razem to ja zamknęłam mu usta
pocałunkiem, rzucając się na niego z jękiem. Wyraz jego oczu uspokoił mnie i
przekonał do tego szalonego pomysłu. W tamtej chwili pragnęłam dać mu wszystko
to, o co poprosił. Cały mój świat skupiał się w jego osobie, więc jak mogłabym
odmówić?
Miesiąc miodowy spędziliśmy w
Chorwacji. Słońce, plaża, wyprawy skuterami wodnymi. Nigdy nie byłam
szczęśliwsza i bardziej zrelaksowana. Tak się w tym zatraciłam, że kompletnie
straciłam poczucie czasu. Pewnego poranka obudziłam się w naszym pokoju
hotelowym. Wojtek pochrapywał cicho oplatając mnie swoją nogą i ręką. Zawsze
tak zasypiał, jakby bał się, że w nocy gdzieś ucieknę. Jak zwykle ten widok
mnie rozczulił. Po prostu leżałam i chłonęłam atmosferę, starałam się
zapamiętać każdy detal, szczegół, nawet zapach, tak aby w przyszłości móc
wszystko wspominać. Tak jakby moja podświadomość przeczuwała coś złego każąc
nauczyć mi się wszystkiego na pamięć. Gdybym wtedy wiedziała, że te chwile będą
mnie ratować przed upadkiem mojej świadomości skoncentrowałabym się bardziej.
Starałam się w myślach odtwarzać tę scenę jak najczęściej, by nie wyblakła, by
nadal żyła. Tylko te wspomnienia trzymały mnie jeszcze w ryzach. Dzięki nim
mogłam myślami wybrać się tam z powrotem, nie zważając na okoliczności w
których się znalazłam.
Błądziłam wzrokiem po ścianach
pokoju, aż w końcu skoncentrowałam się na kalendarzu. Jakaś szczególnie uparta
myśl próbowała się przebić przez moją świadomość błądzącą gdzieś w obłokach.
Zastanawiałam się po co komu kalendarz w pokoju hotelowym? Przecież człowiek
powinien na wakacjach odpocząć od terminów. Zaraz, zaraz… termin! W końcu
dotarło do mnie czym była owa swędząca myśl, która czaiła się gdzieś w mojej
podświadomości.
– O cholera! – krzyknęłam, gwałtownie
siadając na łóżku.
– Co jest? Co się dzieje? –
wymamrotał rozespany Wojtek.
– Termin! Miałam termin trzy dni
temu! – rzuciłam i biegiem popędziłam do wieszaka, na którym wisiała moja
torebka. Ręce tak mi się trzęsły, że nie potrafiłam znaleźć kalendarzyka, a
musiałam się upewnić, że się nie mylę.
Skonsternowany Wojtek zszedł z łóżka
i nieco zaniepokojony podszedł do mnie i zapytał:
– Kochanie co się dzieje?
Uniosłam palec, nakazując mu aby nic
nie mówił i wpatrywałam się w cyfry, licząc wszystko po raz trzeci.
– Spóźnia mi się! – wyszeptałam w
końcu podnosząc na niego swój wzrok.
– Co się spóźnia? – spytał nic nie
rozumiejąc.
Przewróciłam oczami i powiedziałam:
– Okres mi się spóźnia!
Patrzyłam na jego reakcje i była
dokładnie taka jakiej się spodziewałam. Jego oczy się rozszerzyły i otworzył
usta zaskoczony. Sekundę później przytulił mnie do siebie.
– Muszę zrobić test! To jeszcze nic
pewnego! Mogło mi się coś poprzesuwać przez podróż i zmianę klimatu –
powiedziałam, studząc lekko jego nadzieję i swoją również.
Minął dopiero drugi miesiąc od
momentu kiedy Wojtek wyrzucił moje tabletki. Nie sądziłam, że tak szybko może
nam się udać. Nie mogłam jednak powstrzymać radości i nadziei, która powoli
wzrastała w moim sercu. Pobiegliśmy do apteki trzymając się za ręce. Wojtek
trzęsącymi się dłońmi odbierał test ciążowy. Rozpierała mnie duma, gdy
widziałam jak bardzo się przejął. Gdy tylko wróciliśmy do hotelu odebrałam od
niego pudełeczko i przytuliłam go mocno. Wyczuwałam, jak lekko drży na całym
ciele.
– Kochanie to może być fałszywy
alarm! Jeśli się nie udało nie bądź rozczarowany – poprosiłam go cicho.
– Martwisz się, że mogłabyś mnie
rozczarować? – spytał głaszcząc mnie delikatnie po plecach?
Kiwnęłam głową, przygryzając wargę.
Jego reakcja mnie przytłoczyła. Miał rację nie chciałam go zawieść, choć
zdawałam sobie sprawę, że nie miałam większego wpływu na to kiedy zajdę w
ciążę. Chciałam jednak spełnić jego życzenie, i swoje własne, bo ja również
tego pragnęłam.
– Kochanie jak mógłbym być
rozczarowany? Nie chcę wywierać na tobie żadnej presji. Ja po prostu… cieszę
się, że może jednak się udało. Jeśli tak nie będzie to nic się nie stanie. Mamy
czas! – powiedział i pocałował mnie delikatnie w usta. – A teraz, przekonajmy
się jaka jest prawda.
Nie odstępował mnie na krok, wlazł za
mną nawet do łazienki. Patrzył, jak zdenerwowana rozrywam opakowanie i wyjmuję
test.
– Musisz wyjść! – powiedziałam w
końcu patrząc na niego wymownie.
Przewrócił oczami i uniósł ręce w
geście poddania się. Niechętnie wyszedł zostawiając mnie w końcu samą.
Denerwowałam się bardzo.
– No i jak? – usłyszałam zza drzwi
jego zniecierpliwiony głos, równo trzydzieści sekund później nim opuścił
pomieszczenie.
– Odejdź! – krzyknęłam.
– Ale dlaczego? – jęknął
niezadowolony.
– Nie wysikam się, wiedząc, że tam
stoisz! – prychnęłam.
Usłyszałam jakieś mamrotanie i jego
kroki zmierzające do pokoju. Odetchnęłam z ulgą i przystąpiłam do dzieła. Dwie
minuty później już wiedziałam. Wyszłam z łazienki i przeszłam do pokoju. Wojtek
nerwowo przechadzał się tam i z powrotem, przeczesując ręką rozpuszczone włosy.
Gdy tylko mnie zobaczył przemierzył pokój w dwóch susach i stanął tuż przede
mną?
– No i? – spytał zniecierpliwiony.
Głos miał jakoś dziwnie piskliwy.
Podałam mu test nic nie mówiąc. Ze
wszystkich sił starałam się zachować obojętny wyraz twarzy, mimo, że wewnątrz
cała dygotałam. Złapał zachłannie test w obie dłonie i spojrzał na niego.
Widziałam, jak marszczy brwi przyglądając się wynikowi.
– Dwie kreski! Co to znaczy? – spytał
w końcu sfrustrowany.
Dopiero wtedy uśmiechnęłam się
zadowolona.
– Będziesz tatusiem! Jestem w ciąży!
– Kocham cię! – krzyknął i łapiąc
moją twarz w obie dłonie pocałował mnie mocno i zachłannie.
*************************************************
No i? Jak Wam się podobają wspomnienia?
Wszystkich stęsknionych za Tomsonem zapraszam za tydzień ;-) no i znów spoiler ups...
Tomasz dzięki jeszcze raz wiesz za co :-D
Dziewczyno!! Co ty za horrory tu tworzysz?! :D nie bylo mnie tu 2 tyg a ty takie bajki tworzysz!! :P jak ja tesknie za Tomciem...;) czyżby Tomasz odnajdzie biedną Julię?? ;)
OdpowiedzUsuńWnosze sprzeciw!! Za wiele jest tych dni w tygodniu :P
Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :) buziaki :*
Zaczytana studentka
Tomson!! 💕no nareszcie... A co z Wozzem i Ewą... I kiedy Julce uda się uciec? Z wieloma pytaniami, niecierpliwie czekając pozdrawiam ! ;)
OdpowiedzUsuńRozdział rewelacyjny moja droga tak trzymać. Chorwacja piękny kraj polecam go nie tylko na wypoczynek ale i przygodę...Na poczatku jak czytałem te wspomnienia zdawało mi się że skopiowałaś omyłkowo tekst z poprzedniego rozdziału ale to był rewelacyjny zamierzony efekt. Przyjemnie się czytało ale dla mnie to za mało. Czekam do następnego tygodnia. Pozdrawiam serdecznie Tomek L.
OdpowiedzUsuńRozdział rewelacyjny i nareszcie Tomson wróci. Ale kiedy Julia ucieknie od tego Jacka? Czekam na następny rozdział...
OdpowiedzUsuńsuper rozdzial.Uwielbiam jak piszez. pozdro
OdpowiedzUsuńSuper że wróciłaś do wspomnień!!! to wszystko się tak urwało niewyjaśnione... jak zawsze rewelacja!!! ~Stała Czytelniczka
OdpowiedzUsuńNapięcie, czuje napięcie ⚡ A wiadomość że Tomson będzie w kolejnym rozdziale sprawia że JUZ CHCE MIEC KOLEJNY PIATEK!!! A tak w ogóle masz świetne pomysły... Te wspomnienia uzupełniają to czego my nie wiemy co było za nim się zaczęło dziać a jedno czesnie trzyma nas w napięciu co dalej Genialnie to wymyśliłas BOSKO ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie rozdiały od początku w dwa dni i nie mogłam sie oderwać. Jestem pod wielkim wrażeniem i ze zniecierpliwieniem czekam na dalszy ciąg ����
OdpowiedzUsuńNie wiem jak można tak genialnie pisać! Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :) Aaa i wreszcie pojawi się Tomson!
OdpowiedzUsuń