piątek, 29 stycznia 2016

#13

Obudził mnie ból głowy i czyjeś chrapanie. Na wpół śpiąco z jękiem przewróciłam się na drugi bok i otworzyłam oczy. Zamrugałam kilkakrotnie pewna, że nadal śnię. Ku mojemu zdziwieniu tuż obok leżał Wojtek. Natychmiast jak oparzona podniosłam się i usiadłam.

– Co ty tu robisz do cholery? – krzyknęłam.

Otworzył zaspane oczy i ziewnął przeciągle. Podniósł się i podparł na łokciu. Uśmiechnął się zadziornie, wbijając we mnie to swoje magnetyczne spojrzenie.

– To mój pokój i moje łóżko, więc w zasadzie to ja powinienem cię o to zapytać – powiedział wyraźnie rozbawiony.

Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że to nie moja sypialnia. Rozglądnęłam się szybko. Do tej pory nie byłam jeszcze w jego pokoju. Miałam totalny mętlik w głowie.

– Dobrze, w takim razie ja zapytam. Co tu robię do cholery?

– Nic nie pamiętasz? – zapytał kpiąco.

W głowie miałam jakieś strzępki wczorajszego wieczoru. Pokręciłam więc przecząco głową.

– Przyszłaś tutaj i żądałaś abym się z tobą kochał – powiedział, nachylając się ku mnie.

Poczułam jak cała krew odpływa mi z głowy. Po czym powraca powodując silniejszy ból i wielki rumieniec na policzkach. Co ja najlepszego zrobiłam? Boże, jeszcze nigdy w życiu nie było mi tak wstyd. Schowałam głowę w dłoniach, jak dziecko które chce się odgrodzić od świata.

– Czy my…? – Reszta nie mogła mi przejść przez gardło.

Wojtek natomiast doskonale się bawił. Zadowolony pokręcił głową i zrobił obruszoną minę.

– Hej, jestem dżentelmenem. Chyba nie myślisz, że mógłbym wykorzystać pijaną dziewczynę? Nawet jeśli bardzo tego chciała!

Ulżyło mi bardzo. Odetchnęłam już trochę spokojniej. Więc do niczego nie doszło! Nagle zobaczyłam moją sukienkę rzuconą niedbale koło drzwi. Szybko spojrzałam pod kołdrę. Miałam na sobie jakąś koszulkę.

– Kto mnie rozebrał? – spytałam prosto z mostu.

– Nie miałem z tym nic wspólnego! No może troszkę ci pomogłem, bo ugrzęzłaś. – Puścił do mnie oczko.

– Co było potem? 

Czekałam na koniec opowieści niczym złoczyńca na ogłoszenie wyroku.

– Potem grzecznie położyłem cię spać.

Przez chwilę analizowałam całą sytuację. Myślałam o tym co mogło by się zdarzyć, gdyby on nie zachował się tak przyzwoicie. Oczami wyobraźni widziałam siebie wchodzącą do tego pokoju, jego obejmującego i całującego mnie na przywitanie. Po całym ciele przeszły mnie ciarki. Stop, skoncentruj się na faktach – pomyślałam. Świadomość tego, że on leży tuż obok mnie skutecznie mąciła mi myśli.  Leżeliśmy pod wspólną kołdrą. Ja jedynie w bieliźnie i jego koszulce. Najwyraźniej zabrałam mu piżamę, gdyż sam spał nagi od pasa w górę. Po raz pierwszy widziałam go bez koszulki. Przygryzałam wargę i z ukosa mu się przyglądałam. Włosy miał w totalnym nieładzie, co dodawało mu chłopięcego uroku. Miałam ochotę wsunąć w nie ręce i jeszcze bardziej je zmierzwić. Tak bardzo chciałam go dotknąć! Zacisnęłam dłonie wbijając sobie paznokcie w skórę, aby tylko opanować tę pokusę. Nie ułatwiał mi tego. Patrzył na mnie w sposób, który jednoznacznie mówił, że myśli o tym samym co ja. Musiałam jednak wrócić na ziemię. Sytuacja od naszego ostatniego spotkania nie zmieniła się. On szukał przygód, a ja stabilizacji. Nie mógł mi dać tego, czego pragnęłam. Wczorajszej nocy najwyraźniej jednak pijana wersja mnie chciała zaszaleć! Pociągał mnie tak bardzo! Uwolniona z wszelkich zahamowań, postanowiłam dostać to czego pragnęłam. Byłam doprawdy żałosna i wściekła na samą siebie! Jak mogłam się tak zachować? Chciałam zapaść się pod ziemię ze wstydu.

– Możesz się odwrócić? – spytałam. – Muszę się ubrać i iść do domu.

– Nie krępuj się! I tak już wszystko wczoraj widziałem! – Zaśmiał się.

Posłałam mu wściekłe spojrzenie i rzuciłam poduszką w jego głowę. Szybko wyskoczyłam z łóżka. Koszulka na szczęście była na mnie o wiele za duża, zasłaniała więc co trzeba. Zgarnęłam sukienkę z ziemi i ostrożnie otworzyłam drzwi po prawej. Miałam nadzieję, że to łazienka. Nie pomyliłam się. Jedno spojrzenie w lustro mnie przeraziło. Zmyłam resztki makijażu, rozczesałam i zaplotłam włosy w warkocz. Na szafce znalazłam kilka gumek do włosów, pożyczyłam jedną. Sukienka była wymięta, ale nie miałam innego wyjścia. Gdy weszłam z powrotem do jego pokoju siedział na łóżku, już ubrany.

– Nie musisz nigdzie iść – powiedział.

– Oczywiście, że muszę! Nie powinno mnie tu być! Przepraszam cię bardzo, za swoje zachowanie. Proszę nie mów o niczym Adamowi. Gdyby chłopcy pytali to wyszłam w nocy, i nie było mnie tu! – Rozpaczliwie pragnęłam aby potwierdził moją wersję i dał mi alibi.

– Co do tego ma Adam? O czym ty mówisz? – spytał zaskoczony.

– Muszę już iść – powiedziałam i zabrałam z podłogi swoje szpilki.

– Odwiozę cię!

– Nie! – Prawie krzyknęłam. – Chcę zostać sama.

Wojtek popatrzył na mnie z urazą. Otworzyłam drzwi na korytarz. Spojrzałam na niego ostatni raz.

– Przepraszam!  – szepnęłam i zamknęłam drzwi.

Serce omal mi nie pękło. Ruszyłam korytarzem na palcach. Miałam nadzieję, że wszyscy jeszcze śpią. Szczęście mi sprzyjało, bo przez nikogo nie niepokojona wyszłam z Domu.

Cały dzień praktycznie przeleżałam w łóżku. Dopadł mnie kac gigant. I to nie tylko ten alkoholowy. Moralny był chyba jeszcze gorszy. To się budziłam, to zasypiałam.  Na szczęście miałam wolne mogłam więc sobie na to pozwolić. Wizja tego, że na następny dzień mam stanąć twarzą w twarz z Wojtkiem i resztą, lekko mnie przerażała. Ze strachu mój żołądek kurczył się uporczywie odmawiając jedzenia. Najchętniej oczywiście nie wychylałabym głowy spod kołdry, ale nie mogłam tego zrobić. Musiałam wypić piwo, które sama sobie uwarzyłam. Nie mogłam zrezygnować z pracy. Było już na to za późno. Na domiar złego Wojtek uporczywie bombardował mnie telefonami. Nie byłam w stanie z nim rozmawiać. Było mi tak bardzo wstyd! Ignorowałam więc wszystkie jego połączenia.

Wieczorem w samym środku kolejnej drzemki telefon znów zadzwonił. Tym razem był to Tomson. Odebrałam.

– Halo? – powiedziałam dość słabo.

– Dzień dobry bardzo Maleńka! – Przywitał się radosny jak skowronek.

– Chyba dobry wieczór! – powiedziałam, spoglądając na zachód słońca za oknem.

– Jak się zatem dzisiaj wieczorem czujesz? – spytał.

– Uhhh nie piję z wami więcej! – poskarżyłam się z pretensją.

– Czyli nie najlepiej? – Zaśmiał się tylko.

– Spadaj!

– Na pocieszenie dodam ci tylko, że u mnie też raczej kiepsko. W zasadzie to dopiero wstałem.

– Nie jest mi cię ani trochę żal. To wszystko wasza wina!

– Oj tam, oj tam! W końcu była okazja, co nie? Mały reset jeszcze nikomu nie zaszkodził!

– Mhm, powiedz to mojej wątrobie!

– A gdzieś ty się w ogóle podziała wczoraj, co? Jakoś średnio kojarzę fakt kiedy wyszłaś.

Serce mi mocniej zabiło! Więc nie wiedział gdzie nocowałam! Wojtek się nie wygadał!

– No pięknie! A jak coś by mi się stało, to co? Dopiero teraz zaczął byś mnie szukać? – Postanowiłam się z nim podroczyć.

– No fakt kiepski ze mnie ochroniarz! Wybaczysz mi?

Parsknęłam śmiechem.

– Dobranoc Tomson! – powiedziałam i rozłączyłam się.

Przynajmniej jeden kamień spadł mi z serca.

Na następny dzień wstałam skoro świt. Bądź co bądź miałam odespane chyba już na zbliżający się weekend. Chciałam być dobrze przygotowana. Więc spakowałam się skrupulatnie, nie zapominając o jakiejś sukience na „firmową” imprezę wytwórni. Lilly zdążyła mnie zaznajomić nieco z tematem, więc mniej więcej wiedziałam czego się spodziewać.

Godzinę przed planowanym wyjazdem byłam już w Domu, gotowa do drogi. Z sercem na ramieniu przekroczyłam próg. I wpadłam w istne pandemonium. Wszyscy krzątali się po domu z wyraźną ekscytacją. Jeden przez drugiego się przegadywał. W kuchni panował wielki harmider. Ledwo słyszałam własne myśli. Tomson biegał jak szalony szukając jakiejś specjalnej czapki. Baron zażądał ode mnie kawy. Lajan koniecznie chciał opowiedzieć mi jakiś najnowszy dowcip. Dziamas z żelazkiem w ręku domagał się, abym wyprasowała mu koszulkę. Torres ze Śniadym nagrywali wszystko telefonami. A Adam z błagalnym tonem prosił, żebym to wszystko ogarnęła. Istny dom wariatów.

Oczywiście jak przystało na dobrą asystentkę w mig sobie poradziłam. Zaparzyłam kawę śmiejąc się z żartów Lajana. Szybko wyprasowałam koszulkę Dziamasa, a na koniec znalazłam czapkę Tomsona. Złapał mnie w pasie i zakręcił mną w powietrzu, tak bardzo się ucieszył. Na koniec dał mi całusa w policzek, w podziękowaniu.

Gdy tylko Tomson wypuścił mnie z ramion, w końcu go zobaczyłam. Stał sobie jak gdyby nigdy nic z założonymi rękami opierając się o kuchenny barek i patrzył na mnie z pretensją, jakby był zazdrosny. Uznałam jednak, że musi mi się wydawać. Postanowiłam przełamać lody i podeszłam do niego.

– Cześć – przywitałam się grzecznie. – A ty czego potrzebujesz? Każdy ma dzisiaj po jednym życzeniu! – Uśmiechnęłam się zachęcająco.

Nastrój jednak miał dość kiepski, bo ledwo uniósł kącik ust w grymasie uśmiechu, po czym powrócił do swojej niewzruszonej pozy.

– Dziękuję bardzo, ktoś już sobie zabrał moje życzenie! – powiedział w końcu przez zęby.

Odrzucił mnie jego chłód. Próbowałam spojrzeć mu w oczy, ale ciężko było przyciągnąć jego spojrzenie, był zdecydowanie wyższy, więc patrzył swobodnie przed siebie, a ja nie byłam w stanie mu przeszkodzić. W dodatku nie miałam pojęcia o co jest zły. Gniewał się za moją nocną wizytę?

– No cóż! Przykro mi zatem. Kolejny raz odrzucasz to co mogłabym ci zaoferować! – powiedziałam kokieteryjne.

Zaryzykowałam, ale należało jak najszybciej wyjaśnić całe zajście i mój pijacki wybryk. Najlepszy sposób jaki przyszedł mi do głowy to obrócenie wszystkiego w żart.

Podziałało! W końcu na mnie spojrzał z zainteresowaniem.

– Dlaczego nie odbierasz moich telefonów? – zapytał.

Zdziwiłam się. Nie tego się spodziewałam. Sądziłam, że rzuci jakimś niewybrednym żartem na temat naszej wspólnej nocy, pośmiejemy się i atmosfera trochę się oczyści. On tymczasem był zły, bo nie miał ze mną kontaktu?

– Przepraszam. Czułam, zresztą nadal czuje taki wstyd, że bałam się z tobą rozmawiać! – Postawiłam na szczerość.

– Jak dzwonił Tomson to odebrałaś! – powiedział z przyganą.

Nie wierzyłam własnym uszom. Aż potrząsnęłam głową z niedowierzaniem. Rozmowa skierowała się absolutnie na zupełnie inne tory niż zakładałam. Ale dlaczego mieszał w to wszystko jeszcze Tomsona?

– Nie słyszałeś co powiedziałam? Popełniłam błąd i jest mi wstyd przed tobą!

– Zupełnie nie potrzebnie.

– A ty zupełnie nie potrzebnie wściekasz się nie wiadomo o co! – wypaliłam w końcu, mocno już zdenerwowana.

– Myślałem, że zmieniłaś zdanie.

– Na jaki temat? O czym ty mówisz do cholery?!

Patrzyliśmy na siebie przez chwilę jak dwa wściekłe byki w dwóch przeciwnych rogach ringu. W końcu jednak skapitulował i spuścił wzrok. Nie do końca rozumiałam co się właśnie wydarzyło.

Adam ogłosił zbiórkę. Wojtek więc ruszył w kierunku drzwi, zostawiając mnie kolejny raz bez wyjaśnień i z mocno rozdartym sercem. Patrzyłam jak odchodzi i mija się z Torresem. Nie widziałam już jego twarzy, ale cała jego postawa mówiła wyraźnie, że jest wściekły. Zacisnął pięści i sztywnym krokiem przemierzał hol. Potrafiłam sobie wyobrazić jak zaciska właśnie szczęki i robi zaciętą minę.

– A tego co ugryzło? Coś nie tak między wami? Pokłóciliście się? – Torres wyrwał mnie z zamyślenia.

Przeniosłam na niego wzrok. Patrzył na mnie, przenikliwie mi się przyglądając.

– Nie ma żadnych nas! – powiedziałam dobitnie.

– Ale jak to? Przecież widziałem cię wczoraj rano jak wychodziłaś z jego pokoju. Tylko mi nie mów, że zdążył już wszystko spieprzyć!

– Widziałeś mnie? – spytałam spanikowana. – Mówiłeś o tym komuś?

– Nie. A to jakaś tajemnica?

– Boże to wszystko jest takie frustrujące! – powiedziałam. – Najpierw Tomson a teraz ty będziesz mnie przepytywał?

– No my Tomki już tak mamy. Lubimy się wtrącać w nie swoje sprawy – powiedział i roześmiał się. – Przepraszam, nie chciałem być wścibski. Zachowam tą wiedzę dla siebie.

– Dziękuję – odpowiedziałam z wdzięcznością.

Wsiadając do busa od razu odszukałam go wzrokiem. Siedział z przodu i z zaciętą miną spoglądał przez okno. Gdy koło niego przechodziłam nie odwrócił głowy nawet o milimetr. Za to Tomson z szerokim uśmiechem na twarzy poklepał wolne miejsce obok siebie. Usiadłam więc koło niego.

– Dziękuję, że zająłeś mi miejsce. Z przodu strasznie wieje chłodem – powiedziałam na tyle głośno aby Wojtek usłyszał.


Chciałam go sprowokować. I udało mi się. Prychnął z niedowierzaniem i pokręcił głową, po czym ostentacyjnie założył słuchawki na uszy. A niech go cholera! Gubiłam się już w jego reakcjach. Był dla mnie zagadką. Nie rozumiałam go!



**************************************************************
Cześć i czołem :-)
Dzisiaj dedykacja dla GirlDreams - bardzo lubię Twoje komentarze :-)
Prosiłam o dwa razy więcej komentarzy i dostałam. Dzięki wam bardzo! Nie przestawajcie mnie motywować! Wasze opinie dużo dla mnie znaczą.
Klaudii mojej super Menagerce chciałam jeszcze raz podziękować za piękny kolaż :-) Mam nadzieję, że wam podoba się równie mocno jak mi.
Niecierpliwie czekam na wasze opinie co do tego rozdziału....


14 komentarzy:

  1. To już wszystko wiadomo! Wozzik nie wie nawet co jest w umowie, czyli za jakiś czas się to wyjaśni :p
    Torres agent na propsie zawsze haha taki niewidzialny.
    Wozzik tak słodko zazdrosny, hmm może niech się poszarpią to doda romantyczności bo w trakcie mogą przerwać, wpaść w swoje ramiona i buzi heheh a potem odkleją się i siebie i znowu się poklocą XD JEST MOC :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny! Pozostaje tylko czekac na kolejny! =D Poprosze wiecej watku Torresiaka =D /Angela Maćkowiak

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja dziękuję za wątek z Torresem ;) Jak zawsze czytało się świetnie!! A.

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawdę wspaniałe! Uwielbiam to czytac jednak... czy nie da się może.... pisać troszkę dłuższych? Są na prawdę tak wciągające że po każdym czuć straszny niedosyt :) Masz talent! / W.Ł

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział super. Tomsik jakie zarąbczaste poczucie humoru,Torres jak Detektyw Gadżet zawsze na tropie ;) obrażony wozz długo nie wytrzyma. :). Czekam aż sprawa z umową się wyjaśni i będzie big lov ;) Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo dziękuję za dedyk kochana jak miło cieszę się ,że lubisz czytać moje komentarze.Rozdział jak zwykle powala Wozz ten dżentelmen ,ale zabawny.Zazdrość musi być he he.Te Tomsona rozgrywki cały czas w pobliżu bohaterki.Torresiak widział Julię no fajnie fajnie.Wojtek chyba nie wie co tam w umowie piszczy a jak się dowie to będzie zaskoczenie i co się wydarzy dalej.Kolaż piękny dobrze się prezentuje dobra robota Klaudia robisz fajne rzeczy.Ta końcowa sytuacja z Tomsonem wolnym miejscem i odpowiedzią bohaterki prowokacja udana fajny trik i reakcja Wojtka genialne.Podsumowując kolejny naprawdę dobry rozdział zaskakujesz dzieję się czyta się to z uśmiechem na ustach i czeka się z niecierpliwością na następny rozdział.Pozdrawiam :) (girl dreams)

    OdpowiedzUsuń
  7. Julia Szarzyńska30 stycznia 2016 11:15

    Ty masz talent w pisaniu oby tak dalej bo robi się ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz naprawdę wielki talent. Czekam na każdy rozdział z niecierpliwością. Trzymam kciuki za dalsze pisanie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak zwykle super napisane, znow niecierpliwie czekam na kolejne rozdziały :-) / O. K. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Typowa dziewczyna, sprowokować, zezłościć :D. Nie mogę się doczekać tego rozwinięcia akcji z Tomsonem i zazdrości zapewne Wojtka o niego. Tak w końcu odważyłam się skomentować, pozdro, Wiktoria :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Mega talent. To jest super. Tylko nie wyjaśniaj za szybko i jeszcze wymyśl parę trudnych spraw. Nie kończ tego za szybko. Super to się czyta 😘😄

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo mi sie podoba sposob w jaki piszesz. Odcinek jak zawsze ciekawy i zniecierpliwoscia czekamy na kolejny.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Co do kolażu - zajebisty jest :-D
    Bardzo mi się podoba
    Ten chaos, kiedy wpadła do domu XD
    Baron zażądał kawy, ten koszuli, ten czapki... XDXDXD
    Naprawdę genialnie wychodzą Ci te rozdziały!
    Na wesoło, z lekkim przymrużeniem oka ;-D
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału *___*
    Oraz zapraszam do mnie :-*
    http://you-are-not-alone-i-am-sorry.blogspot.com/
    Standardowo xD
    Kisses
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  14. xddddd ten chaos w domu... XDDD no serio przeszlas sama siebie <3

    OdpowiedzUsuń