piątek, 8 stycznia 2016

#10

Następnego dnia była niedziela. Wojtek zapowiedział mi wcześniej, że nie będzie mógł rozmawiać, aż do wieczora. Czekał mnie więc długi dzień w samotności. Pogoda była bardzo ładna, postanowiłam więc wybrać się na spacer dla zabicia czasu. W zasadzie byłam już gotowa do wyjścia, gdy zadzwonił telefon.

– Puk puk. – Usłyszałam w słuchawce Wojtka.

– Kto tam? – odpowiedziałam, śmiejąc się.

– To ja, twój rycerz o pani. Stoję u twych wrót i kołaczę!

Z wrażenia upuściłam telefon. Wpadłam biegiem do przedpokoju i otwarłam z impetem drzwi. Był tam! Stał sobie jak gdyby nigdy nic, taki przystojny, sexowny, zupełnie nieświadomy tego co właśnie działo się w moim sercu. Ubrany był w sportowe buty, czarne obcisłe spodnie i koszulę w czerwono-czarną kratę, podciągniętą do łokci. Na szyi miał zawieszony znany mi już łańcuch z wielkim krzyżem. Na głowie ciasno zawiązana bandanka, ukrywała jego falujące włosy. Kilkudniowy zarost dopełniał idealnie jego image. Z wrażenia poczułam jak miękną mi kolana. Uśmiechał się i patrzył na mnie.

– Niespodzianka! – powiedział i rozłożył ramiona, w które sekundę później wpadłam.

– Naprawdę tu jesteś – wyszeptałam, wtulając mu nos szyję i wdychając jego piękny zapach.

Objął mnie swoimi silnym ramionami i delikatnie gładził po plecach.

– Jestem Maleńka! Ale to nie koniec niespodzianek, wejdźmy do środka.

Niechętnie odkleiłam się od niego i zaprowadziłam do salonu. Oczywiście kulturalnie zaproponowałam coś do pica, machnął jednak ręką i kazał usiąść obok siebie. Tak bardzo spragniona jego dotyku usiadłam najbliżej jak się dało. Całe moje ciało wibrowało i drżało. Świadoma tego co obiecał mi zaledwie dzień wcześniej, nie potrafiłam nad sobą zapanować. Ręce mi się trzęsły, żołądek podszedł do gardła, a serce waliło jak oszalałe. Wojtek zaczął mówić o nagłej zmianie planów, które pozwoliły mu przyjechać wcześniej. Z trudem skupiałam się na jego opowieści. Cały czas zastanawiałam się czy zamierza spełnić swoją obietnicę akurat dziś. Jednak oprócz krótkiego całusa na powitanie, nie szukał kontaktu cielesnego.

– A teraz niespodzianka numer dwa – powiedział, sięgając do tylnej kieszeni spodni.

Podał mi zawinięte w papier małe, płaskie pudełeczko. Zaciekawiona rozdarłam szybko opakowanie. W środku była płyta. Spojrzałam na niego zaskoczona. Mówiłam mu w dniu kiedy się poznaliśmy, jak bardzo zależy mi na tej właśnie płycie. Była dostępna tylko w Anglii, a ja nie zdążyłam jej kupić przed wyjazdem. Byłam naprawdę zaskoczona. Zapamiętał i zadał sobie trud aby ją zdobyć dla mnie!

– Dziękuję – powiedziałam uradowana i zarzuciłam mu ręce na szyję, przytulając go mocno.

Pociągnął mnie i usadził sobie na kolanach. Ośmielona tym gestem, przywarłam wargami do jego ust. Oddał pocałunek, jednak tylko na krótką chwilę. Odsunął się ode mnie delikatnie, ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu.

– Jeszcze nie teraz – powiedział, gasząc moje rozbuchane emocje. – Teraz niespodzianka numer trzy. – Wyszczerzył zęby w uśmiechu.

Przewróciłam oczami i zeszłam z jego kolan. Co to wszystko miało znaczyć do cholery? Doprowadzał mnie do białej gorączki!

– Mam dla ciebie propozycję pracy – wypalił.

– Co takiego? – spytałam zdziwiona.

– Pożyczyłem i przekazałem twoje CV komu trzeba. Nadajesz się idealnie do tej pracy. Rozmowa to tylko formalność. Dogadacie się, jestem tego pewny – trajkotał, wyraźnie rozemocjonowany.

– Hej, zaraz po kolei. Co to za praca? – dopytywałam.

– Wszystkiego dowiesz się później. Na razie nie mogę ci zdradzić więcej szczegółów.

– Nie rozumiem. Dlaczego nie możesz? – pokręciłam głową.

Wojtek nagle spoważniał. Odetchnął ciężko i spojrzał mi prosto w oczy.

– Już najwyższa pora abyś się wszystkiego dowiedziała. Ale zamiast opowiedzieć, chciałbym ci po prostu wszystko pokazać. Musisz w końcu poznać całą prawdę. Przepraszam, że dopiero teraz.

– Jaką prawdę? – spytałam zdezorientowana i lekko już zdenerwowana. Miałam kompletny mętlik w głowie. – Co ty przede mną ukrywasz? – Przeraziłam się już nie na żarty.

– Wszystko się wyjaśni dzisiaj. Teraz muszę się już zbierać, zabiorę samochód. O dziewiętnastej przyjedzie po ciebie mój znajomy i zawiezie cię na miejsce. Tam wszystkiego się dowiesz.

Wstał, złapał moją rękę i pociągnął do drzwi. Patrzył na mnie przez chwilę, głaszcząc mój policzek.

– Będę tam na ciebie czekał! Przyjedziesz prawda? – zapytał.

– Dobrze – powiedziałam, choć serce miałam pełne obaw.

Gdy wyszedł osunęłam się po ścianie i usiadłam na podłodze. Co takiego on ukrywał? Budziło się we mnie bardzo złe przeczucie. Spojrzałam na zegarek. Do wyjścia zostały mi dwie godziny. Postanowiłam więc wziąć prysznic i przygotować się do tego co zaplanował. Włączyłam nową płytę i pełna obaw zaczęłam się szykować.

Tuż po dziewiętnastej usłyszałam pukanie do drzwi. Pospiesznie je otworzyłam.

– Cześć, przysłał mnie Wozz – powiedział chłopak stojący na progu.

– Kto cię przysłał? – zapytałam w pierwszym odruchu.

– Eee, Wojtek znaczy – poprawił się. – Jestem Robert. – Wyciągnął rękę w geście przywitania.

Wymieniliśmy uprzejmości i chwilę później siedzieliśmy już w samochodzie. Robert okazał się niezbyt rozmownym towarzyszem. Po kilku próbach nawiązania z nim jakiegoś dłuższego dialogu, dałam sobie w końcu spokój. W głowie piętrzyły mi się różne myśli. Wozz! Czego jeszcze o nim nie wiedziałam? Kim on był, do cholery? Po co ta cała szopka? Czego miałam się dowiedzieć?

Po kilkunastu minutach jazdy, Robert zaparkował samochód na jakimś parkingu, w centrum miasta. Rozejrzałam się zaciekawiona.

– Co tu robimy? – spytałam.

– Ja jestem tylko szoferem, ty idziesz na koncert.

– Na jaki koncert? – Byłam już mocno zbita z tropu.

– Hej, nie męcz mnie. Nie mogę nic powiedzieć. Zabronił mi. Zaraz się wszystkiego dowiesz. Po prostu idź na koncert, baw się dobrze. Później idź na backstage, z tym wejdziesz wszędzie. – Machnął mi przed nosem kawałkiem plastiku, zawieszonym na smyczy.

– A Wojtek? – spytałam, coraz bardziej zaskoczona.

– Wojtek już tam jest, na pewno go nie przeoczysz – powiedział i uśmiechnął się dziwnie.

Odpalił samochód dając mi do zrozumienia, że powinnam już wysiąść. Więc wysiadłam, trzaskając drzwiami nieco za mocno.

Rozejrzałam się i od razu zauważyłam małą grupkę ludzi stojącą pod jakimś klubem. Ruszyłam więc w tamtym kierunku. Podając bramkarzowi wejściówkę trzęsły mi się ręce, byłam tak zdenerwowana. W mojej głowie pojawiły się pewne przypuszczenia. Ale absolutnie nie chciałam ich dopuszczać do głosu.

W środku była już masa ludzi. Głównie płci żeńskiej. Przeciskałam się przez tłum, próbując wypatrzyć Wojtka. Było jednak dosyć ciemno i nie wiele było widać. Próbowałam dodzwonić się do niego, jednak nie mogłam złapać zasięgu. Zrezygnowana spytałam stojących obok dziewczyn, jaki zespół będzie występował. Spojrzały na mnie zdziwione, ale chórem odpowiedziały:

– Afromental zapamiętaj! – Po czym zachichotały rozbawione.

Nazwa oczywiście nic mi nie mówiła. Już chciałam zacząć się wycofywać, gdy wszystkie światła zgasły. Tłum zapiszczał i zafalował w oczekiwaniu. Na scenę w ciemnościach zaczęli wchodzić pojedynczo członkowie zespołu, każdy z nich witany był okrzykami i brawami. Gitarzysta zaczął grać i nagle z głośników usłyszałam tak dobrze znany mi głos, śpiewający:

United soldiers!
I think I just hear the...

Bomb! Comin' from the sky
Way up high
Bringin' Afromental sound
Bomb! Comin' from the sky
So you better watch out
It's gonna blow your mind.

Wojtek wkroczył na scenę!

W jednej sekundzie moje serce stanęło. Nagle wszystko stało się jasne. Wszystkie puzzle ułożyły się w całość. Niemal usłyszałam jak coś kliknęło w mojej głowie. Zrozumiałam skąd brało się jego wcześniejsze dziwne zachowanie, dlaczego ukrywał się pod kapturami, kapeluszami i wielkimi okularami. I stało się jasne skąd tyle wiedział o muzyce. Był artystą! Sądząc po tłumie szalejących fanów, gwiazdą na polskiej scenie muzycznej. A ja naiwnie myślałam, że jest kimś w rodzaju dźwiękowca! Tylko tyle zdążyłam wydedukować z wszystkich naszych rozmów. Kompletnie źle zinterpretowałam te cząstkowe informację którymi mnie raczył. Zwykle wykręcał się, lub zmieniał temat gdy pytałam czym się zajmuje. Jak mogłam się nie domyślić, po jego popisie wokalnym w mojej kuchni? Intuicja mnie totalnie zawiodła.  I dlaczego, do cholery, nie powiedział nic wcześniej? Dlaczego to ukrywał? Poczułam jak łzy palą mnie pod powiekami.


******************************************************************

Witajcie :-)
Rozdział z dedykacją dla Natalii, która dzielnie komentuję każdy post :-*
Doskonale wiem czego się spodziewałyście w tym rozdziale, ale, ale, ale nie może być przecież cały czas tak cukierkowo i uroczo....
Czekam na komentarze....

13 komentarzy:

  1. No dobra, podejście drugie....MAJĄ SIĘ KOCHAĆ AŻ ZDECHNĄ Z MIŁOŚCI hahhahahaha oczywiście żartuje XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale kochany.. :) i też popieram Klaudie! :D czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z każdym rozdziałem coraz bardziej uzależniam się od tej historii!
    Mocno wciąga!
    Czekam na więcej!:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu. Kompletne zaskoczenie! Szczena mi opadła jak skończyłam czytać :D Rozdziały wciągają ;) Mam nadzieje, że następny będzie szybko haha :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Super jest ten rozdział :D czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział adekwatny do tytułu "The Bomb" BOMBA :) sytuacja zaczyna się rozwijać oby tak dalej!! Czekam z niecierpliwością na kolejny :) Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  7. Od niedawna zaczęłam czytać twojego bloga i powiem ci, z każdym rozdziałem zaskakujesz! ;) Bardzo mi się podoba twoja historia, pisz dalej i dalej i nie przestawaj! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super ten rozdział wkońcu się coś rozwiązuje robi się ciekawie to lubię fajnie że wplatasz zajebiste piosenki świetna ta niespodzianka z płytą i w ogóle.Naprawdę czyta się to z wielką przyjemnością i chcę się czytać więcej i więcej :) (girl dreams)

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba najlepszy blog z opowiadaniem o Afromental jaki czytałam! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ��

    Pozdrawiam
    //Afroświr

    OdpowiedzUsuń
  10. zajebisty rozdział czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo się cieszę, że piszesz dłuższe rozdziały! Świetny! ;) Czekam na kolejny i zapraszam do siebie;
    http://afropsychiatryk.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Sorka, że dopiero teraz, ale jestem i komentuję :-D
    No nareszcie się dowiedziała! Najwyższa pora!
    Oj nie płacz, tylko się ciesz, że masz takiego zajebistego faceta!
    I tańcz! I baw się dobrze na tym koncercie!
    Powiem Ci, że zarąbiście to wplotłaś :-D
    Fajjowo wyszło i czekam na NEXT!!!
    <333
    xxx

    OdpowiedzUsuń