W całej stercie obaw na samym
szczycie pojawił się Jacek. Gdy byłam z Wojtkiem czułam się bezpiecznie. Prawie
zapomniałam o wczorajszym incydencie. Jednak zostając sama, powrócił do mnie
znajomy strach. Zamknęłam szczelnie drzwi i chwyciłam komórkę. Z duszą na
ramieniu wykręciłam numer do jego mamy.
Nie wiedziałam jak zareaguje na mój
telefon. W ostatnich miesiącach nasze stosunki dość mocno się oziębiły.
Szukając ratunku dla mojego związku udałam się do niej z opowieścią tego co
wyczynia jej syn. Wysłuchała mnie, ale nie chciała się wtrącać w nasze sprawy.
W głębi ducha jednak czułam jedno – nie uwierzyła
mi. Był jej jedynym, ukochanym dzieckiem i absolutnie nie potrafiła pojąć, że
jest zdolny do czegoś złego. W końcu gdy podniósł na mnie rękę, pojechałam do
niej by zobaczyła do czego jest zdolny. Nie wiem czego się spodziewałam, chyba
po prostu chciałam utrzeć jej nosa, gdy już wszystkie tamy we mnie runęły.
Powiedziałam jej o naszym rozstaniu. A ona dała mi do zrozumienia tylko jedno,
że jestem tchórzem i prawdopodobnie nigdy nie kochałam prawdziwie jej syna, bo
gdyby tak było, to walczyłabym o niego.
W gardle rosła mi coraz większa gula
słuchając przeciągłych sygnałów łączenia w komórce.
– Halo? – usłyszałam w końcu znajomy
głos.
– Dzień dobry, mówi Julia.
– Ach to ty! – powiedziała
zrezygnowana.
– Był u mnie wczoraj Jacek –
powiedziałam zdenerwowana.
– Tak wiem, mówił mi! Odradzałam mu
ten cały pomysł z wyjazdem po ciebie, ale się uparł. W sumie to jednak dobrze
się stało! W końcu zrozumiał, że nie jesteś go warta – wysapała wściekle.
Cała się trzęsłam ze złości i
bezradności. Wiedziałam jednak, że żadne tłumaczenia nie zmienią jej poglądów.
A ja musiałam tylko poznać odpowiedź na jedno pytanie.
– Czy on wrócił już do domu? –
spytałam.
– A co? Miał zostać i błagać cię na
kolanach żebyś wróciła? – krzyknęła. – Chyba, nie myślisz, że nadal chciałby
być z tobą po tym, kogo u ciebie zobaczył? Niedoczekanie twoje! Wrócił do domu.
On nie chce cię już znać dziewczyno, więc pogódź się z tym!
– Dziękuję pani bardzo, już się z tym
pogodziłam jakiś czas temu. Do widzenia – powiedziałam najuprzejmiej jak
potrafiłam i szybko się rozłączyłam, nie dając jej czasu na odpowiedź.
Uśmiechnęłam się do telefonu jak
wariatka. A więc wrócił! Uf, odetchnęłam z ulgą. Poczułam się wolna i
bezpieczna. Kamień spadł mi z serca. Moją radość zakłócały jedynie odrobinę
ostatnie słowa Wojtka. I ta piosenka którą zanucił! O co mu chodziło?
Postanowiłam jednak nie przejmować się na zapas. W końcu obiecał wyjaśnić
wszystko.
Wzięłam długi i kojący prysznic,
który poprawił mi jeszcze bardziej nastrój. Miałam ochotę przenosić góry.
Zamiast tego jednak postanowiłam w końcu zaopatrzyć moją lodówkę. Nadal nie
mogłam uwierzyć, że pod blokiem stoi samochód Wojtka. W podskokach zbiegłam na
parking. Ręce mi się trzęsły gdy otwierałam drzwi. Wsiadłam do środka i
momentalnie się uśmiechnęłam. Poczułam jego zapach i westchnęłam zadowolona.
Otworzyłam schowek i zajrzałam do niego. W środku piętrzyły się stosy płyt CD,
a na górze faktycznie leżał dowód rejestracyjny. Nie chciałam szperać w jego
rzeczach, ale nie mogłam się powstrzymać. Właściciel: Wojciech Łozowski przeczytałam
i uśmiechnęłam się szeroko.
Następnego dnia obudziłam się dość
wcześnie. W planach miałam mały jogging i poszukiwanie pracy. Coraz bardziej zasmucał
i martwił mnie praktycznie znikomy odzew na moje CV. Miałam naprawdę bogate
doświadczenie zawodowe, mogłabym je wykorzystać na rodzimym gruncie, niestety
poważnych ofert było brak. Nim jednak zdążyłam się poddać melancholii
zauważyłam smsa na komórce. Wiadomość od Wojtka wysłana w nocy:
Mam nadzieję, że Cię nie obudzę, chodź bardzo bym chciał teraz z Tobą porozmawiać.
Jeśli nie śpisz, zadzwoń proszę. Ja dopiero kładę się spać L.
Gęba od razu mi się uśmiechnęła. Było
za wcześnie aby do niego dzwonić, postanowiłam dać mu jeszcze pospać. Mała
przebieżka po parku i pyszne śniadanko wprawiły mnie w dobry nastrój. Była już
jedenasta więc w końcu odważyłam się zadzwonić. Nie odebrał jednak. Byłam nieco
zawiedziona. Wystukałam więc smsa.
Dzień dobry jak się spało? Czy jeszcze śpisz?
Odłożyłam telefon i czekałam gapiąc
się na niego. Nie wiem jak długo tak
siedziałam. W końcu zrezygnowana brakiem odzewu postanowiłam zająć się czymś
bardziej pożytecznym. Zabrałam się w końcu za dokończenie rozpakowywania pudeł.
Później przeglądnęłam oferty pracy. Ugotowałam i zjadłam obiad. Zrobił się
wczesny wieczór, a moja komórka nadal milczała. Nie chciałam popadać w paranoję,
ale niestety coraz bardziej udzielała mi się panika. W głowie kołatały mi się miliony
pytań. Co jeśli się nie odezwie? Powinnam jeszcze raz do niego zadzwonić? Dlaczego
on do cholery nie dzwoni? Moja wyobraźnia podsuwała mi różne absurdalne
scenariusze. Zgubił telefon? A jeśli coś
mu się stało? Ale najgorsza była myśl, że kompletnie o mnie zapomniał i nic go
nie obchodzę. W sumie nic sobie nie obiecywaliśmy, powinnam była więc podejść
do sprawy bardziej racjonalnie. Ale niestety, uczucie które mną zawładnęło nie
miało nic wspólnego z rozsądkiem. Czułam się jak kompletna, skończona idiotka.
Telefon zadzwonił krótko przed
dwudziestą pierwszą. Gdy w końcu usłyszałam znajomą melodyjkę, aż podskoczyłam.
– Dzień dobry panu, a w zasadzie
dobry wieczór! Jeśli dzwoni pan w sprawie kupna auta to ogłoszenie nadal
aktualne! – wypaliłam.
Wojtek po drugiej stronie roześmiał
się do słuchawki.
– Czy to zemsta za skasowanie twojego
samochodu?
– O tak! Chętnie się zamienię, ty
weźmiesz moją kupę złomu a ja twoje cacko – przekomarzałam się.
– Przepraszam, chciałem odezwałem się
rano, ale padł mi telefon a zapomniałem ładowarki.
– Hej, nie musisz się tłumaczyć – powiedziałam,
nie chciałam aby poznał jak bardzo czekałam na ten telefon. W słuchawce
usłyszałam nagle jakiś ogłuszający pisk, łomot i różne głosy rozchodzące się
echem. Musiałam na chwilę odstawić telefon od ucha. – Gdzie ty jesteś? Brzmi to
jak byś wpadł w czeluścia piekieł!
– Przepraszam, jestem eeee… na
koncercie – odchrząknął. – Chciałem tylko się przywitać, bo dorwałem ładowarkę.
Zadzwonię później, jeśli mogę oczywiście? – spytał.
– No dobrze panie Łozowski, dobiliśmy
targu. Pan zadzwoni później, a ja nie sprzedam pana samochodu.
– Umowa stoi – roześmiał się i
rozłączył.
Przez kilka dni mój cykl dobowy nie
uległ większej zmianie. Jogging, śniadanie, szukanie pracy, obiad, małe
sprzątanie. Jednak większość tych czynności wykonywałam ze słuchawką przy uchu.
Rozmowy z Wojtkiem ciągnęły się długimi godzinami i żadne z nas nie miało
świadomości jak bardzo ucieka nam przy tym czas. W jeden dzień zaczęliśmy
rozmawiać przy śniadaniu a skończyliśmy gdy była już pora obiadowa. W zasadzie
rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Śmialiśmy się, wygłupialiśmy, ale były
również tematy wymagające powagi. Zawsze gdy kończyliśmy rozmawiać, miałam
ochotę natychmiast do niego oddzwonić, bo nagle przyszła mi do głowy myśl,
którą koniecznie chciałam się z nim podzielić. Dosłownie bujałam w obłokach.
Roztargnienie jakie mnie dopadło doprowadziło do mocnego uszczuplenia moich
naczyń. W przeciągu trzech dni rozbiłam więcej kubków i szklanek niż w całym
dotychczasowym życiu! Mogliśmy przegadać pół nocy, a ja nie odczuwałam
zmęczenia. Oczywiście dobrze wiedziałam co się dzieje. Moje uczucie rosło w
siłę. Jeśli tylko nie rozmawiałam z nim, to moje myśli i tak krążyły wokół
niego.
Czwartego dnia jego wyjazdu nie
wytrzymałam. Było już dość późno, leżałam w łóżku i nagle ogarnął mnie wielki
smutek.
– Tęsknie za tobą! – pożaliłam się w
słuchawkę.
– Maleńka, nawet nie wiesz jak bardzo
ja tęsknie za tobą! – powiedział z wielkim żalem w głosie.
Zaschło mi w ustach, a w gardle
poczułam wielką gulę.
– Powiedz mi jak bardzo! – poprosiłam
cicho.
– Mam ochotę rzucić wszystko, wsiąść
do samochodu i pokonać te setki dzielących nas kilometrów. Chciałbym stanąć
przed tobą, popatrzeć ci głęboko w oczy, przytulić cię, poczuć twój zapach i pocałować
cię mocno, a potem… – zawahał się na moment i przełknął głośno ślinę – potem
chciałbym kochać się z tobą długo i namiętnie.
Moje serce stanęło na chwilę. Po czym
z wielkim łomotem ruszyło do pracy pompując jak szalone. Do tej pory nigdy nie
rozmawialiśmy o naszych uczuciach tak otwarcie. Słuchając jego szybkiego i
urywanego oddechu w słuchawce poczułam rumieniec na policzkach. Moja wyobraźnia
zaczęła już działać i to co podsuwała mi do głowy sprawiło, że poczułam ucisk w
dole brzucha, a całe moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz.
– Obiecaj mi coś – odezwałam się w
końcu.
– Co? – powiedział ochryple.
– Gdy tylko to będzie możliwe,
przyjedziesz i zrobisz wszystko to co mi teraz powiedziałeś – wyszeptałam.
– Obiecuję – usłyszałam w odpowiedzi.
*************************************************************************
Witajcie w Nowym Roku! Dla wszystkich życzenia spełnienia marzeń i oby ten rok był lepszy od poprzedniego!
Rozdział z dedykacją dla M. bardzo się ucieszyłam, że ktoś rozpoznał ten cytat ;-*
A jak wam się podobał ten rozdział? Czekam na komentarze :-)
Pozdrowienia...
Super jak zwykle ;) Chce kolejny jak najszybciej :D
OdpowiedzUsuńSuper!!!:D z niecierpliwością czekam na następny ;) :) :D
OdpowiedzUsuńSłodki Boże! Jak jej powiedział o uczuciach, a ona chce to wcielić w życie <3
OdpowiedzUsuńNiech się kochają przez następny cały rozdział ! No dobra, na wstępie mogą być w kinie czy na jakieś kolacji ha ha :D
Proszę Cię, daj już następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba akcja zaczyna się rozwijać.Czyta się to z uśmiechem na ustach rozdział znakomity ta ich rozmowa najlepsza.Dzieje się i czuję że będzie się dalej działo jesteś genialna. Nie mogę się doczekać co będzie dalej. (girl dreams)
OdpowiedzUsuńRozdział super z resztą jak zawsze, czekam na następny. Już się nie mogę doczekac :) bardzo dziękuję za dedykację, nie spodziewłam się bardzo mi miło. Ale wracając do bloga to na prawdę masz talent do pisania i oby tak dalej!! :)) Pozdrawiam M.
OdpowiedzUsuńTo jest genialne naprawdę, nie przepadam za miłością od pierwszego wejrzenia, ale czytanie o tym jest wspaniałe XD ...Julka nie wie kim jest Wojtek prawda? Bo chyba gdyby wiedziała to mogłoby ją zaskoczyć ;')
OdpowiedzUsuńBoże jakie to słodkie!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny <3
Uwielbiam tego bloga! Nie wiem co napisać, bo jestem pod wielkim wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńTak jak napisałaś w odpowiedzi na mój ostatni komentarz: ciężko mnie zadowolić. Prawda, jestem wybredna i wymagająca, za dużo w życiu przeczytałam.
OdpowiedzUsuńTen rozdział już trochę bardziej mi się podobał, zwłaszcza końcówka :D ALE... dziwi mnie jedno. Skoro Julkę tak zastanawia, co za tajemnicę ma Wojtek, to dlaczego nie przeszukała internetów? Nawet jak nic nie podejrzewa, to jest wspaniałe źródło takich informacji. Byłoby lepiej, gdyby dowiedziała się sama, zawsze to powód do kłótni ;) (Jak się okazuje, sielanki też nie lubię ;p)
Dlaczego nie przeszukała internetów? :-) No dobra, mały spoiler - będzie sobie pluć w brodę, że tego nie zrobiła! ;-) Pozdrawiam...
UsuńHahahah, może być :D Ale i tak wolałabym, żeby dowiedziała się sama ;D
UsuńPs. U Majki i Barona pojawił się kolejny post, więc zapraszam na www.the-voice-of-love.blogspot.com ;)
Jeeejku jakie to jest słodkie " Mam ochotę rzucić wszystko, wsiąść do samochodu i pokonać te setki dzielących nas kilometrów. Chciałbym stanąć przed tobą, popatrzeć ci głęboko w oczy, przytulić cię, poczuć twój zapach i pocałować cię mocno, a potem… – zawahał się na moment i przełknął głośno ślinę – potem chciałbym kochać się z tobą długo i namiętnie." <333
OdpowiedzUsuńSuper wpis. Pozdrawiam i czekam na więcej.
OdpowiedzUsuń