piątek, 1 stycznia 2016

#9

W całej stercie obaw na samym szczycie pojawił się Jacek. Gdy byłam z Wojtkiem czułam się bezpiecznie. Prawie zapomniałam o wczorajszym incydencie. Jednak zostając sama, powrócił do mnie znajomy strach. Zamknęłam szczelnie drzwi i chwyciłam komórkę. Z duszą na ramieniu wykręciłam numer do jego mamy.

Nie wiedziałam jak zareaguje na mój telefon. W ostatnich miesiącach nasze stosunki dość mocno się oziębiły. Szukając ratunku dla mojego związku udałam się do niej z opowieścią tego co wyczynia jej syn. Wysłuchała mnie, ale nie chciała się wtrącać w nasze sprawy. W głębi ducha jednak czułam jedno –  nie uwierzyła mi. Był jej jedynym, ukochanym dzieckiem i absolutnie nie potrafiła pojąć, że jest zdolny do czegoś złego. W końcu gdy podniósł na mnie rękę, pojechałam do niej by zobaczyła do czego jest zdolny. Nie wiem czego się spodziewałam, chyba po prostu chciałam utrzeć jej nosa, gdy już wszystkie tamy we mnie runęły. Powiedziałam jej o naszym rozstaniu. A ona dała mi do zrozumienia tylko jedno, że jestem tchórzem i prawdopodobnie nigdy nie kochałam prawdziwie jej syna, bo gdyby tak było, to walczyłabym o niego.

W gardle rosła mi coraz większa gula słuchając przeciągłych sygnałów łączenia w komórce.

– Halo? – usłyszałam w końcu znajomy głos.

– Dzień dobry, mówi Julia.

– Ach to ty! – powiedziała zrezygnowana.

– Był u mnie wczoraj Jacek – powiedziałam zdenerwowana.

– Tak wiem, mówił mi! Odradzałam mu ten cały pomysł z wyjazdem po ciebie, ale się uparł. W sumie to jednak dobrze się stało! W końcu zrozumiał, że nie jesteś go warta – wysapała wściekle.

Cała się trzęsłam ze złości i bezradności. Wiedziałam jednak, że żadne tłumaczenia nie zmienią jej poglądów. A ja musiałam tylko poznać odpowiedź na jedno pytanie.

– Czy on wrócił już do domu? – spytałam.

– A co? Miał zostać i błagać cię na kolanach żebyś wróciła? – krzyknęła. – Chyba, nie myślisz, że nadal chciałby być z tobą po tym, kogo u ciebie zobaczył? Niedoczekanie twoje! Wrócił do domu. On nie chce cię już znać dziewczyno, więc pogódź się z tym!

– Dziękuję pani bardzo, już się z tym pogodziłam jakiś czas temu. Do widzenia – powiedziałam najuprzejmiej jak potrafiłam i szybko się rozłączyłam, nie dając jej czasu na odpowiedź.

Uśmiechnęłam się do telefonu jak wariatka. A więc wrócił! Uf, odetchnęłam z ulgą. Poczułam się wolna i bezpieczna. Kamień spadł mi z serca. Moją radość zakłócały jedynie odrobinę ostatnie słowa Wojtka. I ta piosenka którą zanucił! O co mu chodziło? Postanowiłam jednak nie przejmować się na zapas. W końcu obiecał wyjaśnić wszystko.

Wzięłam długi i kojący prysznic, który poprawił mi jeszcze bardziej nastrój. Miałam ochotę przenosić góry. Zamiast tego jednak postanowiłam w końcu zaopatrzyć moją lodówkę. Nadal nie mogłam uwierzyć, że pod blokiem stoi samochód Wojtka. W podskokach zbiegłam na parking. Ręce mi się trzęsły gdy otwierałam drzwi. Wsiadłam do środka i momentalnie się uśmiechnęłam. Poczułam jego zapach i westchnęłam zadowolona. Otworzyłam schowek i zajrzałam do niego. W środku piętrzyły się stosy płyt CD, a na górze faktycznie leżał dowód rejestracyjny. Nie chciałam szperać w jego rzeczach, ale nie mogłam się powstrzymać. Właściciel: Wojciech Łozowski przeczytałam i uśmiechnęłam się szeroko.

Następnego dnia obudziłam się dość wcześnie. W planach miałam mały jogging i poszukiwanie pracy. Coraz bardziej zasmucał i martwił mnie praktycznie znikomy odzew na moje CV. Miałam naprawdę bogate doświadczenie zawodowe, mogłabym je wykorzystać na rodzimym gruncie, niestety poważnych ofert było brak. Nim jednak zdążyłam się poddać melancholii zauważyłam smsa na komórce. Wiadomość od Wojtka wysłana w nocy:

Mam nadzieję, że Cię nie obudzę, chodź bardzo bym chciał teraz z Tobą porozmawiać. Jeśli nie śpisz, zadzwoń proszę. Ja dopiero kładę się spać L.

Gęba od razu mi się uśmiechnęła. Było za wcześnie aby do niego dzwonić, postanowiłam dać mu jeszcze pospać. Mała przebieżka po parku i pyszne śniadanko wprawiły mnie w dobry nastrój. Była już jedenasta więc w końcu odważyłam się zadzwonić. Nie odebrał jednak. Byłam nieco zawiedziona. Wystukałam więc smsa.

Dzień dobry jak się spało? Czy jeszcze śpisz?

Odłożyłam telefon i czekałam gapiąc się na niego.  Nie wiem jak długo tak siedziałam. W końcu zrezygnowana brakiem odzewu postanowiłam zająć się czymś bardziej pożytecznym. Zabrałam się w końcu za dokończenie rozpakowywania pudeł. Później przeglądnęłam oferty pracy. Ugotowałam i zjadłam obiad. Zrobił się wczesny wieczór, a moja komórka nadal milczała. Nie chciałam popadać w paranoję, ale niestety coraz bardziej udzielała mi się panika. W głowie kołatały mi się miliony pytań. Co jeśli się nie odezwie? Powinnam jeszcze raz do niego zadzwonić? Dlaczego on do cholery nie dzwoni? Moja wyobraźnia podsuwała mi różne absurdalne scenariusze. Zgubił telefon?  A jeśli coś mu się stało? Ale najgorsza była myśl, że kompletnie o mnie zapomniał i nic go nie obchodzę. W sumie nic sobie nie obiecywaliśmy, powinnam była więc podejść do sprawy bardziej racjonalnie. Ale niestety, uczucie które mną zawładnęło nie miało nic wspólnego z rozsądkiem. Czułam się jak kompletna, skończona idiotka.

Telefon zadzwonił krótko przed dwudziestą pierwszą. Gdy w końcu usłyszałam znajomą melodyjkę, aż podskoczyłam.

– Dzień dobry panu, a w zasadzie dobry wieczór! Jeśli dzwoni pan w sprawie kupna auta to ogłoszenie nadal aktualne! – wypaliłam.

Wojtek po drugiej stronie roześmiał się do słuchawki.

– Czy to zemsta za skasowanie twojego samochodu? 

– O tak! Chętnie się zamienię, ty weźmiesz moją kupę złomu a ja twoje cacko – przekomarzałam się.

– Przepraszam, chciałem odezwałem się rano, ale padł mi telefon a zapomniałem ładowarki.

– Hej, nie musisz się tłumaczyć – powiedziałam, nie chciałam aby poznał jak bardzo czekałam na ten telefon. W słuchawce usłyszałam nagle jakiś ogłuszający pisk, łomot i różne głosy rozchodzące się echem. Musiałam na chwilę odstawić telefon od ucha. – Gdzie ty jesteś? Brzmi to jak byś wpadł w czeluścia piekieł!

– Przepraszam, jestem eeee… na koncercie – odchrząknął. – Chciałem tylko się przywitać, bo dorwałem ładowarkę. Zadzwonię później, jeśli mogę oczywiście? – spytał.

– No dobrze panie Łozowski, dobiliśmy targu. Pan zadzwoni później, a ja nie sprzedam pana samochodu.

– Umowa stoi – roześmiał się i rozłączył.

Przez kilka dni mój cykl dobowy nie uległ większej zmianie. Jogging, śniadanie, szukanie pracy, obiad, małe sprzątanie. Jednak większość tych czynności wykonywałam ze słuchawką przy uchu. Rozmowy z Wojtkiem ciągnęły się długimi godzinami i żadne z nas nie miało świadomości jak bardzo ucieka nam przy tym czas. W jeden dzień zaczęliśmy rozmawiać przy śniadaniu a skończyliśmy gdy była już pora obiadowa. W zasadzie rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Śmialiśmy się, wygłupialiśmy, ale były również tematy wymagające powagi. Zawsze gdy kończyliśmy rozmawiać, miałam ochotę natychmiast do niego oddzwonić, bo nagle przyszła mi do głowy myśl, którą koniecznie chciałam się z nim podzielić. Dosłownie bujałam w obłokach. Roztargnienie jakie mnie dopadło doprowadziło do mocnego uszczuplenia moich naczyń. W przeciągu trzech dni rozbiłam więcej kubków i szklanek niż w całym dotychczasowym życiu! Mogliśmy przegadać pół nocy, a ja nie odczuwałam zmęczenia. Oczywiście dobrze wiedziałam co się dzieje. Moje uczucie rosło w siłę. Jeśli tylko nie rozmawiałam z nim, to moje myśli i tak krążyły wokół niego.

Czwartego dnia jego wyjazdu nie wytrzymałam. Było już dość późno, leżałam w łóżku i nagle ogarnął mnie wielki smutek.

– Tęsknie za tobą! – pożaliłam się w słuchawkę.

– Maleńka, nawet nie wiesz jak bardzo ja tęsknie za tobą! – powiedział z wielkim żalem w głosie.

Zaschło mi w ustach, a w gardle poczułam wielką gulę.

– Powiedz mi jak bardzo! – poprosiłam cicho.

– Mam ochotę rzucić wszystko, wsiąść do samochodu i pokonać te setki dzielących nas kilometrów. Chciałbym stanąć przed tobą, popatrzeć ci głęboko w oczy, przytulić cię, poczuć twój zapach i pocałować cię mocno, a potem… – zawahał się na moment i przełknął głośno ślinę – potem chciałbym kochać się z tobą długo i namiętnie.

Moje serce stanęło na chwilę. Po czym z wielkim łomotem ruszyło do pracy pompując jak szalone. Do tej pory nigdy nie rozmawialiśmy o naszych uczuciach tak otwarcie. Słuchając jego szybkiego i urywanego oddechu w słuchawce poczułam rumieniec na policzkach. Moja wyobraźnia zaczęła już działać i to co podsuwała mi do głowy sprawiło, że poczułam ucisk w dole brzucha, a całe moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz.

– Obiecaj mi coś – odezwałam się w końcu.

– Co? – powiedział ochryple.

– Gdy tylko to będzie możliwe, przyjedziesz i zrobisz wszystko to co mi teraz powiedziałeś – wyszeptałam.


– Obiecuję – usłyszałam w odpowiedzi.

*************************************************************************
Witajcie w Nowym Roku! Dla wszystkich życzenia spełnienia marzeń i oby ten rok był lepszy od poprzedniego!
Rozdział z dedykacją dla M.  bardzo się ucieszyłam, że ktoś rozpoznał ten cytat ;-*
A jak wam się podobał ten rozdział? Czekam na komentarze :-)
Pozdrowienia...

14 komentarzy:

  1. Super jak zwykle ;) Chce kolejny jak najszybciej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super!!!:D z niecierpliwością czekam na następny ;) :) :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Słodki Boże! Jak jej powiedział o uczuciach, a ona chce to wcielić w życie <3
    Niech się kochają przez następny cały rozdział ! No dobra, na wstępie mogą być w kinie czy na jakieś kolacji ha ha :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Proszę Cię, daj już następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mi się podoba akcja zaczyna się rozwijać.Czyta się to z uśmiechem na ustach rozdział znakomity ta ich rozmowa najlepsza.Dzieje się i czuję że będzie się dalej działo jesteś genialna. Nie mogę się doczekać co będzie dalej. (girl dreams)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział super z resztą jak zawsze, czekam na następny. Już się nie mogę doczekac :) bardzo dziękuję za dedykację, nie spodziewłam się bardzo mi miło. Ale wracając do bloga to na prawdę masz talent do pisania i oby tak dalej!! :)) Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest genialne naprawdę, nie przepadam za miłością od pierwszego wejrzenia, ale czytanie o tym jest wspaniałe XD ...Julka nie wie kim jest Wojtek prawda? Bo chyba gdyby wiedziała to mogłoby ją zaskoczyć ;')

    OdpowiedzUsuń
  8. Boże jakie to słodkie!
    Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam tego bloga! Nie wiem co napisać, bo jestem pod wielkim wrażeniem :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak jak napisałaś w odpowiedzi na mój ostatni komentarz: ciężko mnie zadowolić. Prawda, jestem wybredna i wymagająca, za dużo w życiu przeczytałam.
    Ten rozdział już trochę bardziej mi się podobał, zwłaszcza końcówka :D ALE... dziwi mnie jedno. Skoro Julkę tak zastanawia, co za tajemnicę ma Wojtek, to dlaczego nie przeszukała internetów? Nawet jak nic nie podejrzewa, to jest wspaniałe źródło takich informacji. Byłoby lepiej, gdyby dowiedziała się sama, zawsze to powód do kłótni ;) (Jak się okazuje, sielanki też nie lubię ;p)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego nie przeszukała internetów? :-) No dobra, mały spoiler - będzie sobie pluć w brodę, że tego nie zrobiła! ;-) Pozdrawiam...

      Usuń
    2. Hahahah, może być :D Ale i tak wolałabym, żeby dowiedziała się sama ;D
      Ps. U Majki i Barona pojawił się kolejny post, więc zapraszam na www.the-voice-of-love.blogspot.com ;)

      Usuń
  11. Jeeejku jakie to jest słodkie " Mam ochotę rzucić wszystko, wsiąść do samochodu i pokonać te setki dzielących nas kilometrów. Chciałbym stanąć przed tobą, popatrzeć ci głęboko w oczy, przytulić cię, poczuć twój zapach i pocałować cię mocno, a potem… – zawahał się na moment i przełknął głośno ślinę – potem chciałbym kochać się z tobą długo i namiętnie." <333

    OdpowiedzUsuń
  12. Super wpis. Pozdrawiam i czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń