Obudziło mnie łaskotanie w policzek.
Zamruczałam niezadowolona i otworzyłam jedno oko, marszcząc czoło. Zobaczyłam
Tomka, uśmiechającego się od ucha do ucha.
– Dzień dobry bardzo! – przywitał się
zadowolony.
Jak zwykle wyglądał perfekcyjnie,
ogolony, ubrany, pachnący. Na wspomnienie tego, co działo się w nocy, jęknęłam
i przykryłam się szczelnie kołdrą. Mój stary numer! Uwieść chłopaka po
pijanemu. Co za żenada! Dobrze, że Tomek wykazał się trzeźwością i jasnością
umysłu.
– Nie zasługuję na tak miłe
powitanie! Przepraszam za wczoraj! – chlipnęłam żałośnie.
– Och, daj spokój! – Zaśmiał się i
ściągnął mi kołdrę z głowy. – Uwielbiam, gdy pijane laski lądują w moim łóżku i
próbują mnie uwieść! – żartował.
– Chcę umrzeć! – jęknęłam zażenowana
i zakryłam się ponownie.
– Nie pozwolę na to! Wstawaj,
zrobiłem śniadanie.
Wychyliłam czubek głowy spod kołdry i
spojrzałam na niego nieufnie.
– Śniadanie? – Na to słowo mój
żołądek skurczył się i zabulgotał. – Daj mi dziesięć minut!
Weszłam do kuchni i uśmiechnęłam się
na widok zastawionego stołu. Tomek właśnie kończył nakładać jajecznicę na
talerze.
– Nie wiedziałam, że umiesz gotować –
powiedziałam zaskoczona.
– Dla ciebie wszystko, Maleńka. A
teraz jedz, bo wystygnie – nakazał.
Nie kłóciłam się i posłusznie
zabrałam za jedzenie.
– Mam dzisiaj nagrania do Voice,
pojedziesz ze mną? – spytał z nadzieją, gdy już uprzątnęliśmy stół po
śniadaniu.
– A będę mogła usiąść w waszym fotelu
jurorskim? – Udałam, że się zastanawiam.
– Maleńka, będziesz mogła nawet
zaśpiewać, jeśli tylko zechcesz – odpowiedział.
– W takim razie zgoda!
Tomek uśmiechnął się zadowolony. Tak
łatwo było go uszczęśliwić. A ja zdałam sobie sprawę, że mi również sprawia to
przyjemność.
Kolejne dni pobytu w Polsce upłynęły mi
pod znakiem spotkań z Tomsonem. Jak zwykle swoim optymizmem i żartami rozbawiał
mnie do łez i poprawiał humor. Przy nim nie myślałam o Wojtku, co było dość
kuriozalne, zważywszy na ich bliską zażyłość. Urlop jednak się skończył i musiałam
wracać do Anglii. Tomek oczywiście uparł się, że odwiezie mnie na lotnisko.
Całą drogę był jednak dziwnie milczący. Za to mnie włączyła się jakaś
katarynka, nie mogłam przestać mówić.
Tomek zaparkował samochód i uczynnie
wyrwał mi z rąk bagaż. Szedł obok, nie odzywając się.
– Co cię dzisiaj ugryzło? – spytałam,
bo nie mogłam już znieść jego skwaszonej miny.
Zatrzymał się nagle i złapał mnie za
rękę.
– Julia, muszę cię o coś zapytać.
Pewnie nie powinienem, ale jeśli tego nie zrobię będę żałował do końca życia.
Przeczuwałam już, co się święci. Rzadko
nazywał mnie po imieniu, więc spodziewałam się czegoś ważnego. Ze spokojem
wpatrywałam się w niego czekając, aż skończy.
– Proszę cię, zostań ze mną! –
powiedział w końcu. Spojrzenie miał tak świdrujące, jakby chciał dotrzeć do
najgłębszych zakamarków mojej duszy. Otwarłam usta i zamknęłam je z powrotem,
nie wiedziałam, co odpowiedzieć. – Wiem, że to szalone. Pewnie nie jesteś
gotowa, ale proszę cię daj mi szansę. Obiecuję, że nie będę na nic naciskać,
tylko wróć do Polski – poprosił.
– Jak sobie to wyobrażasz? Przecież
nawet nie miałabym gdzie mieszkać. Ciocia wynajęła kawalerkę. Poza tym, nie
chcę jeszcze bardziej pogarszać twoich relacji z nim.
– Zamieszkasz ze mną – odpowiedział
już weselszy, widząc, że się łamię.
– Z tobą? – Spojrzałam na niego spod
byka.
– Oddam ci swoją sypialnię! Mam
całkiem wygodną kanapę. Będę najlepszym współlokatorem świata. Moją relacją z
nim się nie przejmuj, już gorzej być nie może – przekonywał. – Zastanowisz się
nad tym? – spytał z nadzieją.
– Zastanowię, tyle mogę ci obiecać –
westchnęłam.
Tomek zadowolony złapał mnie w pasie
i niespodziewanie pocałował prosto w usta.
– Hej. – Walnęłam go w ramię. – Tylko
bez takich! Jeszcze się nie zgodziłam, a poza tym obiecałeś nie naciskać –
skarciłam go i pogroziłam palcem.
Niezrażony, wyszczerzył zęby w
uśmiechu. Nie puszczając mojej ręki odprowadził mnie pod bramki bezpieczeństwa
i mocno przytulił na pożegnanie.
Wróciłam do siebie i zaczęłam się
zastanawiać. Początkowo skarciłam sama siebie w myślach, że w ogóle biorę tę
opcję pod rozważania. Musiałam jednak spojrzeć prawdzie w oczy. Przez ostatnie
miesiące tylko funkcjonowałam. Wstawałam rano jedynie z poczucia obowiązku, bez
chęci do życia. W środku byłam pusta. Nic mnie nie cieszyło, nikt nie mógł
ukoić smutku i bólu, który zakorzenił się gdzieś głęboko. Zachowywałam pozory
próbując trzymać fason. Ukrywałam swoje własne emocje pod fasadą normalności. Tomek
zburzył wszystkie te mury. Potrafił załagodzić wszystkie moje stresy i
bolączki. Sprawiał, że z uśmiechem witałam dzień na samą myśl o spotkaniu z
nim. Jeśli miałam odzyskać radość życia to tylko przy nim. Problemem była druga
strona medalu, której obawiałam się i która studziła mój entuzjazm. Czy możliwe
było zbudowanie czegoś nowego na zgliszczach? Przysłowie mówiące, że nie można
wejść dwa razy do tej samej wody, w tym przypadku zupełnie mi się nie zgadzało.
Bałam się tego, czy dam radę funkcjonować tak blisko Wojtka. Po naszym ostatnim
spotkaniu było jasne, że nasze relacje już nie wrócą na dobre tory. Nie
chciałam ich skłócać jeszcze bardziej. Moje „bycie” z Tomkiem tylko utwierdziłoby
go w tej wersji, której uparcie się trzymał. Nie miałam siły na walkę z jego
brakiem zaufania i podejrzeniami. Nie powinnam się tym nadal przejmować! Choć
najwyraźniej nie wyszło mu z byłą, znalazł pocieszenie u
innej. Dlaczego ja miałabym tego nie zrobić? Poza tym, wcale nie byłam pewna
czy jestem gotowa na nowy związek. Wszystkie porażki, jak dotąd utwierdziły
mnie w przekonaniu, że nie uda mi się stworzyć czegoś na stałe. Nie chciałam
ranić Tomka, dawać mu nadziei, by potem znowu uciec. Nie wiedziałam czy zdołam
przezwyciężyć wszystkie swoje lęki i obawy przed pokochaniem go. Chciałam
jednak spróbować, nie było innej drogi, aby przekonać się czy to ma jakiś
głębszy sens. To Tomek mnie tego nauczył.
Trzy dni później z walizką ubrań i
sercem pełnym obaw, stanęłam przed drzwiami Tomsona. Nie chciałam palić za sobą
kolejnych mostów, więc w pracy wzięłam bezpłatny urlop, by w razie czego mieć
do czego wracać. Nie miał pojęcia o moim przyjeździe, chciałam mu zrobić
niespodziankę. Gdy tylko zobaczył mnie na progu, oszalał z radości. Przytulił mnie
tak mocno, że prawie połamał mi żebra.
– Jesteś tu! Naprawdę tu jesteś! –
powiedział, wtulając się w moją szyję.
Delikatnie, ale stanowczo odsunęłam
się od niego.
– Jeśli to ma się udać to nie
spieszmy się z niczym. To tylko próba, nie obiecuję ci niczego.
– One
shot, one time, one love, one try – zanucił i nie zważając na to, co przed
chwilą powiedziałam pocałował mnie.
– Tomek! – zganiłam go.
– Przepraszam, Maleńka nie mogłem się
powstrzymać. Od teraz będę już grzeczny, obiecuję.
Rano wstałam w doskonałym humorze.
Pogoda za oknem wprost zachęcała do wyjścia z domu. Ubrałam się szybko w strój
do biegania i na paluszkach przeszłam do salonu. Tomek spał w najlepsze, nie
chciałam go budzić, więc zostawiłam mu kartkę, aby nie martwił się gdy już
wstanie. Udałam się truchcikiem do parku, napawając się wiosną w pełni.
Gdy wróciłam zastałam Tomka w kuchni,
przygotowywał właśnie śniadanie. Wzięłam do ręki butelkę wody mineralnej i
pociągając długi łyk, usiadłam na blacie. Tomek spojrzał na mnie przeciągle.
Chwycił ramiączko mojej koszulki, które opadło na ramię i założył go z powrotem
na swoje miejsce, wzdychając ciężko i kręcąc głową z niedowierzaniem.
– No co? – spytałam.
– Jeśli chcesz abym był grzeczny
to nie możesz paradować taka roznegliżowana i pociągająca. W takim wypadku nie
ręczę za siebie i swoje reakcje.
– Chyba żartujesz! – prychnęłam. –
Mam na sobie spocony i stary podkoszulek. Jakim cudem właśnie teraz wzbudzam w
tobie jakieś reakcje?
Tomek rzucił na blat nóż, którym
właśnie kroił pieczywo i sekundę później rozchylił moje uda, stając między
nimi. Złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie. Zamrugałam zaskoczona jego
reakcją i tą nagłą bliskością.
– Zapamiętaj sobie. Spocony
podkoszulek, twoje rozgrzane ciało, to wszystko działa na mnie tylko w jeden
sposób – powiedział, wodząc nosem po mojej szyi. Tętno już i tak podniesione
bieganiem, skoczyło mi jeszcze bardziej do góry. – Więc bądź tak uprzejma i idź
się przebrać, jeśli nie chcesz mi się oddać tu i teraz.
W gardle mi zaschło z wrażenia. Często
żartował, rzucając jakieś nieprzyzwoite teksty, ale nigdy aż tak ostre. W
żołądku poczułam skurcz. Nie znałam go od tej strony, ale musiałam przyznać
sama przed sobą, że podobał mi się w takim władczym wydaniu. Nie chciałam się
jednak spieszyć. Odepchnęłam go i zeskoczyłam z blatu, na miękkich nogach
udałam się do sypialni.
– Idę założyć golf! – krzyknęłam w
połowie drogi.
Z kuchni dobiegł mnie jego śmiech.
Pięknie zaczynało się to nasze nie spieszenie się. Z drugiej jednak strony
czułam jakąś ekscytację i ciekawość, jak to się wszystko rozwinie i potoczy.
Drugiej nocy nie mogłam zasnąć.
Kręciłam się w łóżku bezskutecznie czekając na sen. W pewnym momencie
usłyszałam ciche pukanie do sypialni, nim zdążyłam odpowiedzieć głowa Tomka
pojawiła się w drzwiach.
– Maleńka śpisz? – szepnął.
– Nie – odpowiedziałam, siadając na
łóżku.
– Wiesz, doszedłem do wniosku, że
moja kanapa nie jest jednak zbyt wygodna.
– Proszę bardzo, możemy się zamienić
– prychnęłam z niedowierzaniem i wstałam z łóżka. Zdążyłam zrobić dwa kroki
kiedy Tomek złapał mnie w pasie i zatrzymał. Dopiero gdy poczułam na sobie jego
ręce zdałam sobie sprawę, że jest nagi od pasa w górę. Moje ręce mimowolnie
wylądowały na jego klatce piersiowej. Poczułam pod palcami zarys jego mięśni i
natychmiast speszona opuściłam dłonie. W gardle mi zaschło i oblałam się
rumieńcem.
– Możemy przecież oboje spać tutaj –
powiedział.
– Chyba żartujesz! – oburzyłam się.
– No co, nie będziesz umiała się
opanować mając takie ciało w łóżku? – wypalił, uśmiechając się chytrze.
– Ty się o moje reakcje nie bój,
martw się lepiej o siebie, panie „nie ręczę za siebie” – odgryzłam się.
– Obiecuję, że będę trzymał się
swojej strony łóżka – powiedział i nie czekając na moją odpowiedz wpakował się
pod kołdrę.
Prychnęłam i zrezygnowana również się
położyłam, plecami do niego.
– Maleńka, mogę cię przytulić na
dobranoc? – zapytał po chwili.
– Śpij już!
– To chociaż mały buziak! – nie
odpuszczał.
– Przysięgam jutro zaczynam szukać
mieszkania! – powiedziałam.
Tomek się zaśmiał, ale w końcu
przestał mówić. Co ja robię – pomyślałam zasypiając, chyba oszalałam!
Rano obudziłam się czując tuż za
plecami jego ciało. Przytulał się ciasno, jedną ręką obejmował mnie w pasie, na
szyi czułam jego ciepły oddech. Nie zastanawiając się dźgnęłam go łokciem pod
żebra, odpychając od siebie.
– Co jest? – spytał rozespany i
zdezorientowany.
– Obiecałeś trzymać się swojej połowy
łóżka! – fuknęłam.
– Miałaś w nocy jakieś koszmary,
chciałem cię tyko uspokoić – odpowiedział z szelmowskim uśmiechem.
– Akurat!
– No co? Źle ci się spało? –
powiedział i na powrót mnie przytulił.
– Źle, skoro śniły mi się koszmary.
– Na szczęście tutaj byłem i
uratowałem cię – szepnął mi prosto do ucha.
– Jesteś niemożliwy! – Roześmiałam
się, nie potrafiłam się na niego złościć.
– Niemożliwy, uroczy, kochany –
wymieniał, śmiejąc się.
– Ty to powiedziałeś!
– Ale ty pomyślałaś!
– Chciałbyś! – powiedziałam i
znów go odepchnęłam. – Wstawaj, za karę robisz śniadanie!
– Tak jest! Przystępuję do działania!
– powiedział i posłusznie wyskoczył z łóżka.
Następne tygodnie wyglądały prawie
identycznie. Ukradkowe uściski, spojrzenia mówiące więcej niż słowa, wspólne
żarty i przekomarzania. Praktycznie nie wychodziliśmy z jego mieszkania, nie
licząc jakichś pojedynczych spacerów w trakcie których trzymaliśmy się za ręce.
Stworzyliśmy sobie swój własny, mały świat i oprócz siebie nie potrzebowaliśmy
niczego więcej. Czułam się jakbym znów miała piętnaście lat i spotkała swojego
pierwszego chłopaka. Wszystko było takie niewinne i spontaniczne. Oglądaliśmy
filmy tuląc się do siebie, by później zasypiać w dwóch różnych brzegach łóżka.
Tomek nie naciskał, niczego nie wymagał, sprawiał wrażenie zadowolonego z
takiego stanu rzeczy. Mimowolnie w mojej głowie pojawiały się porównania jego z
Wojtkiem. Tomek był tak bardzo inny, pod każdym względem. Bardzo szanował swoją
prywatność, nie siedział z nosem w telefonie, miał gdzieś wszystkie media
społecznościowe. Był raczej typem domatora, wolał spędzić wieczór na kanapie
oglądając dobry film niż wyjść gdzieś na miasto, jak Wojtek. Całą swoją
nadwyżkę energii spalał w trakcie koncertów czy innych eventów na których
musiał się pokazywać. Gdy jednak światła już gasły czuł się najlepiej. Show
biznes i sławę traktował bardziej, jak pracę niż sposób na życie. Odcinał się
od tego świata, jak tylko mógł. Muzyka to był jego świat. Wiecznie nosił przy
sobie zeszyt i notował teksty. Do tego śpiewał! Potrafił cały dzień coś nucić
pod nosem. Gdy tylko go prosiłam śpiewał dla mnie. No i najważniejsze – nie
miał w domu konsoli, chyba jako jedyny z całej Afrofamilii.
Czas płynął, jak szalony a ja nadal
nie mogłam się przełamać. Nadal nie potrafiłam nazwać swoich uczuć względem
Tomka. Nie był mi obojętny, moje ciało żywo reagowało na jego widok, co było
dla mnie nowością, wcześniej nie miałam takich odczuć. Czułam się zaskakująco
dobrze, gdy mnie przytulał, łapał za rękę. Uwielbiałam spędzać z nim czas.
Rozumieliśmy się doskonale prawie pod każdym kątem. W głowie zaczęłam nawet snuć
nieśmiałe plany przyszłości. Musiałam znaleźć jakąś pracę, niezależność miałam
we krwi. Choć te przedłużone wakacje jeszcze nie zaczęły mi doskwierać,
wiedziałam, że najwyższy czas podjąć jakieś decyzje. Zespół i tak za parę chwil
miał zaczynać trasę, a ja nie zamierzałam siedzieć bezczynnie w domu. Po
pierwsze musiałam się w końcu zdecydować i określić status związku z Tomkiem.
Trzymałam go na dystans. Przypominaliśmy raczej parę nieporadnych nastolatków
niż dorosłych ludzi, choć mieszkaliśmy razem. Tą decyzją przeskoczyliśmy jednak
pewien etap, który spędzał mi sen z powiek. Jeśli nie spróbujesz to się nie
dowiesz – pomyślałam pewnego wieczora, kiedy Tomek całując mnie na dobranoc,
kolejny raz odsunął się na swoją część łóżka. Pomijając niefortunną „wpadkę” w
drugi dzień mojego pobytu do niczego mnie nie zmuszał. Co noc grzecznie kładł
się spać, choć nie raz widziałam w jego oczach pożądanie. Jego samokontrola
wydawała mi się pełna podziwu. Chciałam spróbować, chciałam dać mu siebie. Ta
decyzja wymagała ode mnie sporej odwagi. Bałam się, że tak jak przewidział
wcześniej będę myśleć wtedy nie o nim a o Wojtku. Miałam jednak nadzieję, że
stanie się zupełnie na odwrót. Chciałam aby to Tomson zawładnął moim umysłem i
zepchnął uczucia do byłego daleko w niebyt.
Wszystko zaplanowałam i przygotowałam
się starannie do tego momentu. Wybrałam dzień w którym Tomek miał wywiad w
radio i chcąc nie chcąc, musiał mnie zostawić samą na kilka godzin. W jednej z
galerii handlowych poczyniłam odpowiednie zakupy. Wróciwszy do domu, wykręciłam
numer do niego.
– O której będziesz? – zapytałam, gdy
tylko usłyszałam w słuchawce jego głos.
– Tęsknisz? – zapytał.
– Jak szalona! – odpowiedziałam,
śmiejąc się.
– Kochanie jeszcze mi tutaj
troszkę zleci, nie czekaj z kolacją i połóż dzieci spać – żartował, jak zwykle.
– Najdroższy, dzieci odwiozłam
do mamusi. Mamy wolną chatę a ja mam dla ciebie niespodziankę, więc jak będzie?
– zamruczałam seksownym głosem.
– W takim razie będę za godzinkę –
powiedział i rozłączył się.
To była najdłuższa godzina mojego
życia. Denerwowałam się, jak przed jakimś egzaminem. Zżerała mnie trema i
stres. O umówionej godzinie wszystko było jednak gotowe. Zgasiłam wszędzie
światła i pozapalałam kilka świec, aby było romantycznie. Tomek wszedł i od
progu zawołał:
– Maleńka?
– Tutaj jestem – odpowiedziałam.
Stałam w progu sypialni, ubrana w
szpilki, pończochy, czarną, koronkową bieliznę i czerwony, satynowy, krótki
szlafrok. Prawą rękę oparłam wysoko nad głową o framugę drzwi, lewą zarzuciłam
na biodro. Tomek gdy tylko wszedł do salonu i mnie zobaczył zatrzymał się w pół
kroku. Rozdziawił usta, niedowierzając. Chyba po raz pierwszy od kąt go
poznałam zapomniał języka w gębie. Lustrował mnie spojrzeniem pełnym pożądania i
fascynacji. Skinęłam na niego palcem, przywołując do siebie. Podszedł bardzo
powoli, nie odrywając spojrzenia od moich oczu. Stanął przede mną, zachowując
jednak bezpieczny dystans. Widziałam w jego oczach niepewność, bał się wykonać
jakikolwiek ruch.
– Jesteś pewna? – zapytał w końcu z
nadzieją w głosie.
Skinęłam głową i szepnęłam:
– Dotknij mnie.
Jego wewnętrzne bariery w końcu
runęły, przestał się wahać i przygwoździł mnie niemal brutalnie swoim ciałem do
ściany. Złapał obiema rękami moją twarz, wpijając się namiętnie w usta.
Pocałował mnie po raz pierwszy tak na serio, mocno i głęboko. Wcześniej
zdecydowanie hamował swoje emocje. Tętno momentalnie mi przyspieszyło czując
bliskość jego gorącego ciała. Po chwili zjechał ustami na moją szyję,
odchyliłam głowę cicho mrucząc. Przerzucił moje udo na swoje biodro, gładząc
przy tym moją nogę. Każdy jego dotyk uwrażliwiał coraz bardziej moje ciało.
Nasze urywane oddechy, mieszały się ze sobą. W pewnym momencie odsunął się na
kilka centymetrów i nie przestając z pożądaniem spoglądać mi w oczy, rozwiązał
mój szlafrok. Obiema rękami delikatnie mnie gładząc zsunął go na podłogę. Mimowolnie
zadrżałam stojąc przed nim prawie naga. Sunął spojrzeniem po moim ciele, ale nie
czułam wstydu, czułam tylko rosnące pragnienie. Nie pozostałam mu dłużna. Złapałam
go za koszulkę i podwinęłam ją do góry, rysując paznokciami czerwone ślady na
jego plecach. Przymknął oczy i cicho jęknął. Skierowałam ręce na klatkę piersiową
i podobnym ruchem zjechałam tym razem w dół. Jego ciałem wstrząsnął dreszcz.
Znów poczułam na ustach pocałunek, jeszcze bardziej żarliwy i podniecający.
Jego ręce ślizgające się po moim ciele rozpalały wszystkie zmysły. Czułam, jak
moje podbrzusze ściska się i kurczy oczekując spełnienia. Roztapiałam się w
jego silnych ramionach. Z każdą chwilą coraz bardziej przekonywałam się, że
była to dobra decyzja. Martwiłam się, jak zwykle na zapas. Nasze splecione
ciała nakręcały się coraz bardziej. W pewnym momencie uniósł mnie na rękach,
zrobił kilka kroków i ułożył delikatnie na łóżku. Zsunęłam ze stóp buty.
Rozchylił mi delikatnie uda i klęknął między nimi. Złapał moją prawą nogę i
ułożył ją sobie na barku. Ciężko oddychając, podziwiałam jego pięknie zbudowane
ciało. Pragnęłam go! Chciałam czuć na swoim ciele jego ręce i usta. Jakby
czytając mi w myślach, oplótł dłońmi moje udo i delikatnie zaczął ściągać
pończochę. Czując jego dotyk po wrażliwej, wewnętrznej stronie uda, jęknęłam i
wbiłam dłonie w prześcieradło, mnąc je. Powtórzył to samo na drugiej nodze,
pozbawiając mnie kolejnej części garderoby. Położył się obok mnie, zarzucając
sobie moje biodro na swoje. Całując mocno nie przestawał błądzić rękami po moim
ciele. Po chwili zjechał wargami poniżej. Czułam jego gorący język na szyi.
Odchyliłam głowę i wbiłam paznokcie w skórę jego pleców. Zaczął pieścić moje
piersi, drażniąc językiem sutki. Jęcząc i wijąc się z rozkoszy poddawałam się
temu dotykowi. Pożądanie przejęło kontrolę, niewiele myśląc przeturlałam się i
usiadłam na nim okrakiem. Oblizując usta i wbijając w niego pożądliwe
spojrzenie, zaczęłam odpinać pasek jego spodni. Obserwował mnie spod swoich
długich rzęs, rzucając pełne namiętności spojrzenia. Wyprostował się nagle i
łapiąc mnie za pośladki, przeturlał się, tak że znalazłam się pod nim. Zaczął
całować mój brzuch wprawiając mnie w stan jeszcze większej euforii i w momencie
kiedy znalazł się językiem nad krawędzią majtek, ktoś zadzwonił do drzwi.
Obydwoje nasłuchując, jak sparaliżowani zastygliśmy w bezruchu. Dzwonek się
powtórzył, dodatkowo ktoś załomotał w drzwi. Tomek cicho zaklął pod nosem.
– Zaraz wracam, tylko mi nie ucieknij
– rzucił całując mnie w policzek.
– Dla pewności przykuj mnie do łóżka
– powiedziałam, puszczając do niego oczko.
– Oj, nie kuś – powiedział i wyszedł.
***********************************************************
30 rozdział Kochani.... Dłuższy niż zwykle....
To kto zapukał :-D??????
Nie żałujcie komentarzy
PS Obiecałam Paulinie dedyk.... prosiłaś o Tomsona.... jest i Tomson duuuuuużo Tomsona :-D Pozdrawiam